IN VITRO z niskim AMH
-
WIADOMOŚĆ
-
grosik wrote:Dziewczyny czy któraś była stymulowana Mensinormem? Nigdzie nic nie mogę znaleźć. Ja nim zaczelam stymulacje razem clo i pierwszy monitoring w pn czy coś się dzieje.Starania od 2015 r.
Jajniki drożne
Niskie amh
Menopur, mensinorm,ovitrelle, clo teraz 3 ostatni z letrozolem -
Jagoda7 bardzo mi przykro dopiero teraz podczytałam
Nie było mnie tu kilka dni bo chciałam trochę odpocząć po tym wszystkim... Miałam sporo złych dni ...i tak to się za mną ciągnie!!
Kadetka Gratuluję cudowna historia trzymam mocno kciuki żeby już teraz było tylko lepiej!!!!Kadetka lubi tę wiadomość
29lat Słabe komórki
Amh 2.9
Październik 2019 nasienie
morfologia 0%
2*Iui
1 ivf p. Krótki wrześniem 2018
2 ivf p. Krótki luty 2019 słaba blastocyta 333:(
3 ivf Listopad 2019 Długi protokół mrozak 3dniowy
Transfer 18.01 -
Joanna1212 wrote:Jagoda7 bardzo mi przykro dopiero teraz podczytałam
Nie było mnie tu kilka dni bo chciałam trochę odpocząć po tym wszystkim... Miałam sporo złych dni ...i tak to się za mną ciągnie!!
Kadetka Gratuluję cudowna historia trzymam mocno kciuki żeby już teraz było tylko lepiej!!!!
Joanna, dziękuję za wsparcie. Muszę przyznać, że tym razem zniosłam to mimo wszystko dużo lepiej. Starałam się nie nakręcać tak, jak za pierwszym razem, że musi się udać, bo wtedy zawalił mi się świat, może dlatego, że było tak blisko. Tym razem, układałam i nadal układam sobie w głowie różne możliwe scenariusze. Staram się też nie koncentrować tylko na tym temacie. W pewnym sensie moją terapią jest też to forum, bo widzę, że nie jestem sama z tym problemem. Ale też czytam zupełnie przeciwne fora, gdzie kobiety piszą szczerze jak zmieniło się ich życie po urodzeniu dziecka, jak rozpadały się ich związki. Chodzi o to, aby zachować pewną równowagę w podejściu do tematu macierzyństwa i dostrzegać różne jego oblicza.SonoHSG - ok, Mutacja MTHFR, Kariotypy ok
2017 - 2 x IMSI - PGS-NGS - transfer blastki - cb
Prolaktyna wreszcie prawidłowa
Histeroskopia zabiegowa
2018 - IMSI - 25.10. - transfer blastki
2019 - 09.03. - transfer 12A (3d) cb
NK 6%, ANA ujemne, KIR: Bx, PAI-1 - 4G/4G homozygota -
nick nieaktualny
-
Joanna1212 wrote:Jagoda7 bardzo mi przykro dopiero teraz podczytałam
Nie było mnie tu kilka dni bo chciałam trochę odpocząć po tym wszystkim... Miałam sporo złych dni ...i tak to się za mną ciągnie!!
Kadetka Gratuluję cudowna historia trzymam mocno kciuki żeby już teraz było tylko lepiej!!!!
PS. Joanna, cokolwiek było powodem tych "złych dni", mam nadzieję, że jest już lepiej.SonoHSG - ok, Mutacja MTHFR, Kariotypy ok
2017 - 2 x IMSI - PGS-NGS - transfer blastki - cb
Prolaktyna wreszcie prawidłowa
Histeroskopia zabiegowa
2018 - IMSI - 25.10. - transfer blastki
2019 - 09.03. - transfer 12A (3d) cb
NK 6%, ANA ujemne, KIR: Bx, PAI-1 - 4G/4G homozygota -
klamka wrote:Edloteh, bardzo się cieszę, że to pomaga. Mnie zawsze przeraża brak wątpliwości, brak opisu uczuć, których nie chcialybysmy czuć etc. Wtedy ja sama czuje się jakaś wybrakowana. I wydaje mi się, że mimo wszystko każda z nas przechodzi przez najróżniejsze etapy, zwarpienie, euforię, wątpliwości, tylko z różnych powodów o tym nie mówi.
I uważam, że moja decyzja była jedną z lepszych jakie w życiu podjęłam. I mimo że miałam iskierke wątpliwości do samego końca, a która czasem i teraz się załącza (hormony!!!), nie żałuję ani kawaleczek. Tak jak Kadetka pisze, po transferze i becie te geny przestają być takie ważne.
Kadetka, dzięki za twój wpis. Cudowny. Nudnej ciąży ci życzę.
Klamka, mam do Ciebie jeszcze jedno pytanie, które nie daje mi spokoju, ale obawiam się, że jest ono zbyt intymne. Pisałaś, że diagnostyka w pewnym sensie uratowała Ci życie. Nie pytam o to jaki był to rodzaj raka i przepraszam, że w ogóle wracam do tak smutnego i delikatnego tematu. Napisz proszę tylko jakie badanie go wykazało, tylko tyle chciałabym wiedzieć.SonoHSG - ok, Mutacja MTHFR, Kariotypy ok
2017 - 2 x IMSI - PGS-NGS - transfer blastki - cb
Prolaktyna wreszcie prawidłowa
Histeroskopia zabiegowa
2018 - IMSI - 25.10. - transfer blastki
2019 - 09.03. - transfer 12A (3d) cb
NK 6%, ANA ujemne, KIR: Bx, PAI-1 - 4G/4G homozygota -
nick nieaktualny
-
Klamka, ja również ze wzruszeniem czytałam Twoją historię. Sama zawsze robiłam regularnie tylko usg piersi, nigdy nie miałam mammografii (jestem dosyć drobna i zawsze żartuję, że u mnie i tak nie ma za co złapać).
Wszystko u Ciebie pięknie się unormowało i teraz czekasz na swój maleńki cud.
Takich historii tutaj potrzeba i Twojej szczerości, za którą jeszcze raz Ci dziękuję. Jeśli ktoś doświadczył, czegoś takiego jak Ty i tak otwarcie pisze o swoich odczuciach, to podnosi na duchu zapewne wiele kobiet, które stoją przed decyzją na temat KD.
klamka lubi tę wiadomość
SonoHSG - ok, Mutacja MTHFR, Kariotypy ok
2017 - 2 x IMSI - PGS-NGS - transfer blastki - cb
Prolaktyna wreszcie prawidłowa
Histeroskopia zabiegowa
2018 - IMSI - 25.10. - transfer blastki
2019 - 09.03. - transfer 12A (3d) cb
NK 6%, ANA ujemne, KIR: Bx, PAI-1 - 4G/4G homozygota -
nick nieaktualnyKlamka ❤️❤️❤️❤️
Zawsze mi łezka leci jak czytam Twoje posty... tyle przeszłaś, a masz tyle ciepła, wiary i miłości w sobie, tyle pokory i tyle pozytywnej energii!!! jesteś przecudowną osóbką, tak ciepła i kochana, mądra, dojrzała, szczera i prawdziwa... mogłabym tulić ekran ❤️klamka lubi tę wiadomość
-
Bea,czy ja mogę Cię prosić żebyś napisała do mnie priv?Przyjęłam Cię do przyjaciółek I próbowałam do Ciebie napisać Ale niestety,nie potrafię,a bardzo chciałabym się z Tobą skontaktować. Będzie mi miło jak napiszesz. Dziękuję.
Bea77_2 lubi tę wiadomość
Starania od 4,5 lat,3 ivf,1 poronienie,1 cb -
Kadetka wrote:Kochane... długo się nie odzywałam... dla własnego zdrowia psychicznego musiałam "odstawić" forum... teraz postanowiłam napisać do Was, aby dać Wam nadzieję... może któraś z Was dzięki temu wpisowi uwierzy, że jednak warto podjąć kolejną próbę, stoczyć kolejną bitwę.. niektóre z Was pewnie pamiętają moją historię, dla tych które nie - w skrócie.. przed 30 rż usłyszałam diagnozę która dla mnie była jak wyrok.. przedwczesne wygasanie czynności jajników.. AMH 0,04... krańcowo niskie.. szanse za dziecko = 0 .. lekarze nie dawali mi żadnych szans... dopiero na jakimś forum znalazłam informację o możliwości skorzystania z KD.. na początku nawet nie wiedziałam co oznacza ten tajemniczy skrót.. kiedy przeczytałam kilka historii, pomyślałam cudownie, ale jednak nie dla mnie..po jakimś czasie jednak dopuściłam do siebie myśl, że to jedyna droga aby dostąpić cudu macierzyństwa, ciąży, porodu... mój mąż jednak był zdecydowanie na nie... to był trudny czas, bardzo trudny.. bałam się, że nie zmieni zdania.. był na nie nawet dla samej procedury In vitro.. co dopiero z wykorzystaniem komórki dawczyni... na szczęście.. dany mu czas, wiele rozmów, rożnie przebiegających, z rozmaitymi argumentami, rożnie kończących się, wielokrotnie łzami, podsunięta lektura, nawet listy - tylko do niego, bo tak miałam pewność, że przeczyta do końca a w rozmowie wiecie, nie zawsze wszystko potoczy się tak jak chcemy i często nie zdążymy powiedzieć tego co chcieliśmy i w taki sposób w jaki zamierzaliśmy.. ostatecznie, zapadła decyzja - WALCZYMY. Naiwnie myślałam, że opcja z KD to praktycznie "pewniak" i kiedy po pierwszej procedurze okazało się, że mamy niezwykle mało zarodków.. (2 w 3dobie) popłynęły pierwsze łzy.. transferowaliśmy obydwa, co miało zwiększyć szansę... niestety... nie udało się... wówczas świat mi się zawalił po raz drugi.. jak wtedy kiedy usłyszałam "nigdy nie zajdzie pani w ciążę".. na szczęście nasz program gwarantował minimum 3 dobrej jakości zarodki w 3dobie rozwoju.. otrzymaliśmy wiec pakiet reklamacyjny (na kolejną pełną procedurę nie byłoby nas stać).. równo dwa miesiące później podeszliśmy drugi raz... nie mieliśmy już wpływu na wybór dawczyni - pakiet reklamacyjny wybierają embriolodzy w porozumieniu z lekarzem.. ale wiecie co? nie miało to dla mnie kompletnie znaczenia! Owszem istotna była grupa krwi, ale to zawsze dobierają do matki.. i tak z dobroci serca załogi poznaliśmy dane dotyczące ich wyboru, ale ja zalana łzami nawet nie patrzyłam na tą kartkę.. dla mnie istotne było aby była dla nich "sprawdzoną", pewniejszą niż tamta... okazało się, że z drugiego podejście embriolodzy byli bardzo zadowoleni! już w 3 dobie mieliśmy 4 piękne zarodki nadające się do transferu, a kolejne 3 pozostawili w chodowi do blastocysty.. (w sumie było 9 oocytow) znów zdecydowaliśmy się na podanie dwóch zarodków... licząc na wymarzone bliźnięta
po upływie kilku dni kiedy dowiedzieliśmy się, że żadnej z 3 pozostawionych zarodków nie nadawał się do zamrożenia, zaczęłam się martwić.. myślałam "jaką mam pewność, że któryś z tych dwóch transferowanych 3dnowych osiągnął w mojej macicy stadium blastocysty?"... mój niepokój okazał się niepotrzebny... już w 9 dpt zrobiłam pierwsza betę... żeby się nie katować czekaniem, pojechaliśmy do labu gdzie wynik dostaje się na maila w ciągu 2 godzin... z drżącym sercem sprawdzaliśmy profil... Beta 83!! siedziałam na kanapie z 2 godziny praktycznie bez ruchu... oczywiście najpierw zalałam się łzami w ramionach męża.. postanowiłam powtórzyć betę po 2 dniach - mało to historii o cb? wynik.. 277 ... i tak beta rosła nam o 200% - 300% w ciąg 48h!! po cichutku, każde z nas w swojej głowie myślało "czyżby bliźnięta?" i rzeczywiście... wizyta pęcherzykowa - mamy dwa pęcherzyki... następna wizyta... mamy dwa serduszka...choć dr cały czas mówiła "spokojnie, proszę się nie nastawiać" później znacznie osłabłam.. pewnie to typowe objawy ciąży + duże dawki leków.. praktycznie całymi dniami spalam, aż tu pewnego wieczora - krew... szpital, przeżyliśmy prawdziwe chwile grozy, bardzo się baliśmy.. na szczęście USG wykazało, ze obydwa serduszka biją, obserwacja kilkudniowa w szpitalu, w końcu wyjście i reżim łóżkowy w domu.. Kochane, aktualnie jestem w 9 tc bliźniaczej... powoli pozwalam sobie na cieszenie się tym faktem, bo niestety ale w takich sytuacjach w jakich "MY" jesteśmy, często boimy się cieszyć... za każdym razem kiedy "wiszę nad muszlą" myślę sobie, że to dobrze, bo to znak, że Maluszki się rozwijają
Przeczytałam Wasze ostatnie rozważania na temat KD, AZ itp... powiem Wam szczerze, na początku, jeszcze przed procedurą, czasami miałam takie myśli, taki żal, że nawet jeśli urodzę dziecko nie doszukam się w nim podobieństwa, czy to fizycznego czy charakterologicznego.. tak jakby mi jednak "ktoś coś zabrał"... KD jest to jednak danie nam - kobietom które nie mogą z własnych jajeczek począć dziecka, szansy na macierzyństwo... dla mnie cudowne jest to, ze noszę pod sercem kruszynki, które są częścią mojego męża, marzyłam o tym.. oczywiście gdyby to się nie udało, byłam gotowa na AZ.. kiedy już przystąpiliśmy do procedury, mąż oddał nasienie, czekaliśmy na rozwój sytuacji z zarodkami - oboje myśleliśmy już o NASZYCH zarodkach.. o naszych maleństwach, zupełnie nie miałam w głowie tego, że oocyty nie pochodziły ode mnie.. naprawdępytałam o to męża.. czy jeszcze o tym myśli i powiem Wam nawet się zdziwił... bo zupełnie o tym hmm "zapomniał" - nie wiem czy to do końca dobre słowo, bo oczywiście mamy tego świadomość ale nie myśli się o tym, to zostaje jakby za nami... liczy się to, że noszę pod sercem NASZE DZIECI.. tylko nasze - moje i mojego męża... te maleństwa mają po 3 cm a my już bardzo je kochamy, nie wydaje mi się, aby ktokolwiek kto doczekał się dzieciątka dzięki KD czy AZ kiedykolwiek żałował podjętej decyzji... to są dzieci rodzące się z ogromnej miłości rodziców, ich pełnej świadomości i wielkiego pragnienia.. dzieci wyczekane i kochane od pierwszego dnia ich życia...
Dziewczyny mocno trzymam za Was kciuki! Wiem, że podjęcie decyzji często nie jest łatwe, często tez partnerzy mają problem z podjęciem tych samych wyborów.. ale jeśli ktoś pragnie być rodzicem..
Ps. Szacun dla tych, które wytrwały i przeczytały tego przydługiego postaStarania od 4,5 lat,3 ivf,1 poronienie,1 cb -
nick nieaktualny
-
klamka wrote:Ponieważ po 6 miesiącach nic nie wychodziło z ciążą, zaczęłam chodzić po ginekologach. Żaden nic nie widział. No więc zdecydowałam się, na prawdziwy przegląd. Z pracy mieliśmy jakiś pakiet badań dla kobiet. Nie poszłabym się badać, gdyby nie te starania. Siedziałam na ovu dużo, mierzylam tempke, więc to nie były starania takie pi razy oko, tylko wiedziałam, że trafiamy w punkt. W tamtym czasie wydaje mi się, że mój mąż nie miał Azoospermii, bo u niego ona jest raczej mechaniczna, czyli jakiś zarost po jakiejś infekcji. Okazało się, że w ten pakiet wchodzi usg piersi. No i tak się zaczęła moja historia. W piątek wykryli guza, od razu do onkologia, onkolog mówi, we wtorek mogę cię operować. To był taki szok, że naprawdę nikt, NIKT nie mógł uwierzyć w to co się dzieje. Miałam raka piersi I stopnia, bez przerzutow do węzłów chłonnych. Przeszłam chemię na wszelki wypadek, bo zrobiliśmy badania genetyczne tego guza i zalecenie było żeby jednak ją podać. W moim wypadku mogliśmy odmówić, ale zaufalismy mojemu lekarzowi, który się okazało jest jednym z najlepszych w tym temacie w Grecji. Potem radioterapia, bo nie usunęli mi piersi, a jedynie wycieli guza. Ogólnie mój chirurg onkolog to artysta pierwszej klasy i nawet obecny ginek był pod dużym wrażeniem tego jak moja pierś wygląda. W bikini na plaży nikt by się nie kapnal, że miałam taką operację. A nawet bez stanika. Mam małą bliznę tylko. .
Jagoda7 wrote:PS. Joanna, cokolwiek było powodem tych "złych dni", mam nadzieję, że jest już lepiej.
Dziewczyny mam pytanie może trochę głupie często łapie infekcje intymne. Ostatnio sporo brałam probiotyków żeby wspomóc odporność i jest wtedy znacznie lepiej. Stąd moje pytanie czy jest jakieś badanie które pozwoliłoby wykluczyć powód tych częstych infekcji ???Czy to właśnie chodzi jedynie o słabą odporność???
klamka lubi tę wiadomość
29lat Słabe komórki
Amh 2.9
Październik 2019 nasienie
morfologia 0%
2*Iui
1 ivf p. Krótki wrześniem 2018
2 ivf p. Krótki luty 2019 słaba blastocyta 333:(
3 ivf Listopad 2019 Długi protokół mrozak 3dniowy
Transfer 18.01 -
klamka wrote:Ponieważ po 6 miesiącach nic nie wychodziło z ciążą, zaczęłam chodzić po ginekologach. Żaden nic nie widział. No więc zdecydowałam się, na prawdziwy przegląd. Z pracy mieliśmy jakiś pakiet badań dla kobiet. Nie poszłabym się badać, gdyby nie te starania. Siedziałam na ovu dużo, mierzylam tempke, więc to nie były starania takie pi razy oko, tylko wiedziałam, że trafiamy w punkt. W tamtym czasie wydaje mi się, że mój mąż nie miał Azoospermii, bo u niego ona jest raczej mechaniczna, czyli jakiś zarost po jakiejś infekcji. Okazało się, że w ten pakiet wchodzi usg piersi. No i tak się zaczęła moja historia. W piątek wykryli guza, od razu do onkologia, onkolog mówi, we wtorek mogę cię operować. To był taki szok, że naprawdę nikt, NIKT nie mógł uwierzyć w to co się dzieje. Miałam raka piersi I stopnia, bez przerzutow do węzłów chłonnych. Przeszłam chemię na wszelki wypadek, bo zrobiliśmy badania genetyczne tego guza i zalecenie było żeby jednak ją podać. W moim wypadku mogliśmy odmówić, ale zaufalismy mojemu lekarzowi, który się okazało jest jednym z najlepszych w tym temacie w Grecji. Potem radioterapia, bo nie usunęli mi piersi, a jedynie wycieli guza. Ogólnie mój chirurg onkolog to artysta pierwszej klasy i nawet obecny ginek był pod dużym wrażeniem tego jak moja pierś wygląda. W bikini na plaży nikt by się nie kapnal, że miałam taką operację. A nawet bez stanika. Mam małą bliznę tylko. .
Jagoda7 wrote:PS. Joanna, cokolwiek było powodem tych "złych dni", mam nadzieję, że jest już lepiej.
Dziewczyny mam pytanie może trochę głupie często łapie infekcje intymne. Ostatnio sporo brałam probiotyków żeby wspomóc odporność i jest wtedy znacznie lepiej. Stąd moje pytanie czy jest jakieś badanie które pozwoliłoby wykluczyć powód tych częstych infekcji ???Czy to właśnie chodzi jedynie o słabą odporność???
29lat Słabe komórki
Amh 2.9
Październik 2019 nasienie
morfologia 0%
2*Iui
1 ivf p. Krótki wrześniem 2018
2 ivf p. Krótki luty 2019 słaba blastocyta 333:(
3 ivf Listopad 2019 Długi protokół mrozak 3dniowy
Transfer 18.01 -
Joanna1212 wrote:Trochę lepiej ale zanim to wszystko się ustatkuje to jeszcze sporo czasu minie. Też na ten pierwszy ivf nastawiłam się pozytywnie i to rozczarowanie dało mi popalić mocno do tego zaczęłam się kłócić z moim mężem i wszystko się bardzo źle kumuluje...
Dziewczyny mam pytanie może trochę głupie często łapie infekcje intymne. Ostatnio sporo brałam probiotyków żeby wspomóc odporność i jest wtedy znacznie lepiej. Stąd moje pytanie czy jest jakieś badanie które pozwoliłoby wykluczyć powód tych częstych infekcji ???Czy to właśnie chodzi jedynie o słabą odporność???
Joanna, in vitro jest trudnym tematem dla par, które różnie to przechodzą, to jest przede wszystkim ogromny stres. Dla mnie osobiście najgorsze wcale nie są zastrzyki, punkcje, znieczulenie, transfery i tak dalej ... najgorsza jest ta niepewność, oczekiwanie co będzie dalej na każdym etapie: ile pęcherzyków, potem ile komórek, zarodków, czy zarodki przetrwają, no i potem beta - to mnie wykańcza psychicznie, chociaż ostatnio nauczyłam się już bardziej do tego dystansować niż za pierwszym razem i ostatnią porażkę zniosłam relatywnie dzielnie, chociaż nie twierdzę, że bezboleśnie, bo były łzy.
Mnie Mąż bardzo wspiera, ale ja dla odmiany mam inny problem. Przyznaję się do takich myśli, że mój Mąż jest taki cudowny, opiekuńczy do tego przystojny, a ja pozbawiam go czegoś tak ważnego w życiu, jak rodzicielstwo. Wprawdzie on nie nalega na dziecko, twierdzi, że może się bez tego obejść, ale w mojej głowie krążą myśli, że przeze mnie być może taki fantastyczny facet nigdy nie będzie tatą ... mam czasem takie straszne wyrzuty sumienia dyktowane miłością do Niego.
Z bardziej prozaicznych spraw - czy jeżeli leczysz infekcje intymne, to lekarz zleca lekarstwa też dla Twojego Męża. Chodzi o to, że czasem to jest takie błędne koło i powinno się leczyć oboje partnerów.
klamka lubi tę wiadomość
SonoHSG - ok, Mutacja MTHFR, Kariotypy ok
2017 - 2 x IMSI - PGS-NGS - transfer blastki - cb
Prolaktyna wreszcie prawidłowa
Histeroskopia zabiegowa
2018 - IMSI - 25.10. - transfer blastki
2019 - 09.03. - transfer 12A (3d) cb
NK 6%, ANA ujemne, KIR: Bx, PAI-1 - 4G/4G homozygota -
AmVormittag wrote:Kadetka, gratulacje!!!! Nudnej, spokojnej ciąży!!!
Mao, spokojnie, z AMH 1,5 to tak naprawdę nie ten wątekbo to nie jest niskie amh. Czy są jakieś inne czynniki zdrowotne? Długo się staracie? Co Was skłoniło do decyzji o ivf?
Niezapominajka, jak wrażenia po wizycie u Paligi?
A z takich detali- najdelikatniejsza podczas badania, ze wszystkich lekarzy,u których byłam, a było ich już trochę
Co u Ciebie?Tyle przeszliśmy, że wciąż nie wierzę, że Was mam..
Nigdy się nie poddawaj, bo warto walczyć.
Naturalsik ❤️
Po latach walki 💝 -
Klamka, Kadetka
Dezycja o KD i AZ jest bardzo trudną decyzją. Niestety często z biegiem czasu wątpliwości przybywa, a nie ubywa. Ja w takich chwilach zawsze zadaje sobie pytanie- "chcesz mieć dziecko, czy nie?".
Z drugiej strony często też zapala się u mnie lampka nadziei, która troszkę mąci mi plany ("a może warto próbować jeszcze", "może teraz by się udało?"), jednak niestety w pewnym momencie trzeba zrobić sobie bilans możliwości i szans. Spojrzeć na to wszystko chłodno.
Nie jest pewne, że KD/AZ się uda. To jest po prostu inna, dodatkowa szansa na macierzyństwo.Tyle przeszliśmy, że wciąż nie wierzę, że Was mam..
Nigdy się nie poddawaj, bo warto walczyć.
Naturalsik ❤️
Po latach walki 💝 -
nick nieaktualny
-
klamka wrote:Niezapominajko, u mnie akurat bylo odwrotnie z tymi watpliwosciami, a teraz bedac w ciazy autentycznie sa chwile, ze zapominam, ze mala nie jest z mojego jaja. Jest to kwestia indywidualna oczywiscie i moge sie tylko wypowiedziec jak to jest u mnie. Czasem jest tak, ze rozmawiam z kims, kto wie o kd, i mowie, ze mam nadzieje, ze malutka odziedziczy to i to po mnie... i potem sie dopiero zatrzymuje i mowie oj. Ale kazdy rozumie, skoro dawczyni byla wybrana podemnie.
Niektore mysli, i watpliwosci mnie nawiedzajace sa wedlug mnie bardziej dotyczace posiadania dziecka jako takiego, niz watpliwosci co do mojej i mojego meza decyzji. Wiadomo, roznosci przez glowe przechodza, tak jak juz wczesniej pisalam, ale patrzac przez pryzmat calej dotychczasowej ciazy, sa one takimi krotkimi iskierkami, ktore pojawiaja sie i gasna.
A jak bedzie pozniej, czy moje spojrzenie na wszystko sie zmieni, bede mogla sie z wami podzielic juz w marcu mam nadzieje z placu boju hhihihi:)
Ale podkreslam, to sa tylko i wylacznie moje odczucia
Klamka, pamiętam, że na tym wątku były już rozważania, czy powiedzieć kiedyś dziecku o tym, czy nie. Nie chciałabym na nowo rozpoczynać tej dyskusji, bo uważam, że w tym temacie każdy ma prawo do własnego zdania. Chciałabym jednak poznać Twoje, z perspektywy osoby, która już się na to zdecydowała.
Sama się nad tym zastanawiałam zadając sobie pytanie czy ja, teoretycznie jako dziecko z KD, chciałabym o tym wiedzieć i odpowiedziałam sobie, że nie. To nie wniosłoby nic pozytywnego do mojego życia, a wręcz zachwiałoby moim poczuciem tożsamości.
klamka lubi tę wiadomość
SonoHSG - ok, Mutacja MTHFR, Kariotypy ok
2017 - 2 x IMSI - PGS-NGS - transfer blastki - cb
Prolaktyna wreszcie prawidłowa
Histeroskopia zabiegowa
2018 - IMSI - 25.10. - transfer blastki
2019 - 09.03. - transfer 12A (3d) cb
NK 6%, ANA ujemne, KIR: Bx, PAI-1 - 4G/4G homozygota