Wróżenie z wykresów- czarownice w oparach absurdu
-
WIADOMOŚĆ
-
Katarzyna87 wrote:Haha oszczany papierek bym wrzuciła, ale zaginął mi gdzieś kabelek, by je zrzucić na kompa
Jest nowy problem - chce mi się tak rzygać, że nawet nie myślę o ściąganiu majtek!
Chyba muszę wsadzić palec w dupę!
palec w dupę, i to już! -
Katarzyna87 wrote:Yyyył Pytong mojego męża jakiś ładniejszy ;p
To jest dziki pierwotny pytong z mezozoiku!
Ciesz się, że żyjesz w cywilizowanych czasach i nikt Cię za włosy do jaskini nie ciągnieKatarzyna87 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyNajlepsze kreatywne pytongowanie cz. 1
Dla tych w wieku zaawansowanym:
Samiec udaje się w łazienkowy zakątek gdzie przy rodzinnym kąpielisku puszcza wodze fantazji lub uaktywnia porno i duszno na smartfonie i pytonguje sam se sobą. Samica w owym czasie ugniata materac w sypialni dokładnie dopasowując swe smukłe ciało do pościeli i czeka.
Gdy samiec poczuje że armia plemniorów zbliża się i stanie się nieuniknione gna co sił na gołych szkitkach aby czekającą w gnieździe samicę wykarmić nasieniem. Samica tak oto wypełniona ważnym do życia płynem zmienia położenie i wbrew grawitacji leży nogami do góry syta i zadowolona. Samiec wydojony też nie narzeka i rozpoczyna masaż stup samicy, taka jego rola na dziś.
Co wy na to?Blondik, mar, Katarzyna87, lauda. lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
madeleine.m wrote:Najlepsze kreatywne pytongowanie cz. 1
Dla tych w wieku zaawansowanym:
Samiec udaje się w łazienkowy zakątek gdzie przy rodzinnym kąpielisku puszcza wodze fantazji lub uaktywnia porno i duszno na smartfonie i pytonguje sam se sobą. Samica w owym czasie ugniata materac w sypialni dokładnie dopasowując swe smukłe ciało do pościeli i czeka.
Gdy samiec poczuje że armia plemniorów zbliża się i stanie się nieuniknione gna co sił na gołych szkitkach aby czekającą w gnieździe samicę wykarmić nasieniem. Samica tak oto wypełniona ważnym do życia płynem zmienia położenie i wbrew grawitacji leży nogami do góry syta i zadowolona. Samiec wydojony też nie narzeka i rozpoczyna masaż stup samicy, taka jego rola na dziś.
Co wy na to?
to jest smutne! :p takie zwalenie konia w kobiecie
-
nick nieaktualny
-
Nie wiem, na jakim etapie jesteście związku, albo wieku ale pytongowanie po trzydziestce bije na głowę moje poprzednie pytongowania. Ba! Pytongowanie po 33 jest lepsze niż po 32 itd, aż strach się bać co będzie tuż przed czterdziestką! A jestem z moim Malżem naście lat. Kreatywne nie oznacza dla mnie udziwnione, raczej spontaniczne i pomysłowe. Jak się jest z bardzo poukładanym człowiekiem, który planuje wszystko, to normą jest usłyszenie pytania: "to jak dzisiaj? Może łyżeczki?" A od paru lat po prostu patrzymy sobie głęboko w oczy i już wiemy, na co mamy ochotę i lecimy na tym pytongu. Albo zaczajamy się na siebie i gdzieś z zaskoczenia, po wszystkim tylko się chichrając i obrzucając epitetami/komplementami. Śmieszne, że jako dwudziestolatkowie byliśmy bardziej spięci...
mar, lauda., Maczek lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Mnie tak skutecznie wczoraj mąż pomiział, że libido zaskoczyło na swoje zwykłe miejsce i sama się rzuciłam ujeżdżać pytonga A więc wracam do normy i może nie będę już smęcić. Chociaż nastrój mi robi dziwne huśtawki. Smętne, zardzewiałe huśtawki.
Za to mój wykres chyba podjął kolejną próbę wspięcia się na Matterhorn.
Zwei, nie od Ciebie pierwszej słyszę, że seks zyskuje na jakości po kilkunastu latach małżeństwa, ale fajnie to słyszeć Pewnie im dłużej się siebie nawzajem zna (o ile wszystko gra w związku), tym jest cudniej
-
zuzzi wrote:Mnie tak skutecznie wczoraj mąż pomiział, że libido zaskoczyło na swoje zwykłe miejsce i sama się rzuciłam ujeżdżać pytonga A więc wracam do normy i może nie będę już smęcić. Chociaż nastrój mi robi dziwne huśtawki. Smętne, zardzewiałe huśtawki.
Zwei, nie od Ciebie pierwszej słyszę, że seks zyskuje na jakości po kilkunastu latach małżeństwa, ale fajnie to słyszeć Pewnie im dłużej się siebie nawzajem zna (o ile wszystko gra w związku), tym jest cudniej
Huśtawki jak z mojego dzieciństwa, brrrrr. Dostać taką w głowę- krwotok i wstrząśnienie mózgu...
A co do stażu, to nie wyobrażam sobie takiego z żadnym z moich poprzednich facetów, przy żadnym nie czułam się tak swobodnie, żaden nie był tak naprawdę moim kumplem. Każdy miał jakąś tam wizję mnie, do której siłą rzeczy musiałam się dostosować. Z Małżonkiem nic nie muszę. Co nie znaczy, że się nie staram i że nie mieliśmy kryzysów. Osławiony kryzys siódmego roku związku istnieje!
Idę na zakupy spożywcze, a potem zarzucam Donga! Ha! A potem pakowanko i wyjazd w góry na 3 dni.Maczek lubi tę wiadomość