niskie AMH po 35 roku życia
-
WIADOMOŚĆ
-
alauda wrote:Nie jest to wysoki poziom i pewnie wielu lekarzy określiłoby go jako "alarmujący". Jednak oprócz AMH ważny jest tez obraz USG a przede wszystkim czy masz regularne owulacje.
Ja w wieku 37 lat mialam AMH na poziomie 0,96 i zaszłam w ciążę. Obecnie moje AMH wynosi 0,52 i po pól roku starań zaszłam w ciążę naturalnie.20 cs
Starania od 09.2021
05.2022 cb
JA : 35 lata Mąż : 35 lata
2014 Dominik
2015 Zuza
2018 Natalia
2020 Aleksandra -
Estrella wrote:Mi lekarz zlecił q10 i dhea. A ja od siebie dodałam wit D w dawce 2000 j i mleczko pszczele.
A co miałaś do stymulacji? Bo ja gonal F i menopur.
Wlasnie jestem po drugiej stymulacji, niestety znowu sie nie udalo tym razem mialam 5 pecherzykow z 4 komorkami niedojrzalymi, jedna dojrzala komorka zostala zaplodniona i po 3 dobie przestala sie rozwijac Podczas pierszej stymulacji wstrzykiwalam Bemfola 300j + Menopur 150-450j+ Orgalutran natomiast podczas drugiej stymulacji Elonva + Mensinorm 300j+ Orgalutran.
Zastanawia mnie fakt ze pomimo wysokich dawek mialam komorki niedojrzale. Embriolodzy nie znalezli powodu. Dwa podejscia byly prowadzone krotkim protokolem natomiast ostatnie podejscie za 3 mies ma byc wg dlugiego protokolu. Martwi mnie fakt ze mam 36l ....Chetnie bym sie poradzila innego lekarza tylko nie znam innego....? Moze ktos by doradzil? -
Judith wrote:Wlasnie jestem po drugiej stymulacji, niestety znowu sie nie udalo tym razem mialam 5 pecherzykow z 4 komorkami niedojrzalymi, jedna dojrzala komorka zostala zaplodniona i po 3 dobie przestala sie rozwijac Podczas pierszej stymulacji wstrzykiwalam Bemfola 300j + Menopur 150-450j+ Orgalutran natomiast podczas drugiej stymulacji Elonva + Mensinorm 300j+ Orgalutran.
Zastanawia mnie fakt ze pomimo wysokich dawek mialam komorki niedojrzale. Embriolodzy nie znalezli powodu. Dwa podejscia byly prowadzone krotkim protokolem natomiast ostatnie podejscie za 3 mies ma byc wg dlugiego protokolu. Martwi mnie fakt ze mam 36l ....Chetnie bym sie poradzila innego lekarza tylko nie znam innego....? Moze ktos by doradzil?
Ja co prawda amh mam dość wysokie, ale lekarz zalecił mi jeszcze l-karnitynę 2000 i Wit.C, poza koenzymem (ubichinol).
Może faktycznie warto poszukać innego lekarza, innej kliniki. Nie chcę Cię straszyć, ale to amh też mogło Ci się obniżyć przez prawie półtora roku. Mi przez rok spadło o niemal połowę. Mam 39 lat.👱39 🧔38
Starania ok.2 lat
👱 Amh 3,95,
🧔 Tetrazoospermia
1. IFV
04.2023
19 komórek pobranych/13 zapłodnionych
5 ❄️ 2x5.1.1, 5.1.2,5.2.1, 5.2.2
Pgt-a: 1❄️ czeka
Transfer 5.1.1 ❤️🍀21.07.2023 🙏
6dpt Beta 41,1 mIu/ml 🙏
10 dpt Beta 242,2 mIu/ml 🙏
17 dpt beta 5233 mIu/ml 🙏 i w USG mamy pęcherzyk 🙏
19 dpt w USG mamy pęcherzyk żółtkowy 🙏
21 dpt w USG mamy zarodek 2 mm i ❤️
12t1d 6,2 cm. chłopaka, USG prenatalne wszystko w normie, nifty: niskie ryzyka 🥳
21t1d 464 g. Synka
II USG prenatalne wszystko w normie 🥳
26t2d 914 g. Synka
III USG prenatalne wszystko w normie 🥳
29t4d 1561 g. Synka
32t2d 2039 g. Synka
35t2d 2631 g. Synka
38t2d 3514 g. Synka
3.04.2024 (39+3) Miłosz 😍🥳😍 🥳3740 g. 10/10 pkt.
-
Judith wrote:Wlasnie jestem po drugiej stymulacji, niestety znowu sie nie udalo tym razem mialam 5 pecherzykow z 4 komorkami niedojrzalymi, jedna dojrzala komorka zostala zaplodniona i po 3 dobie przestala sie rozwijac Podczas pierszej stymulacji wstrzykiwalam Bemfola 300j + Menopur 150-450j+ Orgalutran natomiast podczas drugiej stymulacji Elonva + Mensinorm 300j+ Orgalutran.
Zastanawia mnie fakt ze pomimo wysokich dawek mialam komorki niedojrzale. Embriolodzy nie znalezli powodu. Dwa podejscia byly prowadzone krotkim protokolem natomiast ostatnie podejscie za 3 mies ma byc wg dlugiego protokolu. Martwi mnie fakt ze mam 36l ....Chetnie bym sie poradzila innego lekarza tylko nie znam innego....? Moze ktos by doradzil?
Jeczze ci napisze że długi protokół czy taki pół długi ja miałam to był najgorszym w moim przypadku. Wtedy pierwszy raz nic nie było wnpecherzykach. Jezcze zauważyłam ze źle na mnie działa menopur czy menisorm lepiej jak miałam bemfole sama 300.Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 kwietnia 2023, 10:07
-
Ja właśnie jestem po pierwszej procedurze AMH jeszcze słabsze 0,28.... ale jak jest FSH poniżej 15 w pierwych dniach cyklu to kwalifikują do invitro. Niestety nie udało się i w poniedziałek betaHCG wyszło niskie.... CO nie zmienia faktu, że doczekaliśmy się super blastki 4AA, teraz pytanie co poszło nie tak . Embiolog miała do decyzji nacięcie otoczki, ale nie zdecydowała na AH .... teraz gdybanie co by było gdyby....
Aciunia lubi tę wiadomość
-
monester wrote:Jak bym widziała swoją historię. Kilka lat w klinice starania naturalne przebadani, owu co miesiąc, nasienie super. Podczas ivf - badanie amh i szok że tak spadło bo nic na to nie wskazywało. Na USG ładnie pęcherzyki rosły a podczas pickup okazuje się że niedojrzale-poza jedna. No dobra wypadek przy pracy,idziemy dalej. Kolejne 2 punkcje - nic nie pobrano albo niedojrzale (to były takie mini stymulacje) kolejna stymulacja dłuższa i pobrano ładne dojrzałe komórki, ale zarodki nie dotarły do blastocysty. Pierwsze ivf miałam w wieku 36 lat. Nic nie wskazywało ze będą takie problemy . Odpuściliśmy swoje oocyty i wzięliśmy dawczynie. W międzyczasie czytałam o co może chodzić - puste to raczej nieodklejone jescze od ścianek komórki - a niedojrzałe pomimo osiągnięcia rozmiaru - to świadczyło u mnie o ich słabym potencjale. Były jakby niedożywione i bez zapasu energii, normalnie zastrzyk powinien spowodować mejozę w nich, a tak się nie działo, albo zaczynały mejozę i kończyły na etapie M1. Dłuższa stymulacja.pomogla im ale tylko do 4 dnia hodowli zarodków bo wtedy również stawaly - nie degradowaly a po prostu stawały jakby im baterie wyjeto. Miałam zmiany lekarzy i protokołu ale wszystko w obrębie jednej kliniki. U Ciebie jak opisujesz to wygląda jak moja sytuacja.
Jeczze ci napisze że długi protokół czy taki pół długi ja miałam to był najgorszym w moim przypadku. Wtedy pierwszy raz nic nie było wnpecherzykach. Jezcze zauważyłam ze źle na mnie działa menopur czy menisorm lepiej jak miałam bemfole sama 300.
Mój lekarz też zalecił mi jako pierwszą procedurę długi.... i choć czytałam, że to nie wskazanie przy niskim amh trwał przy swoim , że pęcherzyki będą równo rosły. Niestety były różnej wielkości 6, 4 oocyty i jedna blastka super 4AA, ale co z tego jak się nie udało.... przy czym w Klinice Bocian za każdym razem przyjmował mnie prawie inny lekarz i też jeden dał bemfole, a po tygodniu zmienił drugi na menopur i bądź tu mądry.... -
inka83 wrote:Mój lekarz też zalecił mi jako pierwszą procedurę długi.... i choć czytałam, że to nie wskazanie przy niskim amh trwał przy swoim , że pęcherzyki będą równo rosły. Niestety były różnej wielkości 6, 4 oocyty i jedna blastka super 4AA, ale co z tego jak się nie udało.... przy czym w Klinice Bocian za każdym razem przyjmował mnie prawie inny lekarz i też jeden dał bemfole, a po tygodniu zmienił drugi na menopur i bądź tu mądry....
ja coraz bardziej się zgadzam, że szczęście też gra swoją rolę. Kiedyś koleżanka była u prof. Lukaszuk, który wypisał jej lek dopochwowo, kiedy my wszyscy przejmowałyśmy ustne, i Pani w aptece też nigdy o tym nie słyszała, i powiedziała, że lekarz się pomylił. Kiedy koleżanka zadzwoniła do kliniki, jej powiedzieli, że wszystko ok, i oni robili badania z których wyszło że przyswajalność jest o wiele wyższa, i dlatego oni tak zalecają. To, że zmieniają się lekarze, jest ok, ale musi byś jeden kierunek leczenia. A czasami jednak, jak nowy lekarz spojrzę na starą sprawę, może znaleźć nowe rozwiązanie. I no właśnie - uśmiechnie się szczęście lub nie -
Hej, jestem właśnie w drugim trymestrze ciąży. Przez ostatni rok udzielałam się (choć rzadko) na tym forum. Dokładnie rok temu otrzymałam diagnozę niskiego AMH. Obiecałam sobie, że jeśli mi się uda, spiszę moje doświadczenia, bo wiem jak trudnym przeżyciem jest odebranie tego wyniku. Mam nadzieję, że moja historia komuś pomoże.
O niskim wyniku AMH (nieco ponad 0,7) dowiedziałam się mając 37 lat. To dość późno na macierzyństwo (życie różnie się toczy, wiadomo). Nigdy wcześniej jednak żaden lekarz (a chodziłam do ginekologa regularnie) nie zasugerował, że mogę mieć jakieś problemy z zajściem w ciążę. Wręcz przeciwnie, dwóch lekarzy u których byłam już w trakcie planowania ciąży twierdziło, że wszystko jest idealnie i „najpóźniej do końca roku będę matką”. No cóż, po wizycie u trzeciego lekarza (mnie nadal coś nie grało, miałam wrażenie, że coś jest nie tak) okazało się, że problem jest i to duży. Jakie były moje objawy wcześniej? Coraz krótsze i mniej bolesne okresy, coraz mocniejszy PSM, jeden z jajników na USG zdecydowanie mniejszy od drugiego. Czułam to trochę tak jakby mój organizm po prostu się wygaszał – to chyba najbardziej obrazowy opis. Specjalista do którego w końcu trafiłam od razu to wychwycił i skierował mnie na badanie AMH. Zaznaczę, że o każdym tym objawie mówiłam wcześniej innym lekarzom i były one bagetelizowane („a to nic takiego”, „okres się zmienia przez lata”, „taka pani uroda”). Nawet po uzyskaniu diagnozy, gdy poszłam (po raz ostatni zresztą) do mojego dotychczasowego lekarza ten powiedział: „że AMH to jakiś wymysł”. Generalnie gratuluję wiedzy, bo jednak okazuje się, że nie. I z tym się wiąże moja kolejna rada, która stale przewija się na internetowych forach. Dziewczyny nie traćcie czasu na lekarzy, którzy nie są specjalistami ds. leczenia niepłodności. Jeśli czujesz, że jest coś nie tak, jeśli nie zachodzisz w ciążę pomimo starań – po prostu zrezygnuj ze zwykłego ginekologa i idź do kogoś, kto się zna. Szkoda czasu, pieniędzy i nerwów. Czas w leczeniu niepłodności jest kluczowy.
Dziś wiem, że po otrzymaniu wyniku powinnam była go powtórzyć. W innym laboratorium – najlepiej takim, gdzie wynik otrzymuje się jak najszybciej (a nie czeka dzień lub, co gorsza, dłużej). Ja jednak się wtedy załamałam i nie zrobiłam tego. Panicznie bałam się odebrania rezultatów kolejnego badania. Kilka miesięcy później wynik wyszedł prawie 1 i o ile nie miało to znaczenia w mojej sytuacji zdrowotnej (obraz usg nie był dobry) to jednak ma to wielkie znaczenie np. przy kwestiach refundacji (która przysługuje przy wyniku nie gorszym niż 0,7). Niebagatelne jest również znaczenie psychiczne. Te z Was, które dostały ten wynik wiedzą, że każda cyferka więcej podnosi na duchu i daje nadzieję. Teoretycznie dzień cyklu, w którym robicie badanie nie powinien mieć znaczenia. Podobnie jak laboratorium, w którym to robicie. W praktyce, co widać na moim i wielu innych przykładach, ma. Moim zdaniem najlepiej zrobić to badanie w 2-3 dniu cyklu i w laboratorium, które daje wynik jak najszybciej (co oznacza, że próbka z krwią nie stoi i nie czeka bardzo długo na analizę). Dla porównania, pierwszy wynik otrzymałam po 24 godzinach. Drugi po dwóch.
To oczywiście może być tylko przypadek. Z dziesiątek artykułów, które przeczytałam o AMH, wynika bowiem jeszcze jedna rzecz. To stosunkowo nowy wskaźnik i wiele o nim jeszcze nie wiadomo. Np. z zasady zakłada się, że AMH raczej będzie już tylko spadać (stąd np. nie chciałam już robić kolejnego badania, obawiałam się, że będzie tylko gorzej), ale wpisy wielu dziewczyn pokazują, że ich wynik niekoniecznie zmieniał się na niekorzyść – a AMH po kilku miesiącach było wyższe. Oczywiście samo AMH nie wystarczy i koniecznie trzeba to uzupełnić choćby badaniem usg. Ale, powtórzę, przy tym systemie refundacyjnym i gigantycznych kosztach procedur, ten wynik ma bardzo duże znaczenie i warto zainwestować w jego podwójne sprawdzenie jeśli wyjdzie za pierwszym razem zbyt niski. Nie wiadomo, ile procedur Was czeka (oby jak najmniej) i warto korzystać z refundacji jeśli to tylko możliwe.
W ciągu roku przeszłam dwie procedury in vitro. Za pierwszym razem udało się uzyskać 1 blastocystę (z 2 pobranych komórek), za drugim razem 2 (z 3 pobranych komórek). Dzięki tej drugiej procedurze jestem w ciąży. Przeczytałam w tym czasie chyba wszystko co można przeczytać o procedurze in vitro, zwiększeniu szans na ciążę itd. Nie wiem co się u mnie sprawdziło, bo rokowania były bardzo złe. Zresztą same wyniki dwóch procedur jeśli chodzi o ilość uzyskanych komórek też nie powalały. Po drugiej procedurze, lekarz robiący punkcję powiedział mi wprost, że on uważa, że nic z tego nie będzie. Wtedy miałam moment załamania, ale jednak udało się. Spisuję więc, co zrobiłam przez ten rok. Nie wiem, czy któraś z tych rzeczy mi pomogła. Być może żadna, tego się już nie dowiem. Jaką strategię przyjęłam?
1. Całkowicie zrezygnowałam z jakichkolwiek używek, cukru i przetworzonego jedzenia – kawa, alkohol, papierosy, cukier, fastfoody, chipsy – wcześniej i tak miałam dość zdrowy tryb życia, ale po diagnozie wycięłam wszystko co mogłoby mieć jakikolwiek negatywny wpływ na mój organizm. Jadłam jak najzdrowiej (warzywa, owoce, kasze, drób, ryby, piłam mnóstwo wody). Głównie posiłki na niskim indeksie glikemicznym, co podobnież poprawia jakość komórek. W ciągu roku schudłam 10 kg (prawidłowa waga podobnież zwiększa szanse na powodzenie procedury). Z suplementów stosowałam kwasy omega, kwas foliowy, witaminę D, koenzym Q10 i przez pierwsze miesiące po uzyskaniu diagnozy DHEA (jednak włosy wychodziły mi po tym garściami i po kilku miesiącach, po konsultacji z lekarzem, zrezygnowałam – bałam się, że jeszcze kilka miesięcy i po prostu będę łysawa:). Zażywanie wszystkich suplementów konsultowałam z lekarzem. Wiedziałam, że się na tym nie znam, nie wiedziałam jakie mogą być skutki uboczne łączenia ze sobą poszczególnych suplementów. Dlatego nie robiłam tego na własną rękę. Nie piłam żadnych ziół, naparów, mleczek, absolutnie nic. Tylko suplementy przepisane przez lekarza i kupione w aptece. Wiele dziewczyn pisze, że boi się, że nie weźmie odpowiednio dużo suplementów. Ja wręcz przeciwnie, miałam obawy przed braniem wszystkiego co popadnie.
2. Ćwiczyłam jogę, medytowałam, korzystałam ze wsparcia psychologicznego. Choć psychicznie było mi niezmiernie trudno starałam się być jak najbardziej spokojna (co z reguły nie wychodziło, ale czasem się udawało). Z perspektywy czasu wiem, jak wielkim wstrząsem jest ta diagnoza. Może oznaczać koniec szans na potomstwo, ale też wczesną menopauzę (co dla mnie osobiście było równie przerażające). To naturalne, że wiąże się z wielkim psychicznym kryzysem. I trzeba sobie w tej sytuacji pomóc.
3. Szybko weszłam w tryb myślenia: „wystarczy mi jedna dobra komórka”. Wiedziałam, że przy moich wynikach nie będę miała kilkunastu komórek po stymulacji. Nie oszukiwałam się, że staną się cuda. Nie panikowałam w trakcie monitoringów, badania poziomu estradiolu czy przy punkcjach, że wyniki są tak słabe. Skupiłam się na tym, żeby mieć jedną, ale dobrą komórkę. Więcej, zrobiłam screeny ze wszystkich forów, gdzie dziewczynom udało się właśnie z jedną komórką i w chwilach zwątpienia w kółko je czytałam.
4. Nie korzystałam z akupunktury, terapii ozonem, mezoterapii jajników, dietetyków, masażystów itd. Zrobiłam tak z paru powodów. Po pierwsze, czułam, że to nie dla mnie. Po drugie, miałam tak dość wizyt u lekarzy, w laboratoriach itd., że nie wyobrażałam sobie, żeby jeszcze gdzieś chodzić i być poddawana kolejnym zabiegom. Nie chciało mi się już szukać i testować polecanych gabinetów akupunktury itd. Zakładałam, że jeśli druga procedura nie wyjdzie rozważę te rozwiązania, ale one na pewno nie były moim pierwszym wyborem. Leczenie niepłodności i tak pochłania mnóstwo czasu, energii i pieniędzy. Ja zdecydowałam nie poświęcać temu jeszcze więcej np. chodząc regularnie na jakiekolwiek zabiegi. Zakładałam, że będzie to dla mnie za duże obciążenie. A przecież nie wiedziałam, ile jeszcze czasu, energii i pieniędzy potrzebuję na walkę z niepłodnością.
5. Starałam się jak najwięcej wypoczywać, chodzić na długie spacery, rozmawiać z ludźmi. Odrywać się od tego tematu, choć nie było to proste. Właściwie cokolwiek robiłam w tyle głowy miałam myśli o AMH, klinice, planowanym in vitro, nieudanym in vitro, kolejnych wynikach. Każdy, kto to przeszedł, wie, że nie da się tak po prostu o tym zapomnieć. Zresztą nie bez przyczyny, diagnoza niepłodności jest porównywana do diagnozy nowotworu. Tego nie da się wymazać z głowy, a piekielny stres towarzyszy Ci właściwie cały czas. Po początkowym czasie totalnego załamania skupiłam się jednak na tym, żeby przetrwać tylko każdy kolejny dzień i żeby się nie rozsypać. Wiedziałam, że wtedy stracę siłę i energię do dalszej walki.
Przede mną jeszcze długa droga do macierzyństwa. Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Choć, po tym co przeszłam, codziennie towarzyszy mi lęk tak jak pewnie każdej osobie, która ma za sobą takie leczenie. Zastanawiałam się, czy spisać to wszystko dopiero po narodzinach dziecka czy już teraz. Jednak przypomniałam sobie lato z zeszłego roku, to co wtedy czułam, w jakim dole psychicznym byłam. I stwierdziłam, że jeśli ten wpis pomoże tego lata choć jednej osobie, to chcę go opublikować wcześniej niż później. Wiem, że sama chciałabym wiedzieć każdą z tych rzeczy rok temu, kiedy odebrałam wynik. Gdybym o tym wiedziała, być może moje starania o dziecko trwałyby krócej. Trzymam za Was kciuki Dziewczyny, wiem, co czujecie, wiem jak ciężka jest ta walka. I jestem przekonana, że Wam się uda.
Kasia_87, Aneta851, Smerfetka_1988, Mira000, Lumi, Joanne, paulik1507, Tarisal, Julia_88, Karolaaas, Karotka20, Dahlia, Keruj, Abcdeka lubią tę wiadomość
-
Bold wrote:Hej, jestem właśnie w drugim trymestrze ciąży. Przez ostatni rok udzielałam się (choć rzadko) na tym forum. Dokładnie rok temu otrzymałam diagnozę niskiego AMH. Obiecałam sobie, że jeśli mi się uda, spiszę moje doświadczenia, bo wiem jak trudnym przeżyciem jest odebranie tego wyniku. Mam nadzieję, że moja historia komuś pomoże.
O niskim wyniku AMH (nieco ponad 0,7) dowiedziałam się mając 37 lat. To dość późno na macierzyństwo (życie różnie się toczy, wiadomo). Nigdy wcześniej jednak żaden lekarz (a chodziłam do ginekologa regularnie) nie zasugerował, że mogę mieć jakieś problemy z zajściem w ciążę. Wręcz przeciwnie, dwóch lekarzy u których byłam już w trakcie planowania ciąży twierdziło, że wszystko jest idealnie i „najpóźniej do końca roku będę matką”. No cóż, po wizycie u trzeciego lekarza (mnie nadal coś nie grało, miałam wrażenie, że coś jest nie tak) okazało się, że problem jest i to duży. Jakie były moje objawy wcześniej? Coraz krótsze i mniej bolesne okresy, coraz mocniejszy PSM, jeden z jajników na USG zdecydowanie mniejszy od drugiego. Czułam to trochę tak jakby mój organizm po prostu się wygaszał – to chyba najbardziej obrazowy opis. Specjalista do którego w końcu trafiłam od razu to wychwycił i skierował mnie na badanie AMH. Zaznaczę, że o każdym tym objawie mówiłam wcześniej innym lekarzom i były one bagetelizowane („a to nic takiego”, „okres się zmienia przez lata”, „taka pani uroda”). Nawet po uzyskaniu diagnozy, gdy poszłam (po raz ostatni zresztą) do mojego dotychczasowego lekarza ten powiedział: „że AMH to jakiś wymysł”. Generalnie gratuluję wiedzy, bo jednak okazuje się, że nie. I z tym się wiąże moja kolejna rada, która stale przewija się na internetowych forach. Dziewczyny nie traćcie czasu na lekarzy, którzy nie są specjalistami ds. leczenia niepłodności. Jeśli czujesz, że jest coś nie tak, jeśli nie zachodzisz w ciążę pomimo starań – po prostu zrezygnuj ze zwykłego ginekologa i idź do kogoś, kto się zna. Szkoda czasu, pieniędzy i nerwów. Czas w leczeniu niepłodności jest kluczowy.
Dziś wiem, że po otrzymaniu wyniku powinnam była go powtórzyć. W innym laboratorium – najlepiej takim, gdzie wynik otrzymuje się jak najszybciej (a nie czeka dzień lub, co gorsza, dłużej). Ja jednak się wtedy załamałam i nie zrobiłam tego. Panicznie bałam się odebrania rezultatów kolejnego badania. Kilka miesięcy później wynik wyszedł prawie 1 i o ile nie miało to znaczenia w mojej sytuacji zdrowotnej (obraz usg nie był dobry) to jednak ma to wielkie znaczenie np. przy kwestiach refundacji (która przysługuje przy wyniku nie gorszym niż 0,7). Niebagatelne jest również znaczenie psychiczne. Te z Was, które dostały ten wynik wiedzą, że każda cyferka więcej podnosi na duchu i daje nadzieję. Teoretycznie dzień cyklu, w którym robicie badanie nie powinien mieć znaczenia. Podobnie jak laboratorium, w którym to robicie. W praktyce, co widać na moim i wielu innych przykładach, ma. Moim zdaniem najlepiej zrobić to badanie w 2-3 dniu cyklu i w laboratorium, które daje wynik jak najszybciej (co oznacza, że próbka z krwią nie stoi i nie czeka bardzo długo na analizę). Dla porównania, pierwszy wynik otrzymałam po 24 godzinach. Drugi po dwóch.
To oczywiście może być tylko przypadek. Z dziesiątek artykułów, które przeczytałam o AMH, wynika bowiem jeszcze jedna rzecz. To stosunkowo nowy wskaźnik i wiele o nim jeszcze nie wiadomo. Np. z zasady zakłada się, że AMH raczej będzie już tylko spadać (stąd np. nie chciałam już robić kolejnego badania, obawiałam się, że będzie tylko gorzej), ale wpisy wielu dziewczyn pokazują, że ich wynik niekoniecznie zmieniał się na niekorzyść – a AMH po kilku miesiącach było wyższe. Oczywiście samo AMH nie wystarczy i koniecznie trzeba to uzupełnić choćby badaniem usg. Ale, powtórzę, przy tym systemie refundacyjnym i gigantycznych kosztach procedur, ten wynik ma bardzo duże znaczenie i warto zainwestować w jego podwójne sprawdzenie jeśli wyjdzie za pierwszym razem zbyt niski. Nie wiadomo, ile procedur Was czeka (oby jak najmniej) i warto korzystać z refundacji jeśli to tylko możliwe.
W ciągu roku przeszłam dwie procedury in vitro. Za pierwszym razem udało się uzyskać 1 blastocystę (z 2 pobranych komórek), za drugim razem 2 (z 3 pobranych komórek). Dzięki tej drugiej procedurze jestem w ciąży. Przeczytałam w tym czasie chyba wszystko co można przeczytać o procedurze in vitro, zwiększeniu szans na ciążę itd. Nie wiem co się u mnie sprawdziło, bo rokowania były bardzo złe. Zresztą same wyniki dwóch procedur jeśli chodzi o ilość uzyskanych komórek też nie powalały. Po drugiej procedurze, lekarz robiący punkcję powiedział mi wprost, że on uważa, że nic z tego nie będzie. Wtedy miałam moment załamania, ale jednak udało się. Spisuję więc, co zrobiłam przez ten rok. Nie wiem, czy któraś z tych rzeczy mi pomogła. Być może żadna, tego się już nie dowiem. Jaką strategię przyjęłam?
1. Całkowicie zrezygnowałam z jakichkolwiek używek, cukru i przetworzonego jedzenia – kawa, alkohol, papierosy, cukier, fastfoody, chipsy – wcześniej i tak miałam dość zdrowy tryb życia, ale po diagnozie wycięłam wszystko co mogłoby mieć jakikolwiek negatywny wpływ na mój organizm. Jadłam jak najzdrowiej (warzywa, owoce, kasze, drób, ryby, piłam mnóstwo wody). Głównie posiłki na niskim indeksie glikemicznym, co podobnież poprawia jakość komórek. W ciągu roku schudłam 10 kg (prawidłowa waga podobnież zwiększa szanse na powodzenie procedury). Z suplementów stosowałam kwasy omega, kwas foliowy, witaminę D, koenzym Q10 i przez pierwsze miesiące po uzyskaniu diagnozy DHEA (jednak włosy wychodziły mi po tym garściami i po kilku miesiącach, po konsultacji z lekarzem, zrezygnowałam – bałam się, że jeszcze kilka miesięcy i po prostu będę łysawa:). Zażywanie wszystkich suplementów konsultowałam z lekarzem. Wiedziałam, że się na tym nie znam, nie wiedziałam jakie mogą być skutki uboczne łączenia ze sobą poszczególnych suplementów. Dlatego nie robiłam tego na własną rękę. Nie piłam żadnych ziół, naparów, mleczek, absolutnie nic. Tylko suplementy przepisane przez lekarza i kupione w aptece. Wiele dziewczyn pisze, że boi się, że nie weźmie odpowiednio dużo suplementów. Ja wręcz przeciwnie, miałam obawy przed braniem wszystkiego co popadnie.
2. Ćwiczyłam jogę, medytowałam, korzystałam ze wsparcia psychologicznego. Choć psychicznie było mi niezmiernie trudno starałam się być jak najbardziej spokojna (co z reguły nie wychodziło, ale czasem się udawało). Z perspektywy czasu wiem, jak wielkim wstrząsem jest ta diagnoza. Może oznaczać koniec szans na potomstwo, ale też wczesną menopauzę (co dla mnie osobiście było równie przerażające). To naturalne, że wiąże się z wielkim psychicznym kryzysem. I trzeba sobie w tej sytuacji pomóc.
3. Szybko weszłam w tryb myślenia: „wystarczy mi jedna dobra komórka”. Wiedziałam, że przy moich wynikach nie będę miała kilkunastu komórek po stymulacji. Nie oszukiwałam się, że staną się cuda. Nie panikowałam w trakcie monitoringów, badania poziomu estradiolu czy przy punkcjach, że wyniki są tak słabe. Skupiłam się na tym, żeby mieć jedną, ale dobrą komórkę. Więcej, zrobiłam screeny ze wszystkich forów, gdzie dziewczynom udało się właśnie z jedną komórką i w chwilach zwątpienia w kółko je czytałam.
4. Nie korzystałam z akupunktury, terapii ozonem, mezoterapii jajników, dietetyków, masażystów itd. Zrobiłam tak z paru powodów. Po pierwsze, czułam, że to nie dla mnie. Po drugie, miałam tak dość wizyt u lekarzy, w laboratoriach itd., że nie wyobrażałam sobie, żeby jeszcze gdzieś chodzić i być poddawana kolejnym zabiegom. Nie chciało mi się już szukać i testować polecanych gabinetów akupunktury itd. Zakładałam, że jeśli druga procedura nie wyjdzie rozważę te rozwiązania, ale one na pewno nie były moim pierwszym wyborem. Leczenie niepłodności i tak pochłania mnóstwo czasu, energii i pieniędzy. Ja zdecydowałam nie poświęcać temu jeszcze więcej np. chodząc regularnie na jakiekolwiek zabiegi. Zakładałam, że będzie to dla mnie za duże obciążenie. A przecież nie wiedziałam, ile jeszcze czasu, energii i pieniędzy potrzebuję na walkę z niepłodnością.
5. Starałam się jak najwięcej wypoczywać, chodzić na długie spacery, rozmawiać z ludźmi. Odrywać się od tego tematu, choć nie było to proste. Właściwie cokolwiek robiłam w tyle głowy miałam myśli o AMH, klinice, planowanym in vitro, nieudanym in vitro, kolejnych wynikach. Każdy, kto to przeszedł, wie, że nie da się tak po prostu o tym zapomnieć. Zresztą nie bez przyczyny, diagnoza niepłodności jest porównywana do diagnozy nowotworu. Tego nie da się wymazać z głowy, a piekielny stres towarzyszy Ci właściwie cały czas. Po początkowym czasie totalnego załamania skupiłam się jednak na tym, żeby przetrwać tylko każdy kolejny dzień i żeby się nie rozsypać. Wiedziałam, że wtedy stracę siłę i energię do dalszej walki.
Przede mną jeszcze długa droga do macierzyństwa. Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Choć, po tym co przeszłam, codziennie towarzyszy mi lęk tak jak pewnie każdej osobie, która ma za sobą takie leczenie. Zastanawiałam się, czy spisać to wszystko dopiero po narodzinach dziecka czy już teraz. Jednak przypomniałam sobie lato z zeszłego roku, to co wtedy czułam, w jakim dole psychicznym byłam. I stwierdziłam, że jeśli ten wpis pomoże tego lata choć jednej osobie, to chcę go opublikować wcześniej niż później. Wiem, że sama chciałabym wiedzieć każdą z tych rzeczy rok temu, kiedy odebrałam wynik. Gdybym o tym wiedziała, być może moje starania o dziecko trwałyby krócej. Trzymam za Was kciuki Dziewczyny, wiem, co czujecie, wiem jak ciężka jest ta walka. I jestem przekonana, że Wam się uda.
Hej Bold, pamietam z forum ze o niskim amh dowiedziałyśmy się mniej więcej w tym samym czasie. Gratuluje ciąży!!! Jaka wspaniała wiadomość. Ja właśnie zaczęłam 30 tydzień ciąży. Mi pomógł dr Wyroba.
Bold, Dahlia lubią tę wiadomość
-
Aneta851 wrote:Hej Bold, pamietam z forum ze o niskim amh dowiedziałyśmy się mniej więcej w tym samym czasie. Gratuluje ciąży!!! Jaka wspaniała wiadomość. Ja właśnie zaczęłam 30 tydzień ciąży. Mi pomógł dr Wyroba.
Też Ci bardzo gratuluje! cieszę się, że się wszystko udało:)pp2018 lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny, jestem tu nowa i nigdy nie myślałam że taki problem będzie mnie dotyczył. Proszę Was o radę. Jesteśmy z mężem załamani. Mam 36 lat i moje AMH to 0,3 ! Piszecie że ciąża jest możliwa, ale lekarze nie dają szans chyba że zdarzy się cud. Gdzie się leczyłyście? Potrzebujemy dobrego lekarza i klinki leczenia niepłodności. Nasz świat się załamał
KasiaKP lubi tę wiadomość
-
Jola 36 wrote:Dziewczyny, jestem tu nowa i nigdy nie myślałam że taki problem będzie mnie dotyczył. Proszę Was o radę. Jesteśmy z mężem załamani. Mam 36 lat i moje AMH to 0,3 ! Piszecie że ciąża jest możliwa, ale lekarze nie dają szans chyba że zdarzy się cud. Gdzie się leczyłyście? Potrzebujemy dobrego lekarza i klinki leczenia niepłodności. Nasz świat się załamał
Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 lutego, 17:31
-
Sprzedam DHEA mood & stress 25 mg NATROL USA w ilośći 100 szt. Data ważności do 02.2026r.
Bardzo pomocne leki przy małym AMH.
Cena 40 złoty + koszty wysyłki
[email protected] -
Mari83 wrote:Sprzedam DHEA mood & stress 25 mg NATROL USA w ilośći 100 szt. Data ważności do 02.2026r.
Bardzo pomocne leki przy małym AMH.
Cena 40 złoty + koszty wysyłki
[email protected] -
Witajcie, ja będę miała w maju 38 lat.
Miałam robione 24 stycznia w 12dc AMH i wyszło 0,82 ng/ml.
Dla mnie jak do tej pory macierzyństwo miało za dużą barierę wejścia z powodów zdrowotnych.
Ostatnio miałam wizytę u ginekologa-endokrynologa i od razu jak spojrzała na wiek, kazała iść do kliniki niepłodności.
Zobaczymy.Nosa lubi tę wiadomość
38 👱♀️, 37🧔♂️ AMH 0,82
28.05.24 ⏸️ 4.07.24 💔 Janek [8+3] trisomia w obrębie 8 chromosomu
🧬 PAI-1 i MTHFR 1298A>C (hetero)
6.09, 8.09 ⏸️
9.09 beta 704, prog 39,50
11.09 beta 1861, prog 43
18.09 5+3: GS 12mm, YS 2,8mm
01.10 7+2: crl 11mm, ys 3,9mm, fhr 143/min
10.10 8+4 crl 20mm, ys 6,1, fhr 175/min
🩺 8.11 12+5 prenatalne
Euthyrox 25
KIR AA
-
Cześć dziewczyny,
odkąd staram się o dziecko (ponad 2 lata) caly czas słyszałam: "nie wchodź na żadne fora, one Ci tylko zaszkodzą, a musisz sie trzymać psychicznie". Nie wchodziłam więc. Dzisiaj żałuję, jestem na siebie wściekła i strasznie mi przykro, że wcześniej nie poczytałam Waszych historii.
Mam 35 lat. 2,5 roku temu poroniłam. Po poronieniu potrzebowałam czasu na to, aby stanąć do walki. Caly 2023 rok spędziłam u lekarzy: 8 miesięcy u lekarza z Karowej (specjalisty ds. płodności), od września jestem pod opieką lekarza z Invimedu. W sierpniu po raz pierwszy miałam zrobione AMH. Wynik: 1,39. Lekarz stwierdził, ze wszystkie badania są dobre i żebyśmy dali sobie jeszcze z 3 miesiące i próbowali naturalnie, bez żadnych leków, hormonów (poprzednie 7 miesiecy spedziłam na hormonach). Daliśmy sobie czas, ale w grudnie wróciliśmy już na inseminację - próba nieudana. Wróciliśmy w lutym z nastawieniem na invitro. Okazało sie, że trzeba powtorzyc wynik, bo sierpniowy już jest nieaktywny i zaczęło sie...
Wynik z 07.08: 1,39
Wynik z 05.02: 0,59
Wynik z 4.03: 0,70 - brakuje mi jednej setnej do refundacji, wiec powtarzam...
Wynik z dzisiaj: 0,68...
Brak szans na refundację... Nikt mnie nie poinformował, ze tak to może wyglądać. czuje sie oszukana, zrozpaczona, załamana.
W następnym cyklu, czyli już za 14 dni rozpoczynamy symulację, pierwsza w zyciu. Jestem przerażona, nigdy sie tak nie bałam.
Wybaczcie ten elaborat, ale pomyslałam, ze moze ktoś byl w podobnej sytuacji? moze jest szansa na... na przynajmniej to 0,71? jak to mozliwe, ze sa takie wahania? 2 badania robilam w Alabie (ten pierwszy i 3 wynik).
Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 marca, 13:54
-
Kinga, może zrób badanie w klinice? Tam zazwyczaj badają AMH na miejscu a nie wysyłają próbki do innego labu. Jest to bardzo czułe badanie i jeśli próbka krwi za długo leży, może to wpłynąć na wynik.
Stosujesz jakąś suplementację? W sumie to raczej nie pomoże na wzrost AMH (przynajmniej u mnie nie ma to wpływu), ale może pomóc w uzyskaniu lepszej jakości komórek jajowych.Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 marca, 15:47
KasiaKP lubi tę wiadomość
83; AMH 0,73
10.2021 -iui 👧🏻 ❤️ (AMH 0,95)
05.23 💔 9/10tc łyżeczkowanie
➡️1 IVF -> ❄️
FET 06.08 (3BB) ❌
➡️2 IVF -> ❄️❄️❄️
-> cienkie endo, brak możliwości transferu -
alauda wrote:Kinga, może zrób badanie w klinice? Tam zazwyczaj badają AMH na miejscu a nie wysyłają próbki do innego labu. Jest to bardzo czułe badanie i jeśli próbka krwi za długo leży, może to wpłynąć na wynik.
Stosujesz jakąś suplementację? W sumie to raczej nie pomoże na wzrost AMH (przynajmniej u mnie nie ma to wpływu), ale może pomóc w uzyskaniu lepszej jakości komórek jajowych.
KingaP lubi tę wiadomość
-
alauda wrote:Kinga, może zrób badanie w klinice? Tam zazwyczaj badają AMH na miejscu a nie wysyłają próbki do innego labu. Jest to bardzo czułe badanie i jeśli próbka krwi za długo leży, może to wpłynąć na wynik.
Stosujesz jakąś suplementację? W sumie to raczej nie pomoże na wzrost AMH (przynajmniej u mnie nie ma to wpływu), ale może pomóc w uzyskaniu lepszej jakości komórek jajowych. -
alauda wrote:Kinga, może zrób badanie w klinice? Tam zazwyczaj badają AMH na miejscu a nie wysyłają próbki do innego labu. Jest to bardzo czułe badanie i jeśli próbka krwi za długo leży, może to wpłynąć na wynik.
Stosujesz jakąś suplementację? W sumie to raczej nie pomoże na wzrost AMH (przynajmniej u mnie nie ma to wpływu), ale może pomóc w uzyskaniu lepszej jakości komórek jajowych.
Dzisiaj robiłam badanie w klinice - po 40 minutach miałam odpowiedz. Wynik 0,67
Z suplementów biorę witaminę D, omega3, selen, cynk. Pije olej z wiesiołka. Czy coś jeszcze polecasz?