IN VITRO z niskim AMH
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyBea77_2 wrote:Tak też myślę, że ludzie albo coś sprzedają albo się zadłużają. Myślę, że jakbym miała się zadłużyć to pewnie w ogóle bym nie podeszła. Wszędzie piszą, że jak ktoś ma pieniądze na tylko jedno podejście to in vitro nie jest drogą dla niego. Pierwsze in vitro jest zazwyczaj takie na próbę i rzadko się udaje.
Też nie mamy $.
Chcieliśmy spróbować ten jeden raz. Żeby nie było wyrzutów że wybraliśmy wczasy (stad pieniądze) a nie spróbowaliśmy.
Też nam powiedziano że szanse są największe za pierwszym razem
A może to był blad i powinnismy byli sobie zrobic fajny urlop? A teraz tylko frustracja i ból. A to zostawić Bogu.. naturze?
Może tak jak u Reni - byłby cud ?
-
Bea77_2 wrote:Byle na prenatalnych teraz dobrze wszystko było! Ja to się tej genetyki boję jak diabeł święconej wody.
no właśnie tak jest
cały czas żyję w stresie czy wszystko poprawnie się rozwija -
Bea77_2 wrote:W Invicta miałam też tak, że ciągle ta sama stymulacja. W Czechach to samo. Lekarz powiedział, że był zadowolony z wyników stymulacji także jakbym chciała u nich powtarzać to zrobiłby taką samą stymulację.
Oni wszyscy uważają, że jak się udało coś wystymulować to znaczy że stymulacja była udana. A że nie ma z tego ciąży to insza inszość.
Myślę że dr L. nie pomylił się co do stymulacji. Zawsze miałam na naturalnym lekko stymulowanym. W pierwszym były 2 komórki w tym jedna niedojrzała z tego 1 zarodek 3 dniowy. W drugim podejściu były 3 komórki jedna niedojrzała ale udało się ją doprowadzić do dojrzałości z tego 3 blastki. Z tego 1 wzięłam na pokład a 2 są uśpione.
Pgs/pgd nie robiłam ze zwględu na mała ilość komórek choć był jeden lekarz w Invimedzie który z marszu na pierwszej wizycie nam to zaproponował. To był świetny przykład naciągania klienta. Nawet się nad ty poważnie zastanawialiśmy, na szczęście rozsądek przyszedł w porę.Bea77_2, Muchacha lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyBea77_2 wrote:Myślę, że jakbyście pojechali na wakacje za te pieniądze a potem ciąży nadal by nie było, to byś żałowała że nie spróbowaliście.
I tak źle i tak niedobrze. Przy ivf nie ma dobrych rozwiązań niestety.
Nie będziemy jednak brnąć w to dalej - postanowione że tylko 1 próba i nie więcej.
Trochę sie śmialiśmy że to jak hazard - zaczynasz i potem nie umiesz zakończyć, wycofać się.
A przecież IVF nie ma 100% nawet przy kilkunastu podejściach..
sądzę, że po zakończeniu leczenia wrócimy do zwykłego życia i już nawet nie bede biegać na monit (te 6 msc mnie też niezle wykończyło/ miałam w każdym cyklu urojone ciąże, testy, bety, lh, objawy itp). Tak dalej to zwariuje.
-
ja pierwsze 3 miałam w programie rządowym,ale wcześniej musiałam mieć mnóstwo badań
więc tam pewnie w dyszce się zmieściłam
4 już niestety było płatne 100% , długi protokół, niereagowałam na stymulację ok 20tys (oszczędności+zamiana auta na tańsze) -
ciasteczko82 wrote:Dlatego wybraliśmy próbę IVF.
Nie będziemy jednak brnąć w to dalej - postanowione że tylko 1 próba i nie więcej.
Trochę sie śmialiśmy że to jak hazard - zaczynasz i potem nie umiesz zakończyć, wycofać się.
A przecież IVF nie ma 100% nawet przy kilkunastu podejściach..
sądzę, że po zakończeniu leczenia wrócimy do zwykłego życia i już nawet nie bede biegać na monit (te 6 msc mnie też niezle wykończyło/ miałam w każdym cyklu urojone ciąże, testy, bety, lh, objawy itp). Tak dalej to zwariuje.
czyli tylko 6 miesięcy działacie? -
nick nieaktualny
-
to króciutko
moim zdaniem powinnaś odpocząć od tego i wrócić za rok, dwa lata. Jak już podreperujecie zdrowie.
myślę, że IVF zorało Cię psychicznie
Mnie pierwsze podejście bardzo przeczołgało. Nastawiona byłam, że się uda a tu dupa zbita.
czwarte mega rozczarowało, bo L. zacierał ręce i cieszył się jak dziecko z wyników na papierze, a jak przyszło co do czego to okazało się, że nie ma transferu. Z emocji było mega rozczarowanie. Nie wiem może za bardzo nastawiłam się na jego umiejętności. Na forach opisywali jako lekarza od rzeczy niemożliwych od trudnych przypadków. -
ciasteczko82 wrote:To amh jest sprzed prawie 6 msc.
Nie wiem jakie obecne.
Nie miałam robionej drożności.
Mam za krótka fazę lutealna.
Inne parametry w normie (łącznie z kariotypem).
Partner bierze chemię. Zamroził 1 słomkę.
Nie mamy więcej pieniędzy ani możliwości na kolejne próby. Chcieliśmy spróbować tylko raz i jak nie uda się to zamknąć ten rozdział. De facto gdyby nie ta chemia byśmy dalej próbowali naturalnie.
Ani ja zdrowia psychicznego i siły. Bardzo źle znoszę tą stymulację (też fizycznie).
Jesli chodzi o ciążę to moim skromnym zdaniem naprawde ciezsze przypadki kończyły sie sukcesem. Masz 35 lat, AMH naprawde nie jest tragiczne. Nie wiem jak dluga musicie sobie zrobic przerwę ze wzgledu na chemię ale myślę ze bedzie jeszcze dobrze. Ty musisz w to wierzyć bo o ile przy invitro to ja nie wierze, ze w sile pozytywnych mysli o tyle w przypadku tych wszytskich ciaz cudów to pozytywne myslenie rzeczywiscie pomaga! Badz dzielna nie poddawaj sie!!! Opracuj sobie jakis plan B, ktory bedziecie mogli wdrozyc w przyszłości.
Kasa to problem fakt, z którym nie da sie dyskutowac ale tez sa jakies sposoby, kredyty, rodzice-nie wiem, nie znam sytuacji wiec tu sie nie wymadrzam.
Dziewczyny a jak to jest z mrozeniem komorek? Czy w takim przypadku ma to sens?
Nie wiem ile potrwa leczenie partnera ale moze warto pomyslec by zabezpieczyc to co jesczze jest na przyszłość?
Co do AMH ja mialam 3 lata temu 1,6 i nagle super spadek do 0.77. Mam taka cicha nadzieje, ze wynik byl oszukany przez niska zawartosc witaminy D. Teraz mocno ja suplementuje i wiem, ze to nie podniesie AMH ale właśnie żyję głupią nadzieja, ze wtedy wynik byl sztucznie zanizony. Mysle, zeby w polowie wakacji znow go sprawdzic...Reni lubi tę wiadomość
-
Reni wrote:to króciutko
moim zdaniem powinnaś odpocząć od tego i wrócić za rok, dwa lata. Jak już podreperujecie zdrowie.
myślę, że IVF zorało Cię psychicznie
Mnie pierwsze podejście bardzo przeczołgało. Nastawiona byłam, że się uda a tu dupa zbita.
czwarte mega rozczarowało, bo L. zacierał ręce i cieszył się jak dziecko z wyników na papierze, a jak przyszło co do czego to okazało się, że nie ma transferu. Z emocji było mega rozczarowanie. Nie wiem może za bardzo nastawiłam się na jego umiejętności. Na forach opisywali jako lekarza od rzeczy niemożliwych od trudnych przypadków.Reni lubi tę wiadomość
-
Szczerze powiedziawszy to denerwuje mnie takie podejście lekarzy jedynie leki, stymulacja i albo coś wyjdzie albo nie. Nie patrzą całościowo na człowieka. Ze świecą szukać takiego obecnie. Ja przed pierwszym podejściem zadnych supli nie brałam poza DHEA które zlecił mi nota bene lekarz z Invimedu. Dopiero jak zaczęłam czytać Was + poszerzać wiedzę o artykuły to się okazało jakie mam braki. A piewszy raz w Novum byliśmy u ineego lekarza i też o suplach nic nie wspominał. Uważam ze od tego trzeba zacząć poczekać 3 miechy i dopiero IVF. Nie tak jak u nas z marszu. No ale człowiek po szkodzie mądry. Moze nawet jeślu nie wpłynęłyby na jakość komórek to psychicznie czułabym sie pewniej niezależnie od wyniku transferu i ewentualnych badań prenatalnych.
-
nick nieaktualny4 me - dziękujemy !! :*
Partner ma zamrożona tylko 1 słomkę - tyle zdążył przed rozpoczęciem leczenia.
Oczywiście jak zakończy powtórzymy badanie nasienia.
Na bank nie będziemy sie zabezpieczać bo to nierealne żebyśmy wpadli
A może taka wpadka by się przydała ?
Plan B to żyć razem i cieszyć się wspólnym życiem we dwoje.
W końcu slubik trzeba zaliczyć też jakiś
Może weźmiemy drugiego kota, może i Wyjedziemy - plany są rożne:)
4me lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyCo do lekarzy - to prawda - brakuje takiego kompleksowego leczenia (łącznie z żywieniem, suplem itp)..
Nawet teraz pytałam mojego dr co mam jeść czy jakieś zalecenia itp - a on że nic..
Nawet nue zalecił dużo pić. Nic.
Wypisał na kartce plan i dawki i tyle. Dał receptę. Koniec.
Sama i z Wami do wszystkiego dochodzę i to Wy mnie uczycie (nawet robić zastrzyki). Coś więc nie tak.
Leczenie jest tak drogie - a podejście Yhm ..
dlatego też nie chce tego powtarzać
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyAle napisałyście! Siedzę i czytam, tyle zaległości od rana
Ciasteczko, ja rozumiem Twoje podejście i rozpacz. Sama pamiętam jak przy pierwszej procedurze, w dniu w którym miał być transfer, a na 2 godz. przez transferem zadzwonił do mnie lekarz żeby powiedzieć, że nie mam brać relanium, bo transferu nie będzie - w drodze powrotnej płakałam mojemu mężowi przez całą drogę, wyzywałam siebie od najgorszych zjebów genetycznych, bezużytecznych osób, groziłam mu rozwodem, kazałam znaleźć inną zdrową kobietę - jak sobie dzisiaj o tym myślę, to śmieję się sama z siebie
Tego samego dnia mąż wyciągnął mnie na randkę, spiliśmy się niemiłosiernie, zresetowałam się, wychillowałam. Na drugi dzień wstałam, oczy zapuchnięte od łez, a w sercu jakaś taka duża siła żeby się podnieść.
I zaczęliśmy planować, nie wypalił plan A - ustaliliśmy plan B. Mamy plan C, ale oby nie trzeba było go wdrażać.
Ja na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie życia bez dzieci. Możecie się śmiać. Jestem wykształcona, mam super męża, dom, kochanego psiaka, dobrą pracę, przyjaciół i pełną rodzinę. Ale do szczęścia, do pełni szczęścia brakuje mi dziecka..
Może zmienię kiedyś nastawienie, może walka przeciągnie się do wielu lat i zwyczajnie zbraknie mi sił. I są chwile zwątpienia, gdzie siadam i płaczę z bezsilności. Ale zawsze na drugi dzień otrzepuję się i myślę dalej
Działamy!
Na dwie procedury, wszystkie badania, dojazdy, wizyty itp. wydaliśmy na pewno ok. 25-30tys. Nie liczę już. To udało się ogarnąć z oszczędności i bieżących wypłat.
Niestety na KD musieliśmy wziąć pożyczkę, inaczej musielibyśmy odkładać 4-5 miesięcy. A zwyczajnie szkoda było nam czasu..
Dopóki starczy nam sił i dopóki mam zdolność kredytową będziemy walczyć
Wiemy o co, wiemy że warto
Wszystkie to wiecieKażda ma własne motywacje. Jedne silniejsze, inne słabsze. Dla jednych dziecko to życiowy cel, dla drugich nie. Ale wszystkie sobie pomagamy, rozumiemy się jak nikt inny, wspieramy. To jest super
Cieszy mnie to, że Was mam
I chociaż pewnie nigdy żadnej z Was nie spotkam w realu to zawsze będę miała do was sentyment
Walczymy
Pamiętam doskonale maksymę innej dziewczyny z forum, miała pseudonim Flowwer. Starała się o ciążę 15 lat!! Udało się za 1. podejściem do IVF. Pamiętam jej stopkę "kto nie walczy ten nie niańczy"
Prawdziwe! To jest heroska!klamka, mar2śka, Kadetka, Lukrecja, 4me, eM80, Bea77_2, sylwia80, Alberta lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnynever_lose_hope wrote:Ale napisałyście! Siedzę i czytam, tyle zaległości od rana
Ciasteczko, ja rozumiem Twoje podejście i rozpacz. Sama pamiętam jak przy pierwszej procedurze, w dniu w którym miał być transfer, a na 2 godz. przez transferem zadzwonił do mnie lekarz żeby powiedzieć, że nie mam brać relanium, bo transferu nie będzie - w drodze powrotnej płakałam mojemu mężowi przez całą drogę, wyzywałam siebie od najgorszych zjebów genetycznych, bezużytecznych osób, groziłam mu rozwodem, kazałam znaleźć inną zdrową kobietę - jak sobie dzisiaj o tym myślę, to śmieję się sama z siebie
Tego samego dnia mąż wyciągnął mnie na randkę, spiliśmy się niemiłosiernie, zresetowałam się, wychillowałam. Na drugi dzień wstałam, oczy zapuchnięte od łez, a w sercu jakaś taka duża siła żeby się podnieść.
I zaczęliśmy planować, nie wypalił plan A - ustaliliśmy plan B. Mamy plan C, ale oby nie trzeba było go wdrażać.
Ja na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie życia bez dzieci. Możecie się śmiać. Jestem wykształcona, mam super męża, dom, kochanego psiaka, dobrą pracę, przyjaciół i pełną rodzinę. Ale do szczęścia, do pełni szczęścia brakuje mi dziecka..
Może zmienię kiedyś nastawienie, może walka przeciągnie się do wielu lat i zwyczajnie zbraknie mi sił. I są chwile zwątpienia, gdzie siadam i płaczę z bezsilności. Ale zawsze na drugi dzień otrzepuję się i myślę dalej
Działamy!
Na dwie procedury, wszystkie badania, dojazdy, wizyty itp. wydaliśmy na pewno ok. 25-30tys. Nie liczę już. To udało się ogarnąć z oszczędności i bieżących wypłat.
Niestety na KD musieliśmy wziąć pożyczkę, inaczej musielibyśmy odkładać 4-5 miesięcy. A zwyczajnie szkoda było nam czasu..
Dopóki starczy nam sił i dopóki mam zdolność kredytową będziemy walczyć
Wiemy o co, wiemy że warto
Wszystkie to wiecieKażda ma własne motywacje. Jedne silniejsze, inne słabsze. Dla jednych dziecko to życiowy cel, dla drugich nie. Ale wszystkie sobie pomagamy, rozumiemy się jak nikt inny, wspieramy. To jest super
Cieszy mnie to, że Was mam
I chociaż pewnie nigdy żadnej z Was nie spotkam w realu to zawsze będę miała do was sentyment
Walczymy
Pamiętam doskonale maksymę innej dziewczyny z forum, miała pseudonim Flowwer. Starała się o ciążę 15 lat!! Udało się za 1. podejściem do IVF. Pamiętam jej stopkę "kto nie walczy ten nie niańczy"
Prawdziwe! To jest heroska!
Kochana - dziękuje !!W ogóle Wy dziewczyny - dajecie tyle siły, otuchy i ciepła że chyba nie skorzystam z psychologa - bo on i tak mi tak nie pomoże, wysłucha i zrozumie jak Wy ! Kocham Was - jakby to dziwnie nie brzmiało- i dziękuje ze jesteście !!
15 lat i udało się za 1 IVF ?! Wow!!
Zastrzyki zrobione - już nabieram niezłej wprawy -3 poszły tak szybko że szok.
Chrupie teraz orzeszki brazylijskiegdzieś wyczytałam że to tak pomaga
i głaszcze brzusio zaklinając te jajniki
klamka, 4me, sylwia80 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnymar2śka wrote:never , w dużym stopniu czuję tak samo i nawet przy porażkach myślałam o sobie w ten sam sposób ale mój kochany Mąż na to nie pozwolił i dawał mi siłę
a Flo jest teraz na fioletowej stronie
Wiem Kochana, wiemPodczytuję nieśmiało ex-testerki
Z cichą nadzieją, że i ja za kilka tygodni będę mogła zameldować się w ich gronie
Same znajome twarze tam widzę, już od wątków testowych znam się z dużą częścią dziewczyn
Ciasteczko - ja po ostatniej porażce byłam u psychologa.. I więcej się nie pojawiłam, ale to zapewne wina tego, że źle trafiłam. W żadnym wypadku nie umniejszam roli psychologaJestem za! Ale trzeba dobrze znaleźć, najlepiej gdzieś przy klinikach leczenia niepłodności. Tak żeby te osoby były zaznajomione z tematem