Są jakieś staraczki z rocznika '89? :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja również wolałabym nigdy nie zachodzić w ciąże niż przeżywać to co przeżyłam po stracie. Czekasz na ciąże ponad dwa lata, cieszysz się jak przedszkolak z kredek na widok dwóch kresek i kiedy w końcu oznajmiasz światu dobrą nowinę, JEBUT! Rzeczywistość wali Ci w łeb, spadasz na twarz i tracisz przednie zęby...Nie wiesz czy winić siebie czy Boga? Bo w końcu wysłuchał modlitw i wpuścił mnie do środka by za chwile mnie z niego wykopać bez żadnych uprzejmości...
Lekarz to samo mi mówił: Pani kochana teraz przynajmniej wiemy, że możemy zajść w ciążę...
Szczerze mówiąc to w dupie mam taką wiedzę! Bo w końcu pogodziłam się z moimi trudnościami zajścia i powoli zaczęłam nakręcać się na adopcję. Przekwalifikowałam swoje myśli tak by powoli zacząć sobie odpuszczać i powiedzieć: Trudno, nie udało się, są inne opcje. Przeżyłabym, bo wiem, że pokochałabym adoptowane dziecko tak samo jak rodzone. Teraz wiedząc, że mogę zajść w ciąże odsunęłam moje uporządkowane myśli daleko i znowu mam chaos...
Tak się właśnie czuję.32 cykl starań (nieoficjalnie 34)
04-04-2016 [*] 8 tyd.
Staś - ur. 01-06-2017 - 2940 g, 56 cm - 8:05
-
U nas było tak długo odkładalismy myśl o dziecku bo mieszkanie praca wakacje. Mój juz od dawna mnie namawiał ale ja nie czułam instynktu wiedziałam że kiedyś ale nie teraz jeszcze aż do maja 2015 okazało się ze chyba byłam w ciąży pozamacicznej która samoistnie poroniłam bo też wtedy intensywnie się odchudzałam i chodziłam na intensywne treningi. Strasznie to przeżyliśmy. I od razu zazapragnelismy być rodzicami przestało się liczyć wszystko inne. Od lekarza zielone światło od lipca 20 15 . Owulacja występuje pecherzyk pęka endometrium fajne tarczyca ok Prolaktyna ok progesteron ok chyba ze winna jest ta torbiel ; (lekarz mówi ze może zakłócać ale nie musi
-
srebrzysta wrote:Samara naprawdę mi przykro ze Cię uraziłam. To jest po prostu natłok różnych myśli.
Nie uraziłaśnie. Napisałam tylko jak to jest choć i tak nie uda się tego opisać.
Co jest przyczyną? Nie wiem ale od zawsze wiedziałamże będą problemy. Serio... Już w gimnazjum czułam. Może właśnie dlatego tak spokojnie przyjmuję myśl o adopcji.
32 cykl starań (nieoficjalnie 34)
04-04-2016 [*] 8 tyd.
Staś - ur. 01-06-2017 - 2940 g, 56 cm - 8:05
-
Samara wiem co masz na myśli z tym ze od zawsze wiedziałaś ze będą problemy. Ja miałam to samo - zawsze byłam swiecie przekonana o tym ze nie pójdzie mi latwo. No i nie poszło, czekaliśmy cztery lata ale w końcu sie udało! Nie przeżyłam nigdy dramatu poronienia ale jestem sobie w stanie wyobrazić te wszystkie myśli i to jak bardzo ta ciąża rozwaliła Ci "system" - człowiek oswaja sie z niepowodzeniem potem los się do niego uśmiecha ale tylko po to żeby przywalić z liścia prosto w gębę mam nadzieje ze juz niedługo uda Wam się szczęśliwie zajść w ciążę i donosić ja do szczęśliwego rozwiązania.
Madzia sie nie odzywa... Magda jesli nas podczytujesz to daj proszę tylko krótko znać co u Ciebie! -
Kamila - od czasu do czasu zaglądam i tu i do was na fioletowej stronie. A nie odzywam się bo nie bardzo mam o czym pisać.
Do siebie już jako tako doszłam (zwłaszcza po koszmarnych świętach wielkanocnych). Teraz mamy cykl przerwy a w następnym ostatnia próba. Ale nie wiążemy z nią żadnych nadziei. Podchodzimy raczej na zasadzie - żeby później nie żałować że się nie zrobiło wszystkiego.
I zgadzam się z tym co pisałaś Samara - ja również wolałabym nie zobaczyć tych dwóch kresek, ani nie zobaczyć pęcherzyka ciążowego na USG, ani nie mieć idealnego przyrostu bety... Bo to było dokładnie tak jak piszesz. Człowiek czeka, walczy, robi wszystko co się da, bierze leki, nawet pokroić się dał i dzień w dzień ze swoją największą fobią walczył i ją zwyciężał, po prostu robił wszystko by się udało, a na końcu tej całej męczarni nie czeka upragnione szczęście tylko rozczarowanie i jeszcze większy ból.Hashimoto, endometrioza; problemy z drożnością jajowodów; Brak hamowania...
25.03.2015 - biochemiczna.
6 nieudanych transferów in-vitro (10 zarodków), w tym jeno puste jajo (14.03.2016).
Naturalny cud w czerwcu 2020 roku Spodzewamy się synka -
Myślałam, że moze calkiem nas opuściłaś już. Mogę się tylko domyślać jak makabryczne to były dla Was obojga święta. W takim razie trzymam kciuki za pomyślność następnej próby, może tym razem los bedzie dla Was łaskawszy. Daj znać od czasu do czasu co i jak!
-
Kamila - makabryczne były przez jedną, a raczej dwie osoby ciotkę i jej męża. Najpierw zaczęli o tym programie 500+ gadać, że teraz każdy głupi sobie może narobić bachorów i do pracy nie chodzić tylko z kasy na te bachory żyć. A potem komentowali, że na mszy (transmitowanej w TV) śpiewana była piosenka/pieśń o nienarodzonych dzieciach. A raczej nie tyle komentowali co nabijali się z tematu i go bagatelizowali. Nawet jakieś dowcipy w tej tematyce poleciały...
Ja nie rozumiem, jak ktoś może żartować z takiego tematu...
Kontaktu z Darią niestety nie mamHashimoto, endometrioza; problemy z drożnością jajowodów; Brak hamowania...
25.03.2015 - biochemiczna.
6 nieudanych transferów in-vitro (10 zarodków), w tym jeno puste jajo (14.03.2016).
Naturalny cud w czerwcu 2020 roku Spodzewamy się synka -
Ja tez rocznik 89' chciałam sie tylko przywitać. Dotychczas odzywałam sie tylko w wątku z poronieniem...
Ostatniego dnia lutego miałam zabieg łyżeczkowania w 10tyg (ciąża nie rozwijała sie od 6tyg). Teraz staramy sie o kolejna.Subkliniczna niedoczynność tarczycy, insulinooporność.
29,02.16 - łyżeczkowanie w 10tc, [*] 5-6tc
04.06.16 - [*] 4/5tc -
Marilyn27 wrote:Ja tez rocznik 89' chciałam sie tylko przywitać. Dotychczas odzywałam sie tylko w wątku z poronieniem...
Ostatniego dnia lutego miałam zabieg łyżeczkowania w 10tyg (ciąża nie rozwijała sie od 6tyg). Teraz staramy sie o kolejna.
Witamy w klubie samotnych serc. Mamy nadzieję, że nie zagrzejesz tu miejsca tak jak co niektóre z nas32 cykl starań (nieoficjalnie 34)
04-04-2016 [*] 8 tyd.
Staś - ur. 01-06-2017 - 2940 g, 56 cm - 8:05
-
Troszkę optymizmu dziewczyny. Trzeba wierzyć że w końcu będzie dobrze!!! Musimy się wspierać i dopingować każdej z osobna!! Ja jestem po dwóch poronieniach ale wciąż walczę i wierze,ze będzie mi dane zostać mamusia i tulic maluszka!! Przecież możemy być w ciąży i zaglądać tutaj do Was, kibicujac kolejnym staraczką!
3mam za Was wszystkie kciuki!!
Pamiętajcie, że pozytywne nastawienie i wiara to pierwszy krok do sukcesu;)!! -
Komus kto przezyl tyle co wy tutaj kobiety teksty o tym ze wiara wszystko pokona pewnie nic nie dadza. Moja siostra tez sie stara zajsc w ciaze, ze skutkiem poronien i za kazdym razem jak na mnie patrzy to widze jak jej ciezko, jak chce sie cieszyc ale nie umie i to jest silniejsze od niej. Czasem czuje sie winna, ze to ja jestem w ciazy a nie ona, a jak slyszy teksty zeby sie nie zniechecala to wychodzi, bo sie wkurza. Dlatego uwazam ze nie mozna tu robic kacika pocieszania, tylko dobrej rady w walce. Ostatnio czytalam o jakiejs mutacji genetycznej, ktora tak jak hashimoto powoduje umieranie zarodka albo niezagniezdzenie. Moze warto zrobic badania w tym kierunku? To niepopularna mutacja i lekarze czasem nawet o niej nie pomysla. Jakby co to moge zapytac przyjaciolki na co sie badala bo to robila i teraz jest leczona w 12 tyg ciazy.
-
hej kobitki melduje się po dzisiejszym badaniu nasienia mojego męża, wyniki wręcz rewelacyjne Pani mówiła że dawno takich nie widziała. Tylko jedno ALE dużo leukocytów czyli jest jakieś zapalenie-bakterie i mamy zrobić posiew nasienia i moczu -dziwne bo mąż chory nie jest może leciutko przeziębiony i nie był chory już dawno. Mam nadzieje że to nic poważnego. Po południu napisze Wam dokładne wyniki jakby Wam się do czegoś przydały:)
Nie wiem czy się śmiać czy płakać bo skoro takie rewelacyjne to co jest cholera nie tak!!???coś ze mną....;( już nie wiem co -
Aila owszem da! Ale wszystko zależy od nas! Ti my musimy przestawić nasze myślenie ba walkę, bo w końcu pragniemy być mamami! Wiec walczymy!! Ja po pierwszym poronieniu się załamałam, miałam szwagierka kolo siebie która miała rodzic dwa mies po mnie. Było ciężko jak patrzyłam na jej brzuszek i popłakałam się jak urodziła ale byłam przy niej i ja wspierałam z calych sil! Później było tylko lepiej, a za parę miesięcy zostane chrzesna małego przystojniaka;)!