Rocznik '87 - staramy się o pierwsze dziecko ✊💚
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Jestem
Kitka_87 lubi tę wiadomość
ona: schorzenia reumatoidalne, p/c p-plemnikowe 1:10, hiperprolakt. czynnościowa, MTHFR A1298C - homo, PAI 4G/5G - hetero, KIR Bx, brak: 2DS2, 2DS3, HLA-C - C1, IL 10 poniżej normy, IL 4 w dolnych granicach normy, po szczepieniach limfocytami Męża
musi mieć plan działania, inaczej wpada w depresję, póki ma plan - ma siłę walczyć dalej;
on: p/c p-plemnikowe 1:100, obniżone parametry nasienia, hipogonadyzm hipogonadotropowy, CTFR: F508del - hetero, HLA-C - C1/C2;
leniwiec, przyparty do muru - walczy;
1. ICSI - nieudane;
2. PICSI: 24.10.2020 Malineczka jest po drugiej stronie brzuszka -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
My staramy się prawie 3 lata. Przerabialiśmy naprotechnologię, mamy za sobą także nieudane podejście do in vitro. Jesteśmy przebadani wzdłuż i wszerz. Wyszło, to co w stopce. Chwilowo odpoczywamy i pewnie w listopadzie kolejne podejście do in vitro. Wprowadziliśmy super dietę, super suple, no ogólnie jest niewiele rzeczy, których nie przerabialiśmy. Refleksologia, joga, akupunktura. Przerabialiśmy także sporo lekarzy (większość to kompletne dno, nie potrafi się zająć pacjentem i nie potrafi rozmawiać z pacjentem, lista tych słabszych jest niestety dłuższa niż lista tych, którym zaufaliśmy) oraz sporą ilość klinik tzw. leczenia niepłodności. Zjeździliśmy też znaczną część kraju w poszukiwaniu specjalistów.
Okresu dostałam dziś. Cykle raczej krótkie, po koło 25-26 dni, owulka między 9-13 dc, w większości przypadków jajeczka pękają samoczynnie. Natomiast nasze problemy to mój układ immunologiczny, który nie chroni zarodka, zrosty w dnie jamy macicy i ujścia jajowodu prawego (usunięte, ale mogą się odnowić, plus większość owulacji miałam z prawego jajnika), brak 2 ważnych KIRów (genetyka) oraz u Męża słaba jakość nasienia (cały czas trwa proces jego poprawy, ale to żmudna praca). Wydane około 60.000 zł na leczenie, suple, leki, wizyty (bez kosztów dojazdów, utraconego zarobku na czas L4), brak danych na temat poniesionych kosztów emocjonalnych i psychologicznych, poza jednym - stanowczo za dużo nas wszystko kosztowało psychicznie.
W przyszłym tygodniu kolejne urodziny. W przyszłym tygodniu kolejna owulka. Tak bardzo bym chciała, żeby się udało naturalnie.ona: schorzenia reumatoidalne, p/c p-plemnikowe 1:10, hiperprolakt. czynnościowa, MTHFR A1298C - homo, PAI 4G/5G - hetero, KIR Bx, brak: 2DS2, 2DS3, HLA-C - C1, IL 10 poniżej normy, IL 4 w dolnych granicach normy, po szczepieniach limfocytami Męża
musi mieć plan działania, inaczej wpada w depresję, póki ma plan - ma siłę walczyć dalej;
on: p/c p-plemnikowe 1:100, obniżone parametry nasienia, hipogonadyzm hipogonadotropowy, CTFR: F508del - hetero, HLA-C - C1/C2;
leniwiec, przyparty do muru - walczy;
1. ICSI - nieudane;
2. PICSI: 24.10.2020 Malineczka jest po drugiej stronie brzuszka -
nick nieaktualny
-
Hej! Jest już wątek '87 na forum, ale jakoś nie szedł. Może ten pójdzie. Melduje się najlepszy rocznik hehe. Krąsi, ja myślałam, że Ty jesteś '89. Miło, że jednak rówieśniczka:)
Moja historia jest w zasadzie podobna do Krąsi, staramy się prawie 3 lata, choć w tym roku mieliśmy sporo przerw, więc można powiedzieć, że 2,5 roku intensywnie.
Prawdopodobnie na początku starań zaliczyliśmy ciążę biochemiczną. Okres się spóźniał, na testach wychodziły bladziuteńkie kreski. Niestety, dostałam okres i nawet się nie fatygowałam na betę - szczęśliwa, jeszcze nie wiedziałam co to beta! Tak że do dzisiaj nie wiem czy coś się podziało, czy nie.
Po roku starań okazało się, że mam za wysoką prolaktyne, a mąż nienajlepsze nasienie. Wdrożyliśmy leczenie i suple i wszystko było ładnie, ale ciąży nie było. Miałam drożność, 2 cykle stymulowane, 3 inseminacje i nic nie pomogło. Owulacja bardzo ładna, moja własna, potwierdzona monitoringiem wielokrotnie.
Zaliczyliśmy dwie kliniki i różnych lekarzy spoza klinik. W jednej klinice lekarz nam tak namieszał w głowie, że ładował we mnie po inseminacji pregnyl, a potem wmawiał, że to ciąża. Wmawiał też potem poronienie, bo od pregnylu trofoblast zaczął się rozwijać, a w środku nie było kompletnie nic. Liczył na to, że ja nie wiem, że pregnyl to nic innego jak beta i pokazuje dodatni wynik. Po tej przygodzie wylądowałam u psychologa. Chodziłam kilka miesięcy, ale potem miałam wypadek, operację i rehabilitację i przestałam chodzić.
Obecnie pogodziłam się z losem. Wczoraj miałam histeroskopię, która wykazała tylko mikropolipki.
Nasza niepłodność jest idiopatyczna. Co prawda zmagamy się z ecolą przez 2 lata i mogło to przeszkadzać w zagnieżdzeniu, ale jest już ok. Mam też nadaktywne komórki NK, ale na immunologię patrzę trochę przez palce. W przyszłym tygodniu mamy pierwsza wizytę w sprawie in vitro, w trzeciej już klinice.
podobnie jak Krąsi, jesteśmy przebadani wzdłuż i wszerz, była też akupunktura. Na leczenie, leki i dojazdy wydaliśmy ok 20 tys, kolejne 15 tys wydamy pewnie na ivf.
To fakt Kitka, że malo wiemy o sobie dopóki się nie zaczniemy starać. Wcześniej nie zwracałam uwagi na owulację, w ogóle mnie nie interesowało, że coś takiego jest, teraz wiem kiedy ją mam, po prostu czuję. Fajnie, że zalożyłaś wątek, niech będzie szczęśliwy:)
3,5 roku starań. Niepłodność idiopatyczna.
4 x IUI
Podwyższone antyTG i prolaktyna. Wysokie NK z krwi: 29.5%. Mutacje PAI-1 4G homo,MTHFR_1298A-C i 677C-T hetero, zaniżone bialko s 60%. Kir BX - brak 3 najważniejszych kirow implantacyjnych.
Styczeń 2020 - ivf w Artvimed. Uzyskano 3 Blastocysty.
ET Blastki 5.1.1. (z wlewem z accofilu): 😞
28.02 - histeroskopia. Nie ma ecoli, nk maciczne w normie.
27.03 -FET Blastki 4.1.1.(atosiban+embrioglue)
7dpt beta 39.46 😄
9dpt beta 164
11dpt beta 484
14dpt beta 2566
24dpt - mamy Serduszko!
Czekamy na Córeczkę😄
09.12.2020 - nasza Miłość jest na świecie😍
"Nie bój się, tylko wierz." -
A bo ja w opisie mam niezmienione, że 30 lat No w przyszłą sobotę 32 będzie. I żyję. Będąc u progu dorosłości (około 18-stki) wydawało mi się, ze ludzie po 30-tce to już sobie groby kopią będąc u następnego progu dorosłości (około 25-tki) myślałam, że będę mieć wspaniałego Męża i 3 dzieci, z czego pierwsza dwójka przed 30-stką no i mam wspaniałego Męża, a o te dzieci ciągle się staramy. Będąc u kolejnego progu dorosłości (czasy obecne) marzę o 1 biologicznym dziecku i pojawiają się również marzenia o dziecku adoptowanym, jednocześnie uświadamiam sobie jak bardzo jestem szczęśliwa i dużo mam. A kolejny próg dorosłości, mam nadzieję, że będziemy już witać w większym gronie i jeszcze bardziej świadomi tego, jak bardzo powinniśmy być wdzięczni za wszystko, co mamy.
Trafne Kitka z tym organizmem i jego znajomością.ona: schorzenia reumatoidalne, p/c p-plemnikowe 1:10, hiperprolakt. czynnościowa, MTHFR A1298C - homo, PAI 4G/5G - hetero, KIR Bx, brak: 2DS2, 2DS3, HLA-C - C1, IL 10 poniżej normy, IL 4 w dolnych granicach normy, po szczepieniach limfocytami Męża
musi mieć plan działania, inaczej wpada w depresję, póki ma plan - ma siłę walczyć dalej;
on: p/c p-plemnikowe 1:100, obniżone parametry nasienia, hipogonadyzm hipogonadotropowy, CTFR: F508del - hetero, HLA-C - C1/C2;
leniwiec, przyparty do muru - walczy;
1. ICSI - nieudane;
2. PICSI: 24.10.2020 Malineczka jest po drugiej stronie brzuszka -
😊😊😊 szukam jakiegoś ciekawego wątku i w końcu coś dla mnie
Wasze historie są bardzo poruszające, moja, same stwierdzicie.
Mam 32 lata, jestem rozwódka z 6letnim synem, ale od dwóch lat spotykam się ze wspaniałym mężczyzna, od roku staramy się o dziecko, od 3tyg jesteśmy małżeństwem 😊 dokładnie miesiąc temu straciłam dzieciątko 😔😔 udało nam się zajść w ciążę w czerwcu.. po prawie roku starań, tonie leków, wylewnych łez... W 14tyg dowiedziałam się że od 4tyg moje dziecko nie żyje... Czekał mnie szpital, zabieg, powrót do domu, powrót do rzeczywistości... Psycholog... Nie życzę nikomu...
Od grudnia możemy starać się od nowa, dostałam kolejne leki, kolejne porady, ale serce mam rozdarte....
Ogólnie, zastanawiam.sie co jeszcze mnie spotka... Bo przeżyłam już trochę
-
Krąsi wrote:My staramy się prawie 3 lata. Przerabialiśmy naprotechnologię, mamy za sobą także nieudane podejście do in vitro. Jesteśmy przebadani wzdłuż i wszerz. Wyszło, to co w stopce. Chwilowo odpoczywamy i pewnie w listopadzie kolejne podejście do in vitro. Wprowadziliśmy super dietę, super suple, no ogólnie jest niewiele rzeczy, których nie przerabialiśmy. Refleksologia, joga, akupunktura. Przerabialiśmy także sporo lekarzy (większość to kompletne dno, nie potrafi się zająć pacjentem i nie potrafi rozmawiać z pacjentem, lista tych słabszych jest niestety dłuższa niż lista tych, którym zaufaliśmy) oraz sporą ilość klinik tzw. leczenia niepłodności. Zjeździliśmy też znaczną część kraju w poszukiwaniu specjalistów.
Okresu dostałam dziś. Cykle raczej krótkie, po koło 25-26 dni, owulka między 9-13 dc, w większości przypadków jajeczka pękają samoczynnie. Natomiast nasze problemy to mój układ immunologiczny, który nie chroni zarodka, zrosty w dnie jamy macicy i ujścia jajowodu prawego (usunięte, ale mogą się odnowić, plus większość owulacji miałam z prawego jajnika), brak 2 ważnych KIRów (genetyka) oraz u Męża słaba jakość nasienia (cały czas trwa proces jego poprawy, ale to żmudna praca). Wydane około 60.000 zł na leczenie, suple, leki, wizyty (bez kosztów dojazdów, utraconego zarobku na czas L4), brak danych na temat poniesionych kosztów emocjonalnych i psychologicznych, poza jednym - stanowczo za dużo nas wszystko kosztowało psychicznie.
W przyszłym tygodniu kolejne urodziny. W przyszłym tygodniu kolejna owulka. Tak bardzo bym chciała, żeby się udało naturalnie.
Współczuję, na prawdę, ale trzymam też kciuki ☺️☺️ -
Ja mama już jestem.. wtedy to była wielka wpadka, nie boje się tego tak nazywać.. mam super synka, którego kocham z całego serca... Ale mój były był draniem, leniem, który swojego dziecka nie kocha...
Mój obecny mąż, ma podejście do dzieci, pragnie swojego, i widzicie... Już nie jest to takie proste..
Bardzo się cieszyl że zostanie tatą, no ale...
U mnie wykryto wysoką prolaktynę, policytyczne jajniki, a konkretnie prawy, @ regularna.. nazywałam metformax, duphaston, Bromergon, pod koniec maja okazało się że nie mam owulacji z prawego jajnika, lekarz przepisał mi clostilbegyt i wtedy się udało..
Obecnie czekam na @ która ma przyjść lada dzień bo to czuje, w grudniu mam zacząć przyjmować lek do stymulaci, marzę żeby się udało.... Ja w lutym kończę 33lata... Czas leci...
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyKażda z nas sporo przeszła, nasze doświadczenia moga też być cenne dla drugiej więc ważne by coś skrobnąć. Zatem opowiem w skrócie moja historię.
Staramy się z mężem o pierwsze dziecko już 4 rok. Na początku rok bez spiny, badań, obserwacji itp. Później niepokój więc do lekarza. U męża wyszło słabe nasienie z racji żylaków powrózka nasiennego więc myślałam że to dlatego nam nie wychodzi. Mąż przeszedl dwie operacje usunięcia żylaków. Było trochę przerwy wiadomo trzeba było odczekać. Jednak i sama wolałam się zbadać. Pierwszy lekarz okazał się być bezradny, drugi choć wykrył u mnie mięsniaka wkrecil mi że nie mam owulacji i przez pół roku brałam clo, niestety nic, obiecywał gruszki na wierzbie i tak straciłam ponad dwa lata. Do tego obserwacje, mierzenie temperatury, i czekanie na drożność którą mi obiecał ale w porę się opamietałam i dałam sobie z nim spokój. Na szczęście trafiłam na lekarza z kliniki którego w sumie wybrałam sama. Zaczął od razu działać, zrobił drożność,wprowadziliśmy suple u mnie wyszło podwyższone tsh biorę euthyrox 25 i póki co jest ok. Nasienie się poprawiło jednak ciąży nadal brak. Postanowiłam wspólnie z lekarzem o wycięciu mięsniaka z czym wiązało się spore ryzyko utraty macicy, jednak zaryzykowalam. Obecnie jestem 4 miesiące po operacji i po mału staramy się znowu. Tak bardzo bym chciała żeby udało się naturalnie ale jeśli nie to w nowym roku ruszymy z iui.Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 października 2019, 12:46
-
Kitka_87 wrote:Anuśla, przykro mi, że tak długo to trwa... za Ciebie też będę trzymała mocno kciuki, aby się w końcu udało ✊💚
Motywujące jest to, że mimo przeszkód, zmagań, problemów masz w sobie optymizm ☀️
Justii_ bardzo przykra jest Twoja historia i mogę się tylko domyślać, że zaznałaś wiele smutku 😣😣😣
Dziewczyny, mnie naszła ta myśl jak zaczęłam rozważać ile różnych aspektów przy nieudanych próbach poczęcia dzieciątka trzeba/powinno się sprawdzić... Jak czytam Wasze historie to widzę, jak wiele jeszcze nie wiem i co jest dla mnie czarną magią.
Współczuję Wam, że musicie taki ogrom spraw mieć na swoich głowach, ale wierzę, że jesteście silne kobietki i co Was nie zabije to Was wzmocni 💋
Kitka_87 a robiłaś jakieś podstawowe badania?? Tak żeby sprawdzić czy wszystko jest okej..
Mój mąż się nadal, u niego wszystko super świetnie, to u mnie jest większy problem -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyKitka tak lekarz okazał się nie dosyć że łasy na kasę i nie potrafił pomoc a tylko kazał czekać kolejne miesiące to raz narobił mi nadziei bo ponoć na usg widział zarodek a na koniec tak mi nagadal że wyszłam z płaczem z gabinetu i wtedy wiedziałam że już nigdy tam nie wrócę. Ham i gbur
Teraz mam o niebo lepszego lekarza i wierze że z jego pomocą może się udać poza tym zrobił więcej przez pół roku niż tamten pezez dwa lata. Wizytę mam 8 listopada więc czekam 🙂
Kitka warto zbadać nasienie męża bo mężczyznę szybko można sprawdzić i w razie problemu skupić się na tym. Kobietę niestety trudno a czasem ciężko zdiagnozować -
Iskierka87 wrote:Kitka tak lekarz okazał się nie dosyć że łasy na kasę i nie potrafił pomoc a tylko kazał czekać kolejne miesiące to raz narobił mi nadziei bo ponoć na usg widział zarodek a na koniec tak mi nagadal że wyszłam z płaczem z gabinetu i wtedy wiedziałam że już nigdy tam nie wrócę. Ham i gbur
Teraz mam o niebo lepszego lekarza i wierze że z jego pomocą może się udać poza tym zrobił więcej przez pół roku niż tamten pezez dwa lata. Wizytę mam 8 listopada więc czekam 🙂
Kitka warto zbadać nasienie męża bo mężczyznę szybko można sprawdzić i w razie problemu skupić się na tym. Kobietę niestety trudno a czasem ciężko zdiagnozować
Iskierka87 wiem co czujesz.. u niektórych lekarzy wdała się rutyna.. mi lekarz powiedział że 'plod obumarl'.. płód.. dla mnie od pierwszego dnia było to Dziecko.. i po tym też już do niego nie wróciłam.. teraz chodzę do kobiety ale jutro mam wizytę u jeszcze innego, podobno jeden z lepszych w naszym mieście.. chce żeby jeszcze on spojrzał na nasz problem.. potwierdził czy jest sens robić badania które przepisała mi pani dr.. i chce się dowiedzieć czy lek który mam do stymulacji nie jest badziewiem który został niedawno wprowadzony na rynek..Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 października 2019, 13:41
-
Kitka_87 wrote:Iskierka, chyba nie ma nic gorszego niż bierny lekarz, który tak naprawdę ma w nosie problem z poczęciem dziecka... 4 lata to bardzo długa droga 😣 A pomyśleć, że mi się 4 miesiące dłuższą w nieskończoność 🙈
Czytając Wasze historie stwierdzam, że muszę mieć w sobie więcej pokory 😪
Iskierka, za Wasze starania też będę trzymać mocno kciuki ✊💚
Kitka_87 czy robiłaś jakieś badania? -
nick nieaktualny