Norwegia- in vitro
-
WIADOMOŚĆ
-
Witam wszystkie Panie! Bardzo się cieszę, że Was znalazłam. Ja również podchodzę z mężem do ivf. Czekaliśmy na pierwszą wizytę 6 miesięcy... ale w końcu się doczekaliśmy i jesteśmy już po (mieliśmy ją 31.01) wizyta przebiegła super ,trwała prawie 2 h i nie miałam wrażenia ,że jak najszybciej chcą przejść do następnego przypadku. Wszystko wyjaśnili, pokazali, lekarz zrobił usg od razu dostałam plan i następnego dnia już przyjmowałam leki. Troche dziwny ten plan mi się wydaje ale zakładam, że oni wiedza lepiej od 24 dc progynova przez 2 tygodnie następnie gonal f dawka 250 przez 8 dni i po 5 dniach stosowania gonalu dodatkowo orgalutran. Następna wizyta 23.02. Dodam ,że leczę się w Haugesund
-
Cześć Zoja ! W sumie to się pomyliłam, właśnie mi się przypomniało ,że zgłoszenie mieliśmy wysłane w maju więc to 9 miesięcy nie wiem jak to 6 wymyśliłam ale to tyle czekania, że już mi się wszystko myli:) No nic w każdym razie mieliśmy tą wizytę w ostatni wtorek na 12:30 tak jak pewnie masz napisane w dokumentach lepiej być wcześniej bo tam jako takiego parkingu nie ma i trzeba znaleźć miejsce. Oczywiście jeszcze M próbkę musi oddać przed wizytą. Tam są takie specjalne pokoje jeśli nie ma możliwości pobrać jej w domu. Mieliśmy wizytę z lekarzem i pielęgniarką. Lekarz najpierw zadał nam kilka pytań, sprawdził wyniki badać, powiedział troche o samej metodzie, czego się spodziewać i jakie są skutki uboczne. Nie popędzał i nigdzie mu się nie spieszyło więc śmiało pytajcie o co chcecie. Po badaniu usg razem z pielęgniarką która też była w pomieszczeniu przygotowali mi plan leczenia. Następnie pielęgniarka zaprosiła nas do innego pokoju, wyjaśniła co to za leki dała rozpiskę kiedy brać i pokazała jak robić zastrzyki. Dała nam peny do zastrzyków i trenowaliśmy sami na takim małym modelu
-
Ogólnie byłam przerażona przed wizytą ale trafiliśmy na fajnego lekarza i miłą pielęgniarkę więc było ok. Nawet żartowali trochę i swoim nastawieniem rozładowali to moje napięcie, gdyby nie dodatkowe komplikacje ,które u mnie wyszły (muszę mieć laparoskopię przed transferem) to wizyta by była bardzo udana gdyby nie ta laparoskopia to na koniec lutego już pewnie bym miała transfer. Lekarz stwierdził, że zrobimy stymulację, pobierzemy jajeczka i po operacji transfer. Mam endometriozę na jajniku prawdopodobnie... i tylko jeden jajnik. Czytałam ,że endo nie jest przeszkodą ale lekarz uznał, że tak będzie lepiej.
-
Ja też się cieszę, że to forum istnieje. Przeglądałam informacje o ivf w PL ale mam wrażenie, że jest trochę inaczej. Ogólnie w Norwegii jest inne podejście do pacjenta i do samej ciąży. Nie wiedziałam czego się spodziewać ale dzięki dzieleniu się informacjami możemy przejść przez cały proces bardziej świadome, przynajmniej mi to pomaga. Jak widać sama punkcja, czy leki różnią się od procedur w Polsce. Po przeczytaniu forum jestem trochę bardziej spokojna bo mam wyobrażenie jak to może wyglądać u mnie. Oczywiście będę Wam wszystko pisała i mam nadzieję, że moje doświadczenia komuś pomogą
-
Dziękuję za tak szczegółowy opis. U nas fastlege skierowanie wysyłał w październiku. Właściwie od wizyty u niego równo 6 miesięcy do wizyty w Haugesund. Ja nie mam męża, tylko żonę i dlatego będzie in vitro. W tym roku kończę 37 lat, więc to ostatni gwizdek na decyzję o dziecku. Pobyt w Norwegii nam to umożliwia bo w Polsce to wiadomo. A bardzo chcemy mieć dziecko i już za długo na to czekamy. To tyle po krótce o mojej historii.
-
Przepraszam, że z góry założyłam wersję z mężem. Fajnie, że udało Wam się załapać na program bo faktycznie czytałam, że są ograniczenia co do wieku. Chyba bardziej restrykcyjne niż w Polsce no ale jak już wspomniałaś Norwegia daje za to inne możliwości :)Jeśli będziesz miała jeszcze dodatkowe pytania to chętnie pomogę
-
My nie mieliśmy tłumacza , cała wizyta była przeprowadzona po angielsku, niestety norweskiego nie znamy. Miałam lekkie obawy bo wiadomo, że terminologia medyczna nawet w naszym języku może być nie do końca zrozumiała ale było łatwiej niż myślałam. Na pewno sama dużo już czytałaś na temat ivf więc wydaje mi się, że jest to do przejścia bez tłumacza. Ale jak macie być spokojniejsze i jest możliwa obecność tłumacza to czemu nie :)Trzymam kciuki za Waszą wizytę , ten czas tak szybko leci, że pewnie za chwilę będę czytała relacje po. Ja dopiero co byłam na 1 wizycie a już odliczam do następnej. Tyle czekania a teraz strasznie szybko się to dzieje. Mam nadzieję, że Wasza wizyta też będzie tak miła jak u nas.
-
Dziękuję Mar2śka za te wszystkie słowa. Jeśli chodzi o tłumacza to tylko się zgłasza A szpital sam resztę załatwia, więc jak najbardziej jest to możliwe. Według prawa tłumacz przysługuje jeśli zgłosi się to wcześniej. Tobie również życzę powodzenia i oczywiście wymarzonego maluszka . Ja w styczniu prywatnie zrobiłam różne wyniki, żeby wcześniej już co nieco wiedzieć i niestety wyszła u mnie niedoczynność tarczycy z chorobą Hashimoto. Teraz biorę leki żeby obniżyć TSH i mam nadzieję że zdążę do całej procedury. Za miesiąc w Polsce mam kontrolę, bo teraz jestem na etapie doboru dawki leku. Staram się być dobrej myśli, ale wiadomo jak jest, strach. A skąd Ty jesteś z Haugesundu czy z okolicy. Ja mieszkam w Stavanger. Pozdrawiam
-
Zoja wygląda na to, że jesteśmy sąsiadkami Mieszkałam w Stavanger ale przeprowadziliśmy się do Sandnes kilkanaście miesięcy temu. Wszystkie musimy być dobrej myśli. Każda z nas jest tu z inną przyczyną problemu ale cel mamy ten sam Co do leczenia w Polsce...nie wiem czy ktoś się z tym spotkał ale na ostatniej wizycie lekarz powiedział mi, że jeśli będę miała jakieś badania w Polsce lub wizytę u lekarza to po powrocie mam się zgłosić do swojego fastlege. On powinien przebadać mnie pod kątem bakterii. Tak się z M zastanawialiśmy czy on może myśli, że w Polsce to w jakichś prymitywnych warunkach nas badają czy o co chodzi W każdym razie mówił, że to ważne bo w Norwegii bardzo tego przestrzegają. Może któraś z Was słyszała coś na ten temat??
-
Jest to test na gronkowiec zlocisty robia go z krwi. Jesli wyjdzie pozytywny to trzeba isc na kilka dni do szpitala zeby dostac jakies leki na to, tak przynajmniej moj fastlege mowi. Ja raz sie przyznalam, ze bylam w Polsce u lekarza i musialam ten test zrobic od teraz nie wspominam o wizytam w Polsce
Powodzenia mar2skaE