35 +
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyReni wrote:chciałam tylko powiedzieć, że mój organizm zwariował
nie mogę spać, budzę się codziennie po 4 potem dosypiam i kiedy muszę wstać jestem nieprzytomna
jestem poddenerwowana
mam 10dpo, a już wczoraj miałam plamienie, temp mi spadła na pysk
chyba denerwuję się tym ivf
idę dzisiaj chyba po leki do apteki, żeby mnie przesunięty cykl nie zaskoczył
Czekaj czekaj a może to plamienie implantacyjne?moremi, efcia, BISCA, kkisia, Mega lubią tę wiadomość
-
macduska wrote:Jak to jest z tymi kotami? Naprawdę im się taka krzywda dzieje jak chodzą wolno?
Jakbym zamknęła swoje w domu to chyba by umarły z tęsknoty za wolnoscią po tygodniu.
Zwyczajnie nie wyobrażam sobie puszczania moich kotów luzem.
Akurat u Paszczy jest super. Belgijskie miasteczka są spokojne i nie ma problemów z wypuszczaniem kotów.
U nas na wiosce jednak bym się bała - jak ktoś jedzie główną ulicą, to zazwyczaj z prędkością większą niż 50 km/h, a nawet jak wolniej, to "to tylko kot" i się nie zatrzyma. Inna sprawa, że to na opiekunie zwierzęcia spoczywa obowiązek zadbania o jego bezpieczeństwo.
Bałabym się też dzikich zwierząt. Moje koty nie są "walczące" i nie chcę by były. Są domowe, mruczące, śpią ze mną i niech tak zostanie jak najdłużej.Reni, Aasiula, efcia, kkisia, Simba lubią tę wiadomość
-Jack, jestem w ciąży!
-Nie przypominam sobie, żebyśmy...
-Byłeś pijany!
-Aż tak - nigdy! -
Wreszcie mi lekarz odpisał.
Ryzyko bardzo małe po biochemii i jeszcze zmalało. Już na Usg ryzyko uważam że było bardzo małe a jak teraz jeszcze zmalało to w ogóle bomba. Bardzo się cieszę dokładny wynik mam do odbioru w rejestracji, odbiore go przy okazji.
Dorbie super! -tyle doczytałam. Może później trochę znajde chwilke to dalej przeczytam:-) Teraz dalej musze do pracy.moremi, macduska, Dziobak, ania.g, ComeToMeBaby, Aasiula, efcia, BISCA, Bozia3, kkisia, gretka, Simba, Magda*, iwcia77, gosia7122 lubią tę wiadomość
-
Reni wrote:ja podziwiam ludzi, którzy wypuszczają koty w mieście, tak jak u mnie na osiedlu
łażą 3
umarłabym ze strachu - koty chodzą po drodze osiedlowej między samochodami, auta popierdzielają czasami bardzo szybko
to nie na moje nerwy - na wsi chyba bym wypuszczała - nie wiem jak to jest z kastratami (chyba bardziej wpierdziel dostają)
Tak, koty wykastrowane nie są zazwyczaj walczące, bo nie mają o co. Za to podczas takiego lania zazwyczaj zarażone zostają FIV - kocią białaczką. To choroba dużej części kotów wolnożyjących.-Jack, jestem w ciąży!
-Nie przypominam sobie, żebyśmy...
-Byłeś pijany!
-Aż tak - nigdy! -
nick nieaktualnymoremi wrote:Wacia, ja mieszkam w centrum miasta, blisko kilku dróg intensywnie uczęszczanych (prawie jak Marszałkowska). Sąsiadka to staruszka, która przyszła niedawno ze skargą, że mój kot chodzi po jej balkonie (to pewnie ten dzikus, a koty wolnożyjące zawsze chodziły po naszych balkonach). Jest też babcia, która truje koty.
Zwyczajnie nie wyobrażam sobie puszczania moich kotów luzem.
Akurat u Paszczy jest super. Belgijskie miasteczka są spokojne i nie ma problemów z wypuszczaniem kotów.
U nas na wiosce jednak bym się bała - jak ktoś jedzie główną ulicą, to zazwyczaj z prędkością większą niż 50 km/h, a nawet jak wolniej, to "to tylko kot" i się nie zatrzyma. Inna sprawa, że to na opiekunie zwierzęcia spoczywa obowiązek zadbania o jego bezpieczeństwo.
Bałabym się też dzikich zwierząt. Moje koty nie są "walczące" i nie chcę by były. Są domowe, mruczące, śpią ze mną i niech tak zostanie jak najdłużej.
I pewnie, niech zostanie.
Tak tylko pytam.
Bo jak czytam o tych siatkach to się czuję chuj nie opiekun kotów.
Trochę się uspokoiłam. Ja mieszkam daaaaleko od szosy, sasiadów nie mam za blisko. Zreszta tu większość też ma koty wolne więc z tym problemu nie ma. Co więcej, łażą sobie czasami od domu do domu w gosci.
Jak przyjdzie jakis obcy tobprzeciez go nie wygonię jak się kulturalnie poczęstuje z michy.moremi, Reni, ComeToMeBaby, Aasiula, efcia, paszczakin, kkisia, Mega lubią tę wiadomość
-
Reni wrote:w Warszawie np ktoś rozrzucał kawałki kiełbasy z haczykami na ryby
Znajome z zaprzyjaźnionych fundacji również.-Jack, jestem w ciąży!
-Nie przypominam sobie, żebyśmy...
-Byłeś pijany!
-Aż tak - nigdy! -
nick nieaktualnymoremi wrote:Czytałam. Mam znajomego w Straży dla Zwierząt i czasami opowiada takie historie mrożące krew w żyłach.
Znajome z zaprzyjaźnionych fundacji również.
Moim sąsiadom kilka lat temu ktoś otruł psa.
Straszne.
Tylko, ze jak ich ludzie prosili zeby go zamykali bo to wielkie bydle było, to nie, wolno sobie chodził i straszył.
To ktoś się wkurwił i załatwił sprawę po swojemu.
Oczywiscie nie popieram takiego załatwiania spraw.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 czerwca 2015, 10:25
-
Reni wrote:w Warszawie np ktoś rozrzucał kawałki kiełbasy z haczykami na ryby
-
Psy towarzyszą mi od dzieciństwa. Zawsze było ich dużo bo ojciec co chwila przyprowadza jakąś bidę z ulicy. Zamiast koleżanek miałam psy z którymi spędzałam całe dnie. Były to bardzo szczęśliwe czasy. Niestety nie obyło się bez przykrych historii. Dwa razy ktoś nam otruł psa i raz ciężarna suczka została skopana. Nie dało jej się pomóc
Na moich oczach też samochód najechał na mojego psa. Pies szedł poboczem tak jak ja. Nie było chodnika. Do dziś jestem pewna że kierowca zrobił to celowo. Niosłam wtedy swojego umierającego psa do domu na rękach a miałam jakieś 9 lat.
Różni są ludzie. Wierzę że tych złych dopadną kiedyś krzywdy które wyrządzili innym żywym istotą. Mnie ojciec nauczył szacunku i miłości do każdego stworzenia. Ja przekazuję to swoim dzieciom.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 czerwca 2015, 11:06
moremi, Reni, efcia, Dziobak, macduska, ComeToMeBaby, paszczakin, kkisia, Bozia3, megan8, Aasiula, gretka, Simba, Mega, iwcia77 lubią tę wiadomość
Matka fantastycznej 4 -
moremi wrote:Wacia, ja mieszkam w centrum miasta, blisko kilku dróg intensywnie uczęszczanych (prawie jak Marszałkowska). Sąsiadka to staruszka, która przyszła niedawno ze skargą, że mój kot chodzi po jej balkonie (to pewnie ten dzikus, a koty wolnożyjące zawsze chodziły po naszych balkonach). Jest też babcia, która truje koty.
Zwyczajnie nie wyobrażam sobie puszczania moich kotów luzem.
Akurat u Paszczy jest super. Belgijskie miasteczka są spokojne i nie ma problemów z wypuszczaniem kotów.
U nas na wiosce jednak bym się bała - jak ktoś jedzie główną ulicą, to zazwyczaj z prędkością większą niż 50 km/h, a nawet jak wolniej, to "to tylko kot" i się nie zatrzyma. Inna sprawa, że to na opiekunie zwierzęcia spoczywa obowiązek zadbania o jego bezpieczeństwo.
Bałabym się też dzikich zwierząt. Moje koty nie są "walczące" i nie chcę by były. Są domowe, mruczące, śpią ze mną i niech tak zostanie jak najdłużej.
Morcia- belgijskie miasteczka to jedno- ja mieszkam na totalnej wiosce- w Belgii juz bardziej wsiowo byc nie mozeZobaczysz zreszta
mieszkam przy placu przy slepiej uliczce. Za ogrodem sasiedzi, nie ma ulic.. Sasiadka ma 8 kotow, nigdy zadnemu nic sie nie stalo. Na palcach jednej reki policze do my BEZ kota..
W PL natomiast mieszkalismy w dzielnicy sypialnianej Gdanska. Nigdy bym tam koty nie wypuscila, bo samochod co 3 minuty ulica jechal.. Sasiadka miala gluchego kota, ktory spal zazwyczaj na srodku ulicy i w dupie mial najdezdzajace samochody. Trzeba bylo zatrzymac sie, wysiasc, zniesc kota z ulicy i mozna bylo jechac.. Ale wystarczy, ze jeden by sie nie zatrzymal, zagapilTam to sie nie zdarzylo, kot dozyl spokojnej starosci, ale dla mnie za duzy stres by byl..
Takze wszytko zalezy od okolicy..
Bozia, a Twoje raczej aktywne, czy bardziej kanapowce? Bo moja kota zima wychodzi na jakies 2 minuty, latem to roznie, ale np nigdy nie spi poza domem. Fuj, brudno przeciezefcia, szczęśliwa 2, moremi, kkisia lubią tę wiadomość
-
jeszcze Andżeja potrafię zrozumieć, bo pewnie dzwon poleruje, ale reszta!
po pójdę na inny wątek..efcia, szczęśliwa 2, ComeToMeBaby, kkisia, Simba, stara.krycha, Mega, iwcia77 lubią tę wiadomość