IVF
-
WIADOMOŚĆ
-
Sansiviera, z tym, ze jest to trudna decyzja jak najbardziej sie zgadzam, ale czy jest jedyna wlasciwa to kazdy juz musi zdecydowac sam. Rozne sa sytuacje. Znam pare, ktora miala jedno dziecko (i tylko tyle w zasadzie chcieli miec), ono zachorowalo i jedynym ratunkiem bylo rodzenstwo. Nikt inny nie mogl byc dawca. Zdecydowali sie tylko i wylacznie dla tego na drugie dziecko. I ktos powie - egoisci. Przeciez nie chcieli drugiego dziecka. Egoisci, zdecydowali sie tylko dlatego, ze nie bylo innego wyjscia. Egoisci - mogli czekac na dawce niespokrewnionego (ile? Kto to wie?). Mogli. Czy podjeli sluszna decyzje. Uwazam, ze nikt nie ma prawa tego oceniac i nikt nie mial prawa im mowic, ze postepuja wlasciwie czy nie. To byla ich decyzja. Duzo ich kosztowala. Teraz sa 4-osobowa rodzina. Szczesliwa. Gdyby sie nie zdecydowali to dzis mogliby byc malzenstwem, albo nawet i nie...
kapturnica, Kava lubią tę wiadomość
-
Ale powiem Wam jak probuje mnie przekonac moj maz. Ciagle powtarza, ze jak sie ktos decyduje na ttaki krok to bardzo musi im zalezec na dziecku i prawdopodobnie beda je bardzo kochac. Mowi, zebym sie zastanowila, ze jakbysmy my nie mogli miec dzieci to czy nie chcialabym poczuc dziecka po sercem. Owszem, mozna adoptowac dziecko z domu dziecka, nawet malenstwo, ale ile doswiadczen i wzruszen i radosci omija takie pary. Materialnie (nie oszukujmy chyba kazdy chcialby, zeby jego fasolka zyla w dostatku, nie mowie o zbednym przepychu, ale zwyczajnym dostatku) para, ktora stac na podejscie do procedury komercyjnie tez jako taki poziom zycia jest w stanie zapewnic - ze sporym prawdopodobienstwem. Para, ktora podchodzi do procedury z duzym prawdopodobienstwem sa to ludzie zgodni, wspierajacy sie wzajemnie, wiec mozna zalozyc, ze i dla fasolki tez by byli tacy...
Ale z drugiej strony, co jak sie okaze, ze nasze dziecko okaze sie miloscia zycia naszej oddanej fasolki. Szansa? Pewnie jedna na milion, ale jezeli...?kapturnica lubi tę wiadomość
-
Anatolka twoi znajomi byli w ciężkiej sytuacji, ale czy dali by szanse zarodkowi na życie gdyby nie zmusiła ich choroba dziecka ?? Mi chodzi o dawanie szansy tym maluszkom, które zostały w lodówce, bo miały mnniej szczęścia przy weryfikacji genetyka - mają być gorsze ?
-
Konwalia wrote:Kala to przeszłaś taką samą drogę jak ja. Ja też miałam bardzo wysokie ryzyko hiperstymulacji i odroczono mi transfer. Criotransfer miałam w drugim cyklu po punkcji. W takim razie trzymam kciuki za Twoją poniedziałkową betę. Myślę, że po prostu zarodek mógł się troszkę później zagnieździć i w poniedziałek beta już będzie wysoka oraz zadowalająca.
Konwalia dzięki, oby tak byłotransfer 10.11.2014 jednego malucha - 10 dpt beta 35 (*)
transfer 16.03.2015 dwóch maluchów -beta ujemna
transfer 02.10.2015 dwóch maluchów - 8dpt -92,7; 10dpt - 296,70; 12dpt - 506,80 [*][*]
Transfer 24.03.2017, 17.07.2017, 11.09.2017, 06.09.2018, 06.10.2018, 23.02.2019, 12.09.2019 jednego malucha - beta ujemna
Transfer 12.09.2019 - 10 dpt - 3,9; 12dpt - 0,8
Transfer 10.12.2019 - 10 dpt - 63,5; 12 dpt - 143,3; 17 dpt - 1077,0; 25 dpt - 8308,0 i jest ❤️ - 10tc [*]
Transfer 22.02.2021 - 10 dpt - 13,4; 12dpt - 4,2
Transfer 20.05.2021 -9 dpt - 91,4; 11 dpt- 219,0; 15dpt - 879,0; 19dpt-3787,0; 26dpt - 29510,0 i są ❤️❤️
[/url]
-
libellula83 wrote:jezeli Was to zainteresuje to tu we Wloszech jeszcze nie mowi sie o oddawaniu komorek lub zarodkow do adopcji,a przynajmniej nie w publicznych placowkach,dopiero niedawno weszlo prawo zezwalajace w ogole na ivf z komorkami dawcy. My musielismy dlatego bardzo przemyslec juz liczbe zapladnianych komorek,bo gdyby udalo sie zaplodnic wszystkie i przetrwalyby do mrozenia musielibysmy wszystkie wykorzystac. Dlatego odrazu po punkcji podpisalismy zgode na zaplodnienie komorek i ich ewentulane zamrozenie, za ktore tutaj sie nie placi,ale para podpisuje,ze jak tylko zdrowie kobiety na to pozwoli to musi swoje mrozaczki jak najszybciej "odebrac z zimowiska".
Co kraj to obyczaj. Chyba nie ma zlotego srodka. Natomiast wydaje mi sie, ze moze byc tu pole do naduzyc, dla par, ktorym zostaly nadprogramowe zarodki (w koncu nie kazdy musi marzyc o 5 dzieci...). Za odpowiednia kase wszedzie znajdzie sie lekarz, ktory wystawi zaswiadczenie, ze kolejne ciaze nie sa wskazane dla danej kobiety. Medyczny powod tez wymysli jak bedzie trzeba...kapturnica lubi tę wiadomość
-
MIKOLAY wrote:Anatolka twoi znajomi byli w ciężkiej sytuacji, ale czy dali by szanse zarodkowi na życie gdyby nie zmusiła ich choroba dziecka ?? Mi chodzi o dawanie szansy tym maluszkom, które zostały w lodówce, bo miały mnniej szczęścia przy weryfikacji genetyka - mają być gorsze ?
Oni akurat nie podchodzili do procedury. Ciaze byly naturalne. Jestem prawie pewna, ze gdyby nie ta sytuacja na drugie dziecko by sie nie zdecydowali. -
Anatolka wrote:Oni akurat nie podchodzili do procedury. Ciaze byly naturalne. Jestem prawie pewna, ze gdyby nie ta sytuacja na drugie dziecko by sie nie zdecydowali.
Ja się wypowiadam na temat mrożenia "na święte nigdy" zarodków, bo nie mamy odwagi podjąć decyzji. -
Konwalia wrote:Kala też jestem pacjentką dr D. Wierzę, że w poniedziałek zadzwoni z wysoką betą. Napisz proszę ilu dniowy miałaś podawany zarodek i w którym dpt była pierwsza beta?
Konwalia jak duzy byl twoj pęcherzyk? Widzialas ciążowy czy zoltkowy także? Serduszko juz bylo? Jeśli nie to kiedy wizyta?05.11 transfer 5dniowej blastocysty klasy 4 AB;
22.11 beta 6025 pęcherzyk 8.1 mm (5 tydz. 4 dzień ciąży) - czekamy na
28.11 beta 25280; jest
09.12 Szkrab mierzy 15 mm i pięknie bije mu(8 tydz. 2 dzień ciąży)
15.12 Szkrab mierzy 20 mm,bije 170 razy na minutę (9 tydz. 1 dzień ciąży)
-
Konwalia wrote:Kala też jestem pacjentką dr D. Wierzę, że w poniedziałek zadzwoni z wysoką betą. Napisz proszę ilu dniowy miałaś podawany zarodek i w którym dpt była pierwsza beta?
A sorki już widzę 11.6moj takze 17 dpt byl nieco mniejszy 8.1 mm (5 tydz i 4 d)
Konwalia lubi tę wiadomość
05.11 transfer 5dniowej blastocysty klasy 4 AB;
22.11 beta 6025 pęcherzyk 8.1 mm (5 tydz. 4 dzień ciąży) - czekamy na
28.11 beta 25280; jest
09.12 Szkrab mierzy 15 mm i pięknie bije mu(8 tydz. 2 dzień ciąży)
15.12 Szkrab mierzy 20 mm,bije 170 razy na minutę (9 tydz. 1 dzień ciąży)
-
MIKOLAY wrote:To teraz zgłupiałam, kompletnie nie rozumiem czemu przytoczyłaś ten przykład.
Ja się wypowiadam na temat mrożenia "na święte nigdy" zarodków, bo nie mamy odwagi podjąć decyzji.
Skojarzyli mi sie odnosnie Sansivierowych "trudnych, ale wlasciwych decyzji". To czy decyzje sa wlasciwe czy nie (niezaleznie od sytuacji takiej czy innej) kazdy musi podjac sam. Ja nigdy nikomu nie napisze, ze jedyna sluszna decyzja jest oddanie zarodkow do adopcji. Nawet gdybym sama dla siebie tak uwazala. To kazdy musi przetrawic sam. Ktos ma prawo uwazac, ze mrozenie "na swiete nigdy" za decyzje. Decyzje, ze absolutnie nie chce nieznanej przyszlosci (moze swietlanej a moze niekoniecznie) dla swojej fasolki. Ma do tego prawo. Ja nie wiem co zrobie jesli bede postawiona w takiej sytuacji. Zwyczajnie po ludzku nie wiem...Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 listopada 2014, 20:38
kapturnica, Beata.D lubią tę wiadomość
-
Konwalia wrote:Agness 17 dpt był pecherzyk ciążowy i zoltkowy. Serca nie było widać. Na wizytę do kliniki zapraszano mnie na początku grudnia, ale ja wybieram się do gina ciążowego po 11 grudnia a do kliniki nie idę.
Mi kazala przyjść w piątek na wizytę serduszkowa... dzis widzialam na usg pęcherzyk ciążowy o wielkości 8.1 mm nic mi więcej nie mowila- tylko ze wszystko jak na ten czas jest prawidlowo i ze w piatek juz będzie serduszko- mi się wydaje ze to za wczesnie. Sama nie wiem... a powiedz mi pęcherzyk zoltkowy widac wyraznie na usg? Bo na moim zdjęciu w pęcherzyku ciążowy jest taka ..plamka.. ale zupełnie nie wiem coz to jest
Wracasz do swojego gina i oczywiście mówisz ze to ciaza z in vitro?Anatolka lubi tę wiadomość
05.11 transfer 5dniowej blastocysty klasy 4 AB;
22.11 beta 6025 pęcherzyk 8.1 mm (5 tydz. 4 dzień ciąży) - czekamy na
28.11 beta 25280; jest
09.12 Szkrab mierzy 15 mm i pięknie bije mu(8 tydz. 2 dzień ciąży)
15.12 Szkrab mierzy 20 mm,bije 170 razy na minutę (9 tydz. 1 dzień ciąży)
-
Ja już jestem po wizycie w klinice.Dziś jest 7 dzień stymulacji lewy jajnik lepiej zareagował niż prawy. Mam 3 pęcherzyki 14mm lekarz powiedział,że musi mieć co najmniej 17mm. Jutro i w poniedziałek jeszcze mam brać zastrzyki i w poniedziałek kontrola. Kochane ile miałyscie pęcherzyków czy to ma znaczenie ,ze im więcej tym lepiej bo już sama nie wiem:(
Kochane powiedzcie proszę czy z trzema pęcherzykami sa jakieś szanse powodzenia. Z tego co czytałam to wiele z Was miało dość sporo pęcherzyków 13,18,20 a ja tylko 3:(
DŁUGIE CYKLE BRAK MIESIĄCZKI -
Konwalia wrote:Kicinia, ja miałam criotransfer na cyklu naturalnym. Brałam jedynie duphaston.
Kuciak martwię się Twoim krwawieniem, ale w pierwszym trymestrze tak może się zdarzyć. Mam nadzieję, że szybko przejdzie. Ja miałam brązowe plamienia i po 4 dniach ustały. Lekarz powiedział, że mogło to być oczyszczanie macicy lub zaschnięta krew po implantacji.
No to ja Wam teraz Dziewczyny powiem , bo widzę , że rozmowa na temat adopcji zarodków się tu toczy.
Otóż pytałam o badania i leki przy crio ponieważ zdecydowaliśmy się z mężem właśnie na adopcję zarodków.
W sumie to zdecydowało za nas życie , bo to nasza jedyna szansa by doczekać się upragnionego dziecka .
Choruję na endometriozę III stopnia , mam niedrożne jajowody , AMH 0,4 (w kwietniu br. ) mąż słabe nasienie .
Jak się domyślacie nie kwalifikujemy się do rządowego In Vitro ,próbowaliśmy tez dostać się do badań klinicznych , to jednak tez nam odmówiono.
Dzięki Kobietom takim jak Wy i Waszej dobrej woli wiele par takich jak ma jakąkolwiek szanse na dziecko .
Na prywatne In Vitro Nas nigdy stać nie będzie .
Przeszliśmy już dużo i straciliśmy nadzieję , ale gdy dowiedzieliśmy się o możliwości adopcji zarodków zdecydowaliśmy się bez wahania .
Dziwię się niektórym kobietom , które chcą podchodzić do AZ i na forach pytają czy jest możliwość dobrania zarodka pod względem wyglądu np kolor oczy czy włosów .
Dla nam nie ważny jest wygląd .
Dla nas liczy się aby mieć dziecko które będziemy kocham ponad życie .
Dodam , że obdzwoniłam wiele klinik i tylko w nielicznych adopcja zarodka jest nieodpłatna , płaci się tylko za transfer , ewentualne badania przed i leki .
Także jeśli zdecydujecie się już aby oddać swoje zarodki do adopcji dowiedzcie się czy klinika nie chce czasem na nich jeszcze zarobić .
W jednej klinice cena zarodka ( jednego ) to koszt 1500 zł.
W klinice na którą zdecydowaliśmy się zarodek się adoptuje , a nie kupuje , bo jak to ładnie powiedziała Pani w sekretariacie to jest dar serca dobrych ludzi ,a nie towar .
W pełni się z nią zgadzam .
No to się rozpisałam trochę .
Ale chciałam żebyście wiedziały , że takie magiczne zarodki są cudem dla ludzi takich jak ja
Pozdrawiam .
Jeśli mogłybyście mi napisać jeszcze jakie ewentualne badania robiłyście przed crio to będę wdzięczna .GabiK, Beata.D, Lenuś, Ginger84, Ann84, agness.aa24, Konwalia, martusia1986, czarownica_tea, kapturnica, Tosia 1981, Kava, paszczakin lubią tę wiadomość
-
Kicinia a możesz napisać, w której klinice jesteś?
Ja przed criotransferem nie robiłam żadnych badań. Ale ja jak większość tu dziewczyn miałam pełną procedurę przed którą robiliśmy z mężem dość sporo badań. W Twoim przypadku może być inaczej.
Ja sama też rozmyślam co zrobię, jak będę miała nadliczbowe zarodki. I na pewno dla mnie łatwiejsza byłaby to decyzja, jakbym wiedziała, że klinika nie sprzedaje ich, tylko daje potrzebującym parom. A że sama czekałam na maleństwo ładnych pare lat, to wyobrażam sobie ból i cierpienie takich par, co nie mają szans mieć zarodka ze swoich genów. Ja też kiedyś usłyszałam, że swojego dziecka nigdy mieć nie będę.kicinia lubi tę wiadomość
-
Madzia82 wrote:Kicinia a możesz napisać, w której klinice jesteś?
Ja przed criotransferem nie robiłam żadnych badań. Ale ja jak większość tu dziewczyn miałam pełną procedurę przed którą robiliśmy z mężem dość sporo badań. W Twoim przypadku może być inaczej.
Ja sama też rozmyślam co zrobię, jak będę miała nadliczbowe zarodki. I na pewno dla mnie łatwiejsza byłaby to decyzja, jakbym wiedziała, że klinika nie sprzedaje ich, tylko daje potrzebującym parom. A że sama czekałam na maleństwo ładnych pare lat, to wyobrażam sobie ból i cierpienie takich par, co nie mają szans mieć zarodka ze swoich genów. Ja też kiedyś usłyszałam, że swojego dziecka nigdy mieć nie będę.
Tak to wielki ból , ale po tylu przejściach geny nie są już ważne .
Ważna jest miłość którą chcemy przelać na to maleństwo ,które da nam tyle szczęścia .
Powiem tylko tyle, że chyba najbardziej znana klinika w PL zażyczyła sobie zapłaty za zarodki . Nie wiem czy mogę tu rzucać nazwami.