Te olane .
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyAniaR88 wrote:hej :*
Ja od tego cyklu mam termometr 0,01 i jestem zadowolona wiec polecam
ja tez mam termometr z dwoma miejscami, elektryczny.. A czy zadowolona to cieżko mi określić...dla mnie termometr jak termometr:) Jedynie co mnie zastanawia to pikanie (czyli zakończenie mierzenia), po którym stopnie idą jeszcze w górę przez jakąś minutkę, no może mniej... -
00monika00 wrote:hej dziewczynki:)
dzisiaj w pracy będzie ciężko, po dłuższym weekendzie to masakra;)
xXMoniaXx,
u mnie bez entuzjazmu, dostałam niby @ ale strasznie słaby, dzisiaj mdli mnie bardzo ale to pewnie hormony.. Podejrzewam że moje cykle są bezowulacyjne i gdzieś czytałam, że jak cykl jest bez owu to i @ słaba. Ale nie wiem czy to reguła, dzisiaj idę do lekarza to zapytam i zapytam też czy mogę dostać jakieś tabletki na owulację bo inaczej starania się to istny koszmar.
A jak u Ciebie? Coś się ruszyło?
Trzymam kciuki:*
Miłego dnia kobietki!! -
nick nieaktualnyMiska0811 wrote:ja tez mam termometr z dwoma miejscami, elektryczny.. A czy zadowolona to cieżko mi określić...dla mnie termometr jak termometr:) Jedynie co mnie zastanawia to pikanie (czyli zakończenie mierzenia), po którym stopnie idą jeszcze w górę przez jakąś minutkę, no może mniej...
-
nick nieaktualnyXxMoniaXx wrote:u mnie objawy nadal takiesame. Wczoraj robiłam test w 10 dpo i negatywny co mnie troche zasmuciło, alemam nadzieje ze to jeszcze za szybko i następny zrobie za 4 dni 11 stycznia w dniu spodziewanej @.
Kochana w dniu spodziewanej @ najlepiej!
Po co wcześniej się denerwować:*XxMoniaXx, AniaR88, 00monika00 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMiska0811 wrote:A bo dziś (niedawno) skusiliśmy na szybki sexik:) (pisałam, jak żegnałam że może coś zdziałamy) i smutno troszkę i nadzieja opadła, bo chyba nam nie służy codzienne ""... i mam wyrzuty jakieś dziwne bo i mojemu T się smutnawo zrobiło. Chodzi o to, że ciężko się podniecić(partnerowi), i mam wrażenie, że to taki maraton...byle by jak najwięcej.. I czuję się winna, że on może odebrać że jest dla mnie "maszynką do robienia dzieci"...Ale same wiecie, że tak nie jest.Ostatnio podczas sexu w ogóle nie myślałam o staraniach, było naprawdę przyjemnie...aż do dziś.. zniechęciłam się troszkę i chyba już na tą chwilę mam to gdzieś...Dziwnie Wam mi tutaj to pisać ale chyba codzienny sexik nie dla nas:) chyba zrobimy sobie 2-3 dniową przerwę...zobaczymy jak to wyjdzie na dniach... to tak w skrócie
Też to przerabiałam... Nasze przytulanka przeważnie przypadały codziennie nawet wtedy jak mój mąż był "wiecznie zmęczony". A że owulacja nie szła z tym w parze, więc po kilku moich uwagach, że przegapiliśmy być może szansę, stwierdził, że teraz mam mu mówić kiedy owu się zbliża. Więc mówiłam. Tylko że wtedy nasze przytulanka mnie jakoś nie cieszyły i czułam, że się zmuszamy... Więc przestałam mówić o owu i sama zaczęłam kontrolować sytuację. Wystarczyło, że ja wiedziałam, kiedy nadchodzi. Wyluzowałam i jak było trzeba, przejmowałam inicjatywę. Udało mi się uwolnić od ciągłych myśli, ze teraz "powinniśmy", "musimy" itd. W ostatnim cyklu miałam szczęście. Dwa przytulanka w odstępie ok. 36 godzin - jedno z jego, drugie z mojej inicjatywy. Kiedy powiedziałam mężowi, że jestem w ciąży musiałam mu dodatkowo wyjaśniać, kiedy to się stało,hyhy. Przepraszam za może zbyt obrazowy opis.
Nie chciałam, żeby myśl o dziecku stała się moją obsesją. Myślałam o tym, ale nie chciałam stać się niewolnikiem tych myśli. Wiem, że przy niektórych problemach z zajściem w ciążę, regularne przytulanka są ważne, tylko czy człowiek nie popada w mechaniczność? Wiem, że starałam się dość krótko, biorąc pod uwagę starania innych forumowiczek, rozumiem jednak mężczyzn, że i oni mogą w pewnej chwili poczuć się zniechęceni i zrezygnowani. Przytulanka "na czas" to niezła poprzeczka dla faceta, on też chce dziecka, ale myśli o nim trochę inaczej, niż my, z większym dystansem. Może w którymś momencie poczuć się, jak maszynka do robienia dzieci, może te przytulanka "na czas" go stresują... A może kobietom trzeba by było trochę tego dystansu, wyluzowania się? Tylko natura nas tak dziwnie stworzyła, że jest to trudne do zrealizowania...
Miska0811, Cassie, Sylvka lubią tę wiadomość
-
Landrynka wrote:Hej Kobietki jest tu ktoś jeszcze ?
Ja mam trochę doła bo wczoraj miałam temp. 36.2 a dziś 36.1
Przebudziłam się przed 7 i zmierzyłam sb z ciekawości o 6:30 wyszła mi 36.0 ale położyłam sie i zmierzyłam o 7 bo zawsze o tej mierzę i wyszła mi 36.1 a jak zmierzyłam sb drugi raz to już 36.0 ale pisałam pierwszą bo tak się powinno robić . Ale od następnego cyklu kupuję nowy termometr z dwoma miejscami po przecinku .
I badałam sb szyjkę rano . Mam tak średnio nie za nisko nie za wysoko , co do miękkości też taka średnia ( o ile dobrze sprawdzam ) i chyba zamknięta . I śluz mam biały i nierozciągliwy taki wodnisty .
Nie da rady was nadgonić ale postaram się potem :*Miska0811, Cassie lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyNusia1989 wrote:Też to przerabiałam... Nasze przytulanka przeważnie przypadały codziennie nawet wtedy jak mój mąż był "wiecznie zmęczony". A że owulacja nie szła z tym w parze, więc po kilku moich uwagach, że przegapiliśmy być może szansę, stwierdził, że teraz mam mu mówić kiedy owu się zbliża. Więc mówiłam. Tylko że wtedy nasze przytulanka mnie jakoś nie cieszyły i czułam, że się zmuszamy... Więc przestałam mówić o owu i sama zaczęłam kontrolować sytuację. Wystarczyło, że ja wiedziałam, kiedy nadchodzi. Wyluzowałam i jak było trzeba, przejmowałam inicjatywę. Udało mi się uwolnić od ciągłych myśli, ze teraz "powinniśmy", "musimy" itd. W ostatnim cyklu miałam szczęście. Dwa przytulanka w odstępie ok. 36 godzin - jedno z jego, drugie z mojej inicjatywy. Kiedy powiedziałam mężowi, że jestem w ciąży musiałam mu dodatkowo wyjaśniać, kiedy to się stało,hyhy. Przepraszam za może zbyt obrazowy opis.
Nie chciałam, żeby myśl o dziecku stała się moją obsesją. Myślałam o tym, ale nie chciałam stać się niewolnikiem tych myśli. Wiem, że przy niektórych problemach z zajściem w ciążę, regularne przytulanka są ważne, tylko czy człowiek nie popada w mechaniczność? Wiem, że starałam się dość krótko, biorąc pod uwagę starania innych forumowiczek, rozumiem jednak mężczyzn, że i oni mogą w pewnej chwili poczuć się zniechęceni i zrezygnowani. Przytulanka "na czas" to niezła poprzeczka dla faceta, on też chce dziecka, ale myśli o nim trochę inaczej, niż my, z większym dystansem. Może w którymś momencie poczuć się, jak maszynka do robienia dzieci, może te przytulanka "na czas" go stresują... A może kobietom trzeba by było trochę tego dystansu, wyluzowania się? Tylko natura nas tak dziwnie stworzyła, że jest to trudne do zrealizowania...
Kochana właśnie to takie trudne... Bo najlepiej by było nie myśleć, zajść i mieć niespodziankę. No i faceci inaczej myślą-fakt. Mimo, że nie okazują nam również swoich pragnień-tutaj mowa o dziecku. Mój T jak napewno większość Waszych jest takiego zdania, że jak się uda to się uda. Ale ja nie potrafię tak myśleć Dziś mi jest już lepiej. Przed snem chwilkę porozmawialiśmy i powiedziałam, że musimy chyba sobie troszkę odpocząć (2 dniowa przerwa nie zaszkodzi), a on, że przerwy żadnej nie będzie:) a tak serio to prawda, że co za dużo to nie zdrowo. I może ten dzień, dwa zrobią lepiej jak pisały wcześniej dziewczynki.XxMoniaXx, Cassie lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Niestety tak, u mnie to chyba też chodzi o to, myślałam, że jak odstawie tabletki to tak od razu sie uda, a teraz sie schizuje, że coś jest nie tak .
-
nick nieaktualnyXxMoniaXx wrote:
ja tak mam. w tym cyklu zwlaszcza bo maz byl w domu w dni przedowulacja, a tak to nie ma go od pon do piatku wieczorem wiec ciagle sie mijalismy z owulacja chyba -
natasza82 wrote:Niestety tak, u mnie to chyba też chodzi o to, myślałam, że jak odstawie tabletki to tak od razu sie uda, a teraz sie schizuje, że coś jest nie tak .