IN VITRO z niskim AMH
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Kazda z nas ma troche racji z tym KD-to nie jest ani biale ani czarne a na pewno jest bardzo trudne.
Edit:przeczytałam ten post przed chwilą jeszcze raz- baaardzo głęboka myśl, duzo wnoszącaWiadomość wyedytowana przez autora: 22 września 2018, 00:34
-
Niezapominajka5 wrote:Mialam robione Dhea (wyszło coś około 3,3).
Testosteron w normie (sprawdzany dość dawno). Inhibiny b nie miałam.
Warto ja zrobić? Nie jest tak,że niewiele ona wnosi?
Twój wynik jest naprawdę dobry. Pozostałe zarodki pewnie też są ok.
Po ich rozwoju widać.
Ja nie wiem czy ta inhibina jeat taka wazna, szczerze powiedziawszy. Musialam zrobic panel hormonalny poczatkowy do invicty-bez tego nie ma wizyty. Tam jest pelno roznych badan LH, FSH, TSH, SHBG estriadol, TST, dhea, amh i wlasnie inhibina.
Lekarka spojrzala na moj wiek, na moje amh i resztw tych wynikow i powiedziala, ze rezerwa sie konczy i ze jest slaba jakosc, ze generalnie moje wyniki ewidentnie o tym świadczą. I w sumie tak na pierwsza diagnoze to by sie zgadzalo-jedno dziecko jest, baba juz stara, Skonczylo sie.... Pozniej wyszlo jeszcze pelno innych kwiatków - pelno!
Ale tak sobie mysle, ze jesli sie zdexydujecie z tym nasieniem dawcy to jeszcze sie upewnij czy jakosc u Ciebie ok i czy z takich podstaw, ktore mozna szybko sprawdzic typu przeciwciala, implantacja itp. Chociaż podejrzewam, ze mas juz to wszystko przebadane wzdluz i wszesz.
Niech Ci Twoj doktor powie jakie ma na Ciebie plan B- najlepiej na początek posłuchać lekarza :*
Niezapominajka5 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
4me wrote:Niezapominajka a mialas badania na jakosc komorek robione? Ja niby mialam taka słaba jakosc- ten testosteron, inhibina b, dhea i jakies inne nie wiadomo co... Nie wiem, czy jakosc moich zarodkow sie podniosla bo dowodem będzie tylko zdrowa ciaza i zdrowe dziecko ale jednak jakos z tych 6 komorek, 4 sie zaplodnily i 4 dotrwaly do 5 doby z czego 3 calkiem niezle jesli wierzyc embriolog a i czwartym nie pogardzila.
Nie wiem moze jednak te suple pomagają?! -
nick nieaktualnyNiezapominajka5, ujowy dzień. I czyje twój ogromny smutek. To minie kochania. Jesteśmy silne.
Patrząc na twój wynik, mysle że tam się jednak coś zadziało. Jeżeli w twoim labie podają tak dokładnie wyniki jak u mnie to tak właśnie myśle...
Tak totalnie szczerze, to kiepsko wyglada. Ogólnie. Nie chce cię dołować, ani tez cukrować tu.... tak na zdrowy rozsądek. Może nie wyjść 1, 2 procedura. Ale coś powinno się więcej zadziac.
Napisz proszę jakie mieliście badania i na jakim polu wyszły nieprawidłowości. Przypomnij proszę swój wiek. Przepraszam, ale nie pamietam wszystkiego
Jeśli wasze finanse pozwalają i w wynikach nie ma jakieś tragedi, to ja bym spróbowała raz jeszcze na swoich komórkach. Wiem, że szanse są małe... ale dopóki się nie spróbuje to się nie zobaczy. . ale jeśli dacie radę psychicznie udźwignąć kolejna stymulacje to do boju dziewczyno :* ale napierw napisz o wynikach, to będzie mi łatwiej coś napisać....
a co do innych opcji, każdy decyzje podejmuje sam.... ja znam kilka osób które maja za sobą udane i KD/AZ i dla nich dzieci te to ich dzieci. Oczywiście ze mieli rozterki, nie było łatwo im podjąć decyzji... ale mówią że to ich dzieci ❤️ I ani oni ani ich partnerzy nie maja wątpliwości. Co więcej, tak jak pisze klamka, zapominają o całej tej procedurze i trudnościach z wyborami... zapominają że to było KD/AZ
Ja mam w du... co kto myśli, sorki dziewczyny, każda z nasz bierze swoje życie we własne ręce. Chce mieć dziecko, nie chce to każdego sprawa. Ja mam komfort psychiczny ze nikt ode mnie tego nie wymaga. Nie pyta. Chyba każdy się przyzwyczaił że jesteśmy sami.... zreszta, o starania tez nie pytali zbyt często. Człowiek zbywał, ze to nie ten czas... bla bla bla.... mimo ze wtedy już się staraliśmy.... a małżeństwem jesteśmy 15 lat.
Do wszystkiego trzeba samemu dojść, inni mogą ewentualnie pomoc wskazać kierunek.
Wiec Niezapomnianka kochana, wypisz proszę co u was leży, w których wynikach (może być na priv) i będziemy myśleć razem ❤️ Ale decyzje podejmować będziecie wspólnie z m, bo tylko wtedy to wszystko ma sen ❤️ A tymczasem wtul się w ramiona m i powiedz, że będziecie walczyć. Bo czuje, że chceszklamka, Niezapominajka5 lubią tę wiadomość
-
Witam, od jakiegoś czasu regularnie podczytuję Wasz wątek i pomyślałam, że może mogę podzielić się swoimi doświadczeniami. To forum jak i drugie na kafeterii dotyczące niskiego amh przez długi czas dawały mi nadzieję, dlatego obiecałam sobie, że jeśli kiedykolwiek mi się uda, napiszę o tym. No ale do rzeczy. O dziecko zaczęłam się starać dość późno, bo zaledwie 3 lata przed 40, ze świętym przekonaniem, że bez problemu zajdę w ciąże (zero problemów zdrowotnych wcześniej, miesiączki jak w zegarku etc). poszłam do ginekologa (takiego zwykłego) zrobiłam podstawowe badani i wszystko ok. Kiedy po ładnych kilku miesiącach nic z tego nie wychodziło zaczęłam się poważnie niepokoić. Mój lekarz, któremu o tym powiedziałam nie widział żadnych problemów, nawet słowem się nie zająknął, że na usg jest bardzo mało pęcherzyków, zaproponował, że jak chce mogę się zgłosić na diagnostykę do kliniki leczenia niepłodności. I wtedy się zaczęło. Pierwsze badanie to amh jeszcze przed wizytą i szok i dramat - amh 0,5, nie muszę Wam pisać, co wtedy przeżyłam. Wyniki partnera niby w normie, ale okazało się, że nasienie upłynnia się mechanicznie (pojęcia wtedy nie miałam o co chodziło). Byłam wściekła na siebie, że tak późno zaczęłam, że myślałam, że jestem jeszcze młoda, mam czas etc. a tu taki zonk i natury nie da się oszukać. Wizyta w klinice tylko mnie dobiła. Lekarz powiedział, że po pierwsze problem z upłynnieniem nasienia kwalifikuje nas w najlepszym razie do inseminacji, a moje fatalne amh w połączeniu z wiekiem niby daje jakieś szanse na ciąże, ale niewielkie, więc on proponuje zacząć od inseminacji (sugerując, że szanse są mizerne), a najlepiej in vitro - chociaż szanse też małe. Kiedy zapytałam o zwykłą stymulację owulacji (powiedział "jak pani chce możemy panią podstymulować" ), do tego zarzucił nas statystkami i informacjami o mutacjach genetycznych w moim wieku - mimo naszych próśb, że na chwilę obecną nie jesteśmy gotowi na taki natłok negatywnych informacji. Piszę o tym, bo ta wizyta była dla mnie traumatyczna, oczywiście nie oczekiwałam słodzenia i obiecywania cudów, ale minimum empatii i zrozumienia dla całej tej naszej sytuacji. Miałam wrażenie, już po czasie, że tak przedstawia sprawę, żebyśmy jak najszybciej decydowali się na in vitro, nie dając nawet rzetelnej informacji o innych możliwościach. Może źle to oceniam albo miałam pecha i źle trafiłam, ale wyszłam stamtąd załamana. Na tamten moment nie byliśmy gotowi na żadną konkretną decyzję. Ja się załamałam totalnie, dzięki Bogu mam przy sobie wspaniałą osobę, która na tamten moment trzymała się mocno i cały czas wierzyła, że cała ta historia skończy się dobrze. Po tamtej wizycie zaczęłam bardzo intensywnie szukać informacji o niskim amh (tak trafiłam na ten wątek i na inne, które dawały jednak nadziej, bo wielu dziewczynom się udawało mimo fatalnych wyników). Znalazłam innego lekarza. Na tamten moment nie wykluczyłam żadnej możliwości ani in vitro ani KD, po prostu potrzebowałam chwili czasu i chciałam mieć pewność, że ktoś dołoży 100 proc. starań, żebyśmy mogli jeszcze chociaż przez chwilę spróbować innych metod leczenia zanim zaczniemy podejmować dalsze decyzje. Oczywiście od początku było wiadomo, że będzie trudno. Ale po pierwsze okazało się, że badania nasienia w poprzedniej klinice były niepełne, a po drugie problem z upłynnieniem może być jednorazowy i zawsze należy w takiej sytuacji powtórzyć badanie - które jak się okazało w następnych razach wychodziły już dobrze (i to nie był żaden problem). Kolejne USG potwierdzały niską rezerwę, badania z krwi już nie powtarzałam (nie miałam odwagi), do tego wyszło podwyższone FSH, autoimmunologiczne zapalenie tarczycy i skarjny niedobór witaminy D. Przyjmowałam więc leki na tarczycę, witaminę D i sławne już DHEA, zaczęłam też lekką stymulację letrozolem. Do tego piłam siemię lniane, i mocno modliłam się o cud. Efekt jest taki, że aktualnie jestem w 15 tygodniu ciąży (prawie naturalnej, bo tylko po tej lekkiej stymulacji). Zaszłam w ciąże, w piątym stymulowanym cyklu, po badaniu HSG, kiedy też trochę odpuściłam bo byłam przed urlopem i postanowiłam, że po powrocie zacznę rozważać dalsze opcje. Nie mam pojęcia co pomogło, ale dla mnie to cud i wielkie szczęście i mam nadzieję, że ciąg dalszy też będzie pozytywny. Dodam, że jestem kilka miesięcy przed 40. Mam nadzieję, że ten przydługi wpis da Wam trochę nadziei, tak jak mi dawały wpisy innych dziewczyn, którym się udało.
Bardzo Wam kibicuje i trzymam kciuki, za pomyśle zakończenia Waszych zmagań.
AmVormittag, Skittles, Mika10, agm, Dana721, Koralik, MonkeyMouse, karolcia35, AniaT, Niezapominajka5 lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny czy myślicie że mogę zacząć brać gonapeptyl Daily w cyklu poprzedzającym stymulację (za ok. 7 dni pierwszy gonapeptyl) jeśli będę teraz robić rtg zatok i prawdopodobnie dostane antybiotyk na zapalenie ucha/zatok? Czy odwlec o 1 cykl ? Coś to zmieni?
-
nick nieaktualny
-
"Selenus, super ze się udało. Ale nikt nie mówi ze się nie uda w pewnym wieku...
Gorzej jak jest kilka problemów u pary, wtedy szanse na naturalsa są bliskie 0, ale nie niemożliwe".
Absolutnie nie zniechęcam do innych metod leczenia, u mnie akurat tak wyszło, z czego się ogromnie cieszę, ale wiadomo sytuacje są różne, a sama wiem, że presja czasu w tym wszystkim też jest ogromna.
Niezależnie od wybranej drogi leczenia życzę Wam pozytywnych zakończeń.
Skittles, edloteh, Blastka, Mika10, Dana721 lubią tę wiadomość
-
Mika10 wrote:Dziewczyny czy myślicie że mogę zacząć brać gonapeptyl Daily w cyklu poprzedzającym stymulację (za ok. 7 dni pierwszy gonapeptyl) jeśli będę teraz robić rtg zatok i prawdopodobnie dostane antybiotyk na zapalenie ucha/zatok? Czy odwlec o 1 cykl ? Coś to zmieni?
Mika10 lubi tę wiadomość
-
Dziewczynki doradzcie mi cos. Jak nie mialam wczensiej żadnych objawow tak od kilku dni zaczely sie ciągnięcia w brzuchu (macica, jajniki-nie mam pojecia) i bol w kregoslupie. Dzis to w ogole apogeum. Nawet mi sie z lozka nie chce wstac.
W pt bylam u lekarki, na USG wszystko bylo ok. Tzn jeszcze nic nie widac, wiadomo o ciazy to narazie tylko beta swiadczy. Jest tak wczesnie, ze nawet pecherzyka ciazowego jeszcze nie widac (notabene troche mnie to martwi bo juz chyba powinno?)
Lekarka mi juz odstawila nospe i buscopan i kazala brac tylko doraznie.
Widze, ze bez tego bole mnie rozkladaja. Brac ze dwa razy dziennie by bole nie wracaly czy cierpiec i podarowac sobie te chemie?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 września 2018, 09:48