ZŁOTA RADA: wyluzuj...
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja wierzę w to, że zbytnie skupianie się na czymś odnosi zły skutek. To tak jak z chłopakami w liceum. Kiedy podobał Ci się jakiś to zazwyczaj totalnie Cię zlewał i nic z tego nie wychodziło. A kiedy Ty zlewałaś jakiegoś, to przyciągałaś go (a może i ich) jak lep na muchy
-
yourself wrote:anutka
nie chce byś źle mnie zrozumiała, ale po "dłuższym" czasie rozważasz już czy odpuścić, że może w tym tkwi całe klu. życzę CI całym sercem byś szybko zaszła, byś nie musiała bić się z takimi myślami, by pozytywne nastawienie nie opuściło Cię nawet jeśli starania potrwają jeszcze trochę. -
Ida wrote:Ja wierzę w to, że zbytnie skupianie się na czymś odnosi zły skutek. To tak jak z chłopakami w liceum. Kiedy podobał Ci się jakiś to zazwyczaj totalnie Cię zlewał i nic z tego nie wychodziło. A kiedy Ty zlewałaś jakiegoś, to przyciągałaś go (a może i ich) jak lep na muchy
Anutka lubi tę wiadomość
-
vanessa wrote:Otóż to OF nie bierze też pod uwage NAJWAŻNIEJSZEGO objawu wokół którego wg. NPR kręci się cała interpretacja wykresu. Nie raz widzę jak dziewczynom źle wyznacza dni płodne.
-
Ida wrote:Ja wierzę w to, że zbytnie skupianie się na czymś odnosi zły skutek. To tak jak z chłopakami w liceum. Kiedy podobał Ci się jakiś to zazwyczaj totalnie Cię zlewał i nic z tego nie wychodziło. A kiedy Ty zlewałaś jakiegoś, to przyciągałaś go (a może i ich) jak lep na muchy
-
Anutka wrote:u mnie zniechęcenie przyszło w 6 cyklu... pewnie wiel;e z Was powie, co to jest... kilka miesięcy... ale jestem w trakcie 9 i nadal nie dzieje się nic, wybaczcie, ale rady "odpuśc" działaja mi na nerwy niezależnie kto je wypowie, mama czy pryzjaciólka z owu... tak juz mam... nie po to sie staram żeby odpiuszczać :*
Ale przede wszystkim odpuszczenie to dla mnie życie własnych życiem i cieszenie się nim. Przyznam, że przy pierwszym cyklu starań myśl o dziecku przesłoniła mi niemal wszystko inne. Po 3 cyklach, mimo że wiem, że to mało, zrozumiałam wiele. Los dał mi życie, bym je przeżyła, a ono płynie tu i teraz.lulu_ovufriend lubi tę wiadomość
-
"Moja rada- żyć normalnym życiem. Nie ograniczać się przez staranka"
dziewczyny to nie jest tak, że całe życie podporządkowuje staraniom - mam mega absorbującą i odpowiedzialną pracę, mam znajomych, aktualnie remont w domu, mam psa, męża, nie podporządkowuje i nie ustawiam całego życia pod starania. przez całe 3 lata tego nie robiłam. żyłam, śmiałam się, żartowałam z tych starań, dbałam o siebie itd. tyle tylko, że w pewnym momencie wszystko pęka jak bańka mydlana, czar pryska, budzisz się ze snu i masz opadnięte ręce. zaczynasz się gubić w tym wszystkim, motać. serce Cię ściska, gdy widzisz jak matka otula szalem dziecko, albo jak mama z córką wygrywa konkurs w radiu, albo jak w najbliższej rodzinie u młodszych osób pojawiają się dzieci, są karmione na Twoich oczach, podrzucane w moje ramiona:" masz wprawiaj się" jak kolejna gwiazda w ciąży opowiada, że to takie niespodziewane, ale cudowne. zaczynasz czuć, że wszystko przecieka CI przez palce, zaczynasz wątpić czy będzie Ci dane kiedykolwiek tego doświadczyć. po prostu gubisz się, zaczynasz sobie wmawiać, że nie chcesz, że nawet jeśli masz nadzieję, zaczynasz ją sobie odbierać... dzieją się po prostu paradoksy. myślę, że "weteranki" dobrze wiedzą co mam na myśliHope2, Marguerite, arizona 87, gosiunia lubią tę wiadomość
Jeżeli szczęście nie przyszło jeszcze do Ciebie to znaczy, że jest duże i idzie małymi krokami. -
Ida wrote:Sęk w tym, jak rozumiesz stwierdzeniem "odpuść". Ja nie wyobrażam sobie zupełnie przestać myśleć o dziecku, o jego chęci posiadania. Dla mnie odpuszczenie to nie prowadzenie wykresu (bo nie mam powodów, dla których musiałabym go prowadzić), nie dopatrywanie się wszelkich objawów, działania łóżkowe na spontanie, a nie dlatego że mam dni płodne. Cóż, przegapię je? Trudno, ale nie będę wprowadzać mojego małżeństwa w ten straszny mechanizm seksu bo mam majtki mokre.
Ale przede wszystkim odpuszczenie to dla mnie życie własnych życiem i cieszenie się nim. Przyznam, że przy pierwszym cyklu starań myśl o dziecku przesłoniła mi niemal wszystko inne. Po 3 cyklach, mimo że wiem, że to mało, zrozumiałam wiele. Los dał mi życie, bym je przeżyła, a ono płynie tu i teraz.Ida lubi tę wiadomość
-
yourself wrote:"Moja rada- żyć normalnym życiem. Nie ograniczać się przez staranka"
dziewczyny to nie jest tak, że całe życie podporządkowuje staraniom - mam mega absorbującą i odpowiedzialną pracę, mam znajomych, aktualnie remont w domu, mam psa, męża, nie podporządkowuje i nie ustawiam całego życia pod starania. przez całe 3 lata tego nie robiłam. żyłam, śmiałam się, żartowałam z tych starań, dbałam o siebie itd. tyle tylko, że w pewnym momencie wszystko pęka jak bańka mydlana, czar pryska, budzisz się ze snu i masz opadnięte ręce. zaczynasz się gubić w tym wszystkim, motać. serce Cię ściska, gdy widzisz jak matka otula szalem dziecko, albo jak mama z córką wygrywa konkurs w radiu, albo jak w najbliższej rodzinie u młodszych osób pojawiają się dzieci, są karmione na Twoich oczach, podrzucane w moje ramiona:" masz wprawiaj się" jak kolejna gwiazda w ciąży opowiada, że to takie niespodziewane, ale cudowne. zaczynasz czuć, że wszystko przecieka CI przez palce, zaczynasz wątpić czy będzie Ci dane kiedykolwiek tego doświadczyć. po prostu gubisz się, zaczynasz sobie wmawiać, że nie chcesz, że nawet jeśli masz nadzieję, zaczynasz ją sobie odbierać... dzieją się po prostu paradoksy. myślę, że "weteranki" dobrze wiedzą co mam na myśli -
Dziewczyny - yourself i vanessa. I pewnie wiele innych. Współczuję Wam z całego serca... Nie mam słów nawet.
Każda z nas inaczej wszystko odbiera, ma inny próg wytrzymałości. Jedne są załamane po 2 cyklach (znam takie), a inne po kilku latach. Jeszcze inne w końcu dojdą do momentu, w którym machną ręką i powiedzą 'trudno'. Jednak droga do tego pewnie jest długa i kręta. Najważniejsze, byśmy same jej sobie nie wydłużały.vanessa lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny, opowiem wam historię moich znajomych. Ona potwierdza, że psychika odgrywa naprawdę dużą rolę. Otóż ci znajomi starali się o dziecko około 10 lat. Nie wiem czy były jakieś poważne problemy medyczne, bo nie byliśmy tak blisko, żebym mogła o to pytać. W każdym razie koleżanka przez kilka lat brała różne hormony itp. W końcu stwierdzili, ze mają już dosyć, pogodzili się z faktem, że nie będą mieć własnego dziecka i zaczeli myslec o adopcji. Po chyba pół roku niespodzianka - ciąża i to bliźniacza. Maluchy są właśnie w pierwszej klasie. To chyba z tą psychiką jest coś na rzeczy?
-
Kasiulka41 - moim zdaniem psychika to kluczowa sprawa. I to jeśli chodzi o wszelkie sfery życia, nie tylko o starania. Ja w to mocno wierzę, bo już wiele razy się o tym przekonałam na własnej skórze.
A takich przypadków, o których piszesz jest wieleWiadomość wyedytowana przez autora: 10 marca 2014, 22:06
-
wczoraj napisałam o tym w pamiętniku, o współczuciu i litości. to kolejny temat rzeka...
myślę, że i ja i vansessa i miliony innych "weteranek" gdzieś w głębi duszy wierzymy, że się uda. że są dni kiedy się poddajemy, ale są też dni kiedy zapalone chcemy stawić czoła i walczymy, taka sinusoida uczuć, nastrojów.
trzeba przystopować w momentach kiedy jest już źle, po prostu trzeba słuchać siebie, ale nie możemy przestać wierzyć. ja jestem na zakręcie, na takim małym rozstaju dróg, czas pokaże jaka droga mnie czeka. mam nadzieje, że nie tak wyboista jak nasze polskie drogi potrafią być.Ida, vanessa lubią tę wiadomość
Jeżeli szczęście nie przyszło jeszcze do Ciebie to znaczy, że jest duże i idzie małymi krokami. -
Dokładnie. Tak mi radził nawet gin - trzeba słuchać siebie i robić tak, by nam było dobrze. I myślę, że ma rację. Nic na siłę.
Dziewczyny, życzę Wam mnóstwa siły. By te lata starań w końcu zaowocowały. A stanie się to pewnie w najmniej oczekiwanym momencieyourself, vanessa, iwcia77 lubią tę wiadomość
-
A ja jestem rozdarta. Zgadzam się z którąś z dziewczyn, że mi zależy i nie poddam się i już! Z drugiej strony rozumiem te z Was, które starają się latami i już nie mają siły przeżywać kolejnych rozczarowań. Ale wtedy przypominam sobie sytuację moim znajomych. O dziecko się starali 12 lat!! Oboje są teraz pod 40. Jakiś rok temu kupili kota. Tak, zwykłego kota. Dostali na jego punkcie kompletnego bzika. A teraz ta znajoma jest w 8. miesiącu ciąży. Dodam, że oboje są zdrowi i żadnych medycznych przeciwwskazań nigdy nie było.
Reasumując, może jednak coś w tym jest? Może nie... Chyba nigdy się tego nie dowiemy