35 +
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnymysza1975 wrote:Nawet nie strasz!
angela, Nati74, bliska77, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Cześć dziewczynki, wczoraj troszeczkę robiłam a dziś pęka mi głowa.
Za dziewczyny które jutro idą do lekarza trzymam kciuki.
Bozia super że jest wszystko ok.
U mnie roboty dużo ale lubię jak tak jest.Bozia3, Iwone, bliska77, grosza, Sabina, Andzia33 lubią tę wiadomość
01.2015 iuiinvicta Gdańska
10.2015 iuiArtemida Olsztyn
ivf Kwiecień punkcja 14.04.2016
kariotypy ok
mutacja MTHFR
ivf listopad Novum co ma być to będzie...transfer 18.11.2017 -
Trafnie to ujęłaś - zgadzam się w 100%Sabina wrote:Pamietam ze tez strasznie balam sie w ciazy. Kazde badanie stres na maxa. Ale prawdziwy sttach pojawil sie jak cora sie urodzila. Zegnajcie spokoj i przespane noce...
Iwone, bliska77, grosza, Sabina lubią tę wiadomość
-
A ja się wetnę z zupełnie innym tematem.
A mianowicie doszłam do wniosku że jestem chora psychicznie i muszę się leczyć.
Jak któraś z Was ma namiary na dobrego psychiatrę z lubuskiego to poproszę.
Ale od początku. jakis czas temu pisałam Wam ze nie mogę przeżyć / znieść że moja koleżanka z pracy zaszła sobie w ciążę itd. Bursztyn mnie podsumowała że wymysliłam sobie jakąś niby wojnę i czuję że przegrywam i stąd mój problem. I to była racja! Jakoś udało mi sie z tym faktem pogodzić. Zaczęłam nawet wierzyc że moze jak małżonk wróci z misji to stanie się cud i nawet pomimo mojej marnej rezerwy jajnikowej zdarzy się cud i nam się uda. A tymczasem dzisiaj moja druga koleżanka z pracy ( tworzymy trzy osobowy zespół) poszła do gina z wynikami i tam sie dowiedziała że jest w 6 tygodniu! Noż qrwa mać! Jak tak mozna ?! Mieszka z facetem od połowy grudnia i żeby tak już?! Od razu?! No i załapałam takiego doła że musiałam pójść po wino i sie napić! Wiem że alko nie rozwiązuje problemów ale.... W dodatku ta pierwsza koleżanka napisała zebym może spróbowała uwolnić sie od takich myśli to mi sie zrobi lepiej. No litości! Syty nigdy nie zrozumie głodnego. I pisząc to zdaję sobie sprawę że zachowuję sie jak kretynka ale czasami nie mogę tego opanować. czuję sie po prostu gorsza.....mysza1975, Iwone, grosza, Sabina, samira, EwaT, Viv78, Żanet, Andzia33 lubią tę wiadomość
Kiedy pomagamy innym, pomagamy sobie, ponieważ wszelkie dobro, które dajemy, zatacza koło i wraca do nas. – Flora Edwards -
Sabina wrote:Pamietam ze tez strasznie balam sie w ciazy. Kazde badanie stres na maxa. Ale prawdziwy sttach pojawil sie jak cora sie urodzila. Zegnajcie spokoj i przespane noce...
A ja w pierwszej ciaży się nie bałam. Nie miałam świadomości jak wiele może pójść nie tak.
Nawet w drugiej się nie bałam, choć ledwie ją przeżyłam - w sensie nie bałam się o dziecko, bo walczyłam o swoje życie
ALe potem zaliczyliśmy silną hipotrofię i małowodzie - i dosłownie o włos uratowane dziecko, kolejne urodziło się zdrowe a po paru godzinach przestało oddychać, następne urodziło się w 23 tc, dalej moje poronienie - którego totalnie się nie spodziewałam, bo niec niepokojącego się nie działo...
teraz nie potrafię już beztrosko podejść do ciaży...
mysza1975, efcia, Iwone, bliska77, grosza, Sabina, gosia7122, Żanet, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Niuta wrote:A ja się wetnę z zupełnie innym tematem.
A mianowicie doszłam do wniosku że jestem chora psychicznie i muszę się leczyć.
Jak któraś z Was ma namiary na dobrego psychiatrę z lubuskiego to poproszę.
Ale od początku. jakis czas temu pisałam Wam ze nie mogę przeżyć / znieść że moja koleżanka z pracy zaszła sobie w ciążę itd. Bursztyn mnie podsumowała że wymysliłam sobie jakąś niby wojnę i czuję że przegrywam i stąd mój problem. I to była racja! Jakoś udało mi sie z tym faktem pogodzić. Zaczęłam nawet wierzyc że moze jak małżonk wróci z misji to stanie się cud i nawet pomimo mojej marnej rezerwy jajnikowej zdarzy się cud i nam się uda. A tymczasem dzisiaj moja druga koleżanka z pracy ( tworzymy trzy osobowy zespół) poszła do gina z wynikami i tam sie dowiedziała że jest w 6 tygodniu! Noż qrwa mać! Jak tak mozna ?! Mieszka z facetem od połowy grudnia i żeby tak już?! Od razu?! No i załapałam takiego doła że musiałam pójść po wino i sie napić! Wiem że alko nie rozwiązuje problemów ale.... W dodatku ta pierwsza koleżanka napisała zebym może spróbowała uwolnić sie od takich myśli to mi sie zrobi lepiej. No litości! Syty nigdy nie zrozumie głodnego. I pisząc to zdaję sobie sprawę że zachowuję sie jak kretynka ale czasami nie mogę tego opanować. czuję sie po prostu gorsza.....
Nie jesteś gorsza. Każdy ma jakieś problemy, czasem zazdrościmy komuś, a on może mieć problem o którym nie wiemy. To nie jest tak, że zdarzają się ludzie którym zawsze świeci słońce.
Czasami te osoby, które najgłośniej się śmieją, mają ku temu - wg nas - najmniej powodów.
WIem, ze teraz cie to irytuje, ale czy jakby one nie były w ciąży to polepszyłoby twoją sytuację?
Wam też zaświeci słońce.
Niuta, Bursztyn, Iwone, bliska77, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Nati74 wrote:A ja w pierwszej ciaży się nie bałam. Nie miałam świadomości jak wiele może pójść nie tak.
Nawet w drugiej się nie bałam, choć ledwie ją przeżyłam - w sensie nie bałam się o dziecko, bo walczyłam o swoje życie
ALe potem zaliczyliśmy silną hipotrofię i małowodzie - i dosłownie o włos uratowane dziecko, kolejne urodziło się zdrowe a po paru godzinach przestało oddychać, następne urodziło się w 23 tc, dalej moje poronienie - którego totalnie się nie spodziewałam, bo niec niepokojącego się nie działo...
teraz nie potrafię już beztrosko podejść do ciaży...
Czym mniejsza świadomość zagrożeń tym mniejszy stres.
Takie portale ja ten niewątpliwie dają duże wsparcie, ale z drugiej strony jak się człowiek naczyta różnych historii. Niewiedza jest czasem wskazana.Nati74, Iwone, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Niuta wrote:A ja się wetnę z zupełnie innym tematem.
A mianowicie doszłam do wniosku że jestem chora psychicznie i muszę się leczyć.
Jak któraś z Was ma namiary na dobrego psychiatrę z lubuskiego to poproszę.
Ale od początku. jakis czas temu pisałam Wam ze nie mogę przeżyć / znieść że moja koleżanka z pracy zaszła sobie w ciążę itd. Bursztyn mnie podsumowała że wymysliłam sobie jakąś niby wojnę i czuję że przegrywam i stąd mój problem. I to była racja! Jakoś udało mi sie z tym faktem pogodzić. Zaczęłam nawet wierzyc że moze jak małżonk wróci z misji to stanie się cud i nawet pomimo mojej marnej rezerwy jajnikowej zdarzy się cud i nam się uda. A tymczasem dzisiaj moja druga koleżanka z pracy ( tworzymy trzy osobowy zespół) poszła do gina z wynikami i tam sie dowiedziała że jest w 6 tygodniu! Noż qrwa mać! Jak tak mozna ?! Mieszka z facetem od połowy grudnia i żeby tak już?! Od razu?! No i załapałam takiego doła że musiałam pójść po wino i sie napić! Wiem że alko nie rozwiązuje problemów ale.... W dodatku ta pierwsza koleżanka napisała zebym może spróbowała uwolnić sie od takich myśli to mi sie zrobi lepiej. No litości! Syty nigdy nie zrozumie głodnego. I pisząc to zdaję sobie sprawę że zachowuję sie jak kretynka ale czasami nie mogę tego opanować. czuję sie po prostu gorsza.....
Nie ma niczego dziwnego w emocjach ktore przezywasz, zapewniam Cie. To, ze ja czy ktokolwiek inny napisze Ci ze nie jestes gorsza- bo w zadnym wypadku nie jestes- niewiele zmieni- bo sama musisz to poczuc i nie uzalezniac Twojego poczucia wlasnej wartosci od zdolnosci zajscia w ciaze- bo to jest kompletna pomylka.
Przeciez kiedy Twoj maz wroci zaczniecie sie znowu starac i szczesliwy cykl moze byc nawet ten pierwszy. Nie takie cuda sie dzialyZawsze jest szansa i zawsze jest nadzieja.
Niuta, bliska77, grosza, samira, Żanet, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Nati74 wrote:
WIem, ze teraz cie to irytuje, ale czy jakby one nie były w ciąży to polepszyłoby twoją sytuację?
Wam też zaświeci słońce.
Oczywiście że by nie polepszyło mojej sytuacji czy ją zmieniło. Aż tak na mózg to mi nie siadłoAle to tak bardzo boli.... Ale w końcu jakoś sie z tym uporam i pogodzę. Chyba....
Andzia33 lubi tę wiadomość
Kiedy pomagamy innym, pomagamy sobie, ponieważ wszelkie dobro, które dajemy, zatacza koło i wraca do nas. – Flora Edwards -
Bursztyn wrote:Niuta, moim zdaniem psychiatra nie jest Ci jeszcze potrzebny, co najwyzej dobry psycholog
Nie ma niczego dziwnego w emocjach ktore przezywasz, zapewniam Cie. To, ze ja czy ktokolwiek inny napisze Ci ze nie jestes gorsza- bo w zadnym wypadku nie jestes- niewiele zmieni- bo sama musisz to poczuc i nie uzalezniac Twojego poczucia wlasnej wartosci od zdolnosci zajscia w ciaze- bo to jest kompletna pomylka.
Przeciez kiedy Twoj maz wroci zaczniecie sie znowu starac i szczesliwy cykl moze byc nawet ten pierwszy. Nie takie cuda sie dzialyZawsze jest szansa i zawsze jest nadzieja.
Psycholog powiadasz.... Hmmmm... Moze być
Po prostu czasami człowiek musi troche popłakać, pohisteryzować, napisać na forum co mu leży na wątrobie. I od razu robi sie lepiej
Wychleję dzisiaj litr wina, jutro wstanę zkacowana. A wieczorem mam do tego firmowy bal przebierańców. Może się za wariatke przebiorę?Bursztyn, mysza1975, Simba, Andzia33 lubią tę wiadomość
Kiedy pomagamy innym, pomagamy sobie, ponieważ wszelkie dobro, które dajemy, zatacza koło i wraca do nas. – Flora Edwards -
moremi wrote:Ja jutro ląduję w szpitalu na łyżeczkowanie pustego pęcherzyka ciążowego i znowu wracam do Was.
Trzymaj się kochanaAndzia33 lubi tę wiadomość
Kiedy pomagamy innym, pomagamy sobie, ponieważ wszelkie dobro, które dajemy, zatacza koło i wraca do nas. – Flora Edwards -
nick nieaktualny
-
Niuta wrote:Psycholog powiadasz.... Hmmmm... Moze być
Po prostu czasami człowiek musi troche popłakać, pohisteryzować, napisać na forum co mu leży na wątrobie. I od razu robi sie lepiej
Wychleję dzisiaj litr wina, jutro wstanę zkacowana. A wieczorem mam do tego firmowy bal przebierańców. Może się za wariatke przebiorę?
A jakby to przebranie mialo wygladac ?Niuta, bliska77 lubią tę wiadomość
-
Bursztyn wrote:Pewnie ze trzeba pewne rzeczy przerobic,przegadac, przepracowac. Tlumienie w sobie jest najgorsze i ma zgubne skutki, tak wiec wal smialo
A jakby to przebranie mialo wygladac ?
Tak naprawde to w tej chwili nie potrzebuję żadnego przebrania - oczy zapuchniete od płaczu, rozwichrzone włosy, szklanka wina w ręcę
Wariatka jak nic! Nic dodac nic ująćBursztyn, mysza1975, malgos741, bliska77, Simba, Sabina, samira, EwaT, Andzia33 lubią tę wiadomość
Kiedy pomagamy innym, pomagamy sobie, ponieważ wszelkie dobro, które dajemy, zatacza koło i wraca do nas. – Flora Edwards