IVF
-
WIADOMOŚĆ
-
Ostatnio nie jestem zbyt aktywna ale V. doskonale Cie rozumiem, kiedyś takie stany miałam tylko przed zbliżającą się @@@, teraz praktycznie non stop. Też zastanawiam się jak sobie pomóc bo sama ze sobą się już męczęOligospermia
2 IUI
25.01 pick up 9 zarodków zamrożonych
Transfer 1.03 zarodek 4aa 6dpt bhcg 33, 8dpt 69, 10dpt 148 13 dpt 744:))), 18 dpt 5518:)
-
nick nieaktualnyV. wrote:Wiem... To oczywiste, że nikt nie jest winny itd. Poza tym syty głodnego nie zrozumie. Martwię się tylko, że dojdzie do tego, że zacznę tych moich szczęśliwych, dzieciatych koleżanek unikać. Nie chcę tego, ale z drugiej strony to coraz bardziej boli. One zaczynają rodzić drugie dzieci, a ja nie mogę się doczekać na pierwsze, mimo że byłabym równie dobrą mamą. W takich chwilach mam ogromne poczucie niesprawiedliwości.
Giussta - ja mam 5.11 histero i drapanko. Wiec oby wyszly ok i kolejne crio po zabiegu byly szczesliwe
Triss - jam ostatnia do podtrzymywania zludnej nadziei, ale SIKANIEC 6 dpt? Zachowaj jeszcze troche wiary w malenstwo :*Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 października 2015, 10:52
triss lubi tę wiadomość
-
Kala bardzo mi przykro ze jeden babelek nie został z wami ale trzymam mocno kciuki za tego drugiego.
Lipa powodzenia na transferze.
V. Mam to samo, te same odczucia. Do tego jestem dziwna mam kontakt z koleżankami w ciąży lub tymi co mają 1 dziecko a jedna koleżanka jest w ciąży z drugim i nie mogę tego przeskoczyć, chciałabym ale nie umiem i unikam jej jak ognia. Mam zryty beret.maj- krótki protokół- 6 mrozaczków
15 czerwiec crio 2x8a beta: 9dpt- 31,20 /11dpt- 124,8/13dpt -306
-
nick nieaktualnySzkoda, że rząd, społeczeństwo, którego nie dotknęła niepłodność nie zdaje sobie sprawy z tego jak to wszystko, te niepowodzenia na nas wpływa... pomijając tony leków, zastrzyków... to nie tylko niedomoga fizyczna... ale ogromne obciążenie psychiczne... potem jak widzę, że ponad 10% ludzi uważa, że dzieci poczęte dzięki in vitro są tworem szatana... to chce mi się ryczeć na cały świat!! Kiedy mojemu ukochanemu Szymkowi- chrześniakowi całą noc dokuczały ząbki i nie mógł spać, trzymałam go na rękach tulac mocno do siebie i wyobrażałam sobie, że na niego ktoś mógłby powiedzieć, że jest tworem szatana... te piękne oczka, niewinne...patrzące razem ze mną na światło latarni przez okno... te łapki położone na moich ramionach... jak na taki CUD można tak powiedzieć... nie mogę się z tym pogodzić... nie mogę... oboje z Piotrem płakaliśmy z bezsilności po przeczytaniu tego.... zreszta... teraz pisząc do was też wyję jak wilk do księżyca...
ps... mnie nawet nie chce się z domu wychodzić... moje życie ogranicza się do rodziców, Szymka, który mieszka 300 km ode mnie i mojej przyjaciółki... i najwspanialszego mojego faceta...Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 października 2015, 11:02
triss, Libra lubią tę wiadomość
-
Kala maleństwo z Tobą zostanie... Kciuki za szybkie pojawienie się serduszka &&
Lipa powodzenia na transferze
V. doskonale Cię rozumiem. Do niedawna przeżywałam to samo co Ty. I wstyd mi było, że jestem taka zazdrosna, bo przecież każdemu życzę tego szczęścia, ale to jest normalne, szczególnie po długiej walce. -
nick nieaktualnyLipa powodzenia
Odezwij się po
Kaluś, trzymam kciuki za jedno dzieciątko, bardzo mi przykro że drugie nie zostało z Wami... Ale mocno wierze, że ten silny dzielny Kropuś zostanie z Mamą na 9 miesięcy
Sylwia, tak samo mam ... identiko... najgorsze, że te osoby z realnego życia nie rozumieją i nie chcą zrozumieć jak im opowiadam przez co przechodzę, ile leków, wyrzeczeń, jakieś zabiegi ( diagnostyczne , ale jednak nie są obojętne dla zdrowia) i nie chcą tego zrozumieć - urywają w pół słowa i zmieniają temat ... Poprostu olewka... na zasadzie dobrze ze ja mam dziecko i nie interesuje mnie to przez co przechodzisz ... Taki czuję "przekaz" od mlodych mamuś - moich koleżanek...
Nawet moja własna siostra glosowala na PIS ! Mowila, ze wierzy ze sie doczekam dzidziusia, ale teraz glosuje na PIS zeby jej syn mial normalną umowe o prace, a nie smieciowa itp. No fajnie ,..Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 października 2015, 11:16
-
Kala trzymaj się! Domyślam się, że jest trudno, ale musisz odnaleźć w sobie siłę by walczyć o drugą kruszynkę. Dasz radę!
Lipa to już dziś?! Wow! Daj znać po; jak było, jak się czujesz...Trzymamy kciuki!
V. wiem, że jest trudno. Ale choć powiedzenie, że co nas nie zabije, to nas wzmocni, jest dość oklepane, jest też bardzo prawdziwe. Kiedy 4 lata temu pochowałam mamę a rok później ukochaną babcię, świat mi runął. Wtedy z pomocą przyszedł mąż, brat, przyjacile... Dziś, choć nie ma dnia, żebym oddychała normalnie, jak wtedy kiedy One żyły, wstaję rano i wiem, że cokolwiek los mi rzuci pod nogi, podniosę to. Nauczyłam się brać i to co w życiu dobre i to, co złe. Ta pokora wbrew pozorom dodaje mi sił każdego dnia. I tego życzę też Tobie! Odnalezienia siły w sobie SkarbieBędę o Tobie myślała!
pragnaca dzidziusia, Kava, Konwalia, Mimbla, Fedra lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Kala, będzie dobrze, czekamy wszystkie na serduszko!
Triss sikaniec w 6dpt?!!! My invitrówki wiemy że tego się nie robi!
Lipa powodzenia!
Opu, ten kto nie przeżył tego co my nigdy tego nie zrozumie...
Ja osobiście odizolowalam się od znajomych którzy i tak nie zrozumieją mojej sytuacji. Może to źle, ale ja odczuwam ulgę. Mam oparcie w mężu, rodzicach, w Was też dziewczyny, bo Wy rozumiecie moje smuty i czujecie często to samo co ja, to mi starczy.triss, Libra lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyNo ja też sie odizolowałam, nawet nie chce mi się gadać. W ogole staram sie nie wchodzić w dyskusje z dzieciatymi, bo to bez sensu, ale tak jak pisalam odwiedzila mnie kolezanka sama pytala jak u nas ze staraniami ( wie ze mamy problem) ale generalnie widzialam ze sluchac jej sie nie chce, bo nie rozumie i nie chce zrozumiec... Powiedzialam jej Agata, nawet nie wiesz jak ja bym chciala nie wiedziec tych rzeczy ktorych musze sie nauczyc i poznac, wolalabym ta wiedze zamienic na slicznego bobasa ... naprawde nie zaglebiajac sie w to jak to sie wszystko dzieje ...
Oczywiscie nie musze mowic ze u niej to byla wpadka - nawet nie chciala dziecka miec TERAZ ... echhh
Rodzina mnie wspiera bardzo, ale siostra tym glosowaniem mnie wkurzylaale wiem ze chce dla mnie jak najlepiej i wierzy ze In vitro sie powiedzie
Ona mnie zmobilizowala do wziecia zwolnienia przed laparo ... ( mialam w pracy chora kolezanke) jakbym nie siedziaal w domu zarazilabym sie na sto procent i zabieg musialby byc odlozony po raz drugi juz take jestem jej wdzieczna za tego kopa bo ja "pracownik miesiaca"
pewnie bym siedziala w robocie ... Jeszcze zlozylam wczesniej wniosek o podwyzke i nie dostalam odpowiedzi ... a siostra mowi wez zadbaj w koncu o swoje zdrowie , pieprzyc robote , jak beda chcieli dadza ci podwyzke a jak nie to i tak nie dostanieszz nawet jakbys siedziala nadgodziny
Miala racje
i za tego kopa jestem jej wdzieczna , bo w koncu juz wszytsko za mna
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 października 2015, 11:34
Mimbla, Libra lubią tę wiadomość
-
Inska wrote:V. wiem, że jest trudno. Ale choć powiedzenie, że co nas nie zabije, to nas wzmocni, jest dość oklepane, jest też bardzo prawdziwe. Kiedy 4 lata temu pochowałam mamę a rok później ukochaną babcię, świat mi runął. Wtedy z pomocą przyszedł mąż, brat, przyjacile... Dziś, choć nie ma dnia, żebym oddychała normalnie, jak wtedy kiedy One żyły, wstaję rano i wiem, że cokolwiek los mi rzuci pod nogi, podniosę to. Nauczyłam się brać i to co w życiu dobre i to, co złe. Ta pokora wbrew pozorom dodaje mi sił każdego dnia. I tego życzę też Tobie! Odnalezienia siły w sobie Skarbie
Będę o Tobie myślała!
Masz rację, wiem... Ten rok hartuje mnie wyjątkowo mocno. Najpierw poważny wypadek brata, pół roku w szpitalach, walka o życie, teraz jego niepełnosprawność (uszkodzony rdzeń kręgowy, paraliż, jeździ na wózku... ma 24 lata...), o tym co się w tym czasie działo w moim domu i w mojej rodzinie nawet nie chcę pamiętać, jedna wielka otchłań rozpaczy, codzienna walka o to żeby nie dać się depresji, znaleźć coś pozytywnego, pocieszyć bliskich, wesprzeć brata którego to wszystko dotknęło... Do dzisiaj się z tego podnosimy, każdego dnia. Już wtedy wiedziałam, że mamy z mężem problem z płodnością, ale dopiero w połowie tego roku okazało się jak poważny. No i teraz in vitro, tu już znacie historię i wiecie jak się czuję, bo same macie podobnie. Paskudny rok, naprawdę paskudny... Ale tak jak mówisz, co nas nie zabije to nas wzmocni. Już się przekonałam, że jestem w stanie wytrzymać więcej niż mi się wydawało. Niemniej jednak modlę się, żebym już więcej wytrzymywać nie musiała, bo nie wiem ile jeszcze dam radę...
Przepraszam że wprowadziłam tu taki nastrój, no ale taki mam dzień właśnie3.5 roku ciężkiej walki, 3 pełne procedury IVF, 4 transfery, 1 ciąża... 8 tc -
triss sikaniec do śmieci 6 dpt beznadzieja za szybko czekamy na piękną bete ....
V to normalne w 100 % mam tak samo też się odcięłam od ludzi kolerzanek bo wszystkie są na tzw .innym etapie niz ja ...nie raz mam ochote sie poddac bo siły brakuje ...
mysza89
Leczenie od 2012 roku ,stymulacja clo 8 cykli ciąża biochemiczna 11 .10.2013 . 5.2014 clo 6 cykli bez rezultatu, maj 2015 kwalifikacja,12.06.15 @ -zaczynamy anty10.07 start stymulacji -Menopur +gonapeptyl,20.07 pick up,ET 25.07 blastusi 4BB
5.11 crio 4 BB
luty-3BC:(
2018 córeczka
2023 córeczka -
nick nieaktualnyshooa wrote:Mam to samo. Tv wlaczam jak chce obejrzec teleekspres albo film, czaaaasem jakies wiadomosci wieczorne. Jak widze jakies programy publicystyczne to zaczynam sie gotowac i musze szybko przelaczyc.
Tzn tak bylo do niedawna, teraz to juz nie wiem..tv chyba przez okno wywale bo po co mam to ogladac i sie wkurzac.
Zawsze to mowilam i zawsze bede powtarzac - syty glodnego nie zrozumie i ludzie ktorzy nie zetkneli sie z problemem nieplodnosci OSOBISCIE lub w najblizszej rodzinie nigdy nie beda w pelni rozumiec i szanowac uczuc ludzi tym dotknietych.Mimbla, Madzia82 lubią tę wiadomość
-
opu wrote:No ja też sie odizolowałam, nawet nie chce mi się gadać. W ogole staram sie nie wchodzić w dyskusje z dzieciatymi, bo to bez sensu, ale tak jak pisalam odwiedzila mnie kolezanka sama pytala jak u nas ze staraniami ( wie ze mamy problem) ale generalnie widzialam ze sluchac jej sie nie chce, bo nie rozumie i nie chce zrozumiec... Powiedzialam jej Agata, nawet nie wiesz jak ja bym chciala nie wiedziec tych rzeczy ktorych musze sie nauczyc i poznac, wolalabym ta wiedze zamienic na slicznego bobasa ... naprawde nie zaglebiajac sie w to jak to sie wszystko dzieje ...
Oczywiscie nie musze mowic ze u niej to byla wpadka - nawet nie chciala dziecka miec TERAZ ... echhh
Rodzina mnie wspiera bardzo, ale siostra tym glosowaniem mnie wkurzylaale wiem ze chce dla mnie jak najlepiej i wierzy ze In vitro sie powiedzie
Ona mnie zmobilizowala do wziecia zwolnienia przed laparo ... ( mialam w pracy chora kolezanke) jakbym nie siedziaal w domu zarazilabym sie na sto procent i zabieg musialby byc odlozony po raz drugi juz take jestem jej wdzieczna za tego kopa bo ja "pracownik miesiaca"
pewnie bym siedziala w robocie ... Jeszcze zlozylam wczesniej wniosek o podwyzke i nie dostalam odpowiedzi ... a siostra mowi wez zadbaj w koncu o swoje zdrowie , pieprzyc robote , jak beda chcieli dadza ci podwyzke a jak nie to i tak nie dostanieszz nawet jakbys siedziala nadgodziny
Miala racje
i za tego kopa jestem jej wdzieczna , bo w koncu juz wszytsko za mna
też mam taką kumpelę w realu. Pyta czasem "jak tam u Was" ale chyba sama nie kontroluje jaki jej się wtedy robi grymas. Zero rozumienia dla sytuacji. Zero chęci nawet wgłębiania w temat in-vitro, gdzie życie jest jednym wielkim czekaniem i tysiącem powodów do frustracji. Tak więc ja jej tylko odpowiadam zdawkowo na udawanym luzie. Autentycznie się wywnętrzać nie widzę sensu. U niej - ciąże to dwie wpadki, w tym jedna jeszcze na studiach. Ma już dwoje dzieci. NArzeka mi tylko na swoją pracę i męża, bo oboje pracują w budżetówce. Należą przy tym do osób które w życiu tej pracy nie zmienią, bo mają emeryturę zagwarantowaną, no i bezpieczną wypłatę - choć niską..
Pod wieloma względamijej świat jest obcy dla mnie mentalnie, a dziewczyna jest rok starsza ode mnie. Cóż, bywa. Hartuję przy niej swój charakter a spotykam się raz na kwartał co najwyżej. Częściej nie dałabym rady....
-
Jestem po kolejnym podglądaniu i zapadła decyzja, że punkcja w sobotę.
ALE, no włąśnie cholera musi być "ale": estradiol poszedł w górę bardzo słabiutko, wczoraj 705 dziś tylko 750, tak jakby wyhamował.
Pęcherzyki są w granicy 19mm więc jutro kończymy stymulację, po 16 dniach.
Czy któraś z Was miała podobnie, że któregoś dnia estradiol wyhamował a potem znowu poszedł w górę? -
A i tak najlepsze są pytania/docinki w stylu "To robicie to dziecko czy nie?", no szlag mnie trafia. Ostatnio idąc z mężem spotkaliśmy znajomą mojej mamy, ani to rodzina, gdzieś ją tam z widzenia kojarzę i tyle. A ona do mnie "Gdzie wózek?", takie rzeczy cisnęły mi się na usta, że sama się przeraziłamMoje dwa szczęścia ❤❤ urodzone 27.07.2016
-
Inska w takim razie trzymam kciuki za punkcje żeby wszystko się powiodło
co do estradiolu to nie wiem bo ja przed stymulacja.
Inska lubi tę wiadomość
maj- krótki protokół- 6 mrozaczków
15 czerwiec crio 2x8a beta: 9dpt- 31,20 /11dpt- 124,8/13dpt -306
-
Dzięki kochane za wsparcie. Niestety beta <0,1. Szczerze mówiąc nie wiem, co dalej. Wykorzystaliśmy wszystkie ładne zarodki, z których ciąży nie ma. Zostały nam 4 bardzo słabiutkie blastki 1bb. Na dzień dzisiejszy nie mam siły po nie wracać.
Będę zaglądać i kibicować Wam wszystkim :* -
nick nieaktualny