Staraczki z Niemiec
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnymarjotka wrote:hej dziewczyny
ja dzis byłam u ginekolog no i na naturalne poczecie szanse mamy mini mini minimalne.
Czeka nas wizyta w Kinderwunsch .
ktoś się orientuję jak wygląda cenowo i wgl np inseminacja ?
Co do inseminacji czy in vitro jest tak jak Krysiak pisze dostajesz dokumenty z KWZ i z tym do Kk i oni ci wypelniaja (zazwyczaj odsylaja poczta w ciagu kilku dni) dokumenty na jaka kwote to sfinansuja... na tych dokumentach do kkasz wszystko rozpisane jakie ewentualne koszty lekow itp maz moze ponieść (jesli tez musi) jakie ty i przy kazdym oni to podbijaja i uzupelniaja... Co do finansowania to zalezy od kk sa takie ktore placa tyle co nic (moja obecna obojetnie czy inseminacja czy in vitro doplaca tylko 150e) albo 50% wszystkich kosztow tak jak u Krysiak a sa tez kk tore te metody zaplodnienia pokrywaja w 100% (moj kuzyn pracuje w jednej z takich i przyjaciolka kuzynki miala w swojej icsi pokryte w pelni)... Jak bedzie taka koniecznosc to lekarz tez ci powinien powiedziec jak to u ciebie wyglada... przynajmniej u mnie jak byla juz rozmowa o iui to lekarz powiedzial ze najlepiej jakbym rozwazyla zmiane kk i powiedzial na jakie zebym miala darmowe... Co do kosztow inseminacji to zalezy od kinderwunschzentrum i lekow (jesli bedzie taka potrzeba) moja iui np przekracza 1000e bo leki średnio wyjda 700e (jak nic nie zostaloby z poprzedniego cyklu i trzebaby bylo kupic wszystko) a iui ok 400-500e... -
ja też byłam dosyc zabiegana wiec się mało udzielam. Dziekuje za pomoc, jestem na etapie zmiany kk. niestety do marca musze byc w starej. u lekarza jeszcze nie byłam (kinderwunsch) bo czekam na znajomą, ktora zna jezyk..
-
nick nieaktualnyJa dostalam dzisiaj @, w pore bo w przyszlym tygodniu ide na cytologie wiec balam sie, ze jesli przyjdzie za pozno, to nie wyrobie sie z badaniami do kliniki. Ale poki co wszystko zgodnie z planem. Oby tak dalej
Roxa, Tobie chcialam podziekowac, bo wlasciwie to dzieki Tobie i temu co napisalas zaczelam zastanawiac sie nad pojsciem do Kinderwunschzentrum. Wiekszosc dyskusji prowadzilysmy na watku iui ale nie chce go tam teraz moimi przemysleniami zasmiecac.Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 lipca 2015, 15:06
-
nick nieaktualny
-
Od października zaczynamy starania. Moj rzuca palenie to mam nadzieję że zajde w ciążę.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 lipca 2015, 06:47
-
werni, trzymam już kciuki.
może uda się ten wątek uratować hihi
u mnie nieciekawie, bom sie rozchorowała. Jakieś grypsko mnie złapało. Leczę się narazie gorącą herbatką i paracetamolem...krysiak, werni lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
ja dosyć króciutko, od września 2014 roku.. ale powiem Ci, ze to chyba nie moje miejsce na ziemii... jakoś mimo tego, ze to prawie rok juz nie moge sie przyzwyczaic, nie czuje sie jak u siebie... chyba zrobiłam błąd, że nie poczekałam z decyzją o wyjeździe trochę dłużej..
-
nick nieaktualnyNie wiem Marjotko, z jakiego powodu zdecydowalas sie na przyjazd tutaj. Ale powiem Ci ze tez miewalam takie fazy. Czulam sie jakbym utknela w takiej czarnej dziurze. Ja nigdy nie planowalam pobytu na stale w De, przyjechalam tutaj po studiach, by jezyk podszkolic, jako opiekunka do dzieci. Potem zaczelam studia tutaj, poznalam mojego przyszlego meza i tak sie samo potoczylo. Choc byl juz taki czas, ze postanowilam, ze chce wrocic do Pl, bo tak jak Ty mowisz, nie czulam sie tutaj jak u siebie. Bylam na urlopie w Pl i powiedzialam mojej siostrze, ze skoncze studia i wracam. Pamietam jak mnie wtedy zapytala, co z K, a ja na to, ze jak to co, rozstaniemy sie. Gdy wrocilam do De moj wtedy jeszcze chlopak czekal na mnie z piersionkiem zareczynowym i dopiero wtedy poczulam sie jak u siebie, bo ktos mnie tutaj chcial miec przy sobie. Teraz juz nawet nie zastanawiam sie nad takimi rzeczami. Pewnie, ze mi sie teskni za rodzina i w ogole polskoscia, ale widze tez, ze pod wzgledem ekonomicznym w Polsce nie moglabym zyc w takich standardach jak tutaj. Do szczescia jeszcze tylko dzidziusia nam brakuje, tez z takiego powodu, ze bardzo chce wtedy z malym bejbi na kilka dobrych tygodni wyjechac do Pl i ponadrabiac znajomosci.
-
nick nieaktualnymarjotka wrote:ja też byłam dosyc zabiegana wiec się mało udzielam. Dziekuje za pomoc, jestem na etapie zmiany kk. niestety do marca musze byc w starej. u lekarza jeszcze nie byłam (kinderwunsch) bo czekam na znajomą, ktora zna jezyk..
-
nick nieaktualnykrysiak wrote:Ja dostalam dzisiaj @, w pore bo w przyszlym tygodniu ide na cytologie wiec balam sie, ze jesli przyjdzie za pozno, to nie wyrobie sie z badaniami do kliniki. Ale poki co wszystko zgodnie z planem. Oby tak dalej
Roxa, Tobie chcialam podziekowac, bo wlasciwie to dzieki Tobie i temu co napisalas zaczelam zastanawiac sie nad pojsciem do Kinderwunschzentrum. Wiekszosc dyskusji prowadzilysmy na watku iui ale nie chce go tam teraz moimi przemysleniami zasmiecac.
I nie ma za co dziękować... Jeśli będziesz miała jakieś pytania, odnośnie postępowania, czy leków to służę pomocą jeśli będę coś wiedziała to zawsze chętnie odpowiem czy na pw czy tutaj
Ja jestem w Kinderwunschzentrum od grudnia... -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnykrysiak wrote:U mnie w październiku będzie 10 lat. Właśnie jestem w trakcie starania się o obywatelstwo niemieckie. W poniedziałek mam ostatni termin w urzędzie. A Ty Marjotka?
krysiak lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyTo ja wam powiem dziewczyny, ze u mnie zupełnie odwrotnie... Ja czyję właśnie że to moje miejsce na ziemi, uwielbiam tu mieszkać i nie wyobrażam sobie wracać do pl... Fakt fajnie pojechać i zobaczyć się z rodziną, ale jeśli chodzi o mieszkanie to tutaj jest moj dom...
Może to też dlatego, że ja od nastoletnich lat wiedziałam, że to w de chcę mieszkać, że przeżyję już nawet ten daremny język, ale to z tym krajem wiążę swoją przyszłość... Bardziej oporny był mój mąż... mimo, że cały czas pracował dla Niemieckiej firmy to jednak mieszkać tu nie chciał, był zrażony tym, że mieszkał tu prawie 2 lata i było mu źle... no ale był wtedy sam, jedynie znajomych miał, ale nikogo innego... mimo to zdecydował się że spróbuje i zaraz po ślubie wyjechaliśmy... Teraz jak wraca z pl to mówi "wkońcu nasz domek, nasze łóżeczko" Teraz i on widzi, ze było mu źle bo mieszkał tutaj sam, a teraz to zupełnie coś i lepiej jest mu tutaj niż jak mieszkalismy w pl...