Są jakieś staraczki z rocznika '89? :)
-
WIADOMOŚĆ
-
kwiatuszek789 wrote:Kamila niestety przesluchuje ale to oni mnoe torturuja tym ze musze ich przesluchiwac
Dzis musialam tez sluzbowo byc w sadzie i zostalam zrowana z ziemia przez sedzine ze mam nie kierunkowe wyksztalcenie a zwiazku z tym co robie. Jakbym sama sie tu pchala
Byłaś w sądzie jako strona postępowania? -
Witajcie,
dołączam do roczniku '89. To nasz trzeci cykl starań o maluszka po biochemicznym poronieniu w 6 tygodniu ciąży.
Wczoraj przyjęłam pierwszą dawkę inofemu, który zaleciła mi moja lekarka na ostatniej wizycie. Teraz z niecierpliwością czekam na efekty.
[*] 14.09.2014 r.
[*] 08.01.2015 r.
[*] 11.10.2015 r.
[*] 22.12.2015 r. -
Witaj Yuly.
Ostatnio zastanawiałam się nad ziołami baby@mama med, które widzę, że aktualnie stosujesz? Czy możesz napisać o nich coś więcej, widzisz jakąś różnicę w cyklach?
[*] 14.09.2014 r.
[*] 08.01.2015 r.
[*] 11.10.2015 r.
[*] 22.12.2015 r. -
U mnie niestety pojawiła się @. Mieszane mam odczucia i chyba nie chce mi się walczyć w tym cyklu przeraża mnie że jeśli nie uda się to czeka mnie hsg...a na samą myśl już słabo mi się robi Jeszcze dziś w dodatku w pracy same ciężarne i jeszcze ich obsługiwałam. dziwnie mi było dziś. Na szczęście w domu wykąpałam się i pije ciepła herbatkę z cytryną
-
czekolada wrote:U mnie niestety pojawiła się @. Mieszane mam odczucia i chyba nie chce mi się walczyć w tym cyklu przeraża mnie że jeśli nie uda się to czeka mnie hsg...a na samą myśl już słabo mi się robi Jeszcze dziś w dodatku w pracy same ciężarne i jeszcze ich obsługiwałam. dziwnie mi było dziś. Na szczęście w domu wykąpałam się i pije ciepła herbatkę z cytryną
Kochana HSG to naprawdę okropne badanie, ale pomyśl o tym w ten sposób, że może właśnie dzięki niemu wreszcie doczekasz się fasolki Dla mnie to było koszmarne przeżycie, ale bardzo się cieszę, że miałam zabieg, bo do dziś nie wiedziałabym, że miałam niedrożny jajowód. A tak udrożnił się podczas zabiegu i teraz wiem, że oba jajowody są w porządku -
czekolada wrote:U mnie niestety pojawiła się @. Mieszane mam odczucia i chyba nie chce mi się walczyć w tym cyklu przeraża mnie że jeśli nie uda się to czeka mnie hsg...a na samą myśl już słabo mi się robi Jeszcze dziś w dodatku w pracy same ciężarne i jeszcze ich obsługiwałam. dziwnie mi było dziś. Na szczęście w domu wykąpałam się i pije ciepła herbatkę z cytryną
Ojej przykro mi bardzo :* No to może w następnym cyklu troszkę sobie odpuśćcie. Chociaż wiem, że to prawie niemozliwe -
Pola wiem, ale po zabiegu tak zraziłam się że już nie o sam zabieg chodzi tylko o to, że po raz kolejny będę leżała i znowu ktoś będzie mi ''tam" zaglądał, może to głupie ale jakoś nie mogę przeżyć dodatkowo po zabiegu ciągle łapie jakąś infekcje, ostatnio wyszły mi drożdżaki w pochwie a z tego co orientowałam się to raczej nie wykonają zabiegu. Jeszcze jakieś przeciwwskazania ??
Kamilko, tak chyba zrobię odpuszczę
D. znowu się spotykamy -
Marlena jeśli chodzi o infekcje to polecam Floragyn w globulkach. Kilka lat temu cierpiałam na ciągle nawracające infekcje. Ginekolodzy przepisywali mi rożne leki i specyfiki i nic nie pomagało. Męczyłam się ponad pół roku. W końcu kolejna infekcja dopadła mnie dzień przed jakimiś świętami. Zadzwoniłam do zupełnie innego ginekologa, który powiedział mi, że jedyne co może mi poradzić tak na szybko (nie miał możliwości mnie przyjąć) to właśnie Floragyn, który jest bez recepty. Nie jest tani, zużyłam 2 opakowania i od tamtej pory, już od kilku lat mam całkowity spokój z infekcjami. Zawiera między innymi kwas mlekowy, przywraca prawidłowe pH itp. Mi pomógł i szczerze go polecam
-
adk_1989 wrote:Byłaś w sądzie jako strona postępowania?
Marlenko wspieram :* ale mysle, ze wnerw i załamka przemina wraz z koncem @ i wróci chec do działania
Witam nową rówieśniczke i życze szybkiego zielonego finałuWiadomość wyedytowana przez autora: 21 października 2014, 19:06
-
Witam się w te ponury, deszczowy dzień...
U mnie lada moment się zacznie kolejny cykl... Plamienie już jest, teraz tylko czekać aż się małpa rozkręci. Ostatni cykl przed dalszą diagnostyką. Czyli de facto trzeba się już psychicznie na HSG/laparo nastawiać...
Myślałam też, czy by endokrynologa nie zmienić, na takiego co mi wreszcie TSH obniży, ale... na NFZ terminy dopiero na marzec, a mnie znudziło się podwójne wydawanie kasy na lekarzy. Więc grzecznie czekam do marca na termin... Chyba, że gdzieś wcześniej znajdę wolny termin.
Witam też nowe koleżanki, obyście nie zagrzewały tu zbyt długo miejsca.Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 października 2014, 08:40
Hashimoto, endometrioza; problemy z drożnością jajowodów; Brak hamowania...
25.03.2015 - biochemiczna.
6 nieudanych transferów in-vitro (10 zarodków), w tym jeno puste jajo (14.03.2016).
Naturalny cud w czerwcu 2020 roku Spodzewamy się synka -
Madziu, może okaże się, że nie czekasz na marne i wreszcie trafisz do lekarza, który coś zadziała Trzymam kciuki za efekty działań, które przed Tobą :* A jeszcze mocniej za to, żebyś jednak nie doczekała kolejnych badań Może nowy cykl będzie tym szczęśliwym...
Za to u mnie dziś 30dc, a owulacji brak Myślałam, że już była, ale temp. na to nie wskazuje Ciekawe czy chociaż @ sama przyjdzie. Jak do 40dc nic się nie będzie działo to pójdę do lekarza po dupkaWiadomość wyedytowana przez autora: 22 października 2014, 09:29
-
Polu, ja już nie wierzę w szczęśliwy cykl - za dużo ich już mam za sobą...
Już były "idealne" cykle - monitorowane, pęcherzyki piękne, pękające, serduszka wtedy kiedy trzeba a potem małpa. Były też cykle na luzie, gdzie myślałam, ze owulki już nie będzie więc szalejemy - tu winko, tu zabawa do rana, tu serduszko a potem okazało się że owulka się mocno spóźniła, a po niej przyszła jak zawsze małpa.
Więc nie zdziwiłabym się, jakby mi wyszło za miesiąc, że mam niedrożne jajowody... Pozostaje tylko czekać - a to czekanie jest najbardziej dobijające
Ty zawsze miałaś takie długie cykle?Hashimoto, endometrioza; problemy z drożnością jajowodów; Brak hamowania...
25.03.2015 - biochemiczna.
6 nieudanych transferów in-vitro (10 zarodków), w tym jeno puste jajo (14.03.2016).
Naturalny cud w czerwcu 2020 roku Spodzewamy się synka -
Tabletki antykoncepcyjne zaczęłam brać jak miałam 17 lat więc nie pamiętam już dokładnie, ale na pewno zawsze były ponad 30dniowe. Wydaje mi się, że zdarzały się nawet takie około 40 dni. A po tabletkach pierwszy cykl ponad 50 dni, drugi ponad 60 (torbiel i @ wywołana dupkiem) Trzeci naturalny cykl - pierwszy staraniowy - bezowulacyjny No i dwa poprzednie 40 i 42 dni.
Madziu jeśli masz niedrożne jajowody to po hsg wszystko się może odmienić. Wiem, że czekanie dobija, ale z drugiej strony jest szansa na poprawę sytuacji.
Jeny jaka ja jestem naiwna... Mam gorszy dzień więc zadzwoniłam do mamy. Powiedziałam jej, że nic się nie dzieje, owulki nie ma, a jeszcze na nadchodzący weekend mamy przełożone spotkanie z zeszłego weekendu. No i roczna żabka u nas będzie Ja jej się wyżaliłam, a ona do mnie, że to co ja wyprawiam to jakiś absurd. Że nie widziała jeszcze nigdy, żeby jakaś kobieta tak szalała. Że cuduję z mierzeniem temperatury i niepotrzebnie się zadręczam. No tak mnie wkurzyła, że jej powiedziałam, że strasznie żałuję, że nie miała problemów z zajściem w ciążę (zaszła przy pierwszej próbie). I dodałam, że może być pewna, że już nigdy nawet słówkiem się do niej nie odezwę z temacie ciąży, a jak zajdę to się o tym dowie dopiero, jak sama się domyśli... Nie wiem, może jestem podła, może zachowałam się strasznie, ale boli mnie, że własna matka nie potrafi zrozumieć co czuję -
To strasznie długo... Moje zawsze były króciutkie 25-26 dni (nauczyciele wf'u dziwnie się patrzyli jak dwa razy na miesiąc zgłaszałam niedyspozycję).
Nie wiem czy mam drożne, czy nie. Wykryli u mnie to Hashi i od tego czasu badania stanęły. Więc może być tak, ze to tylko wina tarczycy a może czegoś jeszcze.
Oj tak, czekanie dobija... Ale najbardziej dobija otoczenie.
U mnie teoretycznie powinni rozumieć przez co przechodzę - moi rodzice o mnie starali się ponad rok (tata jakieś zabiegi przechodził, aby w ogóle móc mieć dzieci), ciocia poroniła, o ciąże starała się z pomocą leków (całą ciąże na L4, codziennie zastrzyki w brzuch + na początku praktycznie co tydzień czy dwa u gina - ciąża starcza, ciocia 37 lat). I co? I gówno (że się tak brzydko wyrażę).
Ciotka co chwile się dopytuje jak tam się sprawy mają, lub wysyła serię 10 zdjęć ze swoimi maluchami (w wieku 39 urodziła 2 dziecko) i podpisami z cyklu "Jak cudownie jest być mamą".
Ojciec na każdym spotkaniu rzuca aluzję do dziecka/ciąży.
I tak - oboje WIEDZĄ że mamy problem, ale co z tego?
I to co ty wyprawiasz to nie jest żaden absurd. To jak najbardziej prawidłowe zachowanie, niestety osoby które nie doświadczyły na własnej skórze jak to jest co miesiąc przeżywać kolejne rozczarowanie nas nigdy nie zrozumieją, niezależnie od tego jak blisko są z nami...Hashimoto, endometrioza; problemy z drożnością jajowodów; Brak hamowania...
25.03.2015 - biochemiczna.
6 nieudanych transferów in-vitro (10 zarodków), w tym jeno puste jajo (14.03.2016).
Naturalny cud w czerwcu 2020 roku Spodzewamy się synka -
Twoi bliscy faktycznie powinni rozumieć i mieć trochę wyczucia... U mnie w rodzinie nigdy nie było żadnych problemów. Teraz jedna ciocia ma problem z zajściem w drugą ciążę, ale ma już 35 lat, poza tym wujek pływa na statkach więc rzadko bywa w domu, co na pewno nie poprawia sytuacji. A tak to wszystkie kobiety zachodziły w ciąże bez problemów i mają po kilkoro dzieci. Także dla moich bliskich to jest abstrakcja. Ty już chyba kiedyś pisałaś o tym, że Twoi rodzice się długo starali. A zwróciłaś im kiedyś uwagę na to, że powinni wiedzieć jak się czujesz i nie dobijać Cię dodatkowo?
A co do ciotki... no niestety, jest takie powiedzenie "zapomniał wół, jak cielęciem był". Ludzie niestety mają to do siebie, że jak już się doczekają tego, o co tak długo walczyli to zapominają, jak sami się kiedyś czuli i nie zważają już na uczucia innych Super, że ciocia się doczekała, ale mogłaby mieć więcej taktu. -
Pasuje pasuje
Nie no, mama rozumie i stara się ojca hamować, ale... nie zawsze jej wychodzi.
A u mnie w rodzinie też w sumie nie było problemu (tylko ciocia ze względu na wiek i tata). No i moja rodzina jest duża - dziadek miał 13 rodzeństwa (było ich więcej, ale liczę tylko tych którzy dorośli). Obie babcie też miały z 4-5 rodzeństwa, tylko drugi dziadek się "wybił" i ma jedną siostrę.
Więc, ogólnie u mnie rodzina liczna, i zwykle rok po ślubie pojawiało się dziecko (wyjątek stanowił kuzyn, który 3 miesiące po ślubie wziął rozwód no i teraz my).
A co do mojej ciotki to ona taktu za grosz nie ma. Mąż jej nie trawi bo wszędzie wtyka swój nos i stara się innym narzucać własne zdanie. A to jak dzieci wychowuje... W tym wieku już nie ma siły za nimi latać, ani użerać się jak płaczą, więc... dzieci ogólnie mają to co chcą...
Teraz w ten weekend na urodzinach dziadka, widzę jak chrześniak bierze do ręki zapalniczkę i chce się bawić. To mu ją zabieram - wiadoma rzecz. Chrześniak w płacz, próbuje mu tłumaczyć, że to nie dla dzieci, że krzywdę sobie zrobi (ma 3 latka więc już coś tam rozumie). Przychodzi ciotka i co robi? Daje mu inną zepsutą zapalniczkę do zabawy... Dziecko szczęśliwe i nie płacze, ciotka ma spokój, a że kiedyś weźmie prawdziwą do zabawy to już nie ważne - ważne że teraz problemu nie maHashimoto, endometrioza; problemy z drożnością jajowodów; Brak hamowania...
25.03.2015 - biochemiczna.
6 nieudanych transferów in-vitro (10 zarodków), w tym jeno puste jajo (14.03.2016).
Naturalny cud w czerwcu 2020 roku Spodzewamy się synka