Wątek "wszystko źle"
-
WIADOMOŚĆ
-
oooo ale mam wkur*** ehh a miało być tak pięknie a wyszło jak zawsze...Dupa!!!!! przez wielkie D! kurw*** czemu zawsze wszystko musi byc pod górkę...i zas @ zrypana juz daje swoje znaki.... a miałam się wyluzować ale tak się nie da zawsze jest ta iskierka nadziei!~i te durne życzenia świąteczne, noworoczne ;-/ i zapytania znajomuch ( dzieciatych) noo kiedy Wy ?? moja córeczka/moj synus miał(a) by się z kim bawic bla bla bla kurwa a co to tak hops siup!! sory ale już mi bokiem to wszystko wychodzi....
olka30 lubi tę wiadomość
-
Mój M mówi że nam się nie udaje bo za bardzo się nakręcam, ale jak mam się nie nakręcać? Czytam te wszystkie poradniki żeby odpuścić, ale nigdzie nie podają tego cudownego sposobu jak w psychice wyryć że co ma być to będzie?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 maja 2014, 16:34
olka30, mysza1975 lubią tę wiadomość
-
Ja tylko czekam aż moja bezrobotna siostra ogłosi wesołą nowinę, bo już wszystkim ogłosiła że się stara o 2 dziecko i jej coś nie wychodzi (młodsza ode mnie). Żyje na koszt całej rodziny, beczy jaka biedna, jak jej dziecka do przedszkola nie przyjęli bo nie pracuje to narobiła szumu w całej wsi, że nie może przez to iść do pracy, więc dziecko do przedszkola poszło, a ona nie ma czasu pracy szukać bo się stara o drugie. Po przedszkolu małą podrzuca mamie albo mi, całe dnie siedzi na FB i jak znowu zajdzie to mnie po prostu już całkiem trafi. Ale mimo wszystko jej nie życzę, żeby przechodziła przez to co ja. Chociaż mając już dziecko to i tak nie to samo.
Sudela lubi tę wiadomość
-
olka30 wrote:Ja tylko czekam aż moja bezrobotna siostra ogłosi wesołą nowinę, bo już wszystkim ogłosiła że się stara o 2 dziecko i jej coś nie wychodzi (młodsza ode mnie). Żyje na koszt całej rodziny, beczy jaka biedna, jak jej dziecka do przedszkola nie przyjęli bo nie pracuje to narobiła szumu w całej wsi, że nie może przez to iść do pracy, więc dziecko do przedszkola poszło, a ona nie ma czasu pracy szukać bo się stara o drugie. Po przedszkolu małą podrzuca mamie albo mi, całe dnie siedzi na FB i jak znowu zajdzie to mnie po prostu już całkiem trafi. Ale mimo wszystko jej nie życzę, żeby przechodziła przez to co ja. Chociaż mając już dziecko to i tak nie to samo.
Masz rację mając jedno dziecko nie przechodzi się takiej katorgi psychicznej jak przy nieudanych staraniach o pierwsze to jedyne! Mając jedno zawsze można się nim skutecznie pocieszyć a jak nie ma się nic (tzn. tego jednego) to czym się pocieszać? Mnie NIC dosłownie NIC nie podnosi na duchu nawet cudowny wspaniały mąż, którego naprawdę doceniam, ale i tak nie potrafię się cieszyć naszym udanym związkiem kiedy tak dłuuuuuuuuugo się staramy i nie możemy mieć dzieckaMaka, Sudela, olka30 lubią tę wiadomość
-
Polecam wątek nowenna staraczek. Przyłączenie się do niego podniosło mnie na duchu a i wierzcie mi trochę przeszłam po tych 4 latach.
Sudela lubi tę wiadomość
-
Przeczytałam cały wątek i dawno się tak nie pośmiałam
Nie, nie z tego, że macie problemy, czy się frustrujecie, ale dlatego, że dokładnie to znam i jak czytałam teksty o luzowaniu, to aż się popłakałam ze śmiechu. noszqrwamać jak jeszcze raz usłyszę o tym luzowaniu, to dam w mordę.
Nie mam czasu na luzowanie, mam 36 lat, za sobą listopadową ciążę biochemiczną, przed tygodniem usunęli mi pusty pęcherzyk ciążowy, staramy się "na luzie" od września 2012. Ten luz wynikał z konieczności, bo aż do końca listopada nie mieszkaliśmy razem, a dopiero od października trafialiśmy mniej więcej w dni płodne.
Jakby tego było mało, to nie rozmawiam z rodzicami. Jak im powiedziałam o ciąży, to od razu było, że to niemożliwe, bo przecież 7 stycznia miałam okres (byłam wtedy u nich, więc matka wiedziała, a o pozytywnym teście powiedziałam im 25), więc według nich owulację miałam 21 stycznia, a z potwierdzeniem ciąży powinnam poczekać tydzień po terminie miesiączki. Skąd im się qrwa takie wyliczenia wzięły, to nie mam pojęcia. Bratowej jakoś nie wyliczali tygodni ciąży i jak im powiedzieli o pozytywnym teście, gdy była w 6 tygodniu, to matka (moja!!!) dzwoniła już do wszystkich, że babcią będzie. U mnie nawet w 7 tygodniu się krzywiła, bo przecież ona inaczej wyliczyła, a była dwa razy w ciąży!!! 35 lat temu!!! i niby dlaczego poszłam na zwolnienie? przecież ciąża to nie choroba,a one ze mną to do 8 miesiąca chodziła do pracy i jeszcze dojeżdżać musiała, a na przystanek to 5 kilometrów miała! a była zima i ona sobie doopę odmrażała! wrrrrrr
Gdy wysłałam jej wiadomość o zabiegu, to zadzwoniła do mnie z ryjem, że do kogo niby mam pretensję. Zero wsparcia.Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 marca 2014, 14:55
olka30 lubi tę wiadomość
-Jack, jestem w ciąży!
-Nie przypominam sobie, żebyśmy...
-Byłeś pijany!
-Aż tak - nigdy! -
Wiecie co... my staraczki nie dość że mamy ciężkie życie... to jeszcze tyle razy spotykamy się z brakiem zrozumienia... smutne to...
olka30 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
olka30 wrote:Tak to jest że najmniej wsparcia mamy od osób, które w teorii są od tego żeby tego wsparcia udzielać Od mojej mamy też nigdy żadnego wsparcia nie miałam, teraz nic nikomu nie mówię, bo po co, żeby mi jeszcze bardziej przykro było? Nie ma sensu..
olka30 lubi tę wiadomość
-
całe szczęście, że moja mama się nie wtrąca do mojego życia. jak jej powiem to ok, jak nie mówię to też ok. za to teściowie bardzo chcieli mieć wnuka i co chwilę pytali, aż w końcu zmusiłam męża by zareagował i od tego czasu nie mówią o dzieciach.
za to moja szwagierka, która zawsze składała nam życzenia typu- dużo dzieci itp. jak odpowiadałam jej tym samym, to mówiła, że jej jedno dziecko wystarczy i więcej nie chce. oczywiście szwagierka zaciążyła i ma śliczną córeczkę. w rodzinie jak było mowa, że teściowa zostanie babcią, to wszyscy się pytali,czy to ja jestem w ciąży. dodam że to było rok temu. u mnie nadal bez zmian.
oczywiście nie mam pracy, mąż mało zarabia, nie stać mnie na chodzenie do prywatnych lekarzy.
zawsze coś jest źle
-
Od miesiąca nie gadam z matką. Ojciec złożył wczoraj życzenia, więc tylko podziękowałam, a na pytanie co u nas słychać, dowiedział się, że "nic o czym chciałabym mu powiedzieć" i zakończyliśmy tą rozmowę.
Jeżeli chodzi o wsparcie, to całe szczęście, że teściowa jest w porządku.-Jack, jestem w ciąży!
-Nie przypominam sobie, żebyśmy...
-Byłeś pijany!
-Aż tak - nigdy! -
Witam wszystkich w ten piękny słoneczny dzień... jak dla kogo... właśnie dostałam okresownik w 15-tym dniu cyklu masakra jakaś, wszystko nie tak, albo pęcherzyki są albo nie ma albo nie pękają a teraz już drugi raz tak szybko krwawienie.... dobrze, że można poczytać sobie takie fajne wątki, bo inaczej zwariować można
-
mój mąż ma jednego jedynego brata. brat nie wziął go na świadka na swoim ślubie, nie wziął go także na ojca chrzestnego dla swojego dziecka. my na naszym weselu twierdziliśmy, że świadkiem musi być brat- bo jedyny, bo tak trzeba, więc został naszym świadkiem. bratu urodziła się córeczka. zgadnijcie kogo wziął na rodziców chrzestnych? czyżby swojego brata? pewnie i tak, pewnie tak być powinno, ale nie tym razem. na rodziców wzięli... kuzynostwo! od trzech dni staram się to przetrawić. aż mój biedny małżonek musiał sobie popić, bo tak rozczarowany jest dodam, że żyjemy z nimi w zgodzie, nie kłócimy się...
-
Asioczek, właśnie dlatego uważam, że w ważnych dla nas chwilach nie można się kierować tym, że "tak wypada". Na naszym ślubie świadkami był mój brat i bratowa oraz siostra męża i szwagier (mamy dwie pary świadków), nie dlatego, że wypada i że to jedyne rodzeństwo, ale z tego względu, że się przyjaźnimy i mimo znacznej odległości jaka nas dzieli spędzamy ze sobą czas nie tylko podczas świąt, ale wyjeżdżamy też razem na wakacje czy ferie. Dzielimy się też swoimi sukcesami i porażkami. To się bardzo nie podobało ciotkom dewotkom, bo zwyczajowo świadkami zostają kuzyni stanu wolnego. Według księdza żadna z par w jego karierze nie miała takich świadków
Przy wyborze rodziców chrzestnych dla swojego maluszka nie kierujcie się już tą zasadą. Będziecie spokojniejsi
Z bratem naprawdę dogaduję się świetnie, ale - co opisałam wyżej - z rodzicami już nie. Jedyne co można w takiej sytuacji to olać ciepłym moczem i ograniczyć kontakty. Widocznie za dobrze mieli z Wami.-Jack, jestem w ciąży!
-Nie przypominam sobie, żebyśmy...
-Byłeś pijany!
-Aż tak - nigdy! -
dzięki moremi wiem, że dobrze się stało, że mój m. nie został ojcem chrzestnym, bo nie mamy aż z nimi takiego kontaktu. ale też wiem, że bardzo chciał nim zostać, bardzo by się cieszył. ja już mam chrześniaka od siostry a on nie ma zresztą moja teściowa też miała nadzieję, bo dzięki temu stosunki w rodzinie by się polepszyły. widać niestety, że w domu brata męża to szwagierka nosi spodnie i decyduje co i jak. teściowa chciała zżytej rodziny a jest figa z makiem i co do tego masz rację- na pewno kontakty jeszcze bardziej ograniczymy. a że mnie to też zabolało, więc nie omieszkam przy najbliższej sposobności dogryźć szwagierce.