IN VITRO z niskim AMH
-
WIADOMOŚĆ
-
Trinity_Nea wrote:Tak jak pisałam- co cykl jest inaczej.
Bierzesz suplementy? Jakie? Od kiedy?
Może właśnie mezoterapia będzie u Ciebie rozwiązaniem?
Jak się trzymasz psychicznie? Bo to ma ogromne znaczenie.
jak się trzymam... chyba słabo.. Raz, że jeżdżę na te wszystkie badania, wizyty sama, ponieważ mąż wtedy zostaje z małym. I jednak inaczej jest niż jak byliśmy w tym razem. Ostatnio moja fizjo doradziła mi , aby jeździła w jego koszuli... bo takie wsparcie też może pomóc.
Dwa - ogromnie nastawiłam się wcześniej, że uda się transfer jednego mrozaczka, który nam został.. Ale po kolei. Moje dziecko odstawiło się samo od piersi w połowie grudnia, w sylwestra dostałam pierwszą po ciąży @ Na pierwszej wizycie w Krio byliśmy jakoś 18 grudnia chyba i wiedziałam, że to tu przed owulacją... czułam się dokładnie jak przed poprzednimi punkcjami, wiedziałam, że są pęcherzyki... i były 4 calkiem spore. Doktor powiedziała, żeby próbować naturalnie a jak nie uda się to się widzimy. No ale byłam wtedy też u fizjo i ona powiedziała, że słabo to wszystko wygląda i teraz ciąża to kiepski pomysł byłby. Że najpierw trzeba troszkę popracować nad dnem miednicy. No więc przyszła miesiączka, potem druga i trzecie i zjawiłam się na stymulacji w Krio. Dostałam letrozol i miovelle nac jak zwykle. Później była punkcja, pobrane dwa pechrzyki, no i transfer mrozaczka plus jednego z tych nowych (bo ostatecznie jedna komórka była). Transfer się nie powiódł, punkcję miałam robioną na żywca bo tylko dwa pęcherzyki były i od tej pory wszystko idzie coraz gorzej...Sama nie wiem co o tym myśleć .....
a co do leków biorę już chyab wszystko - macę, mama dha premium plus, witaminę D, folian, ubichinol, koenzymq10, inofem, laktoferyna, magnez, ashwagande, l-argininę, dha, piję pyłek pszczeli....Kriobank Białystok
07.08.2021 punkcja
12.08.2021 transfer dwóch 5dniowych zarodków 4BB; został 1 ❄️
🍀 6 dpt beta 48,progesteron 38
🍀 8 dpt beta 143, progesteron 51
🍀10 dpt beta 347, progesteron 48 (inne laboratorium)
🍀12 dpt beta 761, progesteron 60
🍀16 dpt beta 2360, progesteron 34
🍀19 dpt beta 6177, progesteron 47
🍀21 dpt beta 8079, progesteron 49
🍀25 dpt beta 23125, progesteron 50
27.09 => 9t2d maluch mierzy już 2,5cm, serduszko bije mocno 180 u/m
04.10=> 10t2d maluch mierzy już 3,8cm, serduszko bije 181 u/m
19.10 => Sanko i Nifty => zdrowy chłopak 💚💚💚
19.10 => USG genetyczne => wszystko dobrze, maluch mierzy już 6,5 cm, serduszko bije 169 ud/m
Maj 2022 Oto jestem 💗💗💗
-
KasiaC wrote:Zgadzam się … podłamali mnie całkiem.
Poczytałam trochę i jednak zmieniam klinikę i decyzuje sie na Czechy. 20 lipca udało mi się dostać do dr Lachcina w eurofertil. Wiec 3,5 tygodnia będę brała jeszcze ten hormon wzrostu skoro juz mam. Dieta supła i oczyścić głowę.
Nie mam ochoty podchodzić do procedury w klinice, w której mnie tak dobijają na wstępnej.
Meeerici chodzę aktualnie do gyncentrum katowice.
i super decyzja. A Ty jesteś z Katowic czy z Warszawy?
Tak odrzucałam myśl o tej Ostrawie a to "tylko" 4 h z warszawy.... ehKriobank Białystok
07.08.2021 punkcja
12.08.2021 transfer dwóch 5dniowych zarodków 4BB; został 1 ❄️
🍀 6 dpt beta 48,progesteron 38
🍀 8 dpt beta 143, progesteron 51
🍀10 dpt beta 347, progesteron 48 (inne laboratorium)
🍀12 dpt beta 761, progesteron 60
🍀16 dpt beta 2360, progesteron 34
🍀19 dpt beta 6177, progesteron 47
🍀21 dpt beta 8079, progesteron 49
🍀25 dpt beta 23125, progesteron 50
27.09 => 9t2d maluch mierzy już 2,5cm, serduszko bije mocno 180 u/m
04.10=> 10t2d maluch mierzy już 3,8cm, serduszko bije 181 u/m
19.10 => Sanko i Nifty => zdrowy chłopak 💚💚💚
19.10 => USG genetyczne => wszystko dobrze, maluch mierzy już 6,5 cm, serduszko bije 169 ud/m
Maj 2022 Oto jestem 💗💗💗
-
Evie wrote:jak się trzymam... chyba słabo.. Raz, że jeżdżę na te wszystkie badania, wizyty sama, ponieważ mąż wtedy zostaje z małym. I jednak inaczej jest niż jak byliśmy w tym razem. Ostatnio moja fizjo doradziła mi , aby jeździła w jego koszuli... bo takie wsparcie też może pomóc.
Dwa - ogromnie nastawiłam się wcześniej, że uda się transfer jednego mrozaczka, który nam został.. Ale po kolei. Moje dziecko odstawiło się samo od piersi w połowie grudnia, w sylwestra dostałam pierwszą po ciąży @ Na pierwszej wizycie w Krio byliśmy jakoś 18 grudnia chyba i wiedziałam, że to tu przed owulacją... czułam się dokładnie jak przed poprzednimi punkcjami, wiedziałam, że są pęcherzyki... i były 4 calkiem spore. Doktor powiedziała, żeby próbować naturalnie a jak nie uda się to się widzimy. No ale byłam wtedy też u fizjo i ona powiedziała, że słabo to wszystko wygląda i teraz ciąża to kiepski pomysł byłby. Że najpierw trzeba troszkę popracować nad dnem miednicy. No więc przyszła miesiączka, potem druga i trzecie i zjawiłam się na stymulacji w Krio. Dostałam letrozol i miovelle nac jak zwykle. Później była punkcja, pobrane dwa pechrzyki, no i transfer mrozaczka plus jednego z tych nowych (bo ostatecznie jedna komórka była). Transfer się nie powiódł, punkcję miałam robioną na żywca bo tylko dwa pęcherzyki były i od tej pory wszystko idzie coraz gorzej...Sama nie wiem co o tym myśleć .....
a co do leków biorę już chyab wszystko - macę, mama dha premium plus, witaminę D, folian, ubichinol, koenzymq10, inofem, laktoferyna, magnez, ashwagande, l-argininę, dha, piję pyłek pszczeli....
Dorzuć jeszcze resveratrol i wiesiołek- wtedy to już naprawdę wszystko bierzesz 🤦
Co do psychiki. Mi się wydawało, że jest ok. A nie było. Pokazała mi to terapia i uważam, że w dużym stopniu dzięki uporządkowaniu wszystkiego "od zarania dziejów" jest tu gdzie jestem. Porządek w głowie jest bardzo ważny. Pomyśl o tym.
Trzymam kciuki ❤️"...dopóki sił jednak iść, przecież iść, będę iść
(...) dopóki sił będę szedł, będę biegł, nie dam się"
wiek:już 40...
starania od 2017
niedrożny prawy jajowód, niesprawny lewy jajnik (taka ironia losu...)
AMH 0,5
FSH 13-15
IVF 12.2020 (1komórka->1zarodek->sukces->na krótko...)
IVF 07.2021 (1komórka->1zarodek->nic...)
stymulacje 10/11/12.2021
FET 10.02.2022+ 'kleik' --> cb
FET 04.2022- beta hCG: 9dpt-352
12dpt-1032
16dpt-6703
19dpt-jest pęcherzyk z zarodkiem
34dpt (8tc)- jest ❤️
10tc- wszystko ok ❤️
13tc- prenatalne, jest ok ❤️
14tc- 100g maleństwa, jest ok ❤️
18tc- 200g maleństwa, jest ok ❤️
20tc- połówkowe, jest ok, 380g maleństwa ❤️
23tc- 525g maleństwa, jest ok❤️
26tc- 1100g maleństwa, jest ok❤️
32tc- 1900g maleństwa, jest ok❤️
36tc- 2500g maleństwa, jest ok ❤️
40tc- 3200g maleństwa, czekamy ❤️
10.01- jest z nami nasz Cud (2620g)💖 -
Trinity_Nea wrote:Dorzuć jeszcze resveratrol i wiesiołek- wtedy to już naprawdę wszystko bierzesz 🤦
Co do psychiki. Mi się wydawało, że jest ok. A nie było. Pokazała mi to terapia i uważam, że w dużym stopniu dzięki uporządkowaniu wszystkiego "od zarania dziejów" jest tu gdzie jestem. Porządek w głowie jest bardzo ważny. Pomyśl o tym.
Trzymam kciuki ❤️
Ooo p tym pierwszym nie słyszałam . Ale staram się jeść tez dużo orzechów No i ciemnych owoców właśnie głównie jagód. Próbuje pilnować tej diety propłodnościowej ale z dzieckiem to już nie jest takie proste 😞
Z ta terapia wiem o czym mówisz - czasem się wydaje, ze jest ok a jak się przyjrzysz to mega bałagan 😞 Cieszę się, ze u Ciebie poskutkowała ❤️Kriobank Białystok
07.08.2021 punkcja
12.08.2021 transfer dwóch 5dniowych zarodków 4BB; został 1 ❄️
🍀 6 dpt beta 48,progesteron 38
🍀 8 dpt beta 143, progesteron 51
🍀10 dpt beta 347, progesteron 48 (inne laboratorium)
🍀12 dpt beta 761, progesteron 60
🍀16 dpt beta 2360, progesteron 34
🍀19 dpt beta 6177, progesteron 47
🍀21 dpt beta 8079, progesteron 49
🍀25 dpt beta 23125, progesteron 50
27.09 => 9t2d maluch mierzy już 2,5cm, serduszko bije mocno 180 u/m
04.10=> 10t2d maluch mierzy już 3,8cm, serduszko bije 181 u/m
19.10 => Sanko i Nifty => zdrowy chłopak 💚💚💚
19.10 => USG genetyczne => wszystko dobrze, maluch mierzy już 6,5 cm, serduszko bije 169 ud/m
Maj 2022 Oto jestem 💗💗💗
-
Cześć! Podczytuję Was od dłuższego czasu, ale dość rzadko się udzielam, bo wciąż jestem na początku drogi i nie wszystko rozumiem😞 Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko żebym do Was dołączyła
Lekarz w Gyncentrum stwierdził, że skoro raz udało mi się zajść naturalnie to powinnam dać sobie szansę i dopiero po trzech nieudanych cyklach powinnam rozpocząć invitro. Nie wiem czy to była dobra decyzja, ale posłuchaliśmy go i w tym cyklu próbuje jeszcze naturalnie. Nie mogę jednak przestać myśleć o tym, że może się nie udać, a ja ścigam się z czasem 😞 Jeden nieudany cykl mam już za sobą, a w tym próbuję monioringu żeby zwiększyć swoje szanse. Mimo wszstko chciałabym umówić konsultacje w Czechach, bo usłyszałam, że w Polsce mam niewielkie szanse na powodzenie... Dziewczyny, do której kliniki w Czechach się wybieracie? Reprofit wydaje się być ok, ale nie wiem nawet do kogo uderzać. Czy polecacie jakichś konkretnych lekarzy, którzy mają duże sukcesy z niskim AMH?Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 lipca 2023, 07:03
2023 ♡ - 2 straty
2024 ♡ - IVF ✰
- 04.2024 ✖ wada genetyczna ❄️
- 09.2024 ✖ mezoterapia
- 11.2024 ✖
- 12.2024
---
Każda kropla morzem dla mej łódki... -
Evie wrote:i super decyzja. A Ty jesteś z Katowic czy z Warszawy?
Tak odrzucałam myśl o tej Ostrawie a to "tylko" 4 h z warszawy.... eh
Evie ja jestem z Katowic wiec mam na pewno bliżej.
Ale na akupunkturę sie wybieram za to do Warszawy. Najbliższa w przyszły piątek.
I gdybym miała 10 h do Czech to chyba i tak bym poszła. Czuję, że to moja ostatnia deska ratunku -
Evie wrote:Ooo p tym pierwszym nie słyszałam . Ale staram się jeść tez dużo orzechów No i ciemnych owoców właśnie głównie jagód. Próbuje pilnować tej diety propłodnościowej ale z dzieckiem to już nie jest takie proste 😞
Z ta terapia wiem o czym mówisz - czasem się wydaje, ze jest ok a jak się przyjrzysz to mega bałagan 😞 Cieszę się, ze u Ciebie poskutkowała ❤️
Ja tez mam 2-latkę na pokładzie i wszystko jest trudniejsze. Tez jeżdzę sama. Do tego wracając z klinik ze złymi wiadomościami nie mogę wtulić sie w męża i popłakać tylko jednak zajmuje nas dziecko.
Na terapie tez sie zapisałam, ale wizyta dopiero 20 lipca.
Osobiście umieram z przerażenia , ze nie będę mieć wiecej dzieci …. -
Evie, KasiaC- teraz można korzystać z psychologa online, więc to dobre rozwiązanie w naszych zabieganych czasach (pierwsza wizyta była dziwna🤣 ale się szybko przyzwyczaiłam 👍).
Naprawdę warto.
Trzymajcie się!Evie, KasiaC lubią tę wiadomość
"...dopóki sił jednak iść, przecież iść, będę iść
(...) dopóki sił będę szedł, będę biegł, nie dam się"
wiek:już 40...
starania od 2017
niedrożny prawy jajowód, niesprawny lewy jajnik (taka ironia losu...)
AMH 0,5
FSH 13-15
IVF 12.2020 (1komórka->1zarodek->sukces->na krótko...)
IVF 07.2021 (1komórka->1zarodek->nic...)
stymulacje 10/11/12.2021
FET 10.02.2022+ 'kleik' --> cb
FET 04.2022- beta hCG: 9dpt-352
12dpt-1032
16dpt-6703
19dpt-jest pęcherzyk z zarodkiem
34dpt (8tc)- jest ❤️
10tc- wszystko ok ❤️
13tc- prenatalne, jest ok ❤️
14tc- 100g maleństwa, jest ok ❤️
18tc- 200g maleństwa, jest ok ❤️
20tc- połówkowe, jest ok, 380g maleństwa ❤️
23tc- 525g maleństwa, jest ok❤️
26tc- 1100g maleństwa, jest ok❤️
32tc- 1900g maleństwa, jest ok❤️
36tc- 2500g maleństwa, jest ok ❤️
40tc- 3200g maleństwa, czekamy ❤️
10.01- jest z nami nasz Cud (2620g)💖 -
Echo wrote:Cześć! Podczytuję Was od dłuższego czasu, ale dość rzadko się udzielam, bo wciąż jestem na początku drogi i nie wszystko rozumiem😞 Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko żebym do Was dołączyła
Dr Mercik w Gyncentrum stwierdził, że skoro raz udało mi się zajść naturalnie to powinnam dać sobie szansę i dopiero po trzech nieudanych cyklach powinnam rozpocząć invitro. Nie wiem czy to była dobra decyzja, ale posłuchaliśmy go i w tym cyklu próbuje jeszcze naturalnie. Nie mogę jednak przestać myśleć o tym, że może się nie udać, a ja ścigam się z czasem 😞 Jeden nieudany cykl mam już za sobą, a w tym próbuję monioringu żeby zwiększyć swoje szanse. Mimo wszstko chciałabym umówić konsultacje w Czechach, bo usłyszałam, że w Polsce mam niewielkie szanse na powodzenie... Dziewczyny, do której kliniki w Czechach się wybieracie? Reprofit wydaje się być ok, ale nie wiem nawet do kogo uderzać. Czy polecacie jakichś konkretnych lekarzy, którzy mają duże sukcesy z niskim AMH?
Ja leczyłam się w Gamecie Gdynia❤️, ale o klinikach w Czechach słyszałam dobre opinie👍Echo lubi tę wiadomość
"...dopóki sił jednak iść, przecież iść, będę iść
(...) dopóki sił będę szedł, będę biegł, nie dam się"
wiek:już 40...
starania od 2017
niedrożny prawy jajowód, niesprawny lewy jajnik (taka ironia losu...)
AMH 0,5
FSH 13-15
IVF 12.2020 (1komórka->1zarodek->sukces->na krótko...)
IVF 07.2021 (1komórka->1zarodek->nic...)
stymulacje 10/11/12.2021
FET 10.02.2022+ 'kleik' --> cb
FET 04.2022- beta hCG: 9dpt-352
12dpt-1032
16dpt-6703
19dpt-jest pęcherzyk z zarodkiem
34dpt (8tc)- jest ❤️
10tc- wszystko ok ❤️
13tc- prenatalne, jest ok ❤️
14tc- 100g maleństwa, jest ok ❤️
18tc- 200g maleństwa, jest ok ❤️
20tc- połówkowe, jest ok, 380g maleństwa ❤️
23tc- 525g maleństwa, jest ok❤️
26tc- 1100g maleństwa, jest ok❤️
32tc- 1900g maleństwa, jest ok❤️
36tc- 2500g maleństwa, jest ok ❤️
40tc- 3200g maleństwa, czekamy ❤️
10.01- jest z nami nasz Cud (2620g)💖 -
Echo wrote:Cześć! Podczytuję Was od dłuższego czasu, ale dość rzadko się udzielam, bo wciąż jestem na początku drogi i nie wszystko rozumiem😞 Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko żebym do Was dołączyła
Dr Mercik w Gyncentrum stwierdził, że skoro raz udało mi się zajść naturalnie to powinnam dać sobie szansę i dopiero po trzech nieudanych cyklach powinnam rozpocząć invitro. Nie wiem czy to była dobra decyzja, ale posłuchaliśmy go i w tym cyklu próbuje jeszcze naturalnie. Nie mogę jednak przestać myśleć o tym, że może się nie udać, a ja ścigam się z czasem 😞 Jeden nieudany cykl mam już za sobą, a w tym próbuję monioringu żeby zwiększyć swoje szanse. Mimo wszstko chciałabym umówić konsultacje w Czechach, bo usłyszałam, że w Polsce mam niewielkie szanse na powodzenie... Dziewczyny, do której kliniki w Czechach się wybieracie? Reprofit wydaje się być ok, ale nie wiem nawet do kogo uderzać. Czy polecacie jakichś konkretnych lekarzy, którzy mają duże sukcesy z niskim AMH?
musisz sama zrobić rozeznanie i wybrać klinikę. Kliniki w Czechach jak i w Polsce mają różne doświadczenie. Zapytaj klinikę, jakie mają doświadczenie w leczeniu pacjentek z twoją diagnozą i +/- w twoim wieku, jakie mają success rates w leczeniu, jakie procedury proponują, ile potrzebne jest czasu i ile to będzie kosztować. I np. klinika A, będzie mieć największe doświadczenie, czas leczenia 3-6 mies. i xx koszty, a klinika B, będzie z mniejszym doświadczeniem, ale tańsza. Twoje pytanie jest bardzo ogólne. W Czechach niektóre kliniki mają lepsze doświadczenie w invitro z komórkami, a niektóre w leczeniu pacjentek po 35 r. z dobrym AMH.Babzi, Echo lubią tę wiadomość
-
Babzi wrote:Nie polecam Gyncentrum w Ostrawie lekarz na wstępie powiedział, że niema szans na zejście w ciążę naturalnie a 6 miesięcy później zaszłam w ciążę 😁z resztą z Gyncentrum w Polsce też niemam zbyt dobrych doświadczeń.
A przy jakim AMH Ci taki super „wyrok” sprzedał?
Niestety większość lekarzy nie wie jak leczyć takie osoby jak my…
Udało Ci sie naturalnie czy w innej klinice ? -
OlaK88 wrote:Cześć, jestem w trakcie drugiej procedury i dziś miałam ostatni monitoring, punkcja miała byc za dwa dni. Jednak poziom estradiolu jest bardzo niski 1300 i lekarz przesunął termin punkcji o kolejne 2 dni. Braklo kolumn na mojej karcie stymulacji.. amh 2,0 przed pierwsza punkcja.
Jestem zalamana, lek powiedzial ze to oznacza, że komórki są słabej jakości a przy pierwszej procedurze nie miałam żadnej blaski na 7 zapłodnionych komórek... czyli pewnie historia się powtórzy...
Jakie miałyście poziomu przed punkcja?
OlaK88 i jak rezultaty ostatniej stymulacji ?
-
Trinity_Nea wrote:Evie, KasiaC- teraz można korzystać z psychologa online, więc to dobre rozwiązanie w naszych zabieganych czasach (pierwsza wizyta była dziwna🤣 ale się szybko przyzwyczaiłam 👍).
Naprawdę warto.
Trzymajcie się!
A polecasz moze jakiegoś konkretnego ? -
KasiaC wrote:A polecasz moze jakiegoś konkretnego ?
Ja korzystałam z p.Doroty Grabowskiej (stacjonarnie to Gdańsk).
Z polecenia. Bardzo mi pomogła❤️
Pierwsza wizyta taka dziwna jest, bo to zapoznanie z pacjentem i jego problemami, więc głównie pacjent gada 😂 Ale to obojętnie u jakiego psychologa- chciałam tylko uprzedzić, bo ja w pierwszym odruchu po wizycie stwierdziłam: ej, no przecież ona mi praktycznie nic nie powiedziała! tylko ja mówiłam! Dopiero jak się zastanowiłam, to zrozumiałam🤦
To link na znanylekarz:
https://www.google.com/url?q=https://www.znanylekarz.pl/dorota-grabowska-2/psycholog/gdansk&sa=U&ved=2ahUKEwjVqvCvqfL_AhXRHXcKHTtdDtMQFnoECAkQAg&usg=AOvVaw3B1humbN_1Z0UlDiRuIXaYKasiaC lubi tę wiadomość
"...dopóki sił jednak iść, przecież iść, będę iść
(...) dopóki sił będę szedł, będę biegł, nie dam się"
wiek:już 40...
starania od 2017
niedrożny prawy jajowód, niesprawny lewy jajnik (taka ironia losu...)
AMH 0,5
FSH 13-15
IVF 12.2020 (1komórka->1zarodek->sukces->na krótko...)
IVF 07.2021 (1komórka->1zarodek->nic...)
stymulacje 10/11/12.2021
FET 10.02.2022+ 'kleik' --> cb
FET 04.2022- beta hCG: 9dpt-352
12dpt-1032
16dpt-6703
19dpt-jest pęcherzyk z zarodkiem
34dpt (8tc)- jest ❤️
10tc- wszystko ok ❤️
13tc- prenatalne, jest ok ❤️
14tc- 100g maleństwa, jest ok ❤️
18tc- 200g maleństwa, jest ok ❤️
20tc- połówkowe, jest ok, 380g maleństwa ❤️
23tc- 525g maleństwa, jest ok❤️
26tc- 1100g maleństwa, jest ok❤️
32tc- 1900g maleństwa, jest ok❤️
36tc- 2500g maleństwa, jest ok ❤️
40tc- 3200g maleństwa, czekamy ❤️
10.01- jest z nami nasz Cud (2620g)💖 -
Hej, jestem właśnie w drugim trymestrze ciąży. Przez ostatni rok udzielałam się (choć rzadko) na tym forum. Dokładnie rok temu otrzymałam diagnozę niskiego AMH. Obiecałam sobie, że jeśli mi się uda, spiszę moje doświadczenia, bo wiem jak trudnym przeżyciem jest odebranie tego wyniku. Mam nadzieję, że moja historia komuś pomoże.
O niskim wyniku AMH (nieco ponad 0,7) dowiedziałam się mając 37 lat. To dość późno na macierzyństwo (życie różnie się toczy, wiadomo). Nigdy wcześniej jednak żaden lekarz (a chodziłam do ginekologa regularnie) nie zasugerował, że mogę mieć jakieś problemy z zajściem w ciążę. Wręcz przeciwnie, dwóch lekarzy u których byłam już w trakcie planowania ciąży twierdziło, że wszystko jest idealnie i „najpóźniej do końca roku będę matką”. No cóż, po wizycie u trzeciego lekarza (mnie nadal coś nie grało, miałam wrażenie, że coś jest nie tak) okazało się, że problem jest i to duży. Jakie były moje objawy wcześniej? Coraz krótsze i mniej bolesne okresy, coraz mocniejszy PSM, jeden z jajników na USG zdecydowanie mniejszy od drugiego. Czułam to trochę tak jakby mój organizm po prostu się wygaszał – to chyba najbardziej obrazowy opis. Specjalista do którego w końcu trafiłam od razu to wychwycił i skierował mnie na badanie AMH. Zaznaczę, że o każdym tym objawie mówiłam wcześniej innym lekarzom i były one bagetelizowane („a to nic takiego”, „okres się zmienia przez lata”, „taka pani uroda”). Nawet po uzyskaniu diagnozy, gdy poszłam (po raz ostatni zresztą) do mojego dotychczasowego lekarza ten powiedział: „że AMH to jakiś wymysł”. Generalnie gratuluję wiedzy, bo jednak okazuje się, że nie. I z tym się wiąże moja kolejna rada, która stale przewija się na internetowych forach. Dziewczyny nie traćcie czasu na lekarzy, którzy nie są specjalistami ds. leczenia niepłodności. Jeśli czujesz, że jest coś nie tak, jeśli nie zachodzisz w ciążę pomimo starań – po prostu zrezygnuj ze zwykłego ginekologa i idź do kogoś, kto się zna. Szkoda czasu, pieniędzy i nerwów. Czas w leczeniu niepłodności jest kluczowy.
Dziś wiem, że po otrzymaniu wyniku powinnam była go powtórzyć. W innym laboratorium – najlepiej takim, gdzie wynik otrzymuje się jak najszybciej (a nie czeka dzień lub, co gorsza, dłużej). Ja jednak się wtedy załamałam i nie zrobiłam tego. Panicznie bałam się odebrania rezultatów kolejnego badania. Kilka miesięcy później wynik wyszedł prawie 1 i o ile nie miało to znaczenia w mojej sytuacji zdrowotnej (obraz usg nie był dobry) to jednak ma to wielkie znaczenie np. przy kwestiach refundacji (która przysługuje przy wyniku nie gorszym niż 0,7). Niebagatelne jest również znaczenie psychiczne. Te z Was, które dostały ten wynik wiedzą, że każda cyferka więcej podnosi na duchu i daje nadzieję. Teoretycznie dzień cyklu, w którym robicie badanie nie powinien mieć znaczenia. Podobnie jak laboratorium, w którym to robicie. W praktyce, co widać na moim i wielu innych przykładach, ma. Moim zdaniem najlepiej zrobić to badanie w 2-3 dniu cyklu i w laboratorium, które daje wynik jak najszybciej (co oznacza, że próbka z krwią nie stoi i nie czeka bardzo długo na analizę). Dla porównania, pierwszy wynik otrzymałam po 24 godzinach. Drugi po dwóch.
To oczywiście może być tylko przypadek. Z dziesiątek artykułów, które przeczytałam o AMH, wynika bowiem jeszcze jedna rzecz. To stosunkowo nowy wskaźnik i wiele o nim jeszcze nie wiadomo. Np. z zasady zakłada się, że AMH raczej będzie już tylko spadać (stąd np. nie chciałam już robić kolejnego badania, obawiałam się, że będzie tylko gorzej), ale wpisy wielu dziewczyn pokazują, że ich wynik niekoniecznie zmieniał się na niekorzyść – a AMH po kilku miesiącach było wyższe. Oczywiście samo AMH nie wystarczy i koniecznie trzeba to uzupełnić choćby badaniem usg. Ale, powtórzę, przy tym systemie refundacyjnym i gigantycznych kosztach procedur, ten wynik ma bardzo duże znaczenie i warto zainwestować w jego podwójne sprawdzenie jeśli wyjdzie za pierwszym razem zbyt niski. Nie wiadomo, ile procedur Was czeka (oby jak najmniej) i warto korzystać z refundacji jeśli to tylko możliwe.
W ciągu roku przeszłam dwie procedury in vitro. Za pierwszym razem udało się uzyskać 1 blastocystę (z 2 pobranych komórek), za drugim razem 2 (z 3 pobranych komórek). Dzięki tej drugiej procedurze jestem w ciąży. Przeczytałam w tym czasie chyba wszystko co można przeczytać o procedurze in vitro, zwiększeniu szans na ciążę itd. Nie wiem co się u mnie sprawdziło, bo rokowania były bardzo złe. Zresztą same wyniki dwóch procedur jeśli chodzi o ilość uzyskanych komórek też nie powalały. Po drugiej procedurze, lekarz robiący punkcję powiedział mi wprost, że on uważa, że nic z tego nie będzie. Wtedy miałam moment załamania, ale jednak udało się. Spisuję więc, co zrobiłam przez ten rok. Nie wiem, czy któraś z tych rzeczy mi pomogła. Być może żadna, tego się już nie dowiem. Jaką strategię przyjęłam?
1. Całkowicie zrezygnowałam z jakichkolwiek używek, cukru i przetworzonego jedzenia – kawa, alkohol, papierosy, cukier, fastfoody, chipsy – wcześniej i tak miałam dość zdrowy tryb życia, ale po diagnozie wycięłam wszystko co mogłoby mieć jakikolwiek negatywny wpływ na mój organizm. Jadłam jak najzdrowiej (warzywa, owoce, kasze, drób, ryby, piłam mnóstwo wody). Głównie posiłki na niskim indeksie glikemicznym, co podobnież poprawia jakość komórek. W ciągu roku schudłam 10 kg (prawidłowa waga podobnież zwiększa szanse na powodzenie procedury). Z suplementów stosowałam kwasy omega, kwas foliowy, witaminę D, koenzym Q10 i przez pierwsze miesiące po uzyskaniu diagnozy DHEA (jednak włosy wychodziły mi po tym garściami i po kilku miesiącach, po konsultacji z lekarzem, zrezygnowałam – bałam się, że jeszcze kilka miesięcy i po prostu będę łysawa:). Zażywanie wszystkich suplementów konsultowałam z lekarzem. Wiedziałam, że się na tym nie znam, nie wiedziałam jakie mogą być skutki uboczne łączenia ze sobą poszczególnych suplementów. Dlatego nie robiłam tego na własną rękę. Nie piłam żadnych ziół, naparów, mleczek, absolutnie nic. Tylko suplementy przepisane przez lekarza i kupione w aptece. Wiele dziewczyn pisze, że boi się, że nie weźmie odpowiednio dużo suplementów. Ja wręcz przeciwnie, miałam obawy przed braniem wszystkiego co popadnie.
2. Ćwiczyłam jogę, medytowałam, korzystałam ze wsparcia psychologicznego. Choć psychicznie było mi niezmiernie trudno starałam się być jak najbardziej spokojna (co z reguły nie wychodziło, ale czasem się udawało). Z perspektywy czasu wiem, jak wielkim wstrząsem jest ta diagnoza. Może oznaczać koniec szans na potomstwo, ale też wczesną menopauzę (co dla mnie osobiście było równie przerażające). To naturalne, że wiąże się z wielkim psychicznym kryzysem. I trzeba sobie w tej sytuacji pomóc.
3. Szybko weszłam w tryb myślenia: „wystarczy mi jedna dobra komórka”. Wiedziałam, że przy moich wynikach nie będę miała kilkunastu komórek po stymulacji. Nie oszukiwałam się, że staną się cuda. Nie panikowałam w trakcie monitoringów, badania poziomu estradiolu czy przy punkcjach, że wyniki są tak słabe. Skupiłam się na tym, żeby mieć jedną, ale dobrą komórkę. Więcej, zrobiłam screeny ze wszystkich forów, gdzie dziewczynom udało się właśnie z jedną komórką i w chwilach zwątpienia w kółko je czytałam.
4. Nie korzystałam z akupunktury, terapii ozonem, mezoterapii jajników, dietetyków, masażystów itd. Zrobiłam tak z paru powodów. Po pierwsze, czułam, że to nie dla mnie. Po drugie, miałam tak dość wizyt u lekarzy, w laboratoriach itd., że nie wyobrażałam sobie, żeby jeszcze gdzieś chodzić i być poddawana kolejnym zabiegom. Nie chciało mi się już szukać i testować polecanych gabinetów akupunktury itd. Zakładałam, że jeśli druga procedura nie wyjdzie rozważę te rozwiązania, ale one na pewno nie były moim pierwszym wyborem. Leczenie niepłodności i tak pochłania mnóstwo czasu, energii i pieniędzy. Ja zdecydowałam nie poświęcać temu jeszcze więcej np. chodząc regularnie na jakiekolwiek zabiegi. Zakładałam, że będzie to dla mnie za duże obciążenie. A przecież nie wiedziałam, ile jeszcze czasu, energii i pieniędzy potrzebuję na walkę z niepłodnością.
5. Starałam się jak najwięcej wypoczywać, chodzić na długie spacery, rozmawiać z ludźmi. Odrywać się od tego tematu, choć nie było to proste. Właściwie cokolwiek robiłam w tyle głowy miałam myśli o AMH, klinice, planowanym in vitro, nieudanym in vitro, kolejnych wynikach. Każdy, kto to przeszedł, wie, że nie da się tak po prostu o tym zapomnieć. Zresztą nie bez przyczyny, diagnoza niepłodności jest porównywana do diagnozy nowotworu. Tego nie da się wymazać z głowy, a piekielny stres towarzyszy Ci właściwie cały czas. Po początkowym czasie totalnego załamania skupiłam się jednak na tym, żeby przetrwać tylko każdy kolejny dzień i żeby się nie rozsypać. Wiedziałam, że wtedy stracę siłę i energię do dalszej walki.
Przede mną jeszcze długa droga do macierzyństwa. Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Choć, po tym co przeszłam, codziennie towarzyszy mi lęk tak jak pewnie każdej osobie, która ma za sobą takie leczenie. Zastanawiałam się, czy spisać to wszystko dopiero po narodzinach dziecka czy już teraz. Jednak przypomniałam sobie lato z zeszłego roku, to co wtedy czułam, w jakim dole psychicznym byłam. I stwierdziłam, że jeśli ten wpis pomoże tego lata choć jednej osobie, to chcę go opublikować wcześniej niż później. Wiem, że sama chciałabym wiedzieć każdą z tych rzeczy rok temu, kiedy odebrałam wynik. Gdybym o tym wiedziała, być może moje starania o dziecko trwałyby krócej. Trzymam za Was kciuki Dziewczyny, wiem, co czujecie, wiem jak ciężka jest ta walka. I jestem przekonana, że Wam się uda.
KasiaC, Trinity_Nea, Babzi, Naadziejkaa, Echo, MK32 lubią tę wiadomość
-
Witajcie 😊
Mamy dopasowana dawczynię.
Na początku była mowa, że dawczyni jest dopasowana że mną, by stymulacja i punkcja przebiegła i u mnie i u niej w tym samym czasie.
Teraz jednak dowiedziałam się, że od dawczyni mają być mrożone, bo chyba nie uda się nas doprowadzić w tym samym czasie do punkcji.
Jeśli miał ktoś taką sytuacje to jak było u was?
Punk ja ma być we wrześniu. Do tego czasu M ma poprawić wyniki.
Ma od lekarza leki na zaprzestanie palenia, czy to nie popsuje bardziej jego wyników?
Ona: AMH 0,13 po suplementacji i HW 0,36 IO
stan przedcukrzycowy
On: Problem męski - słaba morfologia
I klasa 2022r. 1% (wcześniej 0%) 2023r. 0%
II klasa 2022r. 5% 2023r. 15%
Koncentracja plemników 42,6 mln/ml
Ruch postępowy 2022r. 55% 2023 66%
Ruch całkowity 2022r. 60% 2023 70%
Brak ruchu 2022r. 40% 2023r. 30%
DFI: 2021r. 41% 2022r. 26% 2023r. 30%
Stymulacja XI.22 - 4 komórki - 3 dojrzałe
1 zapłodniona zatrzymana w 4 dobie.
Stymulacja III 23 - 1 ładna komórka , niestety za szybki przyrost i pękła
Suplementacja: q10, DHEA, Miovelia Pro, Miovelia NAC, L-carnityna
leki Glucophage 3x500
XII starania naturalne
X 23 histeroskopia - antybiotykoterapia
Bakterie w nasieniu - antybiotykoterapia.
Przerwa, w międzyczasie starania bez nadziei.
Naturals
28 XI 2024 narodziny synka
-
Atika wrote:Witajcie 😊
Mamy dopasowana dawczynię.
Na początku była mowa, że dawczyni jest dopasowana że mną, by stymulacja i punkcja przebiegła i u mnie i u niej w tym samym czasie.
Teraz jednak dowiedziałam się, że od dawczyni mają być mrożone, bo chyba nie uda się nas doprowadzić w tym samym czasie do punkcji.
Jeśli miał ktoś taką sytuacje to jak było u was?
Punk ja ma być we wrześniu. Do tego czasu M ma poprawić wyniki.
Ma od lekarza leki na zaprzestanie palenia, czy to nie popsuje bardziej jego wyników? -
Bold wrote:Hej, jestem właśnie w drugim trymestrze ciąży. Przez ostatni rok udzielałam się (choć rzadko) na tym forum. Dokładnie rok temu otrzymałam diagnozę niskiego AMH. Obiecałam sobie, że jeśli mi się uda, spiszę moje doświadczenia, bo wiem jak trudnym przeżyciem jest odebranie tego wyniku. Mam nadzieję, że moja historia komuś pomoże.
O niskim wyniku AMH (nieco ponad 0,7) dowiedziałam się mając 37 lat. To dość późno na macierzyństwo (życie różnie się toczy, wiadomo). Nigdy wcześniej jednak żaden lekarz (a chodziłam do ginekologa regularnie) nie zasugerował, że mogę mieć jakieś problemy z zajściem w ciążę. Wręcz przeciwnie, dwóch lekarzy u których byłam już w trakcie planowania ciąży twierdziło, że wszystko jest idealnie i „najpóźniej do końca roku będę matką”. No cóż, po wizycie u trzeciego lekarza (mnie nadal coś nie grało, miałam wrażenie, że coś jest nie tak) okazało się, że problem jest i to duży. Jakie były moje objawy wcześniej? Coraz krótsze i mniej bolesne okresy, coraz mocniejszy PSM, jeden z jajników na USG zdecydowanie mniejszy od drugiego. Czułam to trochę tak jakby mój organizm po prostu się wygaszał – to chyba najbardziej obrazowy opis. Specjalista do którego w końcu trafiłam od razu to wychwycił i skierował mnie na badanie AMH. Zaznaczę, że o każdym tym objawie mówiłam wcześniej innym lekarzom i były one bagetelizowane („a to nic takiego”, „okres się zmienia przez lata”, „taka pani uroda”). Nawet po uzyskaniu diagnozy, gdy poszłam (po raz ostatni zresztą) do mojego dotychczasowego lekarza ten powiedział: „że AMH to jakiś wymysł”. Generalnie gratuluję wiedzy, bo jednak okazuje się, że nie. I z tym się wiąże moja kolejna rada, która stale przewija się na internetowych forach. Dziewczyny nie traćcie czasu na lekarzy, którzy nie są specjalistami ds. leczenia niepłodności. Jeśli czujesz, że jest coś nie tak, jeśli nie zachodzisz w ciążę pomimo starań – po prostu zrezygnuj ze zwykłego ginekologa i idź do kogoś, kto się zna. Szkoda czasu, pieniędzy i nerwów. Czas w leczeniu niepłodności jest kluczowy.
Dziś wiem, że po otrzymaniu wyniku powinnam była go powtórzyć. W innym laboratorium – najlepiej takim, gdzie wynik otrzymuje się jak najszybciej (a nie czeka dzień lub, co gorsza, dłużej). Ja jednak się wtedy załamałam i nie zrobiłam tego. Panicznie bałam się odebrania rezultatów kolejnego badania. Kilka miesięcy później wynik wyszedł prawie 1 i o ile nie miało to znaczenia w mojej sytuacji zdrowotnej (obraz usg nie był dobry) to jednak ma to wielkie znaczenie np. przy kwestiach refundacji (która przysługuje przy wyniku nie gorszym niż 0,7). Niebagatelne jest również znaczenie psychiczne. Te z Was, które dostały ten wynik wiedzą, że każda cyferka więcej podnosi na duchu i daje nadzieję. Teoretycznie dzień cyklu, w którym robicie badanie nie powinien mieć znaczenia. Podobnie jak laboratorium, w którym to robicie. W praktyce, co widać na moim i wielu innych przykładach, ma. Moim zdaniem najlepiej zrobić to badanie w 2-3 dniu cyklu i w laboratorium, które daje wynik jak najszybciej (co oznacza, że próbka z krwią nie stoi i nie czeka bardzo długo na analizę). Dla porównania, pierwszy wynik otrzymałam po 24 godzinach. Drugi po dwóch.
To oczywiście może być tylko przypadek. Z dziesiątek artykułów, które przeczytałam o AMH, wynika bowiem jeszcze jedna rzecz. To stosunkowo nowy wskaźnik i wiele o nim jeszcze nie wiadomo. Np. z zasady zakłada się, że AMH raczej będzie już tylko spadać (stąd np. nie chciałam już robić kolejnego badania, obawiałam się, że będzie tylko gorzej), ale wpisy wielu dziewczyn pokazują, że ich wynik niekoniecznie zmieniał się na niekorzyść – a AMH po kilku miesiącach było wyższe. Oczywiście samo AMH nie wystarczy i koniecznie trzeba to uzupełnić choćby badaniem usg. Ale, powtórzę, przy tym systemie refundacyjnym i gigantycznych kosztach procedur, ten wynik ma bardzo duże znaczenie i warto zainwestować w jego podwójne sprawdzenie jeśli wyjdzie za pierwszym razem zbyt niski. Nie wiadomo, ile procedur Was czeka (oby jak najmniej) i warto korzystać z refundacji jeśli to tylko możliwe.
W ciągu roku przeszłam dwie procedury in vitro. Za pierwszym razem udało się uzyskać 1 blastocystę (z 2 pobranych komórek), za drugim razem 2 (z 3 pobranych komórek). Dzięki tej drugiej procedurze jestem w ciąży. Przeczytałam w tym czasie chyba wszystko co można przeczytać o procedurze in vitro, zwiększeniu szans na ciążę itd. Nie wiem co się u mnie sprawdziło, bo rokowania były bardzo złe. Zresztą same wyniki dwóch procedur jeśli chodzi o ilość uzyskanych komórek też nie powalały. Po drugiej procedurze, lekarz robiący punkcję powiedział mi wprost, że on uważa, że nic z tego nie będzie. Wtedy miałam moment załamania, ale jednak udało się. Spisuję więc, co zrobiłam przez ten rok. Nie wiem, czy któraś z tych rzeczy mi pomogła. Być może żadna, tego się już nie dowiem. Jaką strategię przyjęłam?
1. Całkowicie zrezygnowałam z jakichkolwiek używek, cukru i przetworzonego jedzenia – kawa, alkohol, papierosy, cukier, fastfoody, chipsy – wcześniej i tak miałam dość zdrowy tryb życia, ale po diagnozie wycięłam wszystko co mogłoby mieć jakikolwiek negatywny wpływ na mój organizm. Jadłam jak najzdrowiej (warzywa, owoce, kasze, drób, ryby, piłam mnóstwo wody). Głównie posiłki na niskim indeksie glikemicznym, co podobnież poprawia jakość komórek. W ciągu roku schudłam 10 kg (prawidłowa waga podobnież zwiększa szanse na powodzenie procedury). Z suplementów stosowałam kwasy omega, kwas foliowy, witaminę D, koenzym Q10 i przez pierwsze miesiące po uzyskaniu diagnozy DHEA (jednak włosy wychodziły mi po tym garściami i po kilku miesiącach, po konsultacji z lekarzem, zrezygnowałam – bałam się, że jeszcze kilka miesięcy i po prostu będę łysawa:). Zażywanie wszystkich suplementów konsultowałam z lekarzem. Wiedziałam, że się na tym nie znam, nie wiedziałam jakie mogą być skutki uboczne łączenia ze sobą poszczególnych suplementów. Dlatego nie robiłam tego na własną rękę. Nie piłam żadnych ziół, naparów, mleczek, absolutnie nic. Tylko suplementy przepisane przez lekarza i kupione w aptece. Wiele dziewczyn pisze, że boi się, że nie weźmie odpowiednio dużo suplementów. Ja wręcz przeciwnie, miałam obawy przed braniem wszystkiego co popadnie.
2. Ćwiczyłam jogę, medytowałam, korzystałam ze wsparcia psychologicznego. Choć psychicznie było mi niezmiernie trudno starałam się być jak najbardziej spokojna (co z reguły nie wychodziło, ale czasem się udawało). Z perspektywy czasu wiem, jak wielkim wstrząsem jest ta diagnoza. Może oznaczać koniec szans na potomstwo, ale też wczesną menopauzę (co dla mnie osobiście było równie przerażające). To naturalne, że wiąże się z wielkim psychicznym kryzysem. I trzeba sobie w tej sytuacji pomóc.
3. Szybko weszłam w tryb myślenia: „wystarczy mi jedna dobra komórka”. Wiedziałam, że przy moich wynikach nie będę miała kilkunastu komórek po stymulacji. Nie oszukiwałam się, że staną się cuda. Nie panikowałam w trakcie monitoringów, badania poziomu estradiolu czy przy punkcjach, że wyniki są tak słabe. Skupiłam się na tym, żeby mieć jedną, ale dobrą komórkę. Więcej, zrobiłam screeny ze wszystkich forów, gdzie dziewczynom udało się właśnie z jedną komórką i w chwilach zwątpienia w kółko je czytałam.
4. Nie korzystałam z akupunktury, terapii ozonem, mezoterapii jajników, dietetyków, masażystów itd. Zrobiłam tak z paru powodów. Po pierwsze, czułam, że to nie dla mnie. Po drugie, miałam tak dość wizyt u lekarzy, w laboratoriach itd., że nie wyobrażałam sobie, żeby jeszcze gdzieś chodzić i być poddawana kolejnym zabiegom. Nie chciało mi się już szukać i testować polecanych gabinetów akupunktury itd. Zakładałam, że jeśli druga procedura nie wyjdzie rozważę te rozwiązania, ale one na pewno nie były moim pierwszym wyborem. Leczenie niepłodności i tak pochłania mnóstwo czasu, energii i pieniędzy. Ja zdecydowałam nie poświęcać temu jeszcze więcej np. chodząc regularnie na jakiekolwiek zabiegi. Zakładałam, że będzie to dla mnie za duże obciążenie. A przecież nie wiedziałam, ile jeszcze czasu, energii i pieniędzy potrzebuję na walkę z niepłodnością.
5. Starałam się jak najwięcej wypoczywać, chodzić na długie spacery, rozmawiać z ludźmi. Odrywać się od tego tematu, choć nie było to proste. Właściwie cokolwiek robiłam w tyle głowy miałam myśli o AMH, klinice, planowanym in vitro, nieudanym in vitro, kolejnych wynikach. Każdy, kto to przeszedł, wie, że nie da się tak po prostu o tym zapomnieć. Zresztą nie bez przyczyny, diagnoza niepłodności jest porównywana do diagnozy nowotworu. Tego nie da się wymazać z głowy, a piekielny stres towarzyszy Ci właściwie cały czas. Po początkowym czasie totalnego załamania skupiłam się jednak na tym, żeby przetrwać tylko każdy kolejny dzień i żeby się nie rozsypać. Wiedziałam, że wtedy stracę siłę i energię do dalszej walki.
Przede mną jeszcze długa droga do macierzyństwa. Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Choć, po tym co przeszłam, codziennie towarzyszy mi lęk tak jak pewnie każdej osobie, która ma za sobą takie leczenie. Zastanawiałam się, czy spisać to wszystko dopiero po narodzinach dziecka czy już teraz. Jednak przypomniałam sobie lato z zeszłego roku, to co wtedy czułam, w jakim dole psychicznym byłam. I stwierdziłam, że jeśli ten wpis pomoże tego lata choć jednej osobie, to chcę go opublikować wcześniej niż później. Wiem, że sama chciałabym wiedzieć każdą z tych rzeczy rok temu, kiedy odebrałam wynik. Gdybym o tym wiedziała, być może moje starania o dziecko trwałyby krócej. Trzymam za Was kciuki Dziewczyny, wiem, co czujecie, wiem jak ciężka jest ta walka. I jestem przekonana, że Wam się uda.
Życzę ci przede wszystkim nudnej ciąży, wysypiaj się i zbieraj siły. Kiedy masz termin?Trinity_Nea, Bold lubią tę wiadomość