X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Starając się z pomocą medyczną Szpital Południowy - klinika leczenia niepłodności
Odpowiedz

Szpital Południowy - klinika leczenia niepłodności

Oceń ten wątek:
  • MagdaKK Przyjaciółka
    Postów: 80 28

    Wysłany: 22 lipca, 13:52

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Justyna_W wrote:
    Dziękuję, że pytasz. Samopoczucie ok. Chociaż jest stres. Martwię się , czy wszystko jest ok, czy nie ma wad genetycznych. Sprawdzam ciągle różne rzeczy co można, czego nie. Generalnie milion pytań i dużo niepokoju.

    Betę badałam w sobotę to był 12 dzien po transferze i byla 554, a wcześniej w Południowym 10 dnia 167. Myślę, żeby teraz zbadać w środę lub czwartek i jak będzie powyżej 1000 , to już nie badać. Wizytę w Południowym z USG mam 1 sierpnia. Mam nadzieję, że nie będzie za wcześnie. Na początku zapisałam się później, ale przełożyłam, żeby iść do dr Warzechy. To będzie 2 tygodnie po pierwszej becie pozytywnej.

    A powiedz mi Magda, czy mialas badany progesteron i estradiol w dni USG, czy wtedy tylko była beta? Zastanawiam się , czy nie zbadac na własną rękę.

    Świetne wyniki! Gratuluję!
    Badałam na własną rękę progesteron, w WCLN nie chcieli mi zbadać. Ale wiem że progesteron z leków nie wychodzi w badaniach, więc sama nie wiem.
    Mam już po dziurki w nosie prolutexu. Powoli brakuje mi miejsca na brzuchu żeby robić zastrzyki 😥

  • MagdaKK Przyjaciółka
    Postów: 80 28

    Wysłany: 22 lipca, 13:56

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    laura wrote:
    hej, ja równiez podczytuję Was od jakiegoś czasu ale dopiero teraz zdecycowałam się napisać:)

    My też leczymy się w WCLN i myślimy nad przeniesieniem. Wiemy, że w wielu klinikach jest wstrzymane finansowanie i opóźnione kwalifikacje dlatego też nawet rozważamy podejście komercyjne.

    Ogólnie jeśli chodzi o południowy to też odnoszę wrażenie, że wzieli na siebie za dużo. Wydaje mi się, że brakuje im lekarzy doświadczonych w proceduracj ivf. Miałam też niefajną sytuację z lab embriologicznym, gdzie musiałam się upominac o informację jak nasze zarodki. A wszystkie wiemy jak stresujące jest czekanie na telefony od embiorlogów.

    Oczywiście gdyby nam się udało za pierwszym razem to miałabym odmiennie zdanie :) Ale wtedy bym przymknęła oko na pewne kwestie.

    Z pewnością biorą na siebie za dużo. Jeden doktor W. Który jednocześnie jest ordynatorem w szpitalu nie da rady wsyztskiego na raz zrobić. Pozostali lekarze niestety wyglądają na niekoniecznie kompetentnych.
    Co do embriologów to ja jestem bardzo zadowolona. W momencie gdy miałam tylko jedna komórkę Pani embriolog dzwoniła do mnie praktycznie codziennie i informowała o postępach żeby mnie uspokoić więc bardzo na plus.

  • laura Nowa
    Postów: 4 0

    Wysłany: 22 lipca, 14:17

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    MagdaKK wrote:
    Z pewnością biorą na siebie za dużo. Jeden doktor W. Który jednocześnie jest ordynatorem w szpitalu nie da rady wsyztskiego na raz zrobić. Pozostali lekarze niestety wyglądają na niekoniecznie kompetentnych.
    Co do embriologów to ja jestem bardzo zadowolona. W momencie gdy miałam tylko jedna komórkę Pani embriolog dzwoniła do mnie praktycznie codziennie i informowała o postępach żeby mnie uspokoić więc bardzo na plus.

    ja po pierwszej punkcji też byłam bardzo zadowolona z tego kontaktu, bo dzwonili, dawali znać, przekazywali wyczerpujące informacje itp. przy drugiej punkcji o każdy telefon musiałam się upomnieć… doszło do tego, że o wybiku hodowli zamiast 5 dnia dowiedziałam się chyba 7 dnia co dla mnie było nieporozumieniem. Widziałam, że podobną historię do mojej miała inna dziewczyna z tego forum więc chyba tak się czasami zdarza. Nie mówię, że zawsze jest problem z informacjami od nich ale u mnie przy drugiej procedurze tak było i bardzo to nadszarpnęło moje zaufanie do nich… a co przeżywałam przez te dni wiem tylko ja i mój mąż

  • Malina4321 Debiutantka
    Postów: 10 3

    Wysłany: 22 lipca, 14:30

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    laura wrote:
    ja po pierwszej punkcji też byłam bardzo zadowolona z tego kontaktu, bo dzwonili, dawali znać, przekazywali wyczerpujące informacje itp. przy drugiej punkcji o każdy telefon musiałam się upomnieć… doszło do tego, że o wybiku hodowli zamiast 5 dnia dowiedziałam się chyba 7 dnia co dla mnie było nieporozumieniem. Widziałam, że podobną historię do mojej miała inna dziewczyna z tego forum więc chyba tak się czasami zdarza. Nie mówię, że zawsze jest problem z informacjami od nich ale u mnie przy drugiej procedurze tak było i bardzo to nadszarpnęło moje zaufanie do nich… a co przeżywałam przez te dni wiem tylko ja i mój mąż


    Bardzo przykra sytuacja, współczuję. My też nie ufamy im w 100% po swoich przygodach, dziś wybrałabym inną klinikę.

    Dziękuję za odpowiedzi

  • laura Nowa
    Postów: 4 0

    Wysłany: 22 lipca, 14:38

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Malina4321 wrote:
    Bardzo przykra sytuacja, współczuję. My też nie ufamy im w 100% po swoich przygodach, dziś wybrałabym inną klinikę.

    Dziękuję za odpowiedzi
    A zdradzisz jakie mieliście przygody? Oczywiście jeśli nie chcesz się dzielić to nie naciskam

    A co do zmiany to już myślałaś, gdzie potencjalnie się przeniesiecie?

  • Natalita88 Koleżanka
    Postów: 72 12

    Wysłany: 22 lipca, 16:09

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej,
    ja spróbowałabym w MSWiA, nie wiem jak z terminem na histeroskopie, ale na badanie drożności jajowodów czekałam miesiąc, to było badanie bez znieczulenia, ale było spoko.
    Miałam skierowanie do poradni endokrynologiczno-ginekologicznej, ale myśle, że lekarz w poradni ginekologicznej również przepisze skierowanie, ciekawe tylko jak z terminami - najlepiej dzwonić do sekretariatu oddziału :)


    Karola.095 wrote:
    Hej :) to mój pierwszy post chociaż wątek śledzę już od kilku tygodni i wiele z niego się dowiedziałam :) Jesteśmy na początku ,,drogi” z IV w południowym, czekam na miesiączkę aby zacząć stymulację.

    W mojej sytuacji zalecono histeroskopie przed transferem, czy któraś z Was miała wykonywaną histeroskopie w południowym? Po ostatniej wizycie Dr wystawiła mi skierowanie i kazała zapisać się w sekretariacie oddziału ginekologicznego ale Panie powiedziały że na zabieg ze znieczuleniem to jakiś jeden dzień dopiero w październiku (i tak ten dzień nie pasuje z moim cyklem bo musi być wykonana w określonym dniu), ewentualnie bez znieczulenie we wrześniu ale nie mają jeszcze grafiku tego lekarza i niewiadomo kiedy będzie i na jaki dzień… także pomyślałam że zapiszę się w innym miejscu ale Dr powiedziała żebym poczekała i nigdzie się nie zapisywała. Czy któraś z Was miała ? Nie zgadzać się na zabieg bez znieczulenia i upierać się aby zrobić w innym miejscu? Po minach Pań z sekretariatu wywnioskowałam że to bolesny zabieg i bez nikt nie chce

    Karola.095 lubi tę wiadomość

  • Justyna_W Koleżanka
    Postów: 51 0

    Wysłany: 22 lipca, 18:36

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Malina4321 wrote:
    Bardzo przykra sytuacja, współczuję. My też nie ufamy im w 100% po swoich przygodach, dziś wybrałabym inną klinikę.

    Dziękuję za odpowiedzi

    Przykro mi bardzo, że miałaś taką sytuację. Ten tydzień gdzie dzwonią embrilodzy, to najbardziej stresujący okres w całej procedurze. Ja wtedy siedziałam jak na szpilkach. Wyobrażam sobie co musiałaś czuć jak nie dostałaś informacji. Ja chyba oszalalabym.

    Nasza hodowla po punkcji zajmowała się Pani Zuzanna i muszę powiedzieć, że byłam bardzo zadowolona z komunikacji. Po samej punkcji np. zaproponowała mi ciasto , bo akurat miała chlebek bananowy i to było takie miłe. Też byłam na moim transferze i bardzo dodawała mi otuchy. Mówiła, że mieliśmy piękny zarodek i że uważa, ze są duże szanse , że się uda. A mieliśmy tylko 1 zarodek z 10 komórek zapladnianych. U Nas był ciężki czynnik męski i zapladniali wszystkie komórki. Jeśli chodzi o lekarzy, to faktycznie najbardziej kompetentny jest dr Warzecha. Wizyty niestety są krótkie.

    Ja mam porównanie tylko z Przychodnia przy Szpitalu na Starynkiewicza. Tam wizyty były np. dłuższe i lekarski udzielaly więcej informacji, odpowiadaly na wszystkie pytania. Jednak tam to był dopiero chaos. Ma recepcji nie odbierali telefonów. Trzeba było dzwonić kilkanascie razy, żeby się dodzwonić. Nie podchodziłam tam do procedury, bo nie zdecydowałam się na to miejsce. Ale tam terminy wizyt i czas opóźnienia był dużo dłuższy. Dlatego porównując z inną placówka na NFZ to Szpital Południowy moim zdaniem działa bardzo sprawnie. Czas oczekiwania na wizyty jest krótki.

  • Justyna_W Koleżanka
    Postów: 51 0

    Wysłany: 22 lipca, 20:59

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    MagdaKK wrote:
    Świetne wyniki! Gratuluję!
    Badałam na własną rękę progesteron, w WCLN nie chcieli mi zbadać. Ale wiem że progesteron z leków nie wychodzi w badaniach, więc sama nie wiem.
    Mam już po dziurki w nosie prolutexu. Powoli brakuje mi miejsca na brzuchu żeby robić zastrzyki 😥


    Współczuję Cię tych dodatkowych zastrzyków 🥹 To przyjmowanie leków jest straszne i najgorzej, że trzeba je przyjmować tak długo ...

  • Justyna_W Koleżanka
    Postów: 51 0

    Wysłany: 26 lipca, 11:55

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziewczyny, co u Was jak Wasze punkcje? Jak się czujecie ? Jak zarodki ?

  • MagdaKK Przyjaciółka
    Postów: 80 28

    Wysłany: 26 lipca, 15:18

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Heja,
    U mnie wszystko dobrze. Niunia ma już 1.8 cm. Jestem już w 8 tygodniu ciąży. Strach nadal jest, ale może troszkę mniejszy. Boje się badań prenatalnych, ale nic nie zrobię.
    Apetyt słaby, mdłości silne, zmęczenie ogromne. Spacer męczy mnie na tyle że muszę się po nim zdrzemnąć. Mam nadzieję że wraz z pierwszym trymestrem trochę oddpusci
    Odważyłam się i powiedziałam rodzinie, to ukrywanie bardzo mnie męczyło. Więc sama zaczynam wierzyć że to prawda 😍
    Jak u Ciebie? jak samopoczucie?

    Justyna_W, Marulka99 lubią tę wiadomość

  • Justyna_W Koleżanka
    Postów: 51 0

    Wysłany: 26 lipca, 16:17

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    To dobrze, że strach jest już chociaż trochę mniejszy...
    Miałaś już USG, na którym widać serduszko ?
    Wcale się nie dziwię, że boisz się badań prenatalnych. Ja też się boje. Ja ostatnio też strasznie się nakręcam i martwię , że nie badaliśmy zarodków i teraz sobie myślę, że może byłoby jednak lepiej zbadać . Będziesz robiła test NIFTY? A od kiedy pojawiło się u Ciebie takie zmęczenie i mdłości ?

    Fajnie, że zdecydowałaś się powiedzieć rodzinie. A wiedzieli , że podchodzicie do in vitro? Czy nie mówiliście ?

    Ja chyba dopiero po badaniach prenatalnych powiem. U mnie to na razie jakiś 4-5 tydzień. Czekam dopiero na 1 USG, więc poki co nikt nie wie.

    Ja na razie fizycznie czuję się dobrze. Nie mam żadnych objawów. Boli mnie jedynie brzuch. Zwłaszcza jakoś w nocy budzę się i nie mogę znaleźć wygodnej pozycji. Spalam do tej pory na brzuchu , a teraz jakoś mnie boli. Psychicznie za to tak sobie się czuję. Strasznie się martwię i wszystko przeżywam. Np. mam taki problem w pracy, że moja szefowa pali papierosy iqos. Siedzimy biurko w biurko i nie wiem, czy to nie ma złego wpływu na rozwijający się plod. Wiadomo nie chce jej jeszcze mówić i nie wiem co z tym zrobić. Nakręcam się strasznie. Staram się wychodzić wtedy do toalety, albo kuchni, ale nie zawsze jest to możliwe. Martwię się też tym, że od jakiegoś 8 tygodnia moja szefowa będzie na urlopie, a ja zostanę sama w biurze i nie wiem, jak się będę czuła, czy np. dam radę chodzić do pracy. Pracuje w bardzo małej firmie handlowej i ogólnie na ten moment praca jest moim największym zmartwieniem. Ogólnie nie planuje pracować długo. Chciałabym zadbać o siebie i swoją psychikę, ale też głupio iść już na L4 od 2, czy 3 miesiąca. Sama nie wiem. A Ty Magda już coś mówiłaś w pracy ?

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 lipca, 17:06

  • MagdaKK Przyjaciółka
    Postów: 80 28

    Wysłany: 26 lipca, 18:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Tak, miałam już dwa USG na których widać serduszko. Ostatnie nawet miałam w 3d. Ciekawe doświadczenie.
    My też zarodków nie badaliśmy, mam nadzieję że wszytsko będzie dobrze. Nie dopuszczam po prostu do siebie innych myśli. Po ostatnich ciężkich doświadczeniach (nie ciążowych) naprawdę uwierzyłam w moc tego że potrafimy przyciągać to co dobre. Moja mama miała bardzo poważny wypadek, pomimo tego co mówili lekarze, pomimo tego że spędziła sporo czasu pod respiratorem, nie zwątpiłam ani na sekundę że wydobrzeje. A moja mama nie dość że chodzi, to całkiem nieźle się ma 🙂
    Co do invitro to wie tylko moja dobra przyjaciółka. Inne osoby się nie dowiedzą. Nie chcemy informować rodziny, mają raczej specyficzne podejście do takich metod. Są bardzo zamknięci, nie ma sensu nic mówić.
    Nie planuje robić NIFTY, chyba że badania prenatalne wyjdą pod znakiem zapytania. Jeszcze to przemyśle.
    U mnie z pracą jest tak, że to jest firmą rodzinną. Dlatego powiedziałam już, zarówno w pracy jak i rodzinie. Chciałam być w porządku, bo nie ma osoby która mnie zastąpi, więc muszę znaleźć kogoś na swoje miejsce i ja przeszkolić. Ile będę pracowała nie wiem, zależy od zdrowia i samopoczucia. Bardzo lubię swoją pracę, mogę nawet powiedzieć że mnie odpręża więc nie mam kłopotu żeby tam chodzić.
    Ale ja zawsze wszytskim doradzałam, że jak nie czują się na siłach niech nie pracują. To jest trudny i wymagający czas. Trzeba robić zgodnie z sobą.
    A Ty planujesz NIFTY bądź coś podobnego? Pierwsze USG, pamiętam że ręce mi się tak trzęsły. Okropny stres.

    Ej wiesz że ja też trochę fiksuje, jak ktoś pali obok albo coś takiego. Głupie, nie wiem?
    Myślę że osoby po invitro są bardziej wyczulone, wiemy więcej, mamy większą wiedzę. A większa wiedzą to większy strach.

    Justyna_W lubi tę wiadomość

  • Justyna_W Koleżanka
    Postów: 51 0

    Wysłany: 26 lipca, 18:24

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Podziwiam, że tak szybko powiedziałaś też w pracy. A jak przebiegła ta rozmowa ? Stresowałas się ? Ja chyba jeszcze się boje powiedzieć. Planuje powiedzieć około 10-12 tygodnia po badaniach prenatalnych. Ja na 100 % planuję robić ten test NIFTY, głównie ze względu na mój wiek i też fakt, że Nasze plemniki były po biopsji jądra. Te testy nie są aż takie drogie , bo około 2 tys. Nie wiem, czemu ale jakoś mnie to martwi, że przez to może być coś nie tak. W plemnikach po biopsji jest taki problem, że nie wiadomo, czy one przeszły całkowity proces spermatogenezy.


    Ogólnie to moja szefowa się domyśla od jakiegoś czasu , że staram się zajść w ciążę. Pewnie głównie przez to, że często bralam wolne i niepotrzebnie się chwaliłam, że mam lekarza. Nawet kiedyś rzuciła mi wprost pytanie, czy ja staram się zajść w ciążę i że jakbym była w ciąży to ona chciałaby się dowiedzieć o tym szybko. Ja wtedy tego nie skomentowałam. Ogólnie byłam wtedy oburzona ta sytuacją, bo wiem, że była bardzo nie w porządku i teraz jakoś nie czuje, że chce jej powiedzieć szybko. Ta jej prośba raczej przyniosła u mnie takie przekonanie, że ciąża nie jest mile widziana i stąd jakoś nie chce mówić, bo wiem, że może różnie być na tym etapie.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 lipca, 18:29

  • MagdaKK Przyjaciółka
    Postów: 80 28

    Wysłany: 27 lipca, 10:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Jeżeli mogę zapytać to w jakim jesteś wieku?
    Chyba źle się wyraziłam jeśli chodzi o pracę, to że jest to firma rodzinna to chodziło mi o to, że pracuje tam z bratem i przyjacielem 🙂 więc moje zwolnienie wiaze się z tym, że nie będzie jednej trzeciej firmy. Dlatego im wcześniej tym lepiej bo muszę znaleźć kogoś kto dobrze mnie zastąpi i nie spowoduje że nam się firma rozwali 😅
    Czytałam o tych badaniach i sama nie wiem czy się nie skusze, dla swojego spokoju, mam jeszcze chwilę żeby się zastanowić, jakoś wszytsko mnie stresuje na ten moment.
    Chyba do czasu aż ciąża nie będzie widoczna, to nie uwierzę że w niej jestem...

  • Justyna_W Koleżanka
    Postów: 51 0

    Wysłany: 27 lipca, 10:49

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja mam 40 lat i dlatego myślę o tych badaniach NIFTY. Na pewno najpierw warto zrobić te testy prenatalne , które są na NFZ, a jak wyjdzie coś nie tak to te płatne. Ja akurat kiedyś w pracy miałam koleżankę , która była w ciąży i właśnie miała 39 lat i wiem, że jej ten test Pappa wyszedł bardzo źle , bo podobno bardzo uwzględniają ten wiek. Nie wiem dokładnie na czym to polega, bo jeszcze się tym nie interesowałam, ani nie rozmawiałam z żadnym lekarzem na ten temat.

    Ok, to nie zrozumiałam z pracą. Myślałam, że pracujesz w podobnej firmie rodzinnej jak ja. Ja pracuję w malej firmie rodzinnej, ale jako "obca" osoba.

    Widzę, że przeżywasz to tak samo jak ja. Ja też mam dużo leku. W piątek dopiero USG w Południowym. W ogóle po transferze byłam 2 tygodnie na urlopie i szczerze żałuję , że na te kolejne 2 tygodnie, albo na tydzień nie wzięłam wzięłam zwolnienia. Jakoś na urlopie czułam się dużo lepiej psychicznie. Jakoś strasznie to wszystko przeżywam i czuję dużo niepokoju. Dziękuję Ci Magda za wymianę zdań i to , że mogę się podzielić moimi emocjami i lekami :)

    A jeszcze zapytam zdecydowałaś się na prowadzenie ciąży na NFZ , czy prywatnie ? Czy może trochę na NFZ, a trochę prywatnie, bo wiem, że dużo kobiet tak robi.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 lipca, 10:52

  • MagdaKK Przyjaciółka
    Postów: 80 28

    Wysłany: 27 lipca, 12:14

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja też dziękuję za te rozmowy, dobrze wiedzieć że nie jestem jedyną z tymi moimi lekami. Mój mąż mówi że za bardzo przeżywam, ale ja jakoś nie potrafię inaczej. Przez to wszytsko mam za wysokie ciśnienie, muszę się pilnować. Na ostatniej wizycie lekarz powiedział że mnie nie wypuści albo jedziemy do szpitala, ja wiem, że to przez ten stres związany z USG, czy wszytsko się tam rozwija poprawnie. W domu na szczęście wszytsko się uspokoiło i wynormowało. Ale teraz muszę codziennie sprawdzać ciśnienie i prowadzic dzienniczek.
    Ja mam 34 lata. Wiem właśnie że moja koleżanka tak miała, że zrobiła prenatalne, ryzyka wyszły jakieś wyższe i lekarz sam polecił żeby zrobiła NIFTY. Więc ja chyba poczekam i zrobię tak samo.
    Prowadzę Ciążę prywatnie, ale u lekarza który pracuje w szpitalu. Więc tak jak piszesz pół na pół. Badania zleca mi na NFZ, wizyty prywatnie. Nie wiem czy to tylko mój pogląd czy nie, ale trochę się obawiałam, jak lekarz zareaguje że to ciąża z invitro. Nie chciałam trafić na takiego, co nie popiera takiej metody. Wiem że to Warszawa, wiem że czasy są inne, ale na ludzi wpływu nie mamy. Na szczęście moj lekarz był zachwycony, że program działa i można powiedzieć że wręcz "bił brawo" że się udało z invitro, więc bardzo pozytywnie to na mnie zadziałało. 🙂

    Justyna_W lubi tę wiadomość

  • Justyna_W Koleżanka
    Postów: 51 0

    Wysłany: 27 lipca, 13:15

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    To super, że trafiłaś na takiego lekarza. Ja w mojej "karierze" leczenia trafiłam też na jednego lekarza androloga, który odradzał Nam in-vitro, bo twierdził, że kobiety po In-vitro mają nerwicę lekowa albo depresję. Jak byłam już w trakcie leczenia , to nawet zaczęłam w to wierzyć, bo u mnie trochę się to sprawdziło.

    A w którym szpitalu prowadzisz ciążę i u jakiego lekarza jeśli mogę zapytać ? Ja ogólnie nie mam żadnego lekarza. Wcześniej chodziłam w sumie po różnych lekarzach i nie miałam jednego stałego. Najlepiej chyba mieć jakiegoś lekarza, który pracuje też w Szpitalu. Jednego lekarza poleciła mi dr Mista ze szpitala Południowego , ale nie końca jestem przekonana, czy chciałabym tam chodzić i później rodzic. Sprawdzałam też tych lekarzy ginekologow, którzy tam pracują w poradni i wydaje mi się , że Ci lekarze są bez specjalizacji. Nie mogłam znaleźć też żadnych opinii, więc raczej są to młode stażem lekarki. Na kolejną wizytę z USG, o ile wszystko będzie dobrze, to myślę, żeby może pójść do dr Warzechy prywatnie. Ogólnie do dr mam mieszane odczucia, jeśli chodzi o komunikacje, ale uważam go za dobrego specjalistę i zobaczę jak wygląda u Niego wizyta prywatna. Aczkolwiek ma bardzo wysoka stawkę za wizytę bo 450 zł i nie wiem, czy jeszcze do tego dodatkowo dolicza mi za USG.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 lipca, 13:24

  • MagdaKK Przyjaciółka
    Postów: 80 28

    Wysłany: 28 lipca, 14:28

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Justyna, napisałam do Ciebie wiadomość prywatną 🙂

    Justyna_W lubi tę wiadomość

  • Kiksina Nowa
    Postów: 4 1

    Wysłany: 29 lipca, 15:53

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziewczyny,

    z całego serca odradzam Wam leczenie in vitro w Południowym. Lekarze tam, nie mają dostatecznej wiedzy, a korzystając z programu po prostu UCZĄ SIĘ NA WAS. Uważajcie również na dr W. Bardzo przykro mi to mówić, ale to po prostu karierowicz. Pamiętajcie jeśli dr zajmuje się wszystkim od przypisywania antykoncepcji przez zabiegi i prowadzenie ciąży na in vitro kończąc, to oznacza, że nie ma on odpowiedniej wiedzy i DOŚWIADCZENIA we wszystkich tych kwestiach. Nie można znać się na wszystkim, ginekologia jest zbyt szeroką dziedziną!!!

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 lipca, 15:54

  • EwaSzzzzzz Nowa
    Postów: 3 0

    Wysłany: 29 lipca, 19:52

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej Kiksina,
    Opowiesz coś więcej o swoich doświadczeniach ze Szpitalem Południowym? Ja jak na razie mam mieszane uczucia. Trafiliśmy do Południowego tak trochę przypadkiem. Zadzwoniłam na recepcję żeby dopytać o pewne badanie i Pani z recepcji namówiła mnie, żeby przyjść na konsultację. Po pierwszej konsultacji zostaliśmy zakwalifikowani. Strasznie szybko to wszystko się zdziałało. Żałuję, że nie sprawdziłam innych miejsc.
    Jestem już tydzień po pierwszej punkcji. Jesteśmy z mężem zawiedzeni jej rezultatem, powoli się otrząsamy. Punkcje przeszłam dobrze, narkozę też. Szybko doszłam do siebie. Stymulacja też była znośna. Miałam wysoki poziom estradiolu i przez to groziła mi hiperstymulacja. Doktor zalecił transfer odroczony. Podczas punkcji pobrano 16 komórek, z czego 8 było dojrzałych. Pani embriolog na spotkaniu po punkcji zaleciła nam zapłodnienie wszystkich ze względu na mój wiek (36lat) oraz obniżoną jakość komórek jajowych. Zapłodniło się 5 komórek, jedną się nie rozwijała. 4 rozwijały się z czego 1 wolniej. Taką informację dostaliśmy w środę. W sobotę miał być kolejny telefon. Nikt do nas nie zadzwonił. Zadzwonili w niedzielę wieczorem, ale akurat byliśmy na mszy. Oddzwaniałam ale nikt nie odebrał, w poniedziałek to samo. Zadzwoniłam w końcu na recepcję i po mojej interwencji zadzwonili do nas dopiero po 13. Udało się otrzymać 1 zarodek w najniższej klasie 3CC. Pani Embriolog na moje pytania z czego może to wynikać i jak to poprawić nie powiedziała w zasadzie nic. Powiedziała, że to może być wynik reakcji na stymulację i często zrządzą się tak, że nie uzyskują żadnych zarodków w pierwszych 2 punkcjach.
    Mam jakieś takie poczucie zmarnowania komórek. Czy przy kolejnych stymulacjach jeśli takie miałyście lekarze coś zmieniali w dawkach leków ? Czy zlecali jakieś dodatkowe badanie i przed kolejną stymulacją ? Czy lecieli takim samym schematem jak przy pierwszej stymulacji ?

‹‹ 11 12 13 14 15
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Mikrobiom intymny a infekcje - wakacyjny niezbędnik

Mikrobiom pochwy to złożony ekosystem mikroorganizmów, który pełni kluczową rolę w utrzymaniu zdrowia intymnego. Jego zaburzenie może prowadzić do różnorodnych dolegliwości, które są szczególnie uciążliwe podczas podróży. W tym artykule przyjrzymy się, jak działa mikrobiom pochwy, jakie czynniki mogą go zaburzyć podczas wakacji, a wreszcie jak skutecznie chronić zdrowie intymne w trakcie podróżowania oraz kiedy warto sięgnąć po sprawdzone wsparcie z apteki.  

CZYTAJ WIĘCEJ

Wysoki testosteron u kobiet - przyczyny, objawy, leczenie

Jakie mogą być przyczyny podwyższonego testosteronu w kobiecym organizmie? Jakie są najczęstsze objawy wysokiego testosteronu u kobiet? Jak wygląda diagnoza i leczenie? 

CZYTAJ WIĘCEJ

Choroby endometrium - jakie są najczęstsze?

Czym jest endometrium, a czym endometrioza? Jakie mogą być inne choroby endometrium i jak się objawiają? Jaka grubość endometrium jest optymalna podczas starań o dziecko? 

CZYTAJ WIĘCEJ