Norwegia- in vitro
-
WIADOMOŚĆ
-
mar2śka wrote:Hej u mnie nici z transferu. Zapłodnione komórki podzieliły się póki co na 4 (punkcja była w piątek). Chcą je przetrzymać do środy ale umówmy się dobrze to nie wróży. Co o tym myślicie, tylko szczerze.
Nie załamuj się,co by nie było- trzeba walczyć dalej
mar2śka lubi tę wiadomość
-
Ja wiem, że trzeba walczyć ale u Was jakoś to idzie, macie transfery itp a u mnie nawet zarodka porządnego. Nie wiem ile czasu jest sens się tak męczyć jak na samym początku drogi już nie wychodzi. Ciekawa jestem w czym leży problem. Czy w komórkach czy plemnikach. Może z komórką dawczyni by się udało.
-
mar2śka wrote:Hej u mnie nici z transferu. Zapłodnione komórki podzieliły się póki co na 4 (punkcja była w piątek). Chcą je przetrzymać do środy ale umówmy się dobrze to nie wróży. Co o tym myślicie, tylko szczerze.
Mar2śka to wszystko zależy od tego kiedy się zapłodniły...... Powiedzeli Ci ile jest zrodków ? 2 te które się wcześniej zapłodniły czy to są te 2 które były pod obserwacją ?
Jutro już wszystko będzie wiadomo
Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 listopada 2017, 15:18
-
pati1980 wrote:Niestety nic. Moja ginekolog nie odpisuje na moje wiadomosci.Chyba zdecyduje sie na in vitro w Polsce, tu prywatnie niestety jest bardzo drogo. Sama nie wiem co dalej robic. Pozdrawiam Was dziewczyny
Pati mi skierowanie dwa razy wysyłał mój fastlege
Pati nie poddawaj się i spróbuj wysłać skierowanie do Porsgrunn
-
To są te 2 które w sobotę były zapłodnione,2 komórki się nie zapłodniły. Więc są 2 zarodki póki co 4 komórkowe w 3 dobie po punkcji...powinny być już 8 kom z tego co czytałam .Pielęgniarka mówiła, że do środy będą obserwować i wtedy dadzą znać. Ja chyba oszaleję, bo ciężko u mnie z cierpliwością. Nie chcę sobie robić złudnych nadziei bo już widać, że coś chyba jest nie tak jak powinno. Nie wiem czy jest szansa, że po prostu później się zapłodniły i dlatego jeszcze nie są 6 czy 8 kom. Słyszałyście o takim przypadku??
-
alda wrote:Pati mi skierowanie dwa razy wysyłał mój fastlege
Pati nie poddawaj się i spróbuj wysłać skierowanie do Porsgrunn -
mar2śka wrote:Ja wiem, że trzeba walczyć ale u Was jakoś to idzie, macie transfery itp a u mnie nawet zarodka porządnego. Nie wiem ile czasu jest sens się tak męczyć jak na samym początku drogi już nie wychodzi. Ciekawa jestem w czym leży problem. Czy w komórkach czy plemnikach. Może z komórką dawczyni by się udało.
-
Witajcie!! Postanowiliśmy z mężem ,że rezygnujemy z norweskich klinik. Znajdę klinikę w Polsce i tam będę próbowała dalej. Męczy mnie to leczenie na oślep, zero badań diagnozy itp. Jestem po 2 stymulacjach i 0 transferu. Chcę wiedzieć czy mamy o co walczyć. Moją jedyną diagnozą były uszkodzone jajowody. O taką diagnozę nie trudno , widać "gołym okiem" komórki mam dobrej jakości podobno, mąż nasienie super podobno a transferu brak?? No to chyba trzeba pogrzebać głębiej...a tu propozycja bez zmian, bez badań no nic zupełnie. Przyczyna może nie być poważna ale tutaj się tego nie dowiem. Czas ucieka a ja chcę być Mamą więc...do dzieła...tylko nie tutaj . Oczywiście żeby nie było nie opuszczam Was
-
Mar2śka życzę szczęścia w polskich klinikach. Myślę że w Polsce lepiej podchodzą do tematu. Pisz regularnie jak to wygląda w Polsce. Ja jak znajdę chwilę opiszę Wam ostatni mój kontakt z Haugesundem. Generalnie nieprofesjonalizm i żenada. Ale suma summarum w styczniu jedziemy na wizyte i informacyjną. Ok reszta później.
mar2śka lubi tę wiadomość
-
Zoja36 wrote:Mar2śka życzę szczęścia w polskich klinikach. Myślę że w Polsce lepiej podchodzą do tematu. Pisz regularnie jak to wygląda w Polsce. Ja jak znajdę chwilę opiszę Wam ostatni mój kontakt z Haugesundem. Generalnie nieprofesjonalizm i żenada. Ale suma summarum w styczniu jedziemy na wizyte i informacyjną. Ok reszta później.
U nas czarę goryczy przelał fakt ignorancji i niedoinformowania. Pisałam Wam,że miałam 4 kom co do 2 kazali czekać bo nie było widać zapłodnienia i pielęgniarka mówiła, że może być za wcześnie. Dodam, że u nas jest IVF. Wczoraj dzwonił lekarz i twierdzi,że u nas ICSI było wykonywane. Ręce mi opadły, już im nie wierzę , nie ufam, nie mam pojęcia jak ta klinika funkcjonuje -
mar2śka - u mnie było to samo. Tak jak pisałam, zadzwonili i powiedzieli, że plemniki nie chcą współpracować. Po jakimś czasie znowu telefon i okazało się, że zamiast ivf było icsi. Po prostu chcieli pomóc W moim przypadku wyszło na plus(komórki się zapłodniły). Tyle, że nikt się mnie o to wcześniej nie pytał. Wg ich badań nie było żadnych problemów z nasieniem.
Rozumiem Twoje wkurzenie (choć to pewnie delikatnie powiedziane),bo ja mam dokładnie to samo. Oprócz wkurzenia czuję się totalnie bezradna i już mi ręce opadają na to wszystko. Od początku skazana na łaskę losu, nawet nie wiem(chociaż częściowo) co, kto, jest odpowiedzialny za moje niepowodzenia. Może powinnam zmienić dietę radykalnie? Brać jakieś dodatkowe leki? Nic k...wa nie wiem. Czeski film. Teraz nici z transferu, bo mają remont w laboratorium. Ale co tam,poczekam. Kolejne miesiące.. -
Hannanna- u mnie było inaczej trochę. Od początku miało byc IVF, wychodziliśmy z kliniki to jeszcze nas poinformowali,że parametry super. To samo było mówione przez telefon i dlatego wątpliwości o której doszło do zapłodnienia. A lekarz powiedział, że od samego początku u nas było wykonywane ICSI na wszystkich 4 komórkach !! A i jeszcze zaproponował żebyśmy rozważyli komórkę dawczyni. Mąż pyta ok ale w czym jest u nas problem, a on że nie wie, nawet u zdrowych par tak się dzieje.Mnie to nie zadowala. Nie chodzi o to, że w następnym etapie nie rozważę takiej opcji ale póki co, bez badań i diagnozy nie uważam to za konieczne.
Przykro mi, że znów nici z transferu i to z takiego powodu -
mar2śka - u nas też miało być ivf od początku. i też wszystkie wyniki były super (pomimo mojej endometriozy). Też nie mają pojęcia w czym jest problem. Ok,nikt nie obiecał, że będzie łatwo, ale lekarz nawet nie wie? nic, totalnie, zero? paranoja. na pewno można zlecić dodatkowe badania, rozważyć powody niepowodzenia. ja nawet ani razu nie miałam monitorowanego cyklu, tak od początku do końca. po co. Lepiej czekać. Mi powiedziano, że jak za czwartym razem się nie uda to lekarka pomyśli i 'może znajdą inne rozwiązanie'. MOŻE! Hmm...bardzo optymistyczna opcja. i co teraz zrobić. Ja aktualnie nie robię nic. Nawet witaminy odechciało mi się brać, kawę znowu zaczęłam chlać. Lipa. W jakimś dupnym stanie jestem generalnie
-
hehehe Hannanna to pewnie przez pogodę idą Święta, nie wiem jak Ty ale ja je uwielbiam!! Mam nadzieję, że przy okazji Świąt i czasu z bliskimi będzie Ci lepiej Ja bym była bardzo wdzięczna gdyby zrobili ICSI bo chcieli pomóc. Ja się poirytowałam bo w sobotę jak dzwonili mówić ile zapłodnionych i jeszcze w poniedziałek była mowa ciągle o IVF a tu nagle na końcu lekarz twierdzi, że ICSI było. Jak mam im ufać jak oni sami nie wiedzą co robią z moimi komórkami. Ciągle jakieś błędne informacje. Mam nadzieję, że dostanę się do dr Lewandowskiego w Warszawie. Jutro mam konsultacje telefoniczną bo on nie przyjmuje każdego, tylko ciężkie przypadki. Przede wszystkim chcę zrobić dodatkowe badania. Z tego co widzę hormony w określonym dniu cyklu się robi a tutaj wszystko za jednym razem mi zrobili. Chce kariotypy zbadać, bo jeśli są jakieś poważne błędy to spróbuje z komórką dawczyni. Ja po prostu chcę wiedzieć gdzie jest problem i czy można go rozwiązać