Szpital Południowy - klinika leczenia niepłodności
-
WIADOMOŚĆ
-
Oj tak to akurat prawda. Lekarze nie analizują wyników badań. Ja się z tym spotkałam w trakcie leczenia niepłodności. Nie tylko mam tutaj na myśli typowe klinki, ale ogólnie lekarzy ginekologow i andrologow. Tak naprawdę in vitro to nie jest żadne leczenie niepłodności, tylko jakieś rozwiązanie, a lekarze wcale nie pochylają się nad tym, czemu jest problem z płodnością, jak nad tym pracować i nie szukają rozwiązań.
Akurat jeśli chodzi o Novum to faktycznie jest to największa klinika , ale też mają różne opinie. Myślę, że niestety dofinansowanie trochę popsuło jakoś usług. Bo wszystkie miejsca sa przeciążone.
To prawda co piszesz , że nie trzeba na szybko korzystać z procedury. Jeśli macie jeszcze czas i Waszą rezerwa nie jest jakoś bardzo niska , to można poczekac do nowego roku. Myślę, że wtedy większość klinik powinna mieć nowa pule pieniądzy. Na pewno warto też korzystać z pomocy psychologicznej w trakcie tego procesu. Nie ma na myśli może tutaj w WCLN, ale ogólnie prywatnie. Myślę, że takie wsparcie w tym wszystkim jest bardzo ważne.Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 sierpnia, 18:02
-
Pytanie tylko czy jak ruszy nowa pula to najpierw nie będą kwalifikowac tych, ktorzy teraz czekają...
Ogólnie bardzo fajnie, że jest taki program. Bo patrząc jakie to są koszty, nie każdy mógłby sobie na to pozwolić. Ale jednak trochę niedopracowane jest to finansowanie bo szybko się kończy, bo niektóre kliniki mają większe mozliwości i dostają tyle samo pieniędzy co mniejsze kliniki itp. Ponoć w 2025 kliniki dostały tyle samo co w 2024, a rok temu przecież program trwał pół roku. Także widać, że założenia nie do końca są dobre. -
Dziewczyny, ja dopiero jestem zapisana do doktora W. Ale to co czytam bardzo mnie martwi;( efekty sa słabe , widzę że uzyskujecie 1 zarodek z tylu dojrzałych komórek. Zastanawiam się czy to wina słabego embriologa ? Laboratorium ? Czy są tu dziewczyny które uzyskały większą ilość zarodków ? Statystycznie jak czytałam to z dojrzałych komórek powstaje 50 % zarodków… sama w 1 procedurze miałam 3 zarodki z 6 zapładnianych komórek (inna klinika). No cóż, może warto przekonać się na własnej skórze.
Czy transfery bądź punkcje odbywają się w weekendy ? -
Dobrze że zapisałas się do doktora W. bo jeśli chodzi o prowadzenie, wydaje mi się że ma największą wiedzę i moc sprawczą. Przynajmniej takie jest moje wrażenie, ale nie mam doświadczenia poza wcln. Co do pytań, sama chciałabym znać na nie odpowiedź 🙂 miałam 12 dojrzałych komórek, na początku rozwijało się aż 10, ale po 3 dobie większość padła, finalnie powstały 3 zarodki, dopiero w 6 dobie, 3bb,3bc więc tak średnio, ale może w naszym przypadku jest to winna czynnika męskiego. Poznałam 2 embriologow, wydawali się byc mili, odpowiadali na wszystkie pytania, ale ciężko ocenić ich doświadczenie. W jakiej klinice byłaś wcześniej?
-
Myślę, że ilość zarodków nie ma znaczenia, jeśli nie planujesz ich badać genetycznie, bo tak naprawdę tylko wtedy ma to sens. My z 10 zapłodnionych komórek mieliśmy tylko 1 zarodek 4bb, który został utworzony w 5 dobie. Ogólnie z tego co rozmawiałam z różnymi dziewczynami z WCLN to większość podchodzi do in vitro przez ciężki czynnik męski. U Nas np. plemniki były po biopsji. Dlatego moim zdaniem nie można się porównywać, każdy przypadek jest inny. W takich przypadkach często nawet nie powstają zarodki. Tak naprawdę in vitro ma małą skuteczność , bo jest to około 30-40 % w przypadku młodszych kobiet. Z tego co czytałam to in vitro jest najbardziej skuteczne jeśli przyczyną jest niedrożność jajowodów i nie ma innych przyczyn niepłodności. A druga sprawa jest też taka, że oni nie prowadzą diagnostyki , nie analizują wyników badań, nie zlecają dodatkowych badań i dlatego te transfery się nie udaja. Ale to jest problem wszystkich klinik, że podchodzą do tego schematycznie.
Jeśli chodzi o punkcję i transfery to są raczej w tygodniu. W bardzo wyjątkowych sytuacjach są w soboty , kiedy jest taka konieczność. Ogólnie co do wizyt lekarskich to ja miałam mieszane odczucia, bo były bardzo krótkie. Ale jest super opieka położnej po punkcji. Sale zabiegowe i pozabiegowej sa też bardzo nowoczesne , więc komfort przebywania jest tam dobry. Ja najmilej wspominam położna, Panią z zabiegowego i embriolog Zuzannę. Panie z recepcji też są sympatyczne , odbierają telefony i nie ma problemów z dodzwonieniem. Akurat w innych miejscach na NFZ jest problem z dodzwonieniem, więc tutaj ten kontakt uważam za dobry.Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 sierpnia, 11:16
-
No nie do końca się zgodzę że ilość zarodków nie ma znaczenia, każda stymulacja to bardzo duże obciążenie dla organizmu dawki hormonów które przyjmujemy na prawdę nie są obojętne. Jak widać ja jestem po 3 transferach i ciąży nie ma. Zdecydowałam się na zmianę kliniki właśnie po to że chcę zbadać zarodki, czego w novum nie można zrobić.
-
Owszem to prawda każda stymulacja i punkcja to jest duże obciążenie. Chodziło mi bardziej, że często te zarodki są różnej jakości i klasy. Dlatego czasem lepiej jak jest 1-2 dobre, niż kilka słabszych, a się ich nie bada i są transferowane . Z tego co słyszałam powinny być przerwy między punkcjami, więc z tym się zgodzę, że jeśli ma się np. chociaż 3 zarodki , to jest czas na odpoczynek organizmu .
Przykro mi, że musiałaś przechodzić przez tyle transferow...Domyślam się co czujesz. Chodzisz do psychologa? A jaka u Ciebie jest przyczyna niepłodności ? Czynnik męski, czy żeński ? Miałaś robiona histeroskopie ? Bo po 3 nieudanych transferach już się robi.
Jeśli chodzi o badania zarodków to w WCLN tego nie praktykują. Jest taka możliwość, ale ja nie czytałam , ani nie słyszałam, żeby ktoś tam badal. Oni wysyłają materiał genetyczny do Włoch i długo się czeka na wynik. Ja np. byłam za badaniem zarodków, ale Nam odradzali. Nawet embriolog zniechęcał.
Jak chcesz badać zarodki, to szczerze wybrałabym inne miejsce , raczej prywatne kliniki np. Gameta, albo Invicta. -
Rozmawiałam na ten temat z dr Samojednym, to powiedział, że skoro mamy poprawne kariotypy, to nie ma sensu, że badania genetyczne robi się jak któryś z partnerów ma stwierdzona jakaś chorobę genetyczna, albo miały miejsce poronienia wczesniej. Ja chciałam zbadać z racji tego, że ja jestem po 40, a dwa , że my mieliśmy plemniki po biopsji mTESE, więc moim zdaniem tutaj było podwojne ryzyko. Nas zniechęcał też z tego względu, że pobranie tego materiału genetycznego może osłabić zarodek i zmniejsza Nasze szanse. Finalnie wyszło tak, że mieliśmy tylko 1 zarodek 4bb i ten zarodek się przyjął. To było Nasze 1 podejście. Tylko szczerze ja teraz się stresuje bardzo, czy wszystko jest ok. Czekam teraz na badania wolnego płodowego DNA około 10-12 tygodnia, bo wtedy już można zrobić. Te badania kosztują około 2-3 tys, w zależności od wybranego testu. Szczerze ciąża po in vitro, to nie jest taki super stan, że wow fajnie udało się. Jest niestety z tyłu głowy ta obawa, że różnie może być. Dlatego ja gdybym podchodziła jeszcze raz, to wolałabym zbadać genetycznie zarodki. Wiadomo wtedy lepiej jak jest ich więcej .
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 sierpnia, 11:55
-
Mieliście wielkie szczęście!!! Zazdroszczę i trzymam kciuki! 💙 Na pewno wszystko się uda 🙂
Tak, mnie również odradzano z podobnych powodów - dobre kariotypy, ryzyko uszkodzenia zarodka.
Ogólnie żeby nie było tak negatywnie to plusem wcln jest fakt że jesteś w szpitalu, cokolwiek pójdzie nie tak (punkcja itp) to czujesz się bezpieczniej, plus wszelkie badania za darmo. Położne są cudowne.
Szkoda tylko że nie ma dokładniejszej diagnostyki, moze wynika to z bardzo dużej ilości chętnych i braku lekarzy, bo zaczeli dopiero w tamtym roku.
Ja uznałam, ze jeśli mój 3 transfer się nie uda, to bede szukać w prywatnych klinikach. Moze jest coś czego nie odkryłam, a co wpływa negatywnie na moje transfery.Justyna_W lubi tę wiadomość
-
Tak, to prawda mieliśmy szczęście i zdaje sobie z tego sprawę
Nawet dr Warzecha mówił, że to jest zaskoczenie , że w mom wieku udało się za 1 razem, że nie chce mi wypominać wieku, ale że to jest sukces. Tylko prawda jest taka, że ja mimo, że mam 40 lat, to mam ciągle dobra rezerwę jajnikowa i wszystkie inne hormony, wiec odpowiedz na stymulację była dobra. U Nas przyczyną niepłodności był ciężki czynnik męski, więc bardziej po tej stronie było wyzwanie.
Ogólnie ja się też dobrze przygotowywałam tzn pracowałam z dietetyczka, żeby wyrównać wszystkie niedobory. Nawet ferrytyne udało mi się podnieść do 52, co uważam za największy sukces. Więc ja pod kątem mojego organizmu i suplementacji byłam dobrze przygotowana.
Jednak z mojej obecnej perspektywy, czyli początku ciąży , to uważam, że dobrze jest zrobić te badania genetyczne jak ma się kilka zarodkow, żeby mieć ten spokój. Wiadomo nie dają gwarancji 100 %, ale wydaje mi się, że dają poczucie, że jest ok, że chociaż wad genetycznych nie ma na tym etapie.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak się nie udaje, to niestety ta diagnostyke trzeba prowadzić na własną rękę . Mam nadzieję, że Twój 3 transfer będzie tym szczęśliwym. Trzymam kciuki ❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 sierpnia, 14:17
DariaaaW lubi tę wiadomość
-
Justyna_W wrote:Tak, to prawda mieliśmy szczęście i zdaje sobie z tego sprawę
Nawet dr Warzecha mówił, że to jest zaskoczenie , że w mom wieku udało się za 1 razem, że nie chce mi wypominać wieku, ale że to jest sukces. Tylko prawda jest taka, że ja mimo, że mam 40 lat, to mam ciągle dobra rezerwę jajnikowa i wszystkie inne hormony, wiec odpowiedz na stymulację była dobra. U Nas przyczyną niepłodności był ciężki czynnik męski, więc bardziej po tej stronie było wyzwanie.
Ogólnie ja się też dobrze przygotowywałam tzn pracowałam z dietetyczka, żeby wyrównać wszystkie niedobory. Nawet ferrytyne udało mi się podnieść do 52, co uważam za największy sukces. Więc ja pod kątem mojego organizmu i suplementacji byłam dobrze przygotowana.
Jednak z mojej obecnej perspektywy, czyli początku ciąży , to uważam, że dobrze jest zrobić te badania genetyczne jak ma się kilka zarodkow, żeby mieć ten spokój. Wiadomo nie dają gwarancji 100 %, ale wydaje mi się, że dają poczucie, że jest ok, że chociaż wad genetycznych nie ma na tym etapie.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak się nie udaje, to niestety ta diagnostyke trzeba prowadzić na własną rękę . Mam nadzieję, że Twój 3 transfer będzie tym szczęśliwym. Trzymam kciuki ❤️
Gratulacje trzymam kciuki za Ciebie i maluszka. Wyobrażam sobie ten stres, u mnie też pierwszy transfer właśnie się powiódł najpierw wielkie szczęście a potem klops. Kolejne transfery nieudane. To poronienie to było najtrudniejszy czas w moim życiu i nie zaryzykuję więcej. Jedyne czego nie mamy to badania kariotypu , czekam na wynik. Ale czytałam mnóstwo historii kobiet które miały prawidłowy kariotyp, wiek a .. okazywało się że np tylko jeden zarodek z 5 był zdrowy, albo żaden. -
Kika949 wrote:Gratulacje trzymam kciuki za Ciebie i maluszka. Wyobrażam sobie ten stres, u mnie też pierwszy transfer właśnie się powiódł najpierw wielkie szczęście a potem klops. Kolejne transfery nieudane. To poronienie to było najtrudniejszy czas w moim życiu i nie zaryzykuję więcej. Jedyne czego nie mamy to badania kariotypu , czekam na wynik. Ale czytałam mnóstwo historii kobiet które miały prawidłowy kariotyp, wiek a .. okazywało się że np tylko jeden zarodek z 5 był zdrowy, albo żaden.
Ja i mąż mamy prawidłowe kariotypy, a na 7 zarodków uzyskanych z 3 procedury tylko 3 były prawidłowe. 4 byĺy z różnymi wadami m.in zespół Edwardsa. W naszych rodzinach nie ma żadnych chorób genetycznych. Lekarz mi mówiła, że wiele wad powstaje losowo w wyniku znian w komórkach po zapłodnieniu.Klinika niepłodnodści od 2024
🧔♂️ 36 l. - wszystkie badania książkowe
Kariotyp ✅️
HLA-C1✅️
👩 31 l.
-endometrioza
- choroby autoimmunologiczne
- problemy z owulacjami
-Kariotyp ✅️
3x IUI ❌️❌️❌️
1 IVF
09.2024 - program MZ
Transfery:
1) cb
2)cb
3) cb
2 IVF styczeń 2025 punkcja
4) cb
5) ciąża prawidłowa - 7tc💔👼
6) beta <0.2
3 IVF -lipiec 2025
- KIR AA - brak wszystkich karów implantacyjnych
- PAI 1 homozygota
- MTHFR
- VR2
Lipiec 2025 - stan zapalny endometrium
Pozostałe wyniki immuno w normie -
Kika949 wrote:Gratulacje trzymam kciuki za Ciebie i maluszka. Wyobrażam sobie ten stres, u mnie też pierwszy transfer właśnie się powiódł najpierw wielkie szczęście a potem klops. Kolejne transfery nieudane. To poronienie to było najtrudniejszy czas w moim życiu i nie zaryzykuję więcej. Jedyne czego nie mamy to badania kariotypu , czekam na wynik. Ale czytałam mnóstwo historii kobiet które miały prawidłowy kariotyp, wiek a .. okazywało się że np tylko jeden zarodek z 5 był zdrowy, albo żaden.
Współczuję Ci bardzo, że doświadczyłas poronieniaJa też się tego boje i mam tą świadomość, że może się to stać. Aktualnie 8 tydzień. W zeszłym tygodniu miałam taką sytuację, że wystąpiło u mnie lekkie plamienie na czerwono i aż cała zaczęłam się trześć, bo myślałam, że to najgorsze. Pojechaliśmy od razu do Szpitala. Zrobili USG i było wszystko dobrze. Później w tygodniu miałam jeszcze plamienia na brązowo. Byłam znowu u lekarza już w normalnej przychodni i powiedziała Pani dr, że wszystko ok. Ale mimo wszystko jest ten stres ciągle , czy wszystko będzie ok. A wiadomo jaka była przyczyna poronienia u Ciebie ? To było już po wizycie z serduszkiem ?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 sierpnia, 21:49
-
Justyna_W wrote:Współczuję Ci bardzo, że doświadczyłas poronienia
Ja też się tego boje i mam tą świadomość, że może się to stać. Aktualnie 8 tydzień. W zeszłym tygodniu miałam taką sytuację, że wystąpiło u mnie lekkie plamienie na czerwono i aż cała zaczęłam się trześć, bo myślałam, że to najgorsze. Pojechaliśmy od razu do Szpitala. Zrobili USG i było wszystko dobrze. Później w tygodniu miałam jeszcze plamienia na brązowo. Byłam znowu u lekarza już w normalnej przychodni i powiedziała Pani dr, że wszystko ok. Ale mimo wszystko jest ten stres ciągle , czy wszystko będzie ok. A wiadomo jaka była przyczyna poronienia u Ciebie ? To było już po wizycie z serduszkiem ?
Wyobrażam sobie, pewnie bym Panikowała tak jak Ty gdybym znów zaszła w ciążę , progesteron masz w normie ? Takie plamienia mogą być od spadku progesteronu. Tak. Po wizycie serduszkowej, na kolejnym USG okazało się że zarodek jest trochę za mały jak na tydzień ciąży, mam za duży pęcherzyk żółtkowy (co właśnie świadczy prawdopodobnie o wadzie genetycznej ) i lekarz powiedział że albo ta ciąża sama się rozwiąże albo utrzyma ale bardzo prawdopodobna jest poważna wada genetyczna (letalna). Więc płakałam w sumie cały czas, bojąc się co będzie. A na kolejnym USG serduszko już nie biło. Musiałam iść na wywoływanie poronienia do szpitala ale że nie oczyściłam się sama, miałam łyżeczkowanie. Po tym wszystkim powiedziałam że nie zdecyduje się na kolejne transfery, ale jednak… jesteśmy silniejsze niż nam się wydaje
-
Poldo31 wrote:Ja i mąż mamy prawidłowe kariotypy, a na 7 zarodków uzyskanych z 3 procedury tylko 3 były prawidłowe. 4 byĺy z różnymi wadami m.in zespół Edwardsa. W naszych rodzinach nie ma żadnych chorób genetycznych. Lekarz mi mówiła, że wiele wad powstaje losowo w wyniku znian w komórkach po zapłodnieniu.
No właśnie…. I prawidłowy kariotyp, mogę wiedzieć w jakim jesteście wieku? W jakiej klinice badałaś zarodki? -
Kika949 wrote:Wyobrażam sobie, pewnie bym Panikowała tak jak Ty gdybym znów zaszła w ciążę , progesteron masz w normie ? Takie plamienia mogą być od spadku progesteronu. Tak. Po wizycie serduszkowej, na kolejnym USG okazało się że zarodek jest trochę za mały jak na tydzień ciąży, mam za duży pęcherzyk żółtkowy (co właśnie świadczy prawdopodobnie o wadzie genetycznej ) i lekarz powiedział że albo ta ciąża sama się rozwiąże albo utrzyma ale bardzo prawdopodobna jest poważna wada genetyczna (letalna). Więc płakałam w sumie cały czas, bojąc się co będzie. A na kolejnym USG serduszko już nie biło. Musiałam iść na wywoływanie poronienia do szpitala ale że nie oczyściłam się sama, miałam łyżeczkowanie. Po tym wszystkim powiedziałam że nie zdecyduje się na kolejne transfery, ale jednak… jesteśmy silniejsze niż nam się wydaje
Kika ściskam Cię mocno i współczuję bardzo, że musiałaś przez to przejść. Ja biorę progesteron dopochwowo 2 x 1 cyclogest i duphaston 2 x 1. Właśnie lekarka nie chciała dać mi skierowania na badania progesteronu. Powiedziała, że ja i tak mam ponad normę te dawki progesteronu i ona to wyklucza. Chociaż 2 tygodnie wcześniej miałam dużo większe dawki , bo brałam po 2 czopki cyglogest 2 razy dziennie i 3 razy dziennie duphaston, więc mógł być spadek. Na ostatniej wizycie w WCLN dr Warzecha mi zmniejszył te leki. W tym tygodniu będę u innej lekarki , już mojej prowadzącej. Tamta była trochę przypadkowa, bo szukałam na szybko lekarza na NFZ. Niestety takie prywatne wizyty z USG są strasznie drogie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 sierpnia, 09:53
-
Justyna_W wrote:Kika ściskam Cię mocno i współczuję bardzo, że musiałaś przez to przejść. Ja biorę progesteron dopochwowo 2 x 1 cyclogest i duphaston 2 x 1. Właśnie lekarka nie chciała dać mi skierowania na badania progesteronu. Powiedziała, że ja i tak mam ponad normę te dawki progesteronu i ona to wyklucza. Chociaż 2 tygodnie wcześniej miałam dużo większe dawki , bo brałam po 2 czopki cyglogest 2 razy dziennie i 3 razy dziennie duphaston, więc mógł być spadek. Na ostatniej wizycie w WCLN dr Warzecha mi zmniejszył te leki. W tym tygodniu będę u innej lekarki , już mojej prowadzącej. Tamta była trochę przypadkowa, bo szukałam na szybko lekarza na NFZ. Niestety takie prywatne wizyty z USG są strasznie drogie.
Dziękuję, mam nadzieję że do mnie szczęście się kiedyś uśmiechnie. A który to tydzień ciąży? Ja brałam na początku ciąży 2x1 cyclogest, 3x1 duphaston i prolutex w zastrzykach. Podobno też takie plamienia w ciąży mogą się zdarzyć i nie świadczą o niczym złym. Kiedy masz prenatalne?