MedArt Poznań
-
WIADOMOŚĆ
-
Punkcję masz w krótkiej narkozie więc samego zabiegu nie czujesz, a to czy cię będzie bolało po czy nie to już kwestia indywidualna. Mnie na przykład totalnie nie bolało, jedynie raz jak miałam w pakiecie z punkcją łyżeczkowanie macicy to trzy dni do siebie dochodziłam, ale po samej punkcji byłam nówka sztuka, aczkolwiek są też dziewczyny które odczuwają także to już totalnie zależnie od twojego progu bólu i organizmu. Transfer nie boli, czujesz ewentualnie tak jak badanie ginekologiczne ale bólu nie ma
Nowa a to ile płaciłaś w dniu punkcji jak było wiadomo że transfer odroczony? Możesz pić melisę, ja piłam litramiWiadomość wyedytowana przez autora: 26 maja 2018, 15:30
M&K2017
M 😍 2020 -
Pelna nadziei wrote:Trzymam kciuki;)
A powiedz prosze czy sama punkcja i transfer sa bolesne? I jak to czasowo taki zabieg trwa?
Punkcja była dla mnie straszna ale ja jestem panikara i urządziłam scenę przed uśpieniempłacz i w ogóle. Chciałam do domu wracać. A później wenflon i nic nie pamiętam:) Obudziłam się tak naprawdę w pokoju pacjenta i zastanawiałam się jak ja z tego fotela zeszłam
Po punkcji czułam się fatalnie przez 5 dni. Miałam wielki, obolały brzuch, jak leżałam było OK, jak wstawałam robił się twardy i duży. Więc ja punkcji i czasu po niej nie wspominam za dobrze. Ale nie przerażaj się, bo więcej dziewczyn przechodzi to bardzo dobrze:) Za to transfer zero bólu, no może przyjemnością tego nazwać nie można ale nie było źle:) Podobne do zwykłego badania:) Nie bój się, bo naprawdę nie ma czego no ale wie się to dopiero jak się przeżyje:) Jak ja przeżyłam to chyba wszyscy dadzą radę
-
Imbirek91 wrote:Punkcję masz w krótkiej narkozie więc samego zabiegu nie czujesz, a to czy cię będzie bolało po czy nie to już kwestia indywidualna. Mnie na przykład totalnie nie bolało, jedynie raz jak miałam w pakiecie z punkcją łyżeczkowanie macicy to trzy dni do siebie dochodziłam, ale po samej punkcji byłam nówka sztuka, aczkolwiek są też dziewczyny które odczuwają także to już totalnie zależnie od twojego progu bólu i organizmu. Transfer nie boli, czujesz ewentualnie tak jak badanie ginekologiczne ale bólu nie ma
Nowa a to ile płaciłaś w dniu punkcji jak było wiadomo że transfer odroczony? Możesz pić melisę, ja piłam litrami
Imbirek, płaciłam normalnie 7 tys mimo że od razu było wiadomo, że będzie genetyka i wszystko się przesunie. Dlatego dopytywałam tutaj przed transferem czy dziewczyny płaciły za transfer jak był przesunięty. Ale po Pani w rejestracji od razu powiedziała, że to pierwszy transfer czyli nic nie płacęImbirek91 lubi tę wiadomość
-
A mam jeszcze pytanie do dziewczyn, które miały transfer u dr Z, chociaż w sumie u innych lekarzy też jestem ciekawa jak to wyglądało. My zostaliśmy zaprowadzeni do pokoju pacjenta, przyszła Pani embriolog, która powiedziała, że zarodek przebadany genetycznie rozmroził się dobrze. Stamtąd poszłam na transfer. Dr Z wszedł bez słowa, zrobił zabieg i wyszedł tak samo bez słowa, a nie sorry powiedział, że test po 7 dniach. Ja wiem, że on jest małomówny ale byłam w lekkim szoku, bo myślałam, że po będzie jakaś wizyta, że wypisze leki, powie co i jak. W ostatniej chwili zdążyłam zapytać tylko o leki to powiedział,że Panie w rejestracji wypiszą recepty i wyszedł. W rejestracji czekała na mnie recepta na clexane i tak naprawdę jakbym się sama nie upomniała o prolutex i lutinus to pojechalibyśmy do domu bez tego
Tylko od Was wiedziałam, że po transferze też bierze się leki. Trochę to dla mnie takie nie bardzo
i jak do tej pory bardzo chwaliliśmy Z tak teraz czujemy lekki niesmak, bo tak naprawdę gdybym nie czytała tego forum siedziałabym teraz w domu bez leków
-
Nowa38 wrote:A mam jeszcze pytanie do dziewczyn, które miały transfer u dr Z, chociaż w sumie u innych lekarzy też jestem ciekawa jak to wyglądało. My zostaliśmy zaprowadzeni do pokoju pacjenta, przyszła Pani embriolog, która powiedziała, że zarodek przebadany genetycznie rozmroził się dobrze. Stamtąd poszłam na transfer. Dr Z wszedł bez słowa, zrobił zabieg i wyszedł tak samo bez słowa, a nie sorry powiedział, że test po 7 dniach. Ja wiem, że on jest małomówny ale byłam w lekkim szoku, bo myślałam, że po będzie jakaś wizyta, że wypisze leki, powie co i jak. W ostatniej chwili zdążyłam zapytać tylko o leki to powiedział,że Panie w rejestracji wypiszą recepty i wyszedł. W rejestracji czekała na mnie recepta na clexane i tak naprawdę jakbym się sama nie upomniała o prolutex i lutinus to pojechalibyśmy do domu bez tego
Tylko od Was wiedziałam, że po transferze też bierze się leki. Trochę to dla mnie takie nie bardzo
i jak do tej pory bardzo chwaliliśmy Z tak teraz czujemy lekki niesmak, bo tak naprawdę gdybym nie czytała tego forum siedziałabym teraz w domu bez leków
Pelna nadziei -
Pelna nadziei wrote:Wlasnie jak juz sie przekonuje do niego czytam takie cos i znowu mam rozne mysli.. bo w sumie zeby samemu sie dopytywac o leki hmm moze mial duzo pacjentek? A teraz po transferze jakas wizyta tez jest?
Nie wiem, nic nie wiem, bo nie miałam okazji zapytaćPewnie będę za jakiś czas do niego pisać
-
kornelkornel wrote:Ż trzeba za język pociągnąć. Nas tak samo „potraktował” ale nie dałam mu tak po prostu wyjść wypytałam o wszystko później męczyłam go SMSamiPelna nadziei
-
kornelkornel wrote:Ż trzeba za język pociągnąć. Nas tak samo „potraktował” ale nie dałam mu tak po prostu wyjść wypytałam o wszystko później męczyłam go SMSami
No ja wiem, że trzeba go za język ciągnąć, trochę już Go poznałam ;)Ale w czasie tego transferu to była jakaś masakra, zero rozmowy, minę miał taką jakby był mega wkurzony. My już mieliśmy milion czarnych myśli, w sensie, że może coś nie tak poszło. Kurcze tak się nie robi -
Nowa38 wrote:A mam jeszcze pytanie do dziewczyn, które miały transfer u dr Z, chociaż w sumie u innych lekarzy też jestem ciekawa jak to wyglądało. My zostaliśmy zaprowadzeni do pokoju pacjenta, przyszła Pani embriolog, która powiedziała, że zarodek przebadany genetycznie rozmroził się dobrze. Stamtąd poszłam na transfer. Dr Z wszedł bez słowa, zrobił zabieg i wyszedł tak samo bez słowa, a nie sorry powiedział, że test po 7 dniach. Ja wiem, że on jest małomówny ale byłam w lekkim szoku, bo myślałam, że po będzie jakaś wizyta, że wypisze leki, powie co i jak. W ostatniej chwili zdążyłam zapytać tylko o leki to powiedział,że Panie w rejestracji wypiszą recepty i wyszedł. W rejestracji czekała na mnie recepta na clexane i tak naprawdę jakbym się sama nie upomniała o prolutex i lutinus to pojechalibyśmy do domu bez tego
Tylko od Was wiedziałam, że po transferze też bierze się leki. Trochę to dla mnie takie nie bardzo
i jak do tej pory bardzo chwaliliśmy Z tak teraz czujemy lekki niesmak, bo tak naprawdę gdybym nie czytała tego forum siedziałabym teraz w domu bez leków
-
Pelna nadziei wrote:Wlasnie jak juz sie przekonuje do niego czytam takie cos i znowu mam rozne mysli.. bo w sumie zeby samemu sie dopytywac o leki hmm moze mial duzo pacjentek? A teraz po transferze jakas wizyta tez jest?
-
Absolutnie nie chcę straszyć, ale dla mnie transfer nie był nigdy najprzyjemniejszy. Mam jakąś dziwną szyjkę i zawsze muszą mi ją lekarze dziwnie odginać, żeby cewnik wszedł (czy to IUI czy transfer IVF). I to nieprzyjemne jest. Ale taka chyba moja uroda
Imbirek, MalaHD - moja już też podchodzi pod 8kg, a niektóre ciuszki polskich producentów nosi w rozmiarze 80 ;-P -
MalaHD wrote:Przeczytałam po łebkach bo szukałam bety myszy
Trzymam kciuki kochana!
Jeszcze się odniosę do ceny za mrożenie. Płaci się 1500 bez względu na to ile jest zarodkow. Ja miałam w pierwszej procedurze 2 w tym świeży transfer i 1500 za mrożenie jednegoWiadomość wyedytowana przez autora: 26 maja 2018, 20:44
-
Dziewczyny, a ja mam sprawę z innej beczki. Mam umówić się na hsg, wiadomo, że.badanie po zakończonej @. Ale oczywiście, żeby nie było za dobrze to wyszły mi jakieś baketrzyska w posiewie. Czy powinnam to wyleczyć (umówić się na wizytę po antybiotyk) jeszcze przed hsg?9 V 2019 - transfer 5.1.1 NGS 🍀 7dpt beta 67 🥰
5t5d - mamy serduszko 😍 🙏
❄️❄️❄️
12.2019 - 👧🏼 ❤️❤️❤️ -
Dalia90 wrote:Dziewczyny, a ja mam sprawę z innej beczki. Mam umówić się na hsg, wiadomo, że.badanie po zakończonej @. Ale oczywiście, żeby nie było za dobrze to wyszły mi jakieś baketrzyska w posiewie. Czy powinnam to wyleczyć (umówić się na wizytę po antybiotyk) jeszcze przed hsg?Pelna nadziei
-
Dalia90 wrote:Dziewczyny, a ja mam sprawę z innej beczki. Mam umówić się na hsg, wiadomo, że.badanie po zakończonej @. Ale oczywiście, żeby nie było za dobrze to wyszły mi jakieś baketrzyska w posiewie. Czy powinnam to wyleczyć (umówić się na wizytę po antybiotyk) jeszcze przed hsg?Pelna nadziei