35 +
-
WIADOMOŚĆ
-
Bursztyn wrote:Dziewczyny, ja przepraszam ze tak draze temat, ale to chyba moje zboczenie zawodowe. No trudno. Najwyzej zostane skazana na banicje z tego forum, ale uwazam, ze powinnam podzielic sie tym co mysle. Czytajac to co napisalyscie- wydaje mi sie ze tkwi tutaj jakis blad w mysleniu. Pierwsza sprawa: chodzi o wyznaczanie "granic". Wiadomo przeciez, ze z uplywem lat plodnosc sie obniza, wiec nasz organizm naturalnie wyznacza granice. Dlatego tez, w naszym wieku (niestety) o tyle troche dziwnie brzmi- "bede sie starac do 46 roku zycia" - o ile wiadomo, ze pozniej bedzie to raczej malo mozliwe, po prostu i niestety (oczywiscie ze sa przypadki ze kobitki zaciazyly majac 48 lat- sama taka poznalam- i fantastycznie). Druga sprawa: "jesli sie nie uda do 45 lub 46 roku to sie zabezpiecze"- tak jak napisalam wczesniej- tak logicznie rzecz biorac- jaka jest roznica NA TYM ETAPIE- pomiedzy byciem w ciazy majac 45 lat a np. 47? Zadna.
Mysle, ze jesli jakas kobieta chce miec dziecko to probuje do- no niestety bede musiaala uzyc tego znienawidzonego slowa- menopauzy. Natomiast jesli starania nastawione na prokreacje mialyby mnie wykanczac psychicznie- same piszecie ze psychika Wam siada, to odpuscilabym - w swojej wlasnej glowie- i uprawiala seks dla przyjemnosc. Jesli sie uda to cudownie, a jesli nie - to trudno.
I nadal sie upieram przy tym, ze za cala sprawa stoi wlasnie psychika. Tak bardzo nakrecone, zestresowane, przybite i zniechecone obnizamy sobie szanse na zaciazenie, bo organizm jest nastawiony bardziej na przetrwanie stresogennej sytuacji niz na przyjecie malego mieszkanca. Podwyzszony kortyzol, DHEA (sprawdzilam- gin.mi kazal- i rzeczywisice mialam przekroczona norme o 100% z powodu stresu) sprawia, ze organizm chce przezyc i przetrwac a nie dawac nowe zycie.
To tyle. Napisalam to w dobrej wierze, mam nadzieje ze sie na mnie nie obrazicie.Bursztyn, megan8 lubią tę wiadomość
Matka fantastycznej 4 -
Jak nie wiem co zrobić, a czas mnie nie nagli do podjęcia decyzji, to mówię sobie: będzie jak ma być. Staram się wtedy rozpocząć działania, które byłyby przydatne po podjęciu decyzji niezależnie od tego, w którą stronę by mnie ona skierowała.
Ten kurs to dobry pomysł. Jeśli masz dużo samozaparcia to i zestaw z płytami byłby dobry.samira, Simba, bliska77 lubią tę wiadomość
-
caffe wrote:Ja już kiedy pisałam, każdy ma swoje granice wytrzymałości i całe szczęście rozsądku.
Granice wytrzymałości, każdy wyznacza wg swoich kryteriów.
Granice rozsądku, z tym u niektórych bywa gorzej. Ja mam stanowisko takie jak Gosia i tak samo bym postąpiła.
Może mnie ktoś za to zlinczować co napiszę, ale wiek nie jest przeszkodą do zachodzenia w ciążę, ale w pewnych rozsądnych granicach. Co nie znaczy, że nie jest możliwe zajście w ciążę będąc tuż przed 50-tką. Ale tak jak nie ma róznicy pomiędzy wiekiem 25-28, tak w tych sprawach między 43 a 48 dla mnie jest znacząca różnica. I wiem, ze mając 48 lat każda doskonale da sobie radę w opiece nad dzieckiem, ale nie o to chodzi. Ja zawsze proponuję sobie dodać 20 lat i zastanowić się czy się będzie miało siły i czy się będzie dobrym rodzicem 18 latka będąc u progu 70-tki. Czy się będzie miało siły pomóc dziecku w starcie w dorosłe życie, czy się w ogóle dożyje tego startu. Ale co dla mnie jest ważne, nie chciałabym dla swojego 18-latka być warzywkiem do opieki związującym mu ręce we wszystkim co może w tym czasie robić.
Natomiast granice wytrzymalosci sa odrebna sprawa, i takie wyznacza juz kazdy indywidualnie. ale tylko na zasadzie- odpuszczam-moja psychika odpuszcza i godze sie z takim stanem rzeczy, czyli innymi slowy akceptuje.Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 listopada 2013, 18:21
ania.g, bliska77, Mango, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny moja siostra starała się o dziecko 12 lat. Była u niej dwurożna macica oraz ciąża pozamaciczna a jej mąż z boleriozą i chorą tarczycą. Udało się w wieku 41 lat urodziła zdrową córeczkę. Teraz mała w grudniu skończy 2 lata. Były u niej momenty załamania i bardzo się wtedy o nią bałam. Nie raz się zastanawiam jak dała radę tyle lat i jak bardzo to wszystko w sobie skrywała. Teraz mogę odetchnąć z ulgą myśląc o mojej siostrze, ma swoje wyczekane szczęście.
Różnie bywa są lepsze i gorsze chwile, każda z nas tak ma ale nie wolno się poddawać, może trzeba tylko trochę wrzucić na luz choć wcale nie jest to łatwe.Simba, bliska77, megan8, grosza, Andzia33 lubią tę wiadomość
Matka fantastycznej 4 -
ania.g wrote:Jakie granice a te wszystkie gwiazdy z zagranicy to co niektóre mające pod 50 mogą to dlaczego Ty nie możesz?!
I każdy ma swoje zdanie, ja mam takie a nie inne i szanuję jeśli ktoś ma inne. Ale nie spodobało mi się podważanie słuszności decyzji Gosi. Skoro ona tak uważa, tak chce i taką decyzję podjęła, to dla mnie to jest świętość i nawet na włos nie będę jej namawiała żeby zmieniła zdanie. Bo ona jest świadoma sytuacji, jest świadoma swojej decyzji i zna jej konsekwencje. I pewnie serce chciałoby inaczej, ale rozum wziął górę i bardzo to doceniam i wspieram.gosia7122, bliska77, megan8, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Bursztyn wrote:zgodze sie z tym, tylko nie bardzo rozumiem jak 3 lata w tyl lub w przod na etapie 40-stki moga zrobic roznice w perspektywie przynajmniej 18 letniego wychowywania? Dziewczyny pisaly, Promyk chyba- ze ustalaja "granice" do 46 roku zycia a potem beda sie zabezpieczac. Pytanie jakie sie rodzi to: zabezpieczac sie na 2,3 lata? a co te 2, 3 lata zmienia w obliczu wychowywania przez nastepne 20? Czy naprawde istnieje tak kolosalna roznica pomiedzy matka 20 latka , ktora ma lat 70 a matka ktora ma lat 67? I ta i ta jest starszawa, a roznica minimalna.
Natomiast granice wytrzymalosci sa odrebna sprawa, i takie wyznacza juz kazdy indywidualnie. ale tylko na zasadzie- odpuszczam-moja psychika odpuszcza i godze sie z takim stanem rzeczy, czyli innymi slowy akceptuje.gosia7122, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
caffe wrote:Każdy niech gwiazdorzy czym chce i jak chce. Mnie nie stać na 8 nianiek, nie mam 5 domów i nie zabezpieczyłam finansowo 3 pokoleń w przód.
I każdy ma swoje zdanie, ja mam takie a nie inne i szanuję jeśli ktoś ma inne. Ale nie spodobało mi się podważanie słuszności decyzji Gosi. Skoro ona tak uważa, tak chce i taką decyzję podjęła, to dla mnie to jest świętość i nawet na włos nie będę jej namawiała żeby zmieniła zdanie. Bo ona jest świadoma sytuacji, jest świadoma swojej decyzji i zna jej konsekwencje. I pewnie serce chciałoby inaczej, ale rozum wziął górę i bardzo to doceniam i wspieram.bliska77 lubi tę wiadomość
Matka fantastycznej 4 -
caffe wrote:Każdy niech gwiazdorzy czym chce i jak chce. Mnie nie stać na 8 nianiek, nie mam 5 domów i nie zabezpieczyłam finansowo 3 pokoleń w przód.
I każdy ma swoje zdanie, ja mam takie a nie inne i szanuję jeśli ktoś ma inne. Ale nie spodobało mi się podważanie słuszności decyzji Gosi. Skoro ona tak uważa, tak chce i taką decyzję podjęła, to dla mnie to jest świętość i nawet na włos nie będę jej namawiała żeby zmieniła zdanie. Bo ona jest świadoma sytuacji, jest świadoma swojej decyzji i zna jej konsekwencje. I pewnie serce chciałoby inaczej, ale rozum wziął górę i bardzo to doceniam i wspieram.
-
promyk wrote:Finanse ok o ile oboje pracuja - szybko mozna pozbyc sie kredytow, i da sie zyc. Gdyby mi nie przesylal to moja pensja zniklaby jak kamfora i zero na zycie czy lekarza. Co miesiac sie smieje ze ide do sciany placzu-bankomatu.
Sama nie wiem...prawde mowiac mialabym jeszcze rok, zanim mala skonczy gimnazium.
Moze czas kupic jakies plyty do nauki jezyka lub w miare mozliwosci zapisac sie na kurs jezykowy. Czas zaczac dzialac tez w innym kierunku...kurcze z bobasa przeszlam na lingwiste i emigranta w jednym. Ale takie zycie to nie zycie...Choc gdybysmy wyjechaly to tutaj zostalaby starsza corka, i znow rodzina w podziale. Ale ona jest juz dorosla...powiedzmy. I napewno nie pojechalaby z nami. Kurcze jeszcze rozmowa z rodzinka- tesciowa jest juz oswojona z rozlaka,ale moja matka to juz inna bajka. Nie lubila mojego m, a po tym jak gral,i pobral kredyt dla "przyjaciela"ktory musimy samo splacac,i jak twierdzi zostawil nas bedzie jeszcze trudniej. Boje sie ze gdy wyjedziemy wytapetuje mi tylek,nastawi starsza corke przeciwko nam - i tak mam-mamy ciezki uklad a moja matka lubi namieszac. Bardzo lubi!!!! Czasami zastanawiam sie czy przypadkiem nie startuje na "matke polke"bo ona cale zycie robila wszystko idealnie, tylko gdzie reszta jej dzieci....bo ja bylam i jestem najmniej lubiana. A kochany syn dzwoni jak cos potrzebuje a on biegnie jak pies. Zreszta jak to okreslil- wzielas sobie stare g...to sie nim zajmij..Tak wiec dochodz jeszcze odpowiedzialnosc za dwoje starszych osob. Nie wiem sama co dalej...ale jest jeszcze troche czasu....tak mysle
To oczywiscie indywidualna decyzja. Ja powiem tak: moi rodzice wyemigrowali kiedy mialam 11 lat - nikt mnie o zdanie nie pytal, nie rozmawial ze mna o tym wyjezdzie - wyrwali mnie z korzeniami, bez znajomosci jezyka, do innego kraju - radz sobie. Czyli, zalezy na ile sama jestes na to gotowa (wydaje mi sie z tego co piszesz, ze wcale i wcale nie masz ochoty wyjezdzac - zrozumiale) i na ile przygotujesz na to swoje dziecko. Jesli chodzi o rodzine&co...jestem bardzo skrajna - uwazam ze przede wszystkim trzeba myslec o sobie. Egoistyczne, ale trudno. Jak kiedys powiedziala moja ciotka (byc moze cytujac kogos): Egoizm jest odpowiedzia na egoizm innych.
Tak czy siak, jesli twoj M jest daleko, jesli tak czy inaczej chcesz kiedys odpuscic, to tak jak pisze Bursztyn - odpusc juz teraz i zyj i korzystaj z seksu bez cisnienia. Wszystkie zreszta wiemy ze jak sie odpusci (o ile sie da), to wtedy dziala lepiej.
Wiem, wiem - dobre rady...ale skoro juz sie tym dzielimy...Bursztyn, Iwone, megan8 lubią tę wiadomość
-
Ja szanuję Wasze zdanie dziewczyny, chociaż mam w tej kwestii inne i nie mam zamiaru go negować.
Wyraziłam swoje stanowisko.
Moim zdaniem Gosia wyraziła swoje zdanie w sposób na tyle wyraźny, że ja nie mam wątpliwości dlaczego tak chce zrobić. Ale nie chcę się za nią wypowiadać.gosia7122, bliska77, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
caffe wrote:Ja uważam, że im człowiek starszy, tym każdy rok robi różnicę. I jeszcze jedna kwestia. Trzeba też wziąć pod uwagę, że nie każdy ma w życiu szczęście, że rodzi zdrowe dziecko. A przy chory dziecku, nawet młody organizm wysiada. Więc też trzeba przeliczyć siły na zamiary.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 listopada 2013, 18:59
Myszonek, promyk, bliska77 lubią tę wiadomość
-
Ile głów, tyle poglądów. I dobrze, bo poznając opinie innych możemy zwrócić uwagę na coś, co nam umknęło.
Na dzień dzisiejszy w dużej mierze zgadzam się z Bursztynem ale to moje subiektywna opinia. Choć przyznaję, że caffe i gosia też mają swoje racje i zwracają uwagę na coś, o czym wcześniej nie myślałam.
W związku z tym każda wymiana zdań jest bardzo istotna, bo pozwala nam spojrzeć na zagadnienie z różnych punktów widzenia, a nie tylko przez pryzmat bagażu własnych doświadczeń. Czyli tak neologizmując:
Pozwala uobiektywnić subiektywne.
(ale się wymądrzam - to chyba zboczenie zawodowe - WYBACZCIE)
Simba, Bursztyn, gosia7122, bliska77, megan8, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
A jeszcze mam taka cicha mysl, na pewno niesprawiedliwa, bo wszystkie jedziemy na podobnym wozku, ale ja nie mam dzieci, nie bylam nigdy w ciazy i mysle ze jak bede miec chociaz to jedno jedyne to bede sie cieszyc tym szczesciem bezgranicznie i bede wdzieczna losowi ze dal mi chociaz jedno, nawet jesli to drugie, czy trzecie nie przyjdzie. To sa oczywiscie domysly, bo nie moge sie postawic na miejscu kobiety ktora ma juz jedno, dwoje i nie moze miec trzeciego. Tylko kiedy czytam Was kobitki, ktore juz macie te dzieci i tak strasznie rozpaczacie, ze nie mozecie miec kolejnych, to zastanawiam sie, czy nie za duzo energii wkladacie w te starania, zbytnio sie zadreczacie, zamiast jeszcze mocniej cieszyc sie z tego, ze Wasze dzieci juz sa na tym swiecie? To sa moje przemyslenia, nie prowokacja. Tak jak napisalam wczesniej - nie potrafie sie wczuc w Wasza sytuacje. Ja nie mam zadnego dziecka.
samira, Myszonek, ania.g, malgos741, promyk, Alis, polarmiś, bliska77, megan8, Mango, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny, jeszcze raz chcialam podkreslic, ze nie podwazam ani nie kwestionuje Waszych decyzji. Za pytaniami ktore zadalam stoi chec zrozumienia Waszych motywacji i tylko to. Jesli czegos nie rozumiem, to po po prostu pytam. Wiem, ze ile ludzi tyle opinii, a jeszcze wiecej motywacji ktore za tymi opiniami stoja. Mam nadzieje, ze nie zrozumialyscie mnie zle i nie zawazy to na ogolnej atmosferze.
Myszonek, samira, bliska77, megan8 lubią tę wiadomość
-
Bursztyn wrote:to fakt, prawdopodobienstwo urodzenie chorego dziecka wzrasta po 40, niestety to prawda, ale ich odsetek po 44 czy 47 roku zycia nie zmienia sie raczej bardzo. Wiec w tym momencie nalezaloby rozwazac ciaze ogolnie po 40 stce...niestety. A tutaj byla mowa o stawianiu "granicy" do 45, 46 roku zycia. Nie wiem jak to jest dla Dziewczyn, bo ani Gosia ani Promyk nie mowily o tym, czy rok lub dwa do przodu robia roznice, wiec nie bede sie za nie wypowiadac. Natomiast uwazam, ze to tez jest indywidualna sprawa i nie u kazdego- starszego czlowieka kazdy rok robia az tak roznice.
Myszonek, gosia7122, samira, bliska77, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Bursztyn: Mam nadzieje, ze nie zrozumialyscie mnie zle i nie zawazy to na ogolnej atmosferze.
Myślę, że atmosfera będzie OK
A tak zmieniając temat: to jest tu jakiś ekonomista?? Bo chciałabym się dowiedzieć jak jednym słowem nazywa się sytuacja kiedy popyt przewyższa podaż. I gdzie się zgłosić aby poprawić tą sytuację.
Bo u nas popyt na zielone kropki rośnie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 listopada 2013, 19:06
Bursztyn, samira, bliska77, megan8, Mango lubią tę wiadomość
-
Simba wrote:A jeszcze mam taka cicha mysl, na pewno niesprawiedliwa, bo wszystkie jedziemy na podobnym wozku, ale ja nie mam dzieci, nie bylam nigdy w ciazy i mysle ze jak bede miec chociaz to jedno jedyne to bede sie cieszyc tym szczesciem bezgranicznie i bede wdzieczna losowi ze dal mi chociaz jedno, nawet jesli to drugie, czy trzecie nie przyjdzie. To sa oczywiscie domysly, bo nie moge sie postawic na miejscu kobiety ktora ma juz jedno, dwoje i nie moze miec trzeciego. Tylko kiedy czytam Was kobitki, ktore juz macie te dzieci i tak strasznie rozpaczacie, ze nie mozecie miec kolejnych, to zastanawiam sie, czy nie za duzo energii wkladacie w te starania, zbytnio sie zadreczacie, zamiast jeszcze mocniej cieszyc sie z tego, ze Wasze dzieci juz sa na tym swiecie? To sa moje przemyslenia, nie prowokacja. Tak jak napisalam wczesniej - nie potrafie sie wczuc w Wasza sytuacje. Ja nie mam zadnego dziecka.
Masz rację.Ja cieszę się z tego że mam dwie córki( droga do tej dwójki dzieci też nie była prosta),ale moje pragnienie posiadania trzeciego wcale nie jest mniejsze jak przy pierwszym. I nie jestem w stanie wyobrazić sobie całego ogromu bólu tych którzy dzieci nie mają wcale. Ale jesteśmy na tym forum razem po to aby się wspierać a każda z innym bagażem doświadczeń.gosia7122, Myszonek, Simba, promyk, bliska77, Andzia33 lubią tę wiadomość
Matka fantastycznej 4 -
ania.g wrote:Masz rację.Ja cieszę się z tego że mam dwie córki( droga do tej dwójki dzieci też nie była prosta),ale moje pragnienie posiadania trzeciego wcale nie jest mniejsze jak przy pierwszym. I nie jestem w stanie wyobrazić sobie całego ogromu bólu tych którzy dzieci nie mają wcale. Ale jesteśmy na tym forum razem po to aby się wspierać a każda z innym bagażem doświadczeń.
Dzieki za te odpowiedz - chcialam wiedziec jak to jest - to dla mnie wazne zdanie:)ania.g lubi tę wiadomość
-
caffe wrote:Nie chodziło mi o ryzyko urodzenia chorego dziecka po 40-tce, tylko chodziło mi o sytuację, ze załózmy takie dziecko się rodzi i potrzebuje intensywnej opieki, a ja nie wiem czy mając ok. 70 lat byłabym w stanie się nim zajmowac tak jakby tego wymagało i chyba by mi serce pękło gdybym miała żyć ze świadomością, ze nie mogę się nim zajmować bo sama potrzebuję pomocy i co się z nim będzie działo gdy mnie już nie będzie.
bliska77 lubi tę wiadomość