Bursztyn wrote:
Alis, moze to rzeczywiscie nie jest takie grozne, i trzeba tylko monitorowc narazie, gdyby bylo inaczej nie wypisaliby Cie raczej do domu
Tylko, żebym nie monitorowała tego co dwa tygodnie w Łodzi, bo się finansowo wykończymy... fizycznie też. A niestety nie wiem, do kiedy wystarczy sam monitoring, a kiedy trzeba coś z tym zrobić. No, ale na razie cieszę się, że jestem w domu, że na razie nic nie trzeba robić i że z małą wszystko poza nerkami jesto ok, bo chyba tego się najbardziej bałam, że coś jeszcze znajdą
Nasi śpiewali, wyglądało to całkiem nieźle i na razie czekamy na wyniki.