Zimowe staranka :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Mi jest też łatwej zapewne, bo mały mając niecałe 2 lata jest tak absorbujący, że nie mam czasu myśleć. I w zasadzie on zaspokaja mój instynkt macierzyński w jakimś stopniu. Choć pewnie jak dłuższy czas nie będzie się udawać, to będę po nim widzieć jak rośnie, jak czas leci a ja nie mogę zapewnić mu rodzeństwa. A nie chcę, żeby był jedynakiem, jakoś tak sobie myślę, że w końcu nikt nie lubi być sam. A jak nas, rodziców, zabraknie?
Ale też wiem, przez co przechodzicie, bo pamiętam jak się o niego starałam. Ile łez wylanych, ile rozczarowań.. Jak ktoś oznajmiał radosną nowinę, to mi serce chciało gardłem wyskoczyć, normalnie jakby mnie ktoś w brzuch kopnął z całej siły. I prawie przed każdą @ miałam wszystkie objawy ciążowe, i mam wrażenie, że nie myślałam o niczym innym. A widząc mamy z dziećmi na ulicy, zastanawiałam się jak oni żyją, chłonęłam ten widok choć sprawiał mi ból. -
Mi mąż cały czas powtarza, że nie mam się załamywać, że jak już się rok staramy, to musimy ciągnąć to dalej i się nie poddawać. On jest dla mnie takim motorem napędowym. Sam mi powiedział, że przeżywa niepowodzenia, ale tego nie pokazuje, żeby mnie jeszcze bardziej nie dołować. Gdyby nie on, to nie wiem, co bym zrobiła. Takie wsparcie jest bardzo ważne.
-
Pewnie, że tak! Samej to można się tylko załamać.. Mój też był dobrym wsparciem, choć dzisiaj mnie tak zezłościł, że nie zasłużył na więcej słodzenia, nawet na forum
A tak na poważnie, Milcia, nie poddawaj się. Rok to nie jest aż tak dużo, choć wiem, że dla Was to już za długo. Ja się bardzo wyciszyłam, kiedy w końcu się udało. Piłam herbatki ziołowe- zieloną na oczyszczenie organizmu, pokrzywę dla wzmocnienia i dziurawca dla poprawienia mojej płodności- zaczęłam lepiej odżywiać, rzuciłam całkowicie palenie, odstawiłam alkohol, chodziłam na spacery, nawet wróciłam do kochanego reggae, który napawał mnie mega optymizmem. I chyba teraz, kiedy wrócę do staranek, znów się do tego dostosuję. Najpierw się trzeba wyleczyć, a później trochę pomóc naszemu organizmowi i serduszkować do woliMilcia lubi tę wiadomość
-
Ja poprzedni miesiąc bardzo przeżyłam, było bardzo dużo płaczu i złości. Wraz z @ powiedziałam sobie, że muszę odpocząć. Mierzyłam temperaturę, ale na swięta wyjechaliśmy na tydzień do rodziców, to nie można było gadać i płakać. Dziadek dał nam starą lampę naftową i to nas natchnęło do romantyzmu.. i tak powstał "?" .
Jeden dzień radości wczoraj, i znów smutek, odliczanie dni do ostatniego poronienia, do wizyty u lekarza.. Jak to zrobić z tą zasraną rodziną (moja siostra stwierdziła na święta, że jesteśmy za biedni na dzieci; siostra męża nawet nie zapytała jak się czuję po poronieniu tylko gadała o sobie cały czas jak u niej byliśmy; i cała wyliczanka może być) Jak takim ludziom oznajmić? Na moje wcale nie muszę im mówić... ale zaraz usłyszę, że to rodzina, że muszę -
Fipsik wrote:Ja poprzedni miesiąc bardzo przeżyłam, było bardzo dużo płaczu i złości. Wraz z @ powiedziałam sobie, że muszę odpocząć. Mierzyłam temperaturę, ale na swięta wyjechaliśmy na tydzień do rodziców, to nie można było gadać i płakać. Dziadek dał nam starą lampę naftową i to nas natchnęło do romantyzmu.. i tak powstał "?" .
Jeden dzień radości wczoraj, i znów smutek, odliczanie dni do ostatniego poronienia, do wizyty u lekarza.. Jak to zrobić z tą zasraną rodziną (moja siostra stwierdziła na święta, że jesteśmy za biedni na dzieci; siostra męża nawet nie zapytała jak się czuję po poronieniu tylko gadała o sobie cały czas jak u niej byliśmy; i cała wyliczanka może być) Jak takim ludziom oznajmić? Na moje wcale nie muszę im mówić... ale zaraz usłyszę, że to rodzina, że muszę
Koniec końców, co bym Ci nie napisała, jako mama, i tak będziesz wciąż rozmyślać czy wszystko jest ok, zaufaj więc swojej kobiecej i matczynej intuicji, jak będziesz czuła, że coś jest nie tak (tfu tfu), biegusiem do lekarza czy na IP do szpitala. Dla mnie to nie jest jakieś głupie panikowanie, w końcu chodzi o nasze dziecko. -
A co do rodziny.. ja tam uważam, że wcale nie musicie nic mówić. To jest Wasza i tylko Wasza sprawa. Moja kuzynka czekała aż skończy 12 tc i dopiero wtedy powiedziała, a to i tak tylko rodzicom i rodzeństwu. Tylko ja wiedziałam i jej mąż, bo przy nas test robiła. Była po 2 poronieniach i nie chciała znów przechodzić przez horror mówienia rodzinie, co się stało. A ja uważam, że to dobry pomysł, po co masz się jeszcze denerwować przez rodzinę, zwłaszcza, że w ciąży hormony szaleją, i kobieta jest jeszcze bardziej wrażliwa niż zawsze ja płakałam nawet na reklamach czekoladek
Martii lubi tę wiadomość
-
olka30 wrote:Fidelissa ja jak spisywałam tempki na kartce przez parę mies. to było prawie idealnie to samo, a teraz wykres trochę wariuje, ale biorę leki więc może przez to. Ogólnie powinien być podobny jeden do drugiego jeżeli wszystko jest ok.
moje wykresy niestety nie sa podobne... -
Papi77 wrote:Marti, a jak Ty kochana? @ zaczęła się? A taką miałam nadzieję, że u Ciebie 13-ty będzie szczęśliwy.. Ale i tak nadal będę mocno trzymać kciuki, w końcu musi się udać.
Ja staram się wyłączyć i nie myśleć, ale ciężko mi to idzie. Ciągle śnią mi się dzieci, testy. I boję się tej bety, jak diabeł święconej wody. Bo przecież mogłam wczoraj po przyjaciółkę zadzwonić, żeby przypilnowała małego, ale ja oczywiście wymyśliłam sobie, że jak on chory to go nawet na te kilka minut nie zostawię. Pokręcona jestem jak talala. -
Milcia wrote:Papi u mnie problemy były z tarczyca. Teraz jest w miarę uregulowana. I dalej nic się nie dzieje. Niestety ale stuknął rok starań i trzeba się już jakoś pogodzić, że będzie to nazwane niepłodnością. Ciężko mi o tym myśleć. I zbliża się ten moment, kiedy będzie trzeba udać się do kliniki leczenia niepłodności...
-
Martii, Milcia, Flapsik, Papi77,Ola30- tak sobie czytam to co piszecie i jakbym czytała siebie,,,,, wszystkim nam jest trudno ja tez widze wszedzie kobiety w ciąży: w parku, sklepie, tramwaju....
albo male dzieci wszedzie doslownie... chce mi sie plakac o byle co, jestem maxymalnie nerwowa...moj maż jest "swiety"....
za każdym razem mam nadzieje chociaż staram sie nie nastawiać.... dwa razy byłam pewna co do temperatury i objawów i mysle, ze cos było tylko sie nie przyjeło. We wtorek ide do gin, zsżywam clo od 5-9 dnia dc, chce poobserowac czy pecherzyk na pewno pęka. Dwa razy miałam monitoring i nie mialam potwierdzenia tego faktu....
chcialabym aby wszystkim nam sie udalo w 2014r.
mam nadzieje,ze tak bedzie:)))
dobrze poczytać, że są inne osoby, które tez tak przezywają.
czasami psychicznie czuje sie tak zmeczona,ze nie che mi sie wstac z łóżka....
-czy używacie czegoś do nawilżania???? bo moja gin mowi,ze wszystko dziala plemnikobójczo? doszlo do tego,ze lubie serduszkowanie tylko poza okres plodnym bo w nim czuje sie zmuszana do serduszek w danych dniach a tego nie lubie...jak sobie z tym radzicie?
właśnie zaczął prószyć śnieg...zima nadchodzi:))
Martii lubi tę wiadomość
-
Oj Papi, oby Twoje słowa sie spełniły, zeby ta niespodzianka jak najszybciej nadeszła Byloby super byc w jednym czasie zafasolkowanymi, pewnie przez nasze ploty nie wychodzilabym z forum juz nie moge sie doczekac
Dziewczynki, w koncu nam sie uda, nie ma takiej możliwości, żeby to było niemożliwe
Fipsiku, a tobie gratuluje z calego serca, będzie dobrze, tylko sie nie zamartwiaj.
Ja tez uważam, podobnie jak Papi ze nic nie musisz, to twoja ciąża i twoje decyzje. U mnie tez rodzina jest taka, ze nawet mogliby miec pretensje i fochy, ze nie powiedziałam od razu, ale mam to w nosie, jak sie uda, to powiem, kiedy bede na to gotowa i kiedy bede wiedziala, ze jest ok. Nie powinno sie ulegac zadnym presjom otoczenia. Moj małż mnie tego nauczyl i jest mi z tym dobrze. Kiedys robilam tak, jak inni uwazali za słuszne mimo, ze nie zawsze mi sie to podobało, to męczące, ale juz sie z tego wyleczyłam -
Fidelissa, musi udac sie w tym roku, bedzie nasz!
Ja bardzo sie ciesze, ze trafilam na to forum, bo gdyby nie rozmowy z Wami, to ciężko oj ciężko by było...Wszystkie podobnie to przechodzimy tak jak piszesz. Ja nawet dziś mialam spotkanie pierwszego stopnia z mamuśka i jej brzuchem w sklepie...tak sie na nia patrzyłam, zamyslilam sie i zamarzylam, ze chyba sie mnie przestraszyła... zwykle staram sie nad sobą panowac.
My nie używamy niczego, po moich ziolkach ojca sroki, mam na tyle wilgotno, ze jest ok.Fidelissa lubi tę wiadomość
-
No właśnie ostatnio nic nie powiedzieliśmy, poroniłam. Wszyscy o poronieniu się dowiedzieli, ale NIKT, nie zadzwonił, nie przyjechał. Nikt nie chciał nam pomóc. Mąż by chciał całemu światu opowiedzieć o ciąży, a ja mam teraz obie rodziny w dupie. Nikt się mną wtedy nie zainteresował to z jakiej racji mam im teraz mówić? Przecież i tak nikt z nich mi w niczym nie pomoże...
Fidelissa lubi tę wiadomość
-
Fidelissa ja w tym cyklu też tak miałam, że wszystkie serduszka w dni płodne były z przymusu a nie z przyjemności. Akurat wtedy był okres Wielkiego zmęczenia dla nas i nie chciało nam się, ale był czas to trzeba było robić. A chyba nie o to w tym wszystkim chodzi. Chciałabym powrócić do czasu, kiedy to nam sprawiało przyjemność, a nie tak jak teraz przymus.
Fidelissa lubi tę wiadomość
-
Martii wrote:Oj Papi, oby Twoje słowa sie spełniły, zeby ta niespodzianka jak najszybciej nadeszła Byloby super byc w jednym czasie zafasolkowanymi, pewnie przez nasze ploty nie wychodzilabym z forum juz nie moge sie doczekac
Dziewczynki, w koncu nam sie uda, nie ma takiej możliwości, żeby to było niemożliwe
Fipsiku, a tobie gratuluje z calego serca, będzie dobrze, tylko sie nie zamartwiaj.
Ja tez uważam, podobnie jak Papi ze nic nie musisz, to twoja ciąża i twoje decyzje. U mnie tez rodzina jest taka, ze nawet mogliby miec pretensje i fochy, ze nie powiedziałam od razu, ale mam to w nosie, jak sie uda, to powiem, kiedy bede na to gotowa i kiedy bede wiedziala, ze jest ok. Nie powinno sie ulegac zadnym presjom otoczenia. Moj małż mnie tego nauczyl i jest mi z tym dobrze. Kiedys robilam tak, jak inni uwazali za słuszne mimo, ze nie zawsze mi sie to podobało, to męczące, ale juz sie z tego wyleczyłamMartii, Fidelissa lubią tę wiadomość
-
Fipsik wrote:Co do nawilżania, podobno jest lubrykant, który nie zabija plemników i który można stosować starając się o dziecko, ale nazwy nie znam Trzeba w aptece popytać. Ponoć ślina też zabija
Fidelissa lubi tę wiadomość
-
Milcia wrote:Fidelissa ja w tym cyklu też tak miałam, że wszystkie serduszka w dni płodne były z przymusu a nie z przyjemności. Akurat wtedy był okres Wielkiego zmęczenia dla nas i nie chciało nam się, ale był czas to trzeba było robić. A chyba nie o to w tym wszystkim chodzi. Chciałabym powrócić do czasu, kiedy to nam sprawiało przyjemność, a nie tak jak teraz przymus.