Starania o maluszka, porady, - dla tych co dołączyli dopiero i jeszcze się nie znają
-
WIADOMOŚĆ
-
Dzięki kochane :*
Nie wiem dlaczego ostatnio stale mamy pod górkę,własnie się dowiedziałam, że dziś brat męża wylądował znowu w szpitalu... nie wiem kiedy to się skończy -
Hej wszystkim;) u was tez taka pogoda?
wczoraj jeszcze widzialam z balkonu gory, ktore mam praktycznie pod nosem a dzisiaj leje:/ ani tu gdzies pojsc ani zostac sie pobzykac:( a mamy takie zajebiaszcze wygodne lozko w pokoju:) siedzimy pijemy pifko i ogladamy filmy:)
Kim87 lubi tę wiadomość
-
Kobitki a co Wy takie pod pogode dopasowane dzis? Smutne i marudne? Dajcie spokoj los nas doswiadcza zebysmy potem mogly sie cieszyc bardziej niz tym, ktorym wszystko przychodzi od tak! Wszystko ma swoj sens, karma jest sprawiedliwa. Cierpienie i lzy pozniej zwieczone jest pieknym sukcesem
. Na poprawe humoru proponuje ciacho, goraca kapiel, ksiazke albo czerwone paznokcie
.
-
MMadziula wrote:Dzięki kochane :*
Nie wiem dlaczego ostatnio stale mamy pod górkę,własnie się dowiedziałam, że dziś brat męża wylądował znowu w szpitalu... nie wiem kiedy to się skończy
U nas pasmo klęsk trwa od zeszłego roku i zawsze jak się wydaje, że już gorzej być nie może, tak życie wyprowadza nas z błędu. Ale ale trzeba się skupiać na pozytywach, najważniejsze, że się kochamy i pokonujemy trudności razem, mamy wspierającą rodzinę i co by się nie stało to jakoś to przetrwamy. Także zawsze trzeba wierzyć, że będzie dobrze :*wvmvw lubi tę wiadomość
-
wvmvw wrote:Kobitki a co Wy takie pod pogode dopasowane dzis? Smutne i marudne? Dajcie spokoj los nas doswiadcza zebysmy potem mogly sie cieszyc bardziej niz tym, ktorym wszystko przychodzi od tak! Wszystko ma swoj sens, karma jest sprawiedliwa. Cierpienie i lzy pozniej zwieczone jest pieknym sukcesem
. Na poprawe humoru proponuje ciacho, goraca kapiel, ksiazke albo czerwone paznokcie
.
-
wvmvw wrote:Kobitki a co Wy takie pod pogode dopasowane dzis? Smutne i marudne? Dajcie spokoj los nas doswiadcza zebysmy potem mogly sie cieszyc bardziej niz tym, ktorym wszystko przychodzi od tak! Wszystko ma swoj sens, karma jest sprawiedliwa. Cierpienie i lzy pozniej zwieczone jest pieknym sukcesem
. Na poprawe humoru proponuje ciacho, goraca kapiel, ksiazke albo czerwone paznokcie
.
deszcz jeszcze nie dotarł, grozi, grozi i nic więcej
wvmvw lubi tę wiadomość
-
bbee wrote:U nas pasmo klęsk trwa od zeszłego roku i zawsze jak się wydaje, że już gorzej być nie może, tak życie wyprowadza nas z błędu. Ale ale trzeba się skupiać na pozytywach, najważniejsze, że się kochamy i pokonujemy trudności razem, mamy wspierającą rodzinę i co by się nie stało to jakoś to przetrwamy. Także zawsze trzeba wierzyć, że będzie dobrze :*
U mnie również można powiedzieć,że od roku. Fakt faktem dostajemy kopa ale się podnosimy i tak stale. W zeszłym roku w kwietniu mama mi powiedziała, że ma nowotwór... potem siostra zaliczyła załamanie nerwowe a tata na to wszystko zaczął popijać. A od początku tego roku jak nie w szpitalu ktoś to coś się we firmie sypie. Czasami powiem Wam szczerze, że już nie mam sił. -
bbee wrote:U nas pasmo klęsk trwa od zeszłego roku i zawsze jak się wydaje, że już gorzej być nie może, tak życie wyprowadza nas z błędu. Ale ale trzeba się skupiać na pozytywach, najważniejsze, że się kochamy i pokonujemy trudności razem, mamy wspierającą rodzinę i co by się nie stało to jakoś to przetrwamy. Także zawsze trzeba wierzyć, że będzie dobrze :*
Dokładnie tak!!! Mimo burz zawsze razem, pod rękę z miłością! Wszyscy mamy ciężko człowiek nie wie jak czasem bywa źle dopóki nic złego go nie spotka... Ja tak bardzo chciałam żeby moje dzieci poznały mojego tatę, wspaniałego, cudownego, cierpliwego człowieka, który wiele mnie nauczył. Jednak pojawiła się choroba, krótka, gwałtowna, która mi go zabrała, niedługo minie pięć miesięcy od jego śmierci. Jednak wiem, że tata jest obok, mocno mi kibicuje, często do niego mówię, uśmiecha się do mnie ze zdjęcia. Tak miało być, szanujmy to co mamy, bierzmy pełnymi garściami to co jest nam dane i walczmy o swoje. -
wvmvw wrote:Dokładnie tak!!! Mimo burz zawsze razem, pod rękę z miłością! Wszyscy mamy ciężko człowiek nie wie jak czasem bywa źle dopóki nic złego go nie spotka... Ja tak bardzo chciałam żeby moje dzieci poznały mojego tatę, wspaniałego, cudownego, cierpliwego człowieka, który wiele mnie nauczył. Jednak pojawiła się choroba, krótka, gwałtowna, która mi go zabrała, niedługo minie pięć miesięcy od jego śmierci. Jednak wiem, że tata jest obok, mocno mi kibicuje, często do niego mówię, uśmiecha się do mnie ze zdjęcia. Tak miało być, szanujmy to co mamy, bierzmy pełnymi garściami to co jest nam dane i walczmy o swoje.
-
MMadziula wrote:U mnie również można powiedzieć,że od roku. Fakt faktem dostajemy kopa ale się podnosimy i tak stale. W zeszłym roku w kwietniu mama mi powiedziała, że ma nowotwór...
Madziula, moja Mama zachorowała na raka 4,5 roku temu. Miała żyć pół roku. Świat nam runął na głowę z dnia na dzień. Jeden brat się wypiął z pomocą, drugi mieszka w UK... Przez 9 m-cy mieszkałam z rodzicami na 1 pokoju, w 44 m mieszkaniu. Jak Mamę wypisali ze szpitala, mój cudowny brat, mieszkający w Polsce, od razu zadzwonił, że mamy wziąć psa rodzicow do siebie. Brat z UK był z narzeczoną u nas. Także na 20 m. pokoju (bo to kawalerka spora była) spaliśmy w 6 osób, z psem i kotemZ tego Mama na dużym łóżku, bo po operacji. Reszta na materacach
dlaczego tak?
Mama na chemię musiałaby dojeżdżać, a nie miałaby z kim. Mój Tato nie ma nogi - stracił w wypadku w pracy. A że mu mieliśmy świeżą umowę najmu,to głupio było wypowiadać i kombinować. Mieszkanie rodziców później sprzedałam, kupiliśmy na kredyt w B. 4pokojowe, 75m. -
wvmvw wrote:Dokładnie tak!!! Mimo burz zawsze razem, pod rękę z miłością! Wszyscy mamy ciężko człowiek nie wie jak czasem bywa źle dopóki nic złego go nie spotka... Ja tak bardzo chciałam żeby moje dzieci poznały mojego tatę, wspaniałego, cudownego, cierpliwego człowieka, który wiele mnie nauczył. Jednak pojawiła się choroba, krótka, gwałtowna, która mi go zabrała, niedługo minie pięć miesięcy od jego śmierci. Jednak wiem, że tata jest obok, mocno mi kibicuje, często do niego mówię, uśmiecha się do mnie ze zdjęcia. Tak miało być, szanujmy to co mamy, bierzmy pełnymi garściami to co jest nam dane i walczmy o swoje.
bo jak się załamiesz, to potem z tego wyjść jeszcze ciężej. A jak idziesz dalej, to w końcu wszystko powoli zaczyna się układać, nie zawsze idealnie po naszej myśli, ale jednak
wvmvw lubi tę wiadomość
-
MMadziula wrote:Bardzo mi przykro z powodu taty, nawet nie umiem sobie wyobrazić co się czuje po tak wielkiej stracie. Za swoich bliskich oddałabym wszystko, niestety w pewnych przypadkach nie da się i los działa tak jak chce.
Niestety tak, człowiek musi nauczyć się z pokorą przyjmować to co zesłał mu los. -
LILITH.P wrote:Madziula, moja Mama zachorowała na raka 4,5 roku temu. Miała żyć pół roku. Świat nam runął na głowę z dnia na dzień. Jeden brat się wypiął z pomocą, drugi mieszka w UK... Przez 9 m-cy mieszkałam z rodzicami na 1 pokoju, w 44 m mieszkaniu. Jak Mamę wypisali ze szpitala, mój cudowny brat, mieszkający w Polsce, od razu zadzwonił, że mamy wziąć psa rodzicow do siebie. Brat z UK był z narzeczoną u nas. Także na 20 m. pokoju (bo to kawalerka spora była) spaliśmy w 6 osób, z psem i kotem
Z tego Mama na dużym łóżku, bo po operacji. Reszta na materacach
dlaczego tak?
Mama na chemię musiałaby dojeżdżać, a nie miałaby z kim. Mój Tato nie ma nogi - stracił w wypadku w pracy. A że mu mieliśmy świeżą umowę najmu,to głupio było wypowiadać i kombinować. Mieszkanie rodziców później sprzedałam, kupiliśmy na kredyt w B. 4pokojowe, 75m.