Salve Medica Łódź
-
WIADOMOŚĆ
-
jaina_proudmoore wrote:ja wiem, ale dlaczego to tyle trwa?
a inni gin działają szybciej?
Nie wiem, nie znam się na tym...„Jeśli masz marzenie, musisz uchwycić się go i nigdy nie puszczać"
Mama 2 aniołków
Początek starań 03.2005r.
IV IVF:
- VI transfer blastocyst 3AA i 3AA
9dpt 413
11dpt 1197
15dpt 4166
22dpt 30071
2,7mm miłości
25dpt 54928
3,6mm miłości
27dpt
5,6mm miłości i 140
28dpt
6,8mm miłości
29dpt 99065
30dpt 111335
19w6d 320g miłości
21w0d 390g miłości
29w4d 1550g miłości
Ukochany synek 💙
Starania o rodzeństwo
( tym razem walczę sama )
V IVF:
- IX transfer blastocysty 3AA
9dpt 225
12dpt 491 (68,4%)
14dpt 711 (44,8%)
❄️ 3BB ❄️ 5AB
-
Decyzja podjęta zaprzestaję podejścia do transferu z komórkami które pozostały, a zaczynam procedurę od początku. Boję się kolejny raz zawieść jakby teraz nie wypaliło. Doktor stwierdził, że w moim przypadku nie ma ciśnienia bo jest dziecko, z racji dużej ilości przyjmowanych w ostatnim czasie pacjentek, chyba zapomniał że to wszystko trwa od 1,5 roku już prawie i brak efektu, a my powoli załamani coraz bardziej. Małżeństwo wystawione na próbę, przeszłam traumę ze szpitalem, także jakoś ja nie widzę tego w kolorowych barwach. Czasem człowiek mając gorszy dzień o mało się nie popłacze na wizycie, nie każdy jest sobie równy ja widocznie znoszę to gorzej niż on zakłada 😔😕a o mężu to już nawet nie wspominam ten to już całkiem na nie 😟
Dr chciał żebym podeszła, ale mi już głupio tłumaczyć że dla nas to i mega wydatek oraz stres, więc traktuje to jako ostatnią szansę, dlatego trzeba ją zwiększyć ilością komórek. Na samą myśl o kłuciu mi niedobrze, teraz chociaż wiem jak to wygląda. -
@Tosiek jak chcesz pogadać na PW to daj znać
dziś miałaś wizytę u lekarza? czy zlecił badania? co kazał teraz robić?
Szansę trzeba zwiększyć ilością komórek? - nie za bardzo rozumiem co masz na myśli
dziewczyny, które brały Miovelię, jak oceniacie jej działanie?
@Maaaa nas dawno nie odwiedzała na forum -
I am waiting for a miracle ja się też dziwię, że tyle to wszystko trwa u Ciebie 😟
Jakie to wszystko niesprawiedliwe, dlaczego to akurat nam przyszło się mierzyć z tym wszystkim. Ciężkie decyzje, badania, stres, łzy, pieniądze których już nie ma skąd brać na to wszystko.
Od zawsze uwielbiałam dzieci (mam 3 rodzeństwa) , nawet przez myśl by mi kiedyś nie przeszło, że tak dużo będzie mnie kosztować wysiłku ta droga do macierzyństwa 😔
Pamiętajmy nadzieja umiera ostatnia, dopóki jest wszystko ma sens ❤️jaina_proudmoore, Esperanza Mia lubią tę wiadomość
-
jaina_proudmoore wrote:@Tosiek jak chcesz pogadać na PW to daj znać
dziś miałaś wizytę u lekarza? czy zlecił badania? co kazał teraz robić?
Szansę trzeba zwiększyć ilością komórek? - nie za bardzo rozumiem co masz na myśli
dziewczyny, które brały Miovelię, jak oceniacie jej działanie?
@Maaaa nas dawno nie odwiedzała na forum
Wczoraj byłam na wizycie i doktor zdziwiony jak powiedziałam, że musimy porozmawiać o tym czy nie lepiej od początku całą procedurę powtórzyć. On raczej był pozytywny i skłaniał się ku transferowi. Nawet jak przytoczyłam, że ostatnio też było niby dobrze a z 6 komórek 1 została. Wtedy też ten argument z jego strony o posiadanym już dziecku (mi średnio podpasował, bo od 1,5 roku non stop na wizytach, badaniach).
Powiedział, że jak uważam on się nie będzie na siłę wtrącać. Miałam obgadac z mężem i ponieważ tak byliśmy nastawieni to chcemy od początku. Leki stwierdził, że najwcześniej za tydzień może przepisać zatem muszę za tydzień znowu jechać po rozpiskę i recepty.
Pani emb. też uważa, że więcej komórek zwiększy szansę, jak mam wydawać 6 tys teraz i nic to chyba lepiej dołożyć te 3-4 i iść ze zwiększoną ilością, tym bardziej że traktujemy to z mężem już jako ostatnie podejście. Ledwo dał się namówić, jest bardzo po tym wszystkim na nie, nie mam siły się kłócić już.
Co wy byście zrobiły na moim miejscu?? -
Ciężka sprawa, przede wszystkim dla mnie kwestia podejścia twojego męża.
Co on o tym sądzi? trzeba chyba usiąść przy stole, kawę na ławę i ustalić RAZEM plan działania.
Według mnie to właśnie lekarz, z racji na swoją wiedzę, powinien dokonać wyboru albo podpowiedzieć. przedstawić plusy i minusy.
Dla porównania dr P. - immunolog dla każdej pacjentki ma oddzielna wersję leczenia, zależna od wyników. Siedziałam u niego za 1 razem 25 minut, zero pośpiechu, dokładny wywiad itp. Wyjaśnił jak dziecku co za co odpowiada i dlaczego jest jak jest. Wspaniały człowiek.
Przy mojej 1 stymulacji dr K mi pow.że super, bo dobre endomentrium, a potem super, bo 6 komórek, a ponoć na 37 lat, to dobry wynik, a teraz mam 38. a potem jak się nie udało to oo... oooo ... tak bywa bo 1 IVF, blablabla.
wtedy byłam zielona w temacie IVF. obecnie wiem znacznie więcej, co pozwoli mi uniknąć rozczarowania w trakcie. Ja po 1IVF postawiłam na wizycie sprawę jasno, albo immunologia, albo nie robimy 2IVF bo dr K chciał mi już stymulację rozpisywać... i byśmy się tak w ciemno bawili.
Wg mnie każda z pacjentek powinna zachować albo zimną krew albo rozsądek w trakcie wizyt, albo dzięki forum - można wiele się dowiedzieć/ poznać zdanie innych kobiet i podjąć wtedy kroki.
@Tosiek postaw na szczerą naprawdę szczera rozmowę. dobrze na pewno wiesz, jak swojego chłopa podejść. trzymam kciuki.
Śnieżka lubi tę wiadomość
-
jaina_proudmoore też myślałam, że to on jako lekarz sam zasugeruje ale ostatnio chyba z powodu natłoku pacjentek, zabiegów on jeszcze sam się pytał po co przyszłam na wizytę, no to ja że ten transfer z komórkami (tylko nie wiedziałam, że to taka cena jak prawie wszystko od początku). Wczoraj też że jak chcemy, trochę wydusiłam z niego co on na to to powiedział że nie ma jakby pośpiechu bo dziecko mamy, po co się kłuć skoro może się udać oraz że fakt może być transfer odwołany jak nie wyjdzie. Generalnie on jakby zakładał, że jest szansa, ja ta szansę widziałam za pierwszym razem (bardzo się rozczarowujac).
Mąż widząc jak przeżyłam cp, zgodził się na ostatnie wydanie 10tys, zaryzykowałabym z odmrazaniem komórek a niewiadomo czy by coś z nich wyszło (a już prawie 6 tys wydane by było i nic z tego dalej).
Jedyne co mnie martwi to ryzyko badania covid bo rzeczywiście przy dodatnim zostaje z komórkami a na leki wydane 😟 Tak nie powinno być.
Bardzo chciałam podejść do transferu teraz ale wizja ostatniej szansy z 4 komórkami a np. nowymi 10 plus 4 to też inaczej, odpuściłam.jaina_proudmoore lubi tę wiadomość
-
jaina_proudmoore wrote:Ciężka sprawa, przede wszystkim dla mnie kwestia podejścia twojego męża.
Co on o tym sądzi? trzeba chyba usiąść przy stole, kawę na ławę i ustalić RAZEM plan działania.
Według mnie to właśnie lekarz, z racji na swoją wiedzę, powinien dokonać wyboru albo podpowiedzieć. przedstawić plusy i minusy.
Dla porównania dr P. - immunolog dla każdej pacjentki ma oddzielna wersję leczenia, zależna od wyników. Siedziałam u niego za 1 razem 25 minut, zero pośpiechu, dokładny wywiad itp. Wyjaśnił jak dziecku co za co odpowiada i dlaczego jest jak jest. Wspaniały człowiek.
Przy mojej 1 stymulacji dr K mi pow.że super, bo dobre endomentrium, a potem super, bo 6 komórek, a ponoć na 37 lat, to dobry wynik, a teraz mam 38. a potem jak się nie udało to oo... oooo ... tak bywa bo 1 IVF, blablabla.
wtedy byłam zielona w temacie IVF. obecnie wiem znacznie więcej, co pozwoli mi uniknąć rozczarowania w trakcie. Ja po 1IVF postawiłam na wizycie sprawę jasno, albo immunologia, albo nie robimy 2IVF bo dr K chciał mi już stymulację rozpisywać... i byśmy się tak w ciemno bawili.
Wg mnie każda z pacjentek powinna zachować albo zimną krew albo rozsądek w trakcie wizyt, albo dzięki forum - można wiele się dowiedzieć/ poznać zdanie innych kobiet i podjąć wtedy kroki.
@Tosiek postaw na szczerą naprawdę szczera rozmowę. dobrze na pewno wiesz, jak swojego chłopa podejść. trzymam kciuki.
Mój mąż jak to facet chciałby mieć dzieci "normalnie", udało się przy insem. więc myśleliśmy że tym razem też jest szansa ( nie wyszło 5-6razy). On źle znosił i znosi, wizyty, badania, ciągłe rozmowy o jednym, natłok obowiązków bo oboje chodzimy do pracy, opieka nad dzieckiem więc ciężko bez nerwów to wszystko czasem zgrać. I oczywiście nie ukrywam, pieniądze to też czynnik który nas ogranicza skutecznie. Pierwszy raz o ivf doktor przy nim mówił i on był też nakręcony, że się uda. A teraz uważa, że wszyscy tylko pieniądze wyciągają i mają nas w nosie. Złościł się że nic nie wiemy, kiepską organizacja, zero prywatności, zainteresowanie średnio. Dlatego jak to facet stwierdził, że nie wie czy to jest warte tych nerwów, bo nie wiadomo czy jest jakakolwiek szansa. Ja o ivf też myślałam, że to taka gwarancja a wyszło że jesteśmy do niczego bo zarodek tylko 1 (nikt tak o tym nie mówił jak może wyjść).
Lekarza obdarowaliśmy dużym zaufaniem, choć te wizyty a te przy pierwszym dziecku zupełnie co innego, miał więcej czasu i więcej tłumaczył sam od siebie. -
Tosiek wrote:Mój mąż jak to facet chciałby mieć dzieci "normalnie", udało się przy insem. więc myśleliśmy że tym razem też jest szansa ( nie wyszło 5-6razy). On źle znosił i znosi, wizyty, badania, ciągłe rozmowy o jednym, natłok obowiązków bo oboje chodzimy do pracy, opieka nad dzieckiem więc ciężko bez nerwów to wszystko czasem zgrać. I oczywiście nie ukrywam, pieniądze to też czynnik który nas ogranicza skutecznie. Pierwszy raz o ivf doktor przy nim mówił i on był też nakręcony, że się uda. A teraz uważa, że wszyscy tylko pieniądze wyciągają i mają nas w nosie. Złościł się że nic nie wiemy, kiepską organizacja, zero prywatności, zainteresowanie średnio. Dlatego jak to facet stwierdził, że nie wie czy to jest warte tych nerwów, bo nie wiadomo czy jest jakakolwiek szansa. Ja o ivf też myślałam, że to taka gwarancja a wyszło że jesteśmy do niczego bo zarodek tylko 1 (nikt tak o tym nie mówił jak może wyjść).
Lekarza obdarowaliśmy dużym zaufaniem, choć te wizyty a te przy pierwszym dziecku zupełnie co innego, miał więcej czasu i więcej tłumaczył sam od siebie.
Przepraszam że to napisze na wstępie. Ale myśle ze jak nie poskładacie się oboje do tej myśli, że nie zawsze ivf to 100 proc skuteczności to będzie ciężko. Już wnioskuje że jest to kością niezgody między Wami. Sądzę że tutaj macie bardzo dużo pracy ze sobą i nad tym co Was czeka. A w dodatku co już przeszliście. Żal ze nie nie uda, albo żal ze się nie spróbowało bo można było spojrzeć na cała sytuacje inaczej. Myśle za Ty za bardzo się nakręcasz a Twój mąż jeszcze bardziej nie chce, bo dostrzega Twoja niepewność. Mój tez chciał naturalnie... szkoda tylko ze zanim zrozumiał minęło 6 lat, ze jednak naturalnie to się nie uda. Po terapii, zrozumiał wiele spraw, teraz mówi ze żałuje tego czasu, ze nie wiedział tego co wie teraz o mnie o sobie o leczeniu. Ale gdyby nie ten czas spędzony u terapeuty, to nie było by nas... sama na tym wózku, bez wsparcia, bez jego wiary nie pojedziesz daleko, bo już masz multum niepewności.
Na Twoim miejscu robiłabym tak jak Ci to intuicja podpowiada, a zdanie dr na drugim miejscu. Tak jak powiedziała Ci embriolog. Zacząć od nowa z większa ilością komórek, większa pewność na więcej zarodków, może lepszych jakościowo. Ale pamiętaj wyluzuj, ten stres i nerwy nie sprzyjają... odkładaj kasę i pewnie podejdź do tego. Nic nie jest proste, a problemy trzeba rozwiązywać, nie się wycofywać. Nie odpuszczaj, tylko miej na względzie zdanie męża. Nie informuj go o swoich niepokojach, przeczuciach i watpliwościach, bo chłonie jak gąbka te emocje i go utwierdzają w tym ze źle zrobił godząc się na procedurę.
Trzymam kciuki.
Jaka decyzje podejmiesz to będzie słuszna.
PS Nie bij za prostotę moje wypowiedzi 😛 życzę Ci jak najlepiej. 😌 mam koleżankę która tez potrafi wylać na mnie kubeł zimnej wody i działa.Tosiek, jaina_proudmoore lubią tę wiadomość
-
Śnieżka wrote:Przepraszam że to napisze na wstępie. Ale myśle ze jak nie poskładacie się oboje do tej myśli, że nie zawsze ivf to 100 proc skuteczności to będzie ciężko. Już wnioskuje że jest to kością niezgody między Wami. Sądzę że tutaj macie bardzo dużo pracy ze sobą i nad tym co Was czeka. A w dodatku co już przeszliście. Żal ze nie nie uda, albo żal ze się nie spróbowało bo można było spojrzeć na cała sytuacje inaczej. Myśle za Ty za bardzo się nakręcasz a Twój mąż jeszcze bardziej nie chce, bo dostrzega Twoja niepewność. Mój tez chciał naturalnie... szkoda tylko ze zanim zrozumiał minęło 6 lat, ze jednak naturalnie to się nie uda. Po terapii, zrozumiał wiele spraw, teraz mówi ze żałuje tego czasu, ze nie wiedział tego co wie teraz o mnie o sobie o leczeniu. Ale gdyby nie ten czas spędzony u terapeuty, to nie było by nas... sama na tym wózku, bez wsparcia, bez jego wiary nie pojedziesz daleko, bo już masz multum niepewności.
Na Twoim miejscu robiłabym tak jak Ci to intuicja podpowiada, a zdanie dr na drugim miejscu. Tak jak powiedziała Ci embriolog. Zacząć od nowa z większa ilością komórek, większa pewność na więcej zarodków, może lepszych jakościowo. Ale pamiętaj wyluzuj, ten stres i nerwy nie sprzyjają... odkładaj kasę i pewnie podejdź do tego. Nic nie jest proste, a problemy trzeba rozwiązywać, nie się wycofywać. Nie odpuszczaj, tylko miej na względzie zdanie męża. Nie informuj go o swoich niepokojach, przeczuciach i watpliwościach, bo chłonie jak gąbka te emocje i go utwierdzają w tym ze źle zrobił godząc się na procedurę.
Trzymam kciuki.
Jaka decyzje podejmiesz to będzie słuszna.
PS Nie bij za prostotę moje wypowiedzi 😛 życzę Ci jak najlepiej. 😌 mam koleżankę która tez potrafi wylać na mnie kubeł zimnej wody i działa.
Jak dr nam o tym wszystkim mówił to niestety tak pomyśleliśmy, że nie będzie źle ostatecznie się odrazu nie uda, ale będą zarodki. Wyszło inaczej 1 zarodek, ja z cp która nie mniej bolała bo zaczynalam wierzyć że rzeczywiście się udało. Szpital, wycięcie jajowódu i pogodzenie się ze stratą było ciężko. Ja właśnie jestem w stanie wszystko dać żeby się udało (może fakt jestem w tym już pozbawiona trochę cierpliwości). Mąż widzi, że dziecko to wyzwanie więc ma inne podejście niż przy pierwszym. Teraz odpuścił, jedno też już mu wystarcza. Fakt jest, że ja bardziej chcę, a on na pewno mniej wspiera bo inaczej to widzi. Ja się stresuję, bo muszę go tak podchodzić żeby dał nam szansę jeszcze i nie odpuszczał, bo wierzę że jest nadzieja. Dodatkowo mam świadomość ile to kosztuje, to potęguje ten stres😕
Dziękuję za rady i jak Ty to widzisz 🙂
Chociaż to wszystko trochę mnie przeraża, ale już się powoli upewniam że dobrze będzie od początku przez to przejść niż ryzykować.Śnieżka lubi tę wiadomość
-
Tosiek wrote:Decyzja podjęta zaprzestaję podejścia do transferu z komórkami które pozostały, a zaczynam procedurę od początku. Boję się kolejny raz zawieść jakby teraz nie wypaliło. Doktor stwierdził, że w moim przypadku nie ma ciśnienia bo jest dziecko, z racji dużej ilości przyjmowanych w ostatnim czasie pacjentek, chyba zapomniał że to wszystko trwa od 1,5 roku już prawie i brak efektu, a my powoli załamani coraz bardziej. Małżeństwo wystawione na próbę, przeszłam traumę ze szpitalem, także jakoś ja nie widzę tego w kolorowych barwach. Czasem człowiek mając gorszy dzień o mało się nie popłacze na wizycie, nie każdy jest sobie równy ja widocznie znoszę to gorzej niż on zakłada 😔😕a o mężu to już nawet nie wspominam ten to już całkiem na nie 😟
Dr chciał żebym podeszła, ale mi już głupio tłumaczyć że dla nas to i mega wydatek oraz stres, więc traktuje to jako ostatnią szansę, dlatego trzeba ją zwiększyć ilością komórek. Na samą myśl o kłuciu mi niedobrze, teraz chociaż wiem jak to wygląda.
Ciśnienie na dziecko w każdym przypadku będzie, masz czy nie masz zawsze będzie jednakowe. Chyba zawsze jest i będzie niedosyt.
Niestety ivf to mega koszty, wiele par nawet na to nie stać. Ja odkładałam 2 lata by uzbierać kasę musiałam poświęcić wypoczynek przyjemności nawet jedzenie.
Lekarze myślą że jak przychodzimy to mamy kasę ale nikt nie zapyta jak nam ciężko jak wszystko odnawiamy aby osiągnąć cel.
Ja muszę wkrótce wrócić do pracy a powinnam być przy małym. Ja zostanę przy małym zwolnią mnie nie będą patrzyć tym bardziej że będąc w połowie ciąży dzwonił do mnie kierownik i z tekstem do mnie. Miała pani szczęście że ma pani umowę na czas nieokreślony inaczej bym.pania zwolnił. Ekstra super tak mówić kobiece w ciąży. Więc wszystkiego mogę się spodziewać. A kasę potrzebuje zostały mi 2 mrozaki. Chce się przygotować. Oczywiście powtórzyć badania immuno a to też duży koszt. Bez tego nie podejdę a terminy do Pasnika to kosmos.
"Cokolwiek zasiejesz, po jakimś czasie zbierzesz ! Twoje myśli to ziarno i od nich będą zależeć żniwa ".
21.03.2022 transfer 2AA
5 dpt 21,4 7 dpt 61,2 10 dpt 205,9 14 dpt 955 23 dpt 💗
7.06.22 prenetralne, synek
18.07.22 pierwsze ruchy 19+5
22.07.2020 20+2 waga 329g połówkowe
30.09.22 3 genetyczne 30+2 1445g
12.12.2022 40+5 56 cm, 3550 g, g.15.55 😍
02.01.2020 *IVF *ICSI MACS
15.01.2020 punkcja ❄❄ ❄
15.02.2020 transfer 3AA
6 dpt 49,5 9 dpt 181,5 11 dpt 286 13 dpt 446 16 dpt 1446 19 dpt 3893
26 dpt ❤️ 12.03.2020
18.06.2020 20+3 połówkowe- waga 385 g szczęścia 💕 będzie synek
19.06.2020 pierwsze ruchy💗
21.07.2020 25+1 waga 776 g
21.08.2020 29+5 gene 1502g
09.09.2020 waga 1944g
34+2 waga 2200, 35+2 waga 2600
09.10.2020 36+4 - 54 cm, 2620g godz 23.21 😍 -
Esperanza Mia wrote:Ja muszę wkrótce wrócić do pracy a powinnam być przy małym. Ja zostanę przy małym zwolnią mnie nie będą patrzyć tym bardziej że będąc w połowie ciąży dzwonił do mnie kierownik i z tekstem do mnie. Miała pani szczęście że ma pani umowę na czas nieokreślony inaczej bym.pania zwolnił. Ekstra super tak mówić kobiece w ciąży. Więc wszystkiego mogę się spodziewać. A kasę potrzebuje zostały mi 2 mrozaki. Chce się przygotować. Oczywiście powtórzyć badania immuno a to też duży koszt. Bez tego nie podejdę a terminy do Pasnika to kosmos.
Współczuje Ci takiej mendy kierownika... nie cierpię takich ludzi... nie wszyscy muszą o wszystkim wiedzieć, ale trochę empatii by się przydało. Też miałam kierownika, który specjalnie dawał mi niekorzystne umowy, na czas określony, bo myślał za zaraz ucieknę na l4 ciążowe... jakoś się nie udało uciec. Cały czas dyskryminacja. Sorry, ale mam nerwy na dzisiejszych niektórych pracodawców/ kierowników/wielkich panów z małym ego... względem kobiet. A łatwo nie jest... trzeba mieć twarda psychikę na tej naszej drodze 😉 -
@Śnieżka ładnie napisałaś do @Tosiek, zgadzam się.
mój też długo dojrzewał do drogi medycznej, liczył na cud naturalny, a czas minął - 5 lat. Na badania podstawowe reagował nerwowo gdzie ja już wyczerpałam pulę swoich badań i wtedy leczący mnie GIN i kolejny nie zwrócił uwagi na TSH rzędu 5...
Lekarze powinni być bardziej pomocni, ja przed transferem dostałam pytanie, czy chce pakiet premium? sorka, ja mam decydować? a czy ja się na tym znam, oprócz wiedzy podstawowej do czego służy AH albo embryoglue? żenada. Jeszcze za taką kasę, a my zgadzamy się, bo to niby krok w stronę naszego upragnionego celu.
@Tosiek to nie jest łatwa decyzja, wiem to. Może trzeba sobie zadać pytanie czy warto spróbować i będzie to ostatni raz? żadna z nas nie wie, jakie będą efekty stymulacji, ile potem będzie zarodów i ile prób. Ja miałam też tylko 1... i byłam tym zaskoczona. Takie rzeczy jak przebieg procedury i statystyczne wyniki powinny być nam znane. może wtedy rozczarowanie byłoby mniejsze?
dochodzi jeszcze ważna kwestia finansowa. naprawdę dla niektórych IVF = kredyt czy pożyczka w rodzinie, nawet bez tego świadomość wydania 12 k na niepewny cel.. to kupa kasy...
Tosiek lubi tę wiadomość
-
Dorin123 wrote:Pisałyście tu, ale nie odnotowałam. Jakie TSH jest prawidłowe dla staraczek ?
Max. 2,4, ale najkorzystniej jest jak jest ok.1jaina_proudmoore lubi tę wiadomość
09.2016 poronienie zatrzymane naturalsika
02.2019/10.2019 - nieudane IVF x2
08.2020 - trzecie IVF ➡️10.2022 - 💕♂️