WIARA CZYNI CUDA
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziewczyny wspieram Was w Waszych modlitwach. Ja niestety ich nie praktykuje bo jestem pragmatyczka i wierzę w Medycynę a nie w Boga. Ale wiem, że dla psychiki taka wiara jest potrzebna i czasem żałuję, że jej nie mam. Z drugiej jednaj strony ile z tej wiary jest tymczasowej na potrzeby chwili? Polacy tak mają "jak trwoga to do Boga" a potem jak pojawi się dziecko to będziecie się modlić codziennie, dziękować i chodzić do kościoła? wątpię
Kobieta się spyta księdza "czemu poroniłam?" I w odpowiedzi słyszy "bo Bóg tak chciał"...no sory ale coś za dużo śmierci Bóg ostatnio chce i daje dzieci-wpadki nastolatkom, które je potem mordują a nie daje dziecka dojrzałym parom gotowym do macierzyństwa.
Kościół i Bóg przeciwni są in-vitro, inseminacjom i jakimkolwiek sztucznym ingerencjom w celu poczęcia dziecka. Nad takimi dziećmi odprawiane są egzorcyzmy i Bóg uważa je za owoc grzechu.
Bóg nie chce żebym zaszła w ciążę ale ja chcę i jestem zdeterminowana by z nim wygrac i pokazać mu gdzie głęboko mam Jego wolęWiadomość wyedytowana przez autora: 17 maja 2014, 09:37
-
O wiele łatwiej jest żyć w przyjaźni z Bogiem niż walcząc z Nim. Owszem Kościół jest przeciwny in vitro, czy inseminacji. Są jednak tacy kapłani , którzy spowiadają i doradzają rodzicom dzieci z in vitro co zrobić z pozostałymi zarodkami. Dzieci z in vitro mają taką samą godność ludzką jak każdy inny człowiek i tylko Pan Bóg może powiedzieć, czy są to dzieci grzechu, a tego nie wiemy. Przecież Pan Bóg kocha wszystkie swoje dzieci bez względu jak zostały poczęte, przecież to nie jest ich wina tylko świadoma decyzja jego rodziców. Wydaję, mi się że masz głęboki żal do Pana Boga, ale prócz woli boskiej jest jeszcze nasza wolna wola, czyli 5 groszy które dodaje człowiek. Nastolatka idąc do łóżka z chłopakiem powinna zdawać sobie sprawę jakie będą tego konsekwencje , a Pan Bóg to nie środek antykoncepcyjny. Wiem, że jest wiele par które muszą długo czekać na swoje maleństwo, ale wiele z nich po latach prób zachodzi w ciąże. Przychodząc na ten świat nikt nam nie obiecywał że będzie lekko i zawsze będziemy dostawać to czego chcemy. Znam osobiście takie pary, które leczyły się na niepłodność i korzystały z in vitro i chodzą do Kościoła do tej pory. Kto wierzył wcześniej będzie wierzył dalej, wiara nie zaczyna się w momencie starania o dziecko. Większości z Nas towarzyszy od narodzin kiedy rodzice prowadzają nas do Kościoła. Co do poronień to zdarzają się, ale człowiek nie jest doskonały. Ciężko jest się z tym pogodzić, nigdy tego nie doświadczyłam więc mogę sobie jedynie wyobrazić co czują rodzice nienarodzonego dziecka. Bóg nie chce dla nikogo śmierci, każdego zabiera kiedy przyjdzie na niego pora. Osobiście wolę starać się o dziecko z Bogiem, bo w Nim odnajduję spokój, radość i ukojenie. Tam gdzie człowiek już nie może, tam często polec Boży pomoże
Iownka, yourself, vanessa, Anulkaa, sury_cat, Ewosińska, karmar lubią tę wiadomość
-
Oj dziewczyny ja też pewnych rzeczy nie rozumiem..i prawie każdego dnia są pytania dlaczego? dlaczego zabrałeś mi dwójkę dzieci? najpierw dałeś a potem odebrałeś ale wierzę, że zostanę w końcu ziemską mamą a nie tylko aniołkową.. najwidoczniej Bóg tak chciał..najwidoczniej miał inny plan dla moich dzieci i nie mogły zostać tu ze mną..jest mi strasznie ciężko
nie mogę patrzeć na kobiety w ciąży, mamy spacerujące z wózkami..wiem, że to nie ich wina, że takie coś spotkało właśnie mnie ale jest mi cholernie przykro że one maja tą radość to szczęście a ja nie
u męża w rodzinie jedna 16 latka zaszła w ciążę, teraz druga 18 latka..one na pewno nie chciały tego dziecka-nie planowały i co..niesprawiedliwe jest to życie wiem to..i ubolewam z tego powodu każdego dnia..ale nic na to nie poradzę wszystko jest w rękach Boga..wszystko zależy od niego..my tylko możemy się modlić do niego i prosić..może wysłucha w końcu naszych próśb..
Bardzo bym tego chciała, bo już na prawdę powoli nie daje rady.. Czuje, że nikt mnie rozumie..jedynie tylko dziewczyny z owu..
Nikt wśród znajomych, rodziny nie przeżył poronienia, straty dziecka..więc nie wiedza jak to jest.. myślą, że to przejdzie albo już przeszło..nie to nigdy nie przejdzie..bo tak się nie da..beti97, Magda_lena88, Iownka, Kaśka lubią tę wiadomość
-
to prawda, że o poronieniu się nie zapomni. to, że Bóg nas doświadcza może ma jakiś plan? ja przeżyłam poronienie 5 m-cy temu. straciłam swój mały Cud, o który walczyłam 3 lata. ostatnio, gdy jechałam z pracy autem popłakałam się bo rozmawiałam z Bogiem, że tak bardzo pragnęłabym wrócić do domu zajrzeć do pokoju dziecka i pocałować je w czółko, przytulić, poczuć zapach oliwki w domu i tupot małych stóp. prosiłam by dał mi dziecko, kiedy będę na to gotowa. nie wiem, może podejdę do inseminacji może do in vitro, nie skreślam żadnej metody, bo nie wiem co będzie. uważam, że in vitro to taka sama ingerencja jak przeszczep serca to czy ktoś przeżyje taką operację i tak zależy od Boga, tak samo jeśli Bóg naprawdę nie będzie chciał nam dać dziecka to i in vitro się nie uda, bo przecież nie ma takiej gwarancji. trzeba wszystko wyważyć i wsłuchać się w siebie. ja miałam już różne momenty, czasem jestem pełna optymizmu, czasem jest mi ciężko, ale czekam i wierze, że kiedyś zostanę Mamą.
wracając do poronienia to trudne przeżycie tym trudniejsze kiedy dziecka tak bardzo się pragnie, może i tego nie rozumiemy, ale Bóg nas doświadcza w jakimś celu. może nas umacnia, może wystawia na próbę? nie wiem, ale moja przyjaciółka miała bezproblemową ciążę a urodziła martwe dziecko. cały czas sobie mówiłam, że skoro jej udało się pozbierać to i ja muszę być silna. znam wiele kobiet, którym dziecko zmarło w pierwszych latach życiach, może są to kobiety starsze, ale opowiadały o tym i żyją pogodzone z wolą Bożą, żadna z nich nie obraża się na Boga.
ciężko to ogarnąć umysłem człowieka, ale musimy zaufać woli bożej nie mamy innego wyjścia, zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie i może na początku nam się wydaje, że wiemy lepiej to kiedyś może uda się to pojąć. życzę sobie i Wam spokoju wiary i tego poczucia, że się uda.Iownka, justta, Emily83 lubią tę wiadomość
Jeżeli szczęście nie przyszło jeszcze do Ciebie to znaczy, że jest duże i idzie małymi krokami. -
cześć kochane, mogę się do Was przyłączy? 2 tyg.temu dowiedzieliśmy się,że praktycznie tylko in vitro nas czeka, 0 prawidłowych plemników! najpierw załamka, dół, bezradność...a teraz? niesamowta wiara,przecież dla Boga nie ma rzyeczy niemozliwych i jeżeli On tylko będzie chciał to zostaniemy rodzicami. Od 2 tyg.mam pasek św.Dominika i żarliwie się modlę, na prawdę wierze,że mimo wszystko będę mamą,pragnę tego najbardziej na świecie! Wszystkim nam się uda
vanessa, Emily83, Drzwiona, Malinka1985, Tova33, karmar lubią tę wiadomość
dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych ! -
Mysza oczywiście, że możesz Choć rzadko ktoś na ten wątek zagląda Siła modlitwy jest niesamowita! A nie myśleliście o naprotechnologii? Mnie lekarka namawiała na in vitro. Niestety nie uznaję takich metod, więc odmówiłam stanowczo, ale rozważałam inseminację, choć sumienie nie dawało mi spokoju. Efekt miał być natychmiastowy. W międzyczasie trafiłam do wierzącego lekarza, który zaproponował drogę dłuższą, ale skuteczniejszą i zgodną z moimi przekonaniami. Po namyśle zgodziłam się na jego opcję. Kilka dni temu miałam laparoskopię. Gdy ten lekarz zajrzał do środka był przerażony, jakie miałam zmiany w środku. Bez wątpienia inseminacja nie powiodłaby się, a po stymulacji hormonalnej, która by jej towarzyszyła, moich jajników nie byłoby już sensu ratować. Dzięki napro natomiast odkryłam wiele drobnych dolegliwości, które powodują moją niepłodność. Choć lekarze nie bardzo chcą mnie już leczyć, to wierzę, że z Bożą pomocą przez ręce mądrych ludzi stanie się kiedyś ten cud
Powodzenia kochana!!!vanessa, Ita, Drzwiona, karmar lubią tę wiadomość
-
Witajcie
Nie dałamrady przeczytać wszystkich wypowiedzi wybaczcie ale... ja nie wierzę w żadne padki od umarlaków tylko Jezus jest Bogiem i dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych wskrzesił przecież Łazarza Poza tym sampowiedział proście a będzie wam dane w modlitwie bądźcie natrętni. Widzę po sobie jak mało trzeba by mnie osłabić w modlitwie jak mało natręctwa gdy od razu modlitwa nie została wysłuchana. Życzę więc Wam wytrwałościwmodlitwie do żywego BogaIownka lubi tę wiadomość
-
Myszko prosze napisz,jak Wasze starania,jakie kroki podjeliscie. Nasz wynik to rowniez 0%prawidlowych plemnikow,za 1,5 tyg mamy powtorne badanie nasienia,modle sie i placze na przemian,dzis zamowilam pasek sw.dominika,co nam Dziewczynki pozostalo ;-(Wiara czyni cuda
-
nick nieaktualnyMalinko ja mam tak samo, albo placz albo gorliwa modlitwa o cud! Czasami mi sie wydaje ze mnie to przerasta. Po blisko 2 latach staran slyszymy ze tylko in vitro.
Boje sie, ze zabraknie mi wiary. Przechodze naprzemian bunt i godzenie sie z wola Boza.
Dostalismy skierowanie na konsultacje w sprawie in vitro. Tylko przed tym musze zrobic jakies badanie. Odwlekam to, bo wierze wciaz, ze uda sie bez in vitro.
Chce wrocic do takiej prawdziwej, szczerej, ufnej modlitwy, bo wierze w to, ze to mi pomoze. Ale narazie nie potrafie. Nigdy w zyciu nie bylam taka zagubiona...
-
;-( my jestesmy jeszcze przed drugim badaniem nasienia i badaniem DNA... Gin.powiedzial,ze jesli bedzie wada genetyczna,to w gre wchodzi juz niestety dawca... Dobrze,ze jest weekend bo nie mam sil na cokolwiek,leze,spie,placze,marze o dziecku,czytam wszystkie fora... Anulko,powiedz jak kolejne badania,czy morfologia sie poprawila choc troche? Ze mna wszystko w porzadku,dlatego nie moge pogodzic sie z tym,co sie dzieje...Anulko,a jesli moge spytac,ile masz lat? Nalisz prosze,kto prowadzi Wasze leczenie,czy w te 2 lata cos drgnelo w badaniach... Ojej,ale to tragedia,ale nie mozemy sie zalamywac...Wiara czyni cuda
-
nick nieaktualnyMalinko mam nadzieje ze drugie badania beda dla Was pomyslne, wiem jakie to trudne, sama przez to przechodze, ale postaraj sie znalezc troche spokoju i nie placz ja sie dzisiaj obudzilam z mysla, ze nie moge zajsc w ciaze, zupelnie nie wiem dlaczego, ani o tym nie myslalam przed zasnieciem, snilo mi sie zupelnie cos nie na ten temat, a pierwsze mysli po przebudzeniu mnie strasznie zdolowaly
U nas byly juz 2 badania meza, u mnie wszystko wyglada ok, u meza nie. W przeciagu pol roku byla poprawa ale bardzo mala. Nikt nam nie poradzil, zeby sie wziac konkretnie za proby poprawy jakosci nasienia, kazali tylko lykac najzwyklejsze witaminy. Po drugim badaniu uslyszelismy o ivf. Wiec teraz faszeruje meza profertlem i licze na wieksza poprawe choc nie mam jakichs wielkich zludzen. Zbyt duzo rozczarowan bylo po drodze...Nie poddaje sie, ale tez nie potrafie sie nastawic tak super pozytywnie, bo potem kazde rozczarowanie boli duzo bardziej.
Wlasnie stuknela mi 30stka wiec wcale nie mamy tak duzo czasu. Boje sie podjac decyzje o ivf a z drugiej strony czas dziala przeciez na niekorzysc.
Konsultacje mamy w szpitalu panstwowym, na oddziale leczenia nieplodnosci (mieszkam w Anglii)
Dopiero po roku staran zaczelismy sie badac z tym, ze przez dluzszy czas badania byly skierowane na mnie. Mezem zajeli sie dopiero pozniej.
Malinko a kiedy Wasze badania? -
Dziewczyny muszę Was tu pocieszyć troszkę ,bo mi się serce kraje jak czytam . Mój mąż po pierwszym badaniu nasienia miał tylko 3 % prawidłowych plemników ,a ruchliwość była bardzo niska , pół roku brania Salfazinu i z 3% urosło do 13 % . Głowa do góry , pomyślcie , że mam gorzej , bo ja już wiem , że nigdy mamą biologiczną nie zostanę , Mam endometriozę 3 stopnia, do tego niedoczynność tarczycy , niedrożne jajowody i rezerwę jajnikową która lada moment całkiem wygaśnie . Nie zakwalifikowałam się już nawet do in vitro. 3 lata badań , lekarzy , leków . Potrzebowałam czasu żeby to zaakceptować , ale wiem ,że przyjdzie dzień w którym zostanę mamą , moja dzidzia będzie rosła w moim sercu choć nie pod nim . Życzę Wam wszystkim dużej wiary , bo cuda się zdarzają . Ja zrozumiałam , że Bóg dla nas ma inny plan. Mamy dać szczęście dziecku które tego nie zaznało. Modlę się za Was wszystkie Walczcie !
Zima, Wonderwall, Anulkaa, beti97, sury_cat, AgaL, karmar lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyKicinia przykro mi, naprawde. Czy moge zapytac czy rozwazacie adopcje?
Podziwiam Twoje podejscie, choc domyslam sie, ze ta akceptacja i godzenie sie z tym wszystkim tez nie jest latwe. Byc moze ja potrzebuje jeszcze troche czasu?
Wiem, ze u nas nie jest wszystko jeszcze tak do konca skreslone, ale przeciez nawet to in vitro to nie takie hop siup i nie traktuje tego jako pewnika, ze jak wszystko inne zawiedzie, to jest przeciez jeszcze to.
Na chwile obecna marnie to znosze, ale wiem ze jakos to sobie poukladam. W koncu co nas nie zabije to nas wzmocni tak? Zbieram sily do walki
-
Kiciniu,dziekuje za cieple slowo,nawet nie wiesz,jak na chwile ukoilAs moj bol... Przykro mi z Twojego powodu,mam jednak nadzieje,ze Bog wynagrodzi Ci cierpienie,ja wszystkie Jego rozstrzygniecia przyjmuje z pokora,widocznie tak mial wygladac moj krzyz... Dlatego badz dobrej mysli. Nasze wyniki 28.08, w nast. Czw.,potem oczekiwanie. Ten weekend byl straszny,lapie depresje,a dzis przez chwilke po poscie Twoim Kiciniu poczulam troszke sile. Anulko,badz rowniez dobrej mysli. Jak to dobrze,ze jestescie,cudowne wsparcie!!! Ciesze sie,ze sie tu pojawilam,do uslyszenia! Dobrej nocyWiara czyni cuda
-
Tak rozważamy adopcję , mamy już namiary na ośrodek adopcyjny , ale na razie musimy od tego wszystkiego odpocząć psychicznie .
Kiedyś przeczytałam , że Bóg nie daje Nam więcej niż jesteśmy w stanie udźwignąć.
Długo nie mogłam się z tym pogodzić , pytałam "dlaczego?" .
I przyszedł kiedyś dzień w którym zrozumiałam .
Owszem to nadal boli , bo zawsze gdzieś w głębi ma się to pragnienie noszenia swojego dziecka pod sercem.
Jednak gdy myślę o tych wszystkich opuszczonych dzieciach które Nas potrzebują serce otwiera się dla nie.
Nie mam pewności , że się uda , bo wymogi są różne , może to tez wpływa na to , że na razie odkładamy telefon do ośrodka na "odpowiedni" dzień .
Ale teraz wiem , że w życiu niczego nie można być pewnym i nie wolno planować .
Co do mojego podejścia , dużo łez upłynęło póki zaznałam wewnętrzny spokój. Żałuje tylko , że wiele miesięcy żyłam w złudnych nadziejach przez lekarzy , a tu wystarczyło zrobić jedno badanie ,które wszystko wyjaśniło.
Racja in vitro to nie takie chop siup , bo same badania do kwalifikacji to wielkie przejście i koszty oczywiście , no i ciągła niepewność czy się uda, do tego każda kobieta inaczej przechodzi stymulację , znam takie które bardzo żałowały , bo leki na nie działały tragicznie.
Dziewczyny najważniejsze to nie robić nic wbrew sobie i na siłę .
Ja przez 3 lata zaliczyłam mnóstwo lekarzy , 2 laparoskopie , leki , badania , nerwy , a na samym końcu modliłam się , żeby to się już skończyło , nie ważne jak , ale żebym w końcu zaznała spokoju .
Wy dopóki macie siłę WALCZCIE !
Ale pamiętajcie są inne możliwości , by poczuć się Mamą i dać szczęście . Mam jednak cały czas nadzieję , że nie będziecie musiały stać przed taką decyzją jak ja i doczekacie się swoich wielkich CUDÓW pod sercami .
Wiem co czujecie i myślami jestem przy Was .
Na zły dzień i depresję ( z którą tez miałam do czynienia ) polecam wyjść z domu do ludzi , rozerwać się ,bo wiem po sobie , że siedzenie w domu , płacz i czytanie na necie i forach tylko dobija .
Bierzcie przykład ze mnie NARESZCIE JESTEM WOLNA , UWOLNIŁAM SIĘ OD WŁASNEGO UMYSŁU
Na przyszłość służę pomocą w ciężkich chwilach . Całuski dla Was Kochane !Iownka, Drzwiona, Anulkaa, AgaL lubią tę wiadomość
-
Kicinia wymogi w ośrodku adopcyjnym są naprawdę minimalne i na pewno im podołacie, a całość potrafi być całkiem przyjemna Jeśli poważnie myślicie o adopcji, to warto już zacząć, bo okres oczekiwania na dziecko wynosi najczęściej 3 lata. Powodzenia!!!
-
nick nieaktualnyKiciniu bardzo ladnie piszesz o radzeniu sobie z tym wszystkim, nie znam Ciebie ale madra z Ciebie osobka
Adopcja to piekna rzecz, pamietam jako dziewczynka nalezalam do zespolu spiewajacego w kosciele i raz pojechalam z zespolem i ksiedzem do domu dziecka z podarunkami od ludzi z naszej parafii. Wtedy obiecalam sobie, ze chociaz jedno dzieciatko zaadoptuje. Moze Bog mi przypomina o obietnicy??
Moze wlasnie dlatego tyle par nie moze miec dzieci - zeby dac szczescie i cieplo wlasnie tym biednym, samotnym porzuconym dzieciakom, ktore niczemu nie zawinily a sa niekochane? Czasami tak wlasnie mysle. Caly czas wierze i modle sie o naturalna ciaze, ale sila rzeczy mysle o innych rozwiazaniach tez.
I potwierdzam - na depreche wyjscie z domu i spotkanie z ludzmi! Najlepiej ze znajomymi bezdzietnymi, bo wtedy wlasciwie temat nie istnieje w rozmowach
-
Tak wiem , tylko chyba głównym wymogiem jest staż małżeństwa minimum 5 lat, a my niestety dopiero w październiku będziemy mieli 3 .
W ten weekend planujemy wyjechać do Zakopanego , może tam nabierzemy sił i po powrocie odważymy się w końcu zadzwonić i umówić na pierwszą rozmowę , choćby po to by wiedzieć jakie dokumenty musimy zacząć załatwiać .
Z tym czekaniem na dziecko słyszałam , że jest różnie , na forum na temat Endometriozy są dziewczyny , które adoptowały i czekały 1,5 roku .
Anulkaa ja tez już w dzieciństwie mówiłam sobie , że jak już wyjdę za mąż i będę miała dziecko to z pewnością następne adoptuję .
Widocznie tak miało być .
Wiem , że z z pokochaniem dziecka adoptowanego nie będziemy mieli problemu , kochamy wszystkie dzieci które poznajemy na naszej drodze życia .
Mój mąż szaleje na punkcie córki mojej przyjaciółki .
Ja z resztą też .
Myślę , że jeśli ktoś długo czeka na ten swój CUD ,nie widzi różnicy między dzieckiem biologicznym a adoptowanym .
Kocha się je tak samo mocno. -