Pierwsze invitro

Hej, w piątek miałam transfer w 18 dniu cyklu sztucznego.
Od 2 dnia cyklu biore 3x estroferm, raz dziennie acard i raz dziennie encorton. W bodajże 11 dniu byłam na podglądzie endometrium miałam 9 mm. I wleciały dodatkowo 3x progesteron besins i 2x dziennie cyclogest dopochwowo. Od 16 dnia przyjmuje dodatkowo heparyne w postaci neoparinu.
Jeśli przygotowojecie się do transferu to warto na stronie test dna.pl wykonać pakiet za około 700 zł który Wam określi czy macie różne mutacje (tak jak ja np kwas foliowy muszę zazywać w postaci metylowanej) oraz właśnie dostałam przed transferem już heparyne która teoretycznie ma zapobiegać poronieniom.
Wiadomo w większości przypadków nie ma się na to wpływu. Ja właśnie dzięki forum dowiedziałam się ze warto już przed pierwszym transferem wykonać te badania.
Aktualnie jestem w 4 dniu po transferze i cały czas.wyczekuje objawów, w niedziele trochę mnie w brzuchu ciągnęło ale nie chce się nastawiać że była to implantacja.

Trzymam kciuki☺ a objawy mogą chyba pojawic się ale nie muszą, u każdej jest to indywidualnie. Znajoma dopiero gdzieś po tygodniu od pozytywnej bety zaczęła czuć się sennie a tak zéro objawów.
Kiedy testujesz?

Ja dzisiaj miałam punkcję, pobrano 5 pęcherzyków więc teraz czekamy na zarodki, mam nadzieję że będzie choć jeden 🙈 Jeśli nie wyjdzie nam ta procedura to pewnie zrobię badania o których piszesz jak będę w Polsce ale póki co to u mnie w ogóle nic nie mówią na temat takich badań.

Trzymam kciuki 😀

Jestem przed pierwszą stymulacja i nie padło nic l jakichkolwiek badaniach, suplementach, zero. Waham się nad zrobieniem jeszcze przed chociaż badań na kwas foliowy..

Czyli nie tylko u mnie nie zwracają na to uwagi 🙈
ja jedynie te niezbędne wirusowe badania robiłam w styczniu przed pierwsza IUI à teraz nie musiałam powtarzac. Nawet cytologii nie kazali robić czy jakichś wymazow gdzie widzę że w Polsce to jest standardem. Robiłam na własną rękę tak dla siebie przy okazji jak bylam w PL plus podstawowe badania krwi i wtedy zrobiłam też kwas foliowy, homocysteine i chyba ferrytyne.

A nie wiem czy teraz już trochę nie za późno u Ciebie jak zaczynasz niebawem stymulację. Zobacz na wątku miesięcznym IVF na pierwszej stronie co tam dziewczyny polecają do zrobienia i suplementowania.
Ja trochę za późno się obejrzałam więc idziemy na żywioł a w razie czego przy kolejnej procedurze przygotujemy się lepiej.
Także też radzę się nie stresować na zapas o ile to możliwe i trzymam kciuki za udaną stymulację 🤞💚

Właśnie chyba teraz to na żywioł pójdziemy. Co ma być to będzie. Czuje to pierwsze podejście jako testowe.. z jednej strony człowiek ufa lekarzowi bo nie ma co się okłamywać każda wizyta w klinice to sporo kasy. Wiec tez nie chciałam robić miliona badań przed gdy nikt mi nie zlecał co i jak. Głowa mała jest na to wszystko. Dzięki 🙂 a Tobie życzę udanego transferu 💪

Hej, czy o L4 prosiłaś na wizycie czy dostałaś od lekarza?
Ja również mam ryzyko hiperstymulacji wiec odraczamy transfer o jeden miesiąc.
Powiedz proszę czy po punkcji dostałaś jakieś leki?

Poprosiłam.

Dziekuje
Trochę się cykam jak to będzie. Chciałabym podejść do transferu na cyklu własnym bo mam już przesyt strachu i lekow ale nie wiem czy wtedy szanse są równe

Cześć, wg moich lekarzy cykl sztuczny tylko tym różni się od naturlanego, że na tym pierwszym bierzesz tony leków i masz mało wizyt, a na drugim nie masz leków, więc masz lepsze samopoczucie, ale masz pełno wizyt. Ja teraz teoretycznie podchodzę na naturalnym. Jutro pierwsza wizyta kontrolna w 11 dc. Na forum czytałam, że niby odchodzi się od sztucznych i że na naturalnych są trochę lepsze efekty.

Dziekuje. Warto próbować różnych metod ale mam odczucie ze żaden cykl nie jest taki sam
Więcej wizyt i pewnie mniejsze prawdopodobieństwo transferu jeśli owulacji nie będzie bądź powstanie jakaś torbielka. Ehh…

Na lekach też może być różnie. Na wątku miesięcznym też się zdarzały różne cuda.
Ja np.mam teraz infekcje, niby do szybkiego przeleczenia, ale też może zaburzyć plany.
Mnie już straszą, że jak dostanę owulki we wtorek, co jest niestety możliwe, to będzie kłopot, bo w niedziele raczej nie robią transferów. Tym bardziej, że leczę się w klinice w jednym mieście, a transfer będzie w innym. Nikt mnie tam nie zna itp. Taki dodatkowy stresik 😉
Każdy cykl jest inny. Dlatego np zrezygnowałam z badania receptywności...

OMG mam nadzieje ze tylko tak straszą i jednak nie odpuszcza transferu. To wszystko tak długo trwa…

To prawda. Decyzję o przystąpienie do ivf podjęliśmy na początku lutego. Łatwa nie była. Dopiero czekamy na transfer. Nam trochę to wydłużyło, bo badaliśmy zarodki. Bez tego pewno byłabym już po transferze

Cześć dziewczyny ja jestem po 1 nieudanym transferze, jutro mam wizytę w 11 DC bo będziemy podchodzić do 2 transferu też się boje czy się wstrzele z dobrym dniem aby transfer nie wypadł w niedzielę bo mam 5 dniówe zarodki i jeśli jutro owulacja to transfer byłby w niedzielę. Pierwszy transfer miałam 3 dniowego zarodka w tamtym cyklu ale niestety nieudany. Trzymam kciuki za nas wszystkie. W tym cyklu nie biorę póki co żadnych leków więc transfer na naturalnym jak wyjdzie zobaczymy....

Trzymam kciuki 😀 ja w lipcu też podchodzę pierwszy raz do transferu, wizytę mam w 11dc i tak jak Ty mam 5dniowe❄️

Cześć dziewczyny,

Podłączam się do wątku, choć ja dopiero czekam na @ żeby zacząć brać tabletki anty a później zastrzyki (idziemy długim protokołem). Chciałabym żeby czas szybciej leciał! Bardzo mj pomaga czytanie waszych doświadczeń, dużo mi się w głowie rozjaśnia ☺️

Mas, chciałam Cię dopytać - jak to wyglądało czasowo przy badaniu zarodków od punkcji do transferu? My będziemy badać zarodki i zastanawiam się czy wtedy transfer jest w kolejnym cyklu po punkcji czy jednak trzeba długo odczekać zanim przyjdą wyniki i zanim będziemy gotowi do transferu.

My podobnie, decyzja zapadła na przełomie stycznia - lutego ale wszystkie badania , oczekiwanie na okres, torbielki i kolejne cykle dały stymulację w czerwcu
Już się nie mogę doczekać lipca i transferu, o ile bedzie co transferować

Wow, idziesz jak burza tak trzymaj

Hej!
To ja się podzielę może moją historią. Zacznę od tego, że stymulacja nie była wcale taka zła. Dawki raczej niskie bo mam wysokie AMH, 11 dni brałam zastrzyki, w związku z dużą liczbą pęcherzyków w jajnikach lekarz zakończył stymulację decapeptylem, żeby nie wywołać hiperstymulacji. Samo pobranie komórek bezbolesne, bo w znieczuleniu- jego bałam się najbardziej, a w sumie było Ok, jedyne co- po kilku godzinach zwymiotowałam😅 i teraz największy hit- pobrano 38 komórek z czego 30 było dojrzałych 😳 zdecydowałam się na przekazanie 20 komórek do dawstwa, 10 zostało przekazanych do zapłodnienia. Ogólnie po punkcji pierwszy dzień praktycznie przespałam, na drugi dzień czułam jeszcze jajniki przy siusianiu i chodzeniu, ale w kolejny dzień polazłam już na wyprawę w góry i było Ok:) z tych 10 zaplodnonych komórek mamy 9 zarodków z piątej doby, transfer odroczony ze względu na ryzyko hiperstymulacji, ale generalnie wszystko idzie ku dobremu:) mam w związku z tym taką refleksję- na każdym etapie będzie stres i zmartwienia, wątpliwości…trzeba chyba po prostu wejść w ten proces i nie zapomnieć przy okazji normalnie żyć
Nie stresujcie się, zaufajcie lekarzowi, nie kombinujcie z tysiącem supli, zadbajcie o siebie, swój związek, dobrze jedzcie i ruszajcie się- żaden, nawet najdroższy suplement nie pomoże jeśli zabraknie tych podstawowych elementów ☺️ trzymajmy za siebie kciuki, wspierajmy się i nie straszmy się wzajemnie- bo każda z nas jest inna i inaczej to przeżyje (99% z nas bez większych niedogodności;)