CLO
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja mam teraz cudownego lekarza (nie mówię o tym z kliniki, bo tam się czuję jak na taśmie produkcyjnej). Młody, zaangażowany, robi doktorat i, co bardzo w Nim cenię, nie udaje, że pozjadał wszystkie rozumy. Jak ma jakieś wątpliwości to konsultuje się ze starszymi kolegami w szpitalu. Jak zrobiła mi się cysta w jajniku i nie wiedział czy to endometrialna czy dermoid (bo na usg to nigdy do końca nie wiadomo) to kazał mi przyjść do siebie na oddział i poprosił ordynatora, żeby obejrzał co to może być. Na monitoring jak potrzebuje to też wpadam na oddział jak wypada potrzeba w inne dni niż przychodnia. W przychodni też na NFZ jest. Po laparoskopii zaglądał do mnie 4 razy, aż pielęgniarka z bloku wpadła to sali: "Kto się tu znowu kręci?!" i głupio jej się zrobiło, że to mój lekarz tak się o mnie troszczy
dziewczyna, która leżała na pooperacyjnej ze mną nie widziała swojego lekarza w ogóle, nawet do niej nie zajrzał, ani po laparo, ani na drugi dzień. Jak mój był juz któryś raz to spytała: "ile Ty płacisz za wizytę, że On tu tak do Ciebie biega i sprawdza?". Była w szoku, że nic... HSG miałam ze znieczuleniem, a jak czytalam ile się dziewczyny nacierpiały to mi się włos na głowie jeżył... Nawet jak przechodziłam teraz do kliniki to powiedział, że nic się nie zmienia, że nadal jestem jego pacjentką i chce wiedzieć co się ze mną dzieje. W razie czego mam telefon - monitoring, recepta - nie ma problemu
I nie mówi mi ciągle, że trzeba wyluzować, bo chyba wie, że się nie da... Bardzo Go cenię
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 lipca 2014, 13:45
-
nick nieaktualnyAnatolka wrote:Ja mam teraz cudownego lekarza (nie mówię o tym z kliniki, bo tam się czuję jak na taśmie produkcyjnej). Młody, zaangażowany, robi doktorat i, co bardzo w Nim cenię, nie udaje, że pozjadał wszystkie rozumy. Jak ma jakieś wątpliwości to konsultuje się ze starszymi kolegami w szpitalu. Jak zrobiła mi się cysta w jajniku i nie wiedział czy to endometrialna czy dermoid (bo na usg to nigdy do końca nie wiadomo) to kazał mi przyjść do siebie na oddział i poprosił ordynatora, żeby obejrzał co to może być. Na monitoring jak potrzebuje to też wpadam na oddział jak wypada potrzeba w inne dni niż przychodnia. W przychodni też na NFZ jest. Po laparoskopii zaglądał do mnie 4 razy, aż pielęgniarka z bloku wpadła to sali: "Kto się tu znowu kręci?!" i głupio jej się zrobiło, że to mój lekarz tak się o mnie troszczy
dziewczyna, która leżała na pooperacyjnej ze mną nie widziała swojego lekarza w ogóle, nawet do niej nie zajrzał, ani po laparo, ani na drugi dzień. Jak mój był juz któryś raz to spytała: "ile Ty płacisz za wizytę, że On tu tak do Ciebie biega i sprawdza?". Była w szoku, że nic... HSG miałam ze znieczuleniem, a jak czytalam ile się dziewczyny nacierpiały to mi się włos na głowie jeżył... Nawet jak przechodziłam teraz do kliniki to powiedział, że nic się nie zmienia, że nadal jestem jego pacjentką i chce wiedzieć co się ze mną dzieje. W razie czego mam telefon - monitoring, recepta - nie ma problemu
I nie mówi mi ciągle, że trzeba wyluzować, bo chyba wie, że się nie da... Bardzo Go cenię
Moj nowy rodzinny GP jest superna wizytach zawsze siedze dluzej niz standardowe 10 minut
wszystko mi tlumaczy, pokazuje wszystkie wyniki, omawiamy opcje, omawiamy co powiedzial ginekolog w szpitalu, co napisal listownie do mojego GP... takze ciesze sie ze na niego trafiłam tylko szkoda ze tak pozno!!
-
Ppuszysta wrote:Tigana ja sobie sama tego progesteronu nie badałam, robił mi to moj były lekarz GP i ja wynikow nie widziałam, mówił ze wszystko jest ok.... dopiero niedawno zmieniłam lekarza i on zrobił mi wszystkie badania od poczatku i wysłał do szpitala do ginekologa bo juz rok sie staralismy, i dopiero then GP mi powedział ze nie mam wogule owulacji jak dostał dokumenty od poprzedniego lekarza.
Gdybym wiedziała ze nie mam owulacji to bym naciskała szybciej na leczenie.
Ja nie chciałam wcześniej tego pisać, ale kiedyś w poczekalni u gin poznałam dziewczynę, która mieszka właśnie w Irlandii i strasznie narzekała na tamtejszego swojego lekarza gin. Miała już kilkuletniego synka, później zaszła w ciążę, którą poroniła. Twierdziła, że z nerwów, bo jak była ucieszona na wizycie u gin i powiedziała, że jest w ciąży (4 tydzień to był jak dobrze pamiętam), to lekarz powiedział, że 4 tydzien to jeszcze nie ciąża i żeby się zbyt pozytywnie nie nastawiała. Na maxa się zestresowała tym i poroniła. Nie wiem jak było do końca, bo to tylko jej wersja, którą pokrótce opowiedziała w poczekalni. Od tego czasu minął rok (od poronienia), jakaś blokada, a lekarz zalecał jej UWAGA UWAGA starać się i leżeć z nogami w górze po staraniach i tyle. Nic to nie dawało oczywiście. Zrobiła więc badania sama, przyleciała do PL i poszła do lekarza tutaj. Mijałyśmy się w drzwiach gabinetu, ale powiedziala mi tylko, że będzie teraz w PL co 3 miesiące...
-
nick nieaktualnyAnatolka wrote:Ja nie chciałam wcześniej tego pisać, ale kiedyś w poczekalni u gin poznałam dziewczynę, która mieszka właśnie w Irlandii i strasznie narzekała na tamtejszego swojego lekarza gin. Miała już kilkuletniego synka, później zaszła w ciążę, którą poroniła. Twierdziła, że z nerwów, bo jak była ucieszona na wizycie u gin i powiedziała, że jest w ciąży (4 tydzień to był jak dobrze pamiętam), to lekarz powiedział, że 4 tydzien to jeszcze nie ciąża i żeby się zbyt pozytywnie nie nastawiała. Na maxa się zestresowała tym i poroniła. Nie wiem jak było do końca, bo to tylko jej wersja, którą pokrótce opowiedziała w poczekalni. Od tego czasu minął rok (od poronienia), jakaś blokada, a lekarz zalecał jej UWAGA UWAGA starać się i leżeć z nogami w górze po staraniach i tyle. Nic to nie dawało oczywiście. Zrobiła więc badania sama, przyleciała do PL i poszła do lekarza tutaj. Mijałyśmy się w drzwiach gabinetu, ale powiedziala mi tylko, że będzie teraz w PL co 3 miesiące...
No chyba ze trafi sie na super lekarza o co tez trudno. Ja odkad mieszkam w Irlandii miałam 4 albo 5 lekarzy GP i tylko ten ostatni okazał sie super. I nie chodzi mi tylko o pomoc w staraniach o dziecko ale tez o takie najzwyklejsze problemy jak choroba... ja od urodzenia mam astme i jeden z moich bylych lekarzy powiedział ze astma nie istnieje i ze nie ma takiej chorobya inny powiedział ze jak schudne to i astmy nie bedzie
Takze naprawde trzeba sie naszukac zeby znalesc dobrego lekarza.
-
Ppuszysta wrote:Tylko popzazdroscic takiego lekarza
Moj nowy rodzinny GP jest superna wizytach zawsze siedze dluzej niz standardowe 10 minut
wszystko mi tlumaczy, pokazuje wszystkie wyniki, omawiamy opcje, omawiamy co powiedzial ginekolog w szpitalu, co napisal listownie do mojego GP... takze ciesze sie ze na niego trafiłam tylko szkoda ze tak pozno!!
Czas u lekarza jest bardzo ważny, żeby mógł odpowiedzieć na wszystkie pytania, rozwiać wątpliwości. Ja od tego cyklu leczę się w klinice i szczerze mówiąc mam nadzieję, że nie potrwa to zbyt długo, bo tak jak napisałam czuję się tam jak na produkcji. Ostatnio gin zrobił mi 30 sekundowe usg i zobaczył, ze jest pęcherzyk 19 mm i chciał kończyć. Jak się spytałam co z cystą w jajniku to powiedział nie mierząc jej specjalnie: "spoko, poniżej 2 cm". Byłam przyzwyczajona do tej pory, że lekarz ją mierzył porządnie. Tym bardziej, że ona zaczęła powolutku maleć. Mój gin jak ją mierzył w szpitalu to miała ostatnio 13mm (wcześniejsze cykle 19 i 16mm), więc siłą rzeczy była poniżej 2cm, ale chciałabym mieć wgląd w to co się tam dzieje z nią i czy faktycznie maleje nadal. Coś tam powiedział co miał powiedzieć, wypisał receptę, zlecił zastrzyk i chcial kończyć. Mieliśmy jednak dodatkowe pytania z mężem. Uwierzcie siedząc tam na krześle przed nim widziałam w jego oczach: "Wyjdź, Twój czas minął...". Nie był to oczywiście czas na NFZ... ALe nie narzekam, kliniczne leki ruszyły do pracy po półtora roku mój lewy jajnik, więc chyba kumaty ten lekarz jest. Empatyczny nie musi być, byle był skuteczny -
nick nieaktualnyAnatolka wrote:Czas u lekarza jest bardzo ważny, żeby mógł odpowiedzieć na wszystkie pytania, rozwiać wątpliwości. Ja od tego cyklu leczę się w klinice i szczerze mówiąc mam nadzieję, że nie potrwa to zbyt długo, bo tak jak napisałam czuję się tam jak na produkcji. Ostatnio gin zrobił mi 30 sekundowe usg i zobaczył, ze jest pęcherzyk 19 mm i chciał kończyć. Jak się spytałam co z cystą w jajniku to powiedział nie mierząc jej specjalnie: "spoko, poniżej 2 cm". Byłam przyzwyczajona do tej pory, że lekarz ją mierzył porządnie. Tym bardziej, że ona zaczęła powolutku maleć. Mój gin jak ją mierzył w szpitalu to miała ostatnio 13mm (wcześniejsze cykle 19 i 16mm), więc siłą rzeczy była poniżej 2cm, ale chciałabym mieć wgląd w to co się tam dzieje z nią i czy faktycznie maleje nadal. Coś tam powiedział co miał powiedzieć, wypisał receptę, zlecił zastrzyk i chcial kończyć. Mieliśmy jednak dodatkowe pytania z mężem. Uwierzcie siedząc tam na krześle przed nim widziałam w jego oczach: "Wyjdź, Twój czas minął...". Nie był to oczywiście czas na NFZ... ALe nie narzekam, kliniczne leki ruszyły do pracy po półtora roku mój lewy jajnik, więc chyba kumaty ten lekarz jest. Empatyczny nie musi być, byle był skuteczny
ważne żeby był skuteczny... ja w szpitalu sie tak raz czułam własnie jak na tasmie... ale za drugim razem juz było spoko, inny lekarz ginekolog był i miły i odpowiadał na pytania. za 3 razme znowu inny (uroki szpitala publicznego) i tez miły i to on dał mi Clomid. Takze moj własny GP(rodzinny) jest super, a w szpitalu jak trafie
nrazie trafiam ok, a ze maja inne system leczenia niz w Polsce... no coz trudno... kobiety zachodza w ciaze i rodza zdrowe dzieci wiec nie moze byc taki straszny. A ja i tak nie wiem jak to wyglada w Polsce bo nigdy sie nie leczyłam jakos specjalnie poza lekarzem rodzinnym
-
nick nieaktualnyJa tez po 3 razach sie chce zapisac do kliniki, moze po prostu trzeba dawac inseminacje, tyle sie juz tutaj naczytałam postow, ze niby ona i on ok,a dopiero inseminacja dawała efekty. Ja mam dopiero 2 cykl na clo, jeszcze jeden mysle ze do konca wrzesnia i wtedy sie zapisuje na wizyte do kliniki, tzn jzezeli sie załapie za darmo.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyJa również dostałam dawkę 1 tabl. 50 mg
Dzisiaj już zażyłam po śniadaniu, jutro badanie i znowu martwię się wynikamioby nic nowego znowu nie wyszło.. bo już zażywam 3 leki, a leki znoszę źle psychicznie, strasznie mnie męczą..
lekarze prywatnie biorą straszne pieniądze, dobrze że nie muszę płacić za badania i wizyty, bo gdyby nie pakiet z zakładu pracy nie byłoby mnie stać chyba na prywatne leczenie co miesiąc lub częściej, a na NFZ to wiadomo jak jest z terminami, skierowaniami i badaniami
Muszę zapytać ginekologa ile cykli z CLO można próbować, bo chyba tak ciągle nie można się stymulowaćaszka lubi tę wiadomość
-
pirelka wrote:Muszę zapytać ginekologa ile cykli z CLO można próbować, bo chyba tak ciągle nie można się stymulować
CLO zaleca większość lekarzy do 6, góra 8 cykli. Później szanse znacznie maleją.Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 lipca 2014, 16:03
aszka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyAnatolka wrote:Aszka, a ile się staracie? Kliniki leczenia niepłodności raczej są prywatne i płatne. Nie spotkałam się, żeby było inaczej...
Własnie mi tez lekarz mowil, zeby maksymalnie 6 cykli ale sie zobaczy co bedzie i jak bedzie. Wiadomo trzeba probowac rozne opcje.Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 lipca 2014, 16:28
-
nick nieaktualnypirelka wrote:Ja również dostałam dawkę 1 tabl. 50 mg
Dzisiaj już zażyłam po śniadaniu, jutro badanie i znowu martwię się wynikamioby nic nowego znowu nie wyszło.. bo już zażywam 3 leki, a leki znoszę źle psychicznie, strasznie mnie męczą..
lekarze prywatnie biorą straszne pieniądze, dobrze że nie muszę płacić za badania i wizyty, bo gdyby nie pakiet z zakładu pracy nie byłoby mnie stać chyba na prywatne leczenie co miesiąc lub częściej, a na NFZ to wiadomo jak jest z terminami, skierowaniami i badaniami
Muszę zapytać ginekologa ile cykli z CLO można próbować, bo chyba tak ciągle nie można się stymulować -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
aszka wrote:teraz bedzie 4 miesiac dopiero, ale ja juz mam 35 lat wiec w tym wieku 6 mies i jest podstawa do kliniki.
Własnie mi tez lekarz mowil, zeby maksymalnie 6 cykli ale sie zobaczy co bedzie i jak bedzie. Wiadomo trzeba probowac rozne opcje.
Aszka, to jeszcze nie jakoś długonie ma powodu do stresu jeszcze
chociaż pewnie już trochę czujesz tykający zegar... Daj szansę zadziałać CLO przez te 6 cykli, ale nie daj się naciągnąć na więcej po prostu
Robiłaś AMH?
Ja mam już prawie 2 lata starań z pomocą lekarza... Kolejnego...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 lipca 2014, 17:01
-
nick nieaktualnyAnatolka nie, ale przymierzam sie, ogolnie badania mamy dobre, kwestia ze ja mam problemy z sercem i tarczyca, ale ustabilizowane...Facet zdrowy, nasienie ok. Dlatego wlasnie poczekam tak mysle do 6 cykli i najwyzej podejscie do inseminacji.
Znajome i to młodszemowia ze np i z 1,5 roku albo wiecej sie starały az kolei mój gin to juz najchetniej by mnie do kliniki wysłał, ale uwazam ze najpierw trzeba poprobowac clo tym bardziej ze mialam problem z owulacja, a po clo juz jest
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 lipca 2014, 17:46
-
nick nieaktualnyAnatolka a u Was jakie problemy? Co stwierdzili? Tez zamierzam w sierpniu wlasnie te badnie rezerwy jajnikowej zrobic i sprawdzic tylko czy oni wykonuja w zwykłym lab czy trzeba jechac gdzies to sie musze dopytac. Niemniej moj lekarz w miare ok, natomiast jest kompetentny tyle ze lekko nadaktywny bo juz chciałby ale i tak jest ok z tych wszystkich, co do tej pory przerobiłam a było ich juz kilkunastu.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 lipca 2014, 20:55