LAPAROSKOPIA
-
WIADOMOŚĆ
-
plimka_bum wrote:no dziewczyny słuchajcie , pojawiło się plamienie :D:D:D:D mam nadzieję że się rozkręci :D:D:D ihaaaaaaaaaaaaaa;)
no to gratulacje
ja od wczoraj miesiączkuje
Plimka Ty wiesz coś o kwalifikacjach pod in-vitro? bo ciekawi mnie jedna rzecz... -
mrth666 wrote:hahahah
no to gratulacje
ja od wczoraj miesiączkuje
Plimka Ty wiesz coś o kwalifikacjach pod in-vitro? bo ciekawi mnie jedna rzecz...Edyta
-
plimka_bum wrote:Nie interesowałam się jeszcze in vitro, mniej więcej wiem o co chodzi ale dokładnie nie czytałam. Leżałam w szpitalu z dziewczyną po invitro i ona mi powiedziała że jakkolwiek by nie liczyć i jaką się dotację dostanie to ok 8000-13000 zł. trzeba liczyć za cały proces
Przepraszam, rzadko bywam na na forum i przez pomyłkę pomyliłam Ciebie z inną dziewczyną
Już wszystko wiem -
plimka_bum wrote:Nie interesowałam się jeszcze in vitro, mniej więcej wiem o co chodzi ale dokładnie nie czytałam. Leżałam w szpitalu z dziewczyną po invitro i ona mi powiedziała że jakkolwiek by nie liczyć i jaką się dotację dostanie to ok 8000-13000 zł. trzeba liczyć za cały proces
Plus dojazdy, bo wiadomo, jak się nie ma kliniki na miejscu to dochodzą.Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 lutego 2015, 13:03
-
Ja napisałam to co mi mówiła ta dziewczyna. Oni mieli dofinansowaną opiekę medyczną a leki musieli kupować. Twierdzi że dzienna terapia to koszt ok. 500 zł. Im w sumie z dojazdami wyszło 12000 zł a bez dojazdów 9000 zł. Piszę co wiem . Być może przez rok koszty się zmieniły. Jak ja byłam po operacji to ona właśnie urodziła . Zdrowy chłopak 3,9 kg
Pewnie to też zależy w jakim stopniu jest dofinansowanie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 lutego 2015, 13:09
Edyta
-
Lucy wrote:Koszty się bardzo zmieniły bo od lipca 2014 roku są zmiany w rządowym ivf. Główne to takie, że są refundowane leki do stymulacji.Edyta
-
Trzeba spełnić jeden z warunków wymogów rządowych. Sporo ich jest, jak ktoś się leczy tak jak my, to ma sporo dokumentacji zebranej i spokojnie będzie można to potem złożyć. Ja już się tym interesowałam, bo w kwietniu wybija mi 2 lata, zatem mogę startować. A i w moim gronie mam kilka szczęśliwych mamuś in vitrowych, to znam całe procedury z ich relacji
Albo jest się zakwalifikowanycm w 100% do rządowego, albo nie. Nie ma refundacji do pewnego stopnia.
Tu są wymogi:
http://www.invitro.gov.pl/ktomoze-kobieta
Ja np będe spełniać czynnik jajnikowy. Mam 7 czy 8 cykli stymulowanych.
No chyba, że w wyniku wycinków wyjdzie mi endometrioza. Wtedy to już całkiem
-
Jak sie pytaliśmy lekarza to mówił ze na refundacje za wszystko zapłacimy 1500 zł, a jak refundowane tylko leki a sam proces in vitro nie to 6000zł. A wiecie moze ile dni trzeba w pracy brac wolnych aby dojeżdżać do kliniki ? Ile dni trwa sam proces in vitro?
-
Są różne protokoły, długi i krótki, zależy do jakiego zakwalifikuje lekarz. To ciężko z góry powiedzieć. Ale na pewno będą to dni wolne "na zawołanie", bo np trzeba będzie podejrzeć czy stymulacja działa. Potem wolne na punkcję, potem na transfer, potem weryfikacja. No trzeba być czasowo na to gotowym.
Są tu pewnie wątki o tym, to dziewczyny z programu by poradziły
-
Wiem wiem, na razie jeszcze nie zagłębiam sie w to na 100 % chce przejść jeszcze przez dwie inseminacje. Jeśli sie nie powiodą w tedy zacznę śledzić watki o ivf. I cos działać w tym kierunku. Martwi mnie właśnie praca. Nie wiem jak inni sobie dają radę, ale ja mam problem z dostaniem wolnego. Dzis na wizytę wzięłam dwa dni urlopu. A jak bedzie trzeba wiecej wolnego to nie wiem czy mi dadzą. Albo czy starczy mi urlopu.ehh ale zostawię sobie te zamartwianie narazie na drugi plan.
-
nick nieaktualny
-
Mi pierwszy gin powiedział ze nie jajeczkuje i brałam clo. Zwątpił jak zobaczył wyniki meza powiedział ze juz sie mna nie bedzie zajmował. Przyszła kolej na następnego ginekologa tym razem panią ginekolog ktora powiedziała ze wszystko z mojej strony jest ok. Ale ze maż ma osłabione parametry nasienia to inseminacja. I miałam dwie inseminacje bez rezultatu. I Decydowalam sie na klinikę niepłodności. Po pierwszej wiZycie umówiłam sie na laparoskopię bo lekarz zauważył ze mam potworniaka na jednym jajniku. rozcięli mi jajnik z każdej strony potworniaka nie znaleZli. Choć cały czas na usg jest. I teraz podchodZe do kolejnej iui w sobotę. Tym razem w klinice. I na stymulowanym cyklu.
To tak pokrótce. -
nick nieaktualnyJa też mam pcos. Lecze sie od 17 roku życia dzieki mojemu mezowi poniewaz to on zauwazyl ze cos jest nie tak z moimi miesiaczkami ) no wiec bralam pierw antykoncepcje na moje pcos bo nie chcialam w wieku 17 lat dziecka ..po 7 miesiacach mialam przerwe 3 miesiace i Ktoregos dnia potwornie bolal mnie brzuch ale to okropnie. Wiec poszlam do pierwszego lepszego lekarza na nfz(teraz zaluje) bo on mnie zbadal nawet mi usg nie dal i kazal brac antykoncepcje znow.. za miesiac poronilam, okazalo sie ze bylam w ciazy i ten lekarz napewno widzial pecherzyk. Potem znow poszlam do innego lekarza i znow Antykoncepcja, po roku chyba albo 2 juz zaczelam myslec o tym aby przygotowywac się do macierzynstwa, wiec lekarz poraz pierwszy przepisal mi clo.. oczywiscie monitoringu nie mialam bo nie wiedzialam ze ma byc a lekarz nie raczyl powiedziec.. potem kilka razy zmienialam lekarzy bo jeden chcial znow fo anty wrocic drugi tez jakis porypany a jeszcze inny na dzien dobry chcial mi oba jajniki usunąć i to w klinice leczenia nieplodnosci.. no tak wiec dalej sie tulalam, poszlam wkoncu do madrej pani doktor ktora powiedziala ze ona mnie nie bedzie leczyc bo nie chce mi wiekszej krzywdy zrobic ale dala namiary i napisala prosbe o leczenie do mojej terazniejszej Ginekolog. Ona wkocu podjela dzialanie i juz dzieki niej jestem 3 tyg po laparo i wierze ze dzieki niej sie uda:) w 5 miesiecy zrobila to czego przez 6 lat nie umial zrobic nikt.. ) sorki ze tak sie rozpisalam