Kto stara sie o pierwsze dziecko i jeszcze nie ma?
-
WIADOMOŚĆ
-
Mitolka wrote:To będzie moja 3 i mam nadzieję że ostatnia i rzeczywiście jak któraś z was długo się stara i nic nie wynika to powinna zrobić, mi np wyszedł wodniak jajowodu, którego kompletnie nie było widać na USG..Ania
Dwie nieudane inseminacje -
Mitolka wrote:Misia88, endometriozie często towarzyszą bolesne i obfite okresy.. no i ten marker można zrobić, ale sama nie wiem czy jest miarodajny, bo mi np wyszedł w normie, a niestety jestem posiadaczką tej wrednej chorobyAnia
Dwie nieudane inseminacje -
Mitolka wrote:U mnie wszystko jest problemem, wszystkiego po troszku ale chyba immunologia, bo po 1 procedurze okazało się że komórki są ok, tworzą się fajne zarodki, ale nie ma implantacji..Ania
Dwie nieudane inseminacje -
Mitolka wrote:Misia88, endometriozie często towarzyszą bolesne i obfite okresy.. no i ten marker można zrobić, ale sama nie wiem czy jest miarodajny, bo mi np wyszedł w normie, a niestety jestem posiadaczką tej wrednej choroby
Kochane dziękuję Wam wszystkim za tak liczne odpowiedzi :* !!!
Jestem wściekła że lekarz wgl nawet się nie zająknął żeby przeprowadzić.. po drożności stwierdził że jest ok więc tylko in vitro.
Jeśli chodzi o miesiączki to ja właśnie mam bardzo krótkie ok 4 dni i skąpe, może dlatego nie zasugerował laparoskopii ? Ehhh powiem Wam że już nerwa złapałam od rana . Lekarz jeden z najlepszych, prywatna wizyta 250 zł ,od 2 lat chodziłam i tyle rzeczy się okazuje że nie doradził , zlecił..
Najwyżej jeśli po szczepieniach się nie uda to zrobię sobie to badanie i wybiorę się do innego lekarza po skierowanie..
Czas pokaże..
Dzięki wielkie jeszcze raz za wyjaśnienie :* -
Anulka.f wrote:Misia ja tez mam taki dzien, mam chandre. Jakie masz sposoby na chandre?
Z tego co mi wiadomo to tylko laparoskopia moze potwierdzic lub wykluczyc endometrioze. Laparoskopie sie zaleca zawsze jak wszystkie badania sa ok a ciazy nie ma. Dlatego uwazam ze powinnas miec laparoskopie diagnostyczna zeby wykluczyc na sto procent endometrioze. Duzo ludzi ktorym sie wczesniej nie udawalo zachodzi po laparoskopii w ciaze.Powinno sie tez zrobic marker ca 125. Podwyzszony moze sugerowac endometrioze. Nie mowie ze ja masz tylko ze warto ja wykluczyc. Laparoskopia to nic strasznego ja mialam juz nie wiem ile razy. Diagnostyczna wyglada tak ze przez pepek oglada sie a operacyjna tak ze robi sie bo bokach brzucha male naciecia zamiast normalnego ciecia. Dlatego szybko dochodzi sie do siebie. Podczas laparoskopii sprawdza sie tez jajowody. Ogniska endometriozy moga byc wszedzie nie tylko w jajowodach dlatego sama droznosc nie pokaze jaka jest sytuacja. A stany zapalne jakie moze powodowac endometrioza nie sprzyjaja zagniezdzeniu. Zrosty,ogniska itp wykaze tylko laparoskopia. Rezonans wykaze ogniska ale tych bardzo malych nie. Laparoskopia jest malo inwazyjna a wielu ludziom sie po niej udaje.
Anulka dziękuję za tak dobre wytłumaczenie :*
A jak sobie radzę ? Winko i dobry film z mężem hahhaha narazie to pomaga
Plus organizowanie wyjazdów - uwielbiam podróżować więc śledzę miejsca , loty na przyszły rok żeby w razie w jak się nic nie uda rzucić się w wir podróży tak myślę że będzie mi łatwiej znieść porażkę jeśli szczepienia nic nie wniosą .. ale póki co wierzę że się uda
Dziękuję Wam za wsparcie i za wszystkie Wasze historię , dzięki Nim człowiek widzi że jeśli jedno się nie uda można szukać przyczyny w czymś innym szkoda że tylko lekarze tak to olewają .. -
Cześć dziewczyny! Bardzo Wam dziękuję za ten wątek bo dzięki temu widzę, że nie jestem sama. Z mężem staramy się od roku, póki co ani jednego pozytywnego testu 😔. Badania laboratoryjne w normie i u mnie i u niego. Ale niestety endometrioza i niedrożny lewy jajowód. Jestem po 3 laparoskopiach, w jednej klinice od razu dostalismy wskazanie do in vitro. Teraz zmieniliśmy klinike, nowy lekarz widzi jeszcze szanse na naturalne zajscie ale ze stymulacją i monitoringiem (bo w tamtej klinice tego nie probowali). Jestem świeżo bo badaniu drożności dlatego podobno szanse teraz są większe. Aktualnie jestem 4 dni po zastrzyku Ovitrelle i zaczęłam przyjmować progesteron (miałam brązowe plamienia przed miesiączką co może sugerować niewydolność ciałka żółtego - w poprzedniej klinice nikt nawet o to nie zapytał). Trzymam za Was dziewczyny mocno kciuki 🤞
Niestety widze, że te starania nienajlepiej odbijają się na naszym małżeństwie... 😓 -
Szarloo wrote:Cześć dziewczyny! Bardzo Wam dziękuję za ten wątek bo dzięki temu widzę, że nie jestem sama. Z mężem staramy się od roku, póki co ani jednego pozytywnego testu 😔. Badania laboratoryjne w normie i u mnie i u niego. Ale niestety endometrioza i niedrożny lewy jajowód. Jestem po 3 laparoskopiach, w jednej klinice od razu dostalismy wskazanie do in vitro. Teraz zmieniliśmy klinike, nowy lekarz widzi jeszcze szanse na naturalne zajscie ale ze stymulacją i monitoringiem (bo w tamtej klinice tego nie probowali). Jestem świeżo bo badaniu drożności dlatego podobno szanse teraz są większe. Aktualnie jestem 4 dni po zastrzyku Ovitrelle i zaczęłam przyjmować progesteron (miałam brązowe plamienia przed miesiączką co może sugerować niewydolność ciałka żółtego - w poprzedniej klinice nikt nawet o to nie zapytał). Trzymam za Was dziewczyny mocno kciuki 🤞
Niestety widze, że te starania nienajlepiej odbijają się na naszym małżeństwie... 😓
Witaj. Pamiętaj, że niepłodność dotyczy zawsze pary. A badałas krzywą cukrową i insulinową? Poziom kwasu foliowego, homocysteine? Niestety z tego co widzę na forum często kobiety piszą, że starania źle wpływają na związek. Najważniejsze to dużo rozmawiać, nie obwiniać się wzajemnie i mimo że to trudne nie pozwolić, aby Twój świat kręcił się tylko wokół starań. Trzeba wspólnie dbać o związek. A gdyby jednak było coraz gorzej to warto iść do poradni. Bo szkoda aby starania zniszczyły to co Was łączy. Taka walka powinna Was połączyć, nie dzielić. I wiem, że hormony, które często są włączane do leczenia nie pomagają psychicznie i bardzo wpływają zachowanie, samopoczucie kobiety. Także warto powiedzieć o tym Partnerowi, aby był trochę wyrozumiały. Powodzenia i witaj mam nadzieję, że nie na długo:)Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 listopada 2021, 12:15
-
Bunkierka wrote:Chwilowo nie przykładam do starań większej wagi. Gdyby się udało, bardzo bym się cieszyła.. ale jakoś wątpię, że nagle zdarzy się cud... Wprowadziłam zmiany w diecie, witaminy metylowane, acard i odkładamy na in vitro. Oswajam się z myślą, że będę musiała podejść do całej procedury:(
Pomału sobie wypisz co ważne, abyś zbadała. Na początek: hormony, amh, badania dotyczące tarczycy (to możesz zrobić na NFZ), homocysteine, kwas foliowy i krzywą cukrową (to też na NFZ) oraz razem z cukrową, krzywą insulinową(to badanie jest płatne), witaminę B12 i d3. I jak tu wyniki wszystkie wyjdą super to dopiero może badanie w kierunku trombofillie (na stronie testdna.pl wychodzi bardzo tanio). Możesz z mężem zrobić badanie kariotypu na NFZ, póki Ci się nie śpieszy i wyniku badania nie potrzebujesz na już.. Też trochę się czeka na wizytę, wyniki, ale zawsze to parę zł oszczędności. Masz dobrego lekarza od endometriozy? Bo może trzeba usunąć zmiany, które ta choroba zrobiła. Trudno kierować, bo każdy przypadek jest inny. I endometrioza to bardzo skomplikowana choroba.. Niestety nie wiem, czy szybciej jajniki się zużywają. Najlepiej zrobić badanie Amh, abyś wiedziała jak wygląda u Ciebie sytuacja. Najważniejsze, aby zaufać lekarzowi i wierzyć, że się udaAnia
Dwie nieudane inseminacje -
Szarloo wrote:Cześć dziewczyny! Bardzo Wam dziękuję za ten wątek bo dzięki temu widzę, że nie jestem sama. Z mężem staramy się od roku, póki co ani jednego pozytywnego testu 😔. Badania laboratoryjne w normie i u mnie i u niego. Ale niestety endometrioza i niedrożny lewy jajowód. Jestem po 3 laparoskopiach, w jednej klinice od razu dostalismy wskazanie do in vitro. Teraz zmieniliśmy klinike, nowy lekarz widzi jeszcze szanse na naturalne zajscie ale ze stymulacją i monitoringiem (bo w tamtej klinice tego nie probowali). Jestem świeżo bo badaniu drożności dlatego podobno szanse teraz są większe. Aktualnie jestem 4 dni po zastrzyku Ovitrelle i zaczęłam przyjmować progesteron (miałam brązowe plamienia przed miesiączką co może sugerować niewydolność ciałka żółtego - w poprzedniej klinice nikt nawet o to nie zapytał). Trzymam za Was dziewczyny mocno kciuki 🤞
Niestety widze, że te starania nienajlepiej odbijają się na naszym małżeństwie... 😓Ania
Dwie nieudane inseminacje -
MISIA88 wrote:Anulka dziękuję za tak dobre wytłumaczenie :*
A jak sobie radzę ? Winko i dobry film z mężem hahhaha narazie to pomaga
Plus organizowanie wyjazdów - uwielbiam podróżować więc śledzę miejsca , loty na przyszły rok żeby w razie w jak się nic nie uda rzucić się w wir podróży tak myślę że będzie mi łatwiej znieść porażkę jeśli szczepienia nic nie wniosą .. ale póki co wierzę że się uda
Dziękuję Wam za wsparcie i za wszystkie Wasze historię , dzięki Nim człowiek widzi że jeśli jedno się nie uda można szukać przyczyny w czymś innym szkoda że tylko lekarze tak to olewają ..Ania
Dwie nieudane inseminacje -
Jakie jest Wasze zdanie dziewczyny na temat szczepienia? Szczepicie sie? Ja jakos nie pale sie do tego jakos mam taki opor. Poza tym choruja tez ludzie zaszczepieni.Ten caly covid mocno mnie przygnebil. Boje sie nawet pojsc do sklepu by tego nie zlapac, ze to mzoe jeszcze zaszkodzic w straniach, wplynac na plodnosc.Ania
Dwie nieudane inseminacje -
Bunkierka wrote:Witaj. Pamiętaj, że niepłodność dotyczy zawsze pary. A badałas krzywą cukrową i insulinową? Poziom kwasu foliowego, homocysteine? Niestety z tego co widzę na forum często kobiety piszą, że starania źle wpływają na związek. Najważniejsze to dużo rozmawiać, nie obwiniać się wzajemnie i mimo że to trudne nie pozwolić, aby Twój świat kręcił się tylko wokół starań. Trzeba wspólnie dbać o związek. A gdyby jednak było coraz gorzej to warto iść do poradni. Bo szkoda aby starania zniszczyły to co Was łączy. Taka walka powinna Was połączyć, nie dzielić. I wiem, że hormony, które często są włączane do leczenia nie pomagają psychicznie i bardzo wpływają zachowanie, samopoczucie kobiety. Także warto powiedzieć o tym Partnerowi, aby był trochę wyrozumiały. Powodzenia i witaj mam nadzieję, że nie na długo:)
Krzywą będę mierzyć dopiero w przyszłym tygodniu (też zalecenie od nowego lekarza, poprzedni nie zlecał 🤷♀️). Kwasu foliowego i homocysteiny też jeszcze nikt nie zlecił staram się z mężem dużo rozmawiać o tym co czuje i o tym, że przecież to my chcemy mieć dziecko a nie tylko ja. I niby ok, tak, tak, ale gdzieś tam w środku czuje, że jestem z tym sama. Najwięcej spiny jest oczywiście w trakcie dni płodnych bo ja fiksuje, że przecież trzeba a mąż sie wkurza, że wywieram presje i on sie blokuje. Pewnie ma racje i staram się pracować nad sobą i odpuszczać, ale z tyłu głowy boję się "straconego cyklu". Chyba ta poradnia dla par to jedyne sensowne rozwiązanie...
Staram się też, żeby całe życie nie kręciło się wokół starań ale im dalej idziemy w diagnostykę i leki tym jest ciężej bo więcej rzeczy mi o tym przypomina 🤦♀️
W tym cyklu trafiliśmy na wizyte na chwilę przed owulacją, więc dostałam tylko ovitrelle i progesteron, jeżeli się nie uda zajsc to mam sie zgłosić na samym początku kolejnego cyklu, żeby wejść już w pełną stymulacja (ale nie wiem jeszcze co to będą za leki, dowiem się na wizycie).
-
Anulka.f wrote:Jakie jest Wasze zdanie dziewczyny na temat szczepienia? Szczepicie sie? Ja jakos nie pale sie do tego jakos mam taki opor. Poza tym choruja tez ludzie zaszczepieni.Ten caly covid mocno mnie przygnebil. Boje sie nawet pojsc do sklepu by tego nie zlapac, ze to mzoe jeszcze zaszkodzic w straniach, wplynac na plodnosc.
Ja przez Covida musiałam wywrócić życie do góry nogami.. pracowałam w biurze podróży 7 lat , dwa razy do roku wyjazdy w świat przyszedł covid i ponad rok siedziałam w domu bo biuro było zamknięte.. strasznie mnie to dołowało plus bezskuteczne starania o dziecko . Postanowiłam coś zmienić i zmieniłam pracę , pracuje w biurze jako kadrowa w firmie która z covidem ma dużo wspólnego gdyż jest to firma transportu medycznego .. ja się nie szczepie póki co gdyż od roku mam kontakt z pracownikami którzy przewożą chorych na Covida i chyba się uodporniłam bo odpukac nie złapałam nic a tak jak pisze kontakt mam codziennie a nie siedzę w masce i jakoś ostrożna nie jestem.. nie szczepie się póki co bo mam znajomych którzy się zaszczepili a i tak teraz są w izolacji chorzy.. także stwierdziłam że i tak dość przyjmuje od dawna leków , teraz szczepienia limfocytami więc narazie ingerencji w organizm i tak dużo .. -
Anulka.f wrote:Jakie jest Wasze zdanie dziewczyny na temat szczepienia? Szczepicie sie? Ja jakos nie pale sie do tego jakos mam taki opor. Poza tym choruja tez ludzie zaszczepieni.Ten caly covid mocno mnie przygnebil. Boje sie nawet pojsc do sklepu by tego nie zlapac, ze to mzoe jeszcze zaszkodzic w straniach, wplynac na plodnosc.
Ja się nie szczepię.
Lekarz powiedział, że w przypadku zaszczepienia się jednodawkowym Johnsonem musiałabym odczekać minimum miesiąc do kolejnego transferu.Immunologia. Drastycznie wysokie TNF.
I-VII transferów - niskie bety lub bety zerowe.
VIII transfer na immunoglobulinach. Wysokie bety od początku. Dziecko na świecie. Ciąża to matematyka. -
Cześć dziewczyny. Dołączę i ja. Super, że jest taki wątek , że poznamy się od początku, bo jak przeglądałam forum to dziewczyny tu już przebyły długa drogę i dobrze się znają, albo wątki wygasły 😁
Więc opowiem trochę o mnie. Staram się z narzeczonym od pół roku naturalnie, niestety moja endometrioza, która jest upierdliwa i strasznie bolesna w niektórych dniach cyklu, znacznie mi to utrudnia. Niestety nic z tym nie zrobią, bo mam niskie amh 0.7 😔 Do tego nam jeszcze niedoczynność tarczycy i insulinooporność. Dałam sobie ostatni cykl starań (bo już mam dość bólu brzucha od tej wrednej endo 😏) i idę do swojego nowego lekarza po jakąś pomoc. Jestem teraz w połowie cyklu, więc zobaczymy co będzie dalej.
Trzymam kciuki za nas wszystkie, oby w końcu się udało ❤️🙋🏻♀️ 30 l.
❌ podejrzenie endometriozy
❌ AMH 0,74 --> 0,42 --> 0,50 --> 0.94😔😔
❌ insulinooporność
〰️ niedoczynność tarczycy uregulowana tabletkami TSH 1,49
💁♂️31 l.
👩❤️👨 starania na poważnie od 04.2021 -
Niestety in vitro narazie odpada, ze względu na kolosalne koszta na które obecnie nie mogę sobie pozwolić 😔 Dlatego chciałam sobie dać jeszcze chwilę, być może odpuścić trochę bo może za bardzo się nakręcam. Wiem, że dopiero jestem praktycznie na początku drogi i podziwiam wszystkie kobiety, które tak dzielnie walczą 💪 Dziewczyny skąd macie taką siłę ? Ale ja czasem już mam dość i obawiam się tego co mnie czeka, bo bardzo duszę w sobie wszystko i bardzo się przejmuję kolejnymi bezowocnymi cyklami.
Dodam może, że jestem po jednym poronieniu w tamtym roku w styczniu, ale niestety to była pusta ciąża. Lekarz mówił, że po 3 miesiącach można spowrotem się starać ale najpierw muszę się przebadać. Ja niestety odpuściłam. Więc dopiero w tym roku zrobiłam badania, a endo dokucza mi od roku bo wcześniej nie miałam żadnych objawów.
Na insulinooporność biorę metforminę i zmieniłam dietę i czuję się nawet lepiej. Bardziej dbam o siebie, biorę witaminy, tarczyca też jest regulowana tabletkami 😉 A to zawsze już może o krok bliżej do upragnionego malucha 🥰
Krakowska lubi tę wiadomość
🙋🏻♀️ 30 l.
❌ podejrzenie endometriozy
❌ AMH 0,74 --> 0,42 --> 0,50 --> 0.94😔😔
❌ insulinooporność
〰️ niedoczynność tarczycy uregulowana tabletkami TSH 1,49
💁♂️31 l.
👩❤️👨 starania na poważnie od 04.2021 -
Mitolka wrote:Niestety tak już jest, że życie jest podporządkowane tylko temu i każdą swoją decyzję uzależniasz od tego że może jakimś cudem zaszłaś w ciążę i nie możesz robić tego czy owego, ja np miałam tak że po owulacji zero alko, żadnych ćwiczeń fizycznych no poprostu paranoja, ale chyba z czasem zaczynam odpuszczać.. co ma być to będzie..
Owulację masz potwierdzone?? Prolaktyna ok? AMH? Krzywa cukrowa i insulinowa? Tarczyca? to w zasadzie takie podstawy..
Nie miałam jeszcze nigdy robionego monitoringu, lekarz powiedział, że z tym wjedziemy w kolejnym cyklu juz przy pełnej stymulacji. Do tej pory robiłam tylko testy owulacyjne (clearblue) i wg nich miałam owulacje w każdym cyklu. Prolaktyna w tej chwili w normie (ale jestem po leczeniu hiperprolaktynemii), AMH 3,5 więc lekarz powiedział, że dobre, krzywą tak jak pisałam będę robić we wtorek, tarczyca pod kontrolą (mam niedoczynność ale badałam hormony w zeszłym tygodniu i tsh utrzymuje się na poziome 1 więc też chyba nieźle).
No ja teraz już i tak trochę wyluzowałam - bo na początku starań miałam wrażenie, że moje życie dzieli się na dwie części przed i po owulacji i wszystko było temu podporządkowane. Teraz już raczej wariuje tylko przy dniach płodnych (może to brzmi głupio ale ja mam wrażenie, że przeszłam długą drogę żeby do tego dojść 🤦♀️).
Co do szczepień - ja jestem po przechorowaniu (i to takim dosyć mocnym bo chyba pierwszy raz w życiu leżałam bite dwa tygodnie w łóżku) i szczepieniu dwiema dawkami, mąż nie chorował ale też przyjął dwie dawki Pfizera. Rozmawialiśmy z lekarzem co sądzi o trzeciej dawce - powiedział, że wg niego powinniśmy się zaszczepić jak będzie taka możliwość... -
Kiniula91 wrote:Niestety in vitro narazie odpada, ze względu na kolosalne koszta na które obecnie nie mogę sobie pozwolić 😔 Dlatego chciałam sobie dać jeszcze chwilę, być może odpuścić trochę bo może za bardzo się nakręcam. Wiem, że dopiero jestem praktycznie na początku drogi i podziwiam wszystkie kobiety, które tak dzielnie walczą 💪 Dziewczyny skąd macie taką siłę ? Ale ja czasem już mam dość i obawiam się tego co mnie czeka, bo bardzo duszę w sobie wszystko i bardzo się przejmuję kolejnymi bezowocnymi cyklami.
Dodam może, że jestem po jednym poronieniu w tamtym roku w styczniu, ale niestety to była pusta ciąża. Lekarz mówił, że po 3 miesiącach można spowrotem się starać ale najpierw muszę się przebadać. Ja niestety odpuściłam. Więc dopiero w tym roku zrobiłam badania, a endo dokucza mi od roku bo wcześniej nie miałam żadnych objawów.
Na insulinooporność biorę metforminę i zmieniłam dietę i czuję się nawet lepiej. Bardziej dbam o siebie, biorę witaminy, tarczyca też jest regulowana tabletkami 😉 A to zawsze już może o krok bliżej do upragnionego malucha 🥰
Też się zastanawiam skąd tyle dziewczyn bierze na to siłe.
Ale brawa dla Was laski, bo dajecie nadzieję, że mimo wszystko da się iść do przodu i nie zwariować 👏👏👏Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 listopada 2021, 18:45
-
Anulka.f wrote:Bunkierka dziekuje.Nie wiedzialam ze takie badania trzeba robic, lekarz nic mi nie zlecal. Tak, mialam laproskopie pod tym wzgledem mam wszystko sprawdzone. Tylko ze endometrioza u mnie sie odnawia jak nie biore antykoncepcji wiec troche bledne kolo. Nawet nie wiem co to jest trombofilia.
Ja też dużo rzeczy dowiedziałam się dopiero z forum i pokolei robiłam badania. Bo lekarz zlecił podstawowe tylko. Czytałam co to, na co wpływa i konsultowałam chęć badań z lekarzem i później wyniki. Trochę żałuję, że nie zrobiłam ich przed IUI. Jeżeli chodzi o endometrioze, nie wiem jak u Ciebie to wygląda i czy możesz czekać, aż się uda. Bo może warto zrobić badania i próbować in vitro? Aby choroba zbytnio się znowu nie rozprzestrzeniła, skoro masz usunięte jej ogniska. Warto to przemyśleć.
Co do szczepienia jesteśmy oboje z mężem zaszczepieni. Ginekolog powiedział, że tydzień po można się już starać. Wiesz mnie przekonała informacja, że nawet jak zachoruje, jest szansa, że przejdę to łagodniej, nie wyląduje w szpitalu i przeżyje. Wiadomo, że nigdy nie wiesz jak organizm zareaguję na szczepienie, bo po każdym leku możesz mieć efekt uboczny. Szczepienie nie gwarantuje, że się nie zarazisz, a że przejdziesz to łagodniej i przeżyjesz. To trochę jak ze szczepieniem na grypę, jak się nie zaszczepisz możesz, ale nie musisz bardzo źle grypę przejść, możesz mieć mega powikłania po grypie. Szczepiąc się, możesz grypę przejść łagodnie bez większych powikłań, albo w ogóle się nie zarazić. Ja to tak widzę. I wolałam się zaszczepić niż żyć w stresie, że ktoś mnie zarazi, szczególnie, że ludzie widzę mają to w nosie. Oczywiście, można mieć też organizm mocny i się nie zarazić. Mojej przyjaciółki Mąż chorował, a Ona była zdrowa. Ogólnie Ona praktycznie nie choruję, ale mimo to się zaszczepiła. Są też ludzie którzy chcieliby się zaszczepić, a nie mogą. Zresztą trzeba zaufać nauce (bo możemy zaufać lekarzowi, embriologowi, którzy przeprowadzają procedurę in vitro, lekarzowi który przeprowadza przeszczepy, a nie możemy zaufać naukowcą z całego świata, którzy badali i tworzyli szczepionkę, aby zatrzymać i wygrać walkę z wirusem?) zresztą nigdy nie wiadomo jak dany organizm zareaguję na kontakt z wirusem i jakie spustoszenie i efekty uboczne będą. Inna historia ku przestrodze dużo smutniejsza. Kobieta na końcówce ciąży złapała covida, dziecko przeżyło, ale Ona już nie. Mamy wybór. I tylko od nas zależy czy zaufamy i czy się zaszczepimy. A i stres w staraniach na pewno też nie pomaga.. To jest moje zdanie... Każdy robi jak uważa
A trombofillia, czyli nadkrzepliwość, to choroba charakteryzująca się zwiększoną krzepliwością krwi i tworzeniem skrzepów (najczęściej żylnych). Skrzepy mogą teoretycznie tworzyć się w dowolnych żyłach, ale najczęściej są umiejscowione w żyłach kończyn dolnych.. może być tak, że mogą w macicy tworzyć się mikro skrzepy, które utrudniają zarodkowi się zagnieździć.Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 listopada 2021, 18:42
Mitolka, Iseko lubią tę wiadomość
-
Mitolka wrote:Z tym radzeniem sobie z tą sytuacją jest różnie, najgorzej reaguję jak się dowiem że ktoś w moim najbliższym otoczeniu jest w ciąży i to często kolejnej.. a u nas nic.. trochę się wycofałam z życia towarzyskiego pewnie jest to mocno samolubne, ale tak jest mi łatwiej..
U nas jest o tyle fajnie że razem z mężem napędzamy się do działania i kolejnych badań i mocno wierzymy że i my kiedyś zostaniemy rodzicami.. chociaż z każdym rokiem dopuszczamy do siebie myśl że nie koniecznie biologicznymi
Nawet nie wiesz jak doskonale Cię rozumiem 🥺🥺 Ja prawie straciłam bliską koleżankę, jak się dowiedziałam że ona jest w ciąży a nie ja. Musiałam wycofać się na jakiś czas z mojej grupy "przyjaciółkowej" bo nie byłam w stanie sobie z tym poradzić. A jak już trochę się z tym uporałam to okazało się, że siostra mojego męża jest w ciąży i wszystko wróciło. Aż mnie ściska w żołądku na myśl o nadchodzących świętach...
Nie myśl, że to jest samolubne! Myślę, że powinnyśmy dbać też o swój komfort i o ile całkowicie zamykanie się na życie towarzyskie może często jeszcze gorzej na nas wpłynąć o tyle "oszczędzanie" sobie czasem takich atrakcji jak przebywanie w towarzystwie kolejnej ciąży to trochę takie przytulanie samej Siebie i mówienie sobie, że Twoje uczucia też są ważne!
Cieszę się, że tak się z mężem wspieracie. Oby tak dalej 🥰 a ja nad swoim będę pracować, teraz będziemy się przeprowadzać, wiem, że on ma wiele rzeczy na głowie i może też stąd te nasze spięcia 🤷♀️Mitolka lubi tę wiadomość