Starające się conajmniej 3 lata-są takie?
-
WIADOMOŚĆ
-
nie martw się ja próbuję już prawie 7 lat.. jestem po laparoskopi 1,5 roku i po kilku inseminacjach.. Po lekach i nic.. i najgorsze jest to, że nie ma żadnych przyczyn niepłodności.. więc co jest nie tak? Od paru miesięcy może 3 odpuściłam sobie psychicznie.. fakt chciałabym, ale nie robię sobie aż takich nadziei jak wcześniej.. Z OF jestem chyba od października 2013 i wykresy chyba mnie uspokoiły, bo bałam się, że nie mam ovu.. a wcale tak nie jest.. więc poprostu czekam.. Nie martw się zatem, na nas też przyjdzie pora
weronika86 lubi tę wiadomość
klina -
mrth666 wrote:Ja z kalendarzykiem staram się prawie rok. A jeśli chodzi o "pełny" seks, bez zabezpieczeń to będzie już ponad 3 lata...i żadnej wpadki . Wiem że w porównaniu do Ciebie to nie długo ale też boli Nigdy jeszcze nigdy nie byłam w ciąży (nawet tej poronionej) więc to może znak że w ogóle nie możemy?
Kochana nie możemy tak myśleć. Czasem czytając co przeszły dziewczyny po stracie dziecka to zastanawiam się co gorsze czy nie móc zajść czy zajść w ciążę i ją stracić. Wg. mnie obie sytuacje na swój sposób są trudne dla kobiety/pary ale coraz częściej dochodzę do wniosku że wolę żeby było jak jest niż przeżyć poronienie chociaż czasem chciałabym chociaż przez kilka dni poczuć jak to jest być w ciąży.Mili, weronika86, Veri lubią tę wiadomość
-
klina wrote:nie martw się ja próbuję już prawie 7 lat.. jestem po laparoskopi 1,5 roku i po kilku inseminacjach.. Po lekach i nic.. i najgorsze jest to, że nie ma żadnych przyczyn niepłodności.. więc co jest nie tak? Od paru miesięcy może 3 odpuściłam sobie psychicznie.. fakt chciałabym, ale nie robię sobie aż takich nadziei jak wcześniej.. Z OF jestem chyba od października 2013 i wykresy chyba mnie uspokoiły, bo bałam się, że nie mam ovu.. a wcale tak nie jest.. więc poprostu czekam.. Nie martw się zatem, na nas też przyjdzie pora
Kochana współczuję a myślałam, że tylko ja na OF tak długo nie mogę zajść w ciążę a okazuje się że są osoby które jeszcze więcej przeszły ode mnie.
Też uważam że najtrudniej jest kiedy nie zna się przyczyny bo wtedy człowiek jeszcze bardziej czuje się bezradny a znając przyczynę można jakoś próbować ją eliminować.
Kochane zapraszam Was na wątek nowenna staraczek oczywiści nikogo do niczego nie namawiam tylko chcę powiedzieć że istnieje taka grupa wsparcia staraczek jakby któraś chciała się dołączyć wedle uznania i przekonaniaSudela lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnymrth666 wrote:Ja z kalendarzykiem staram się prawie rok. A jeśli chodzi o "pełny" seks, bez zabezpieczeń to będzie już ponad 3 lata...i żadnej wpadki . Wiem że w porównaniu do Ciebie to nie długo ale też boli Nigdy jeszcze nigdy nie byłam w ciąży (nawet tej poronionej) więc to może znak że w ogóle nie możemy?
Sudela lubi tę wiadomość
-
vanessa wrote:Kochana nie możemy tak myśleć. Czasem czytając co przeszły dziewczyny po stracie dziecka to zastanawiam się co gorsze czy nie móc zajść czy zajść w ciążę i ją stracić. Wg. mnie obie sytuacje na swój sposób są trudne dla kobiety/pary ale coraz częściej dochodzę do wniosku że wolę żeby było jak jest niż przeżyć poronienie chociaż czasem chciałabym chociaż przez kilka dni poczuć jak to jest być w ciąży.
vanesska kochanie zycze ci zebys zaszla w ciaze ale jej nie poronila , niechcialabys przez to przejsc uwierz mi, mam nadzieje ze w koncu kazdej z nas sie uda i powstanie watek o tej nazwiemarta -
kaarolaa wrote:oj uwierz, ze nie chciałabys przezywac tego co Aniołkowe mamy...co z tego ze przez jakis czas poczujesz jak to jest byc w ciazy skoro po kilku dniach, tygodniach lub nawet miesiacach tracisz swojego maluszka, a bol jest wtedy okropny i to poczucie, ze nic nie moglam zrobic zeby go uratowac... przez tydzien jest tylko placz 24 godziny na dobe, pozniej troche lepiej ale trafi sie wieczor, ze znow wyjesz do poduszki...zaczynasz starania ale to nie pomaga, bo dookoła kupa dzieci...ja juz troszke mniej to wszystko przezywam, ale dalej boli, boli to ze nie moge zajsc po tak długim czasie i boli to, ze nie moge utrzymac ciazy...czuje sie zle, jak bym nie byla kobieta
-
nick nieaktualnyMili wrote:Kaarola bardzo mi przykro.
Ściskam cieplutko i mam nadzieję, jak będziesz miała gromadkę roześmianych maluchów zapomnisz o starym bólu.Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 stycznia 2014, 23:25
Mili lubi tę wiadomość
-
kaarolaa wrote:ja juz miałam dosc tego czekania, zaczełam robic hormony na własna reke, okazalo sie ze mam tylko podwyzszona prl, dostałam leki. najpierw dostalam jednak skierowanie na hsg bo lekarz zobaczył na usg, ze mam wodniaka na prawym jajowodzie, po badaniu wyszło, ze wodniaki sa na obu jajowodach zonk bo to oznacza, ze jajowody mam zwezone a kiedy wodniak peka moze wypłukiwac zarodek z macicy, macica jest tez nie taka jak trzeba... maz ma słabe maluszki i teraz zostało nam tylko in vitro i niedługo do niego podchodzimy. mam nadzieje, ze nam sie uda...
Kochana trzymaj się jakoś razem damy radę przejść te trudne chwile a niedługo może los się do nas uśmiechnie i spotkamy się na wątku w którym będziemy się dzielić szczęśliwym przebiegiem ciąży no i swoimi maluszkami.
Trzymam kciuki żeby tym razem Wam się udało od początku do końca.Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 stycznia 2014, 12:50
kaarolaa lubi tę wiadomość
-
Hej u nas już 3 lata starań - bezowocnych jak widać. Mąż ma bardzo słabe nasienie. Obecnie zaczęliśmy kurację Profertilem, to już chyba ostatnia droga u nas przed inseminacją. Ja chcę jeszcze zrobić sobie drożność jajowodów - żeby wszystko było już jasne i dopięte na ostatni guzik. Jak sobie radzę z tą sytuacją - szczerze? raz lepiej raz gorzej - ostatnio mam fazę dołka psychicznego...ciężko tak zewsząd słyszeć jak to kiepsko się staramy o potomka itd., wszyscy znajomi już z 2-3 dzieci, a u nas kot Oj bywają kiepskie dni...bardzo często.Warto mieć marzenia...doczekać ich spełnienia
-
nick nieaktualnyna mnie jak płachta na byka działa tesc, kiedy do nich przyjedziemy pyta sie nas kiedy cos sie ulegnie, bo to bedzie pierwszy wnuk z jego nazwiskiem...ma juz 4 ale maja inne nazwiska, a to bedzie jego syna. nic tak nie dołuje jak te pytania...mam wrazenie, ze czasami mysli, ze pewnie to moja wina, ze tak długo nie mamy dzieci...mam ochote mu wygadac, ze trudnosci sa po obu stronach, ale wiem jak strasznie przezywa to moj maz, ze po jego stronie tez jest problem i nie chce go mocniej dołowac...czasami sie zastanawiam jak zareaguja na in vitro...oczywiscie teraz nic nie wiedza, ze ruszamy w tym kierunku, ale jak sie uda...oj bede nad tym myslała pozniej...teraz najwazniejsze to dostac sie na te badania kliniczne 1 wizyta juz za półtora tygodnia
Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 stycznia 2014, 14:52
weronika86 lubi tę wiadomość
-
kaarolaa wrote:czasami sie zastanawiam jak zareaguja na in vitro...oczywiscie teraz nic nie wiedza, ze ruszamy w tym kierunku, ale jak sie uda...oj bede nad tym myslała pozniej...teraz najwazniejsze to dostac sie na te badania kliniczne 1 wizyta juz za półtora tygodnia
Kochana ja myślę że jeżeli masz się stresować i przeżywać poinformowanie rodziny o in vitro i bać się reakcji to może nie mówcie im o tym. Zwłaszcza jeżeli nie wiesz jaka będzie ich reakcja. To jest Wasza decyzja i nie macie obowiązku opowiadać o tym innym i jeszcze w najgorszym przypadku wysłuchiwać jakichś ALE... my nikomu nie mówimy o staraniach bo nie chcemy a takiego obowiązku nie mamy a po za tym wiem co bym usłyszała żeby się tym nie przejmować itp. a to na pewno by mi w niczym nie pomogło tylko wkurzyło a po co mi to same starania kosztują mnie wiele więc po co dokładać sobie więcej nerwów. Jak nam się uda (daj Boże) to też nie mam zamiaru informować otoczenia jak długo to trwało bo po co.
Oczywiście to Wasza decyzja czy powiedzieć im czy nie ja tylko wyraziłam swoje zdanie.
Na początku starań jak nam nie wychodziło mąż chciał powiedzieć rodzinie, że powinni wiedzieć, ale uparłam się, że NIE było trochę spięć miedzy nami z tego powodu ale teraz także mój M stwierdza że dobrze zrobiliśmy nie mówiąc im o tym. To czy mówić czy nie to też zależy jaką ma się tą rodzinę. Ja nie narzekam na swoją ale takie sprawy wolę zachować dla siebie, bo od gadania o tym w ciążę nie zajdę. -
AniaKicia87 wrote:Ja chcę jeszcze zrobić sobie drożność jajowodów - żeby wszystko było już jasne i dopięte na ostatni guzik.
Powiem szczerze że mnie to dziwi że nie miałaś jeszcze HSG skoro z tego co piszesz masz już komplet badań.
Nasze pierwsze zlecone badania to właśnie HSG i badanie nasienia. Bo jeżeli jajowody niedrożne to jakakolwiek kuracja pod innym kątem nie przyniesie efektu.
-
nick nieaktualnyvanessa wrote:Powiem szczerze że mnie to dziwi że nie miałaś jeszcze HSG skoro z tego co piszesz masz już komplet badań.
Nasze pierwsze zlecone badania to właśnie HSG i badanie nasienia. Bo jeżeli jajowody niedrożne to jakakolwiek kuracja pod innym kątem nie przyniesie efektu. -
A ja mam problem z wykonaniem HSG bo infekcja nie chce mnie opuścić a w dodatku muszę byłam w szpitalu do którego dostałam skierowanie na to badanie i chyba w tym szpitalu pracują jakieś konowały a nie lekarze bo ordynator ginekologi powiedział mi że nie przed nie trzeba wykonywać żadnych badań bo skoro mam skierowanie to jestem pewnie przygotowana przez swojego gina do tego badania. No to nie wiem jak to będzie ale na pewno nie pójdę na ten zabieg bez badania czystości pochwy a z tego co wiem zawsze to jest wymagane więc muszę skombinować drugie skierowanie do jakiegoś szpitala gdzie normalnie do tego podejdą.
-
nick nieaktualnyvanessa wrote:A ja mam problem z wykonaniem HSG bo infekcja nie chce mnie opuścić a w dodatku muszę byłam w szpitalu do którego dostałam skierowanie na to badanie i chyba w tym szpitalu pracują jakieś konowały a nie lekarze bo ordynator ginekologi powiedział mi że nie przed nie trzeba wykonywać żadnych badań bo skoro mam skierowanie to jestem pewnie przygotowana przez swojego gina do tego badania. No to nie wiem jak to będzie ale na pewno nie pójdę na ten zabieg bez badania czystości pochwy a z tego co wiem zawsze to jest wymagane więc muszę skombinować drugie skierowanie do jakiegoś szpitala gdzie normalnie do tego podejdą.
-
kaarolaa wrote:ja miałam tylko cytologie a 6 dni przed badaniem musiałam brac Fluomizin zeby nie bylo bakterii, nic wiecej nie potrzebowałam, moze dlatego ze przez 3 miesiace dostawałam mocny antybiotyk na zapalenie...i badanie wykonywał mi moj ginek...
No ja poszłam się tylko zapytać co i jak a że byłam w pierwszych dniach cyklu to już proponował mi konkretny termin i nie zapytał czy coś brałam/biorę czy mam jakieś problemy nic kompletnie nic ale nie dziwię się bo ten szpital ma kiepską renomę. -
Jakoś przez 3 lata nikt nie zaproponował mi tego badania a chodziłam do kilku ginekologów mam nadzieję, że uda mi się zrobić badanie w lutym. Za wszystkie staraczki trzymam kciuki.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 stycznia 2014, 20:28
Warto mieć marzenia...doczekać ich spełnienia -
AniaKicia87 wrote:Jakoś przez 3 lata nikt nie zaproponował mi tego badania a chodziłam do kilku ginekologów mam nadzieję, że uda mi się zrobić badanie w lutym. Za wszystkie staraczki trzymam kciuki.
A my trzymamy kciukasy za Ciebie żeby po HSG inseminacja nie była już potrzebna