Ciąża po 30-stce :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Fairuza,widać że złapał Cię potężny kryzys.Ja i tak podziwiam Cię za to jak radzisz sobie z dwójką maluchów i to praktycznie sama.
Ja w takiej sytuacji i pewnie wiele innych mam, dawno zrezygnowałabym z kp,ty i tak długo dajesz radę.Jednak z mm przy dwójce napewno dużo łatwiej.
Twojej córce też się nie dziwię,że nie chciała przenosić się do innego kraju,bo opuścić koleżanki,szkołę,całe środowisko dla nastolatki to straszna sprawa.Szkoda tylko,że nie możecie się widywać teraz.Może jak bliźniaki podrosną to bardziej je zaakceptuje,zrozumie całą sytuację i będzie lepiej.T trzymam kciuki i życzę Ci dużo siły.
Fairuza lubi tę wiadomość
-
Kataloza, ja też się śmieję, że mam śmietanę zamiast mleka. Mała na 7 miesięcy waży 9300 g, gdzie starsza na roczek miała 10 kg... A najlepsze, że nie widac tak po niej tej wagi. Na rękach czuć niestety.
Fairuza, jesteś silna babka i dasz radę. Już niedługo bliźniaki będą bardziej kumate i zajmą się sobą. Z przeciwnościami losu (ex mąż) też na pewno sobie poradzisz.
Kataloza... jeśli mogę zapytać, to jak zakończyła się sprawa z Twoim partnerem? Widział małego? Jeśli nie chcesz, to nie pisz. -
Dziewczyny dzięki za odpowiedź. Dziś jest drugi dzień bez dokarmiania. Hania ssie praktycznie na okrągło. W nocy budziła się co 2 godziny. Mam nadzieję, że się rozkreci. Z tym dokarmianiem to u mnie było tak, że dostawala butelkę po kp i jeśli widziałam, że jest głodna to robiłam mm.
Herbatek na laktacje nie mogę pić bo mała miała po nich bol brzuszka. Pozostał mi femaltiker i dużo wody -
Mus.zka, na pewno laktacja się rozkręci, jak dziecko więcej ssie to u Ciebie zwiększy się ilość mleka, za kilka dni zobaczysz różnicę. I ja też podawałam mm po piersi jak mleko się skończyło a synek był dalej głodny. Niestety w odwrotnej kolejności się nie dało bo gardził butelką, chciał tylko pierś a przy niej się denerwował bo pusta. Obecnie mam dużo mleka, na ilość nie mogę narzekać ale chyba jest za mało kaloryczne bo tylko na nim za mało przybiera. A wczoraj przed spaniem jeszcze odciągałam bo jedna pierś pełna a Antoś najadł się i usnął. No i po ostaniej wizycie na szczepieniu lekarka zaleciła nam ważenie co tydzień żeby kontrolować przybieranie. Teraz synek na dobę zjada ponad 200 ml mm na 2 razy, po spacerze i wieczorem przed spaniem i jest postęp bo 140-160 g na tydzień a nie 60 g jak było wcześniej.
Fairuza, podziwiam Cię że dajesz radę sama z dwójką maluchów, na pewno jest ciężko ale jesteś silną kobietą i sobie poradzisz. Przykro tylko że starsza córka nie jest z Wami ale jej pewnie też ciężko by było zmienić wszystko w swoim życiu. Mam nadzieję że kiedyś zrozumie Twoje rozstanie z byłym mężem, zaakceptuje nową sytuację i pokocha bliźniaki, w końcu to jej rodzeństwo.Fairuza lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyWiedzma gratuluje serdecznie
Fairuza, tak jak piszą dziewczyny, jesteś wspaniałą mamą, wielki szacunek że to wszystko ogarniasz
a faceci choćby byli złoci to czasem wkurzają
moja teściowa- jest Polakiem ;)powiedziała kiedyś coś o dziecku czyimś "napoić i napaść" ... ehh...Fairuza lubi tę wiadomość
-
Nie mieszkam nadal z partnerem......odwiedza Młodego,płaci alimenty ale mimo wszystko sprawę mamy w marcu, wolę wszystko na papierze.....on deklaruje poprawę i chce wracać nawet się oświadczył......ale ja już nie jestem pewna czy tego chcę...na razie jest jak jest i nie mam zamiaru nic zmieniać na chwilę obecną....dajemy jakoś radę.....moja siostra wprowadziła się do mnie na okres zimy żeby pomóc mi......
-
Katalozo, nie dziwię się, że się zastanawiasz. Zawiódł Cię, kiedy go bardzo potrzebowalas. Z drugiej strony ludzie czasem popełniają błędy i jeśli chcą je naprawić, warto jest im dać drugą szansę. Pewnie u Was wszystko zweryfikuje czas. Jeśli partner rzeczywiście chce być z Wami, to się nie podda.
Fairuzo, Twoja córka to jeszcze nastolatka, może jak dorośnie, dojrzeje, to zrozumie i sprobuje zaakceptować tę sytuację... Dzielna jesteś z dwójką, ale może faceta nie wyreczaj. W końcu powinien usypiac jedno dziecko, jak Ty kolyszesz drugie. Takie kolysanie na jednej nodze to chyba jest niebezpieczne...
Życzę Wam, dziewczyny, aby wszystko Wam się poukladalo i byście odzyskaly spokój wewnetrzny.kataloza, Fairuza lubią tę wiadomość
-
Fairuza doczytałąm twój post dopiero.......bardzo mi przykro ze z corka jakos nie wyszlo....i mam ogromna nadzieje ze z partnerem tez sie ulozy pomyslnie......ja uwazam ze najwiekszym sprawdzianem dla zwiazku jest dziecko jak sie przetrwa te poczatki to juz nic nie zniszczy zwiazku wierze ze Tobie sie uda.....podziwiam za sile i wytrwalosc......
Ja tez mam czasem takie odzywki do Wojtka e szok np: ogarnij sieWiadomość wyedytowana przez autora: 23 stycznia 2017, 15:21
-
Fairuza??? Co Ty mówisz?? uderzył Cię?? mój mąż też stosował takie chwyty .....do czasu ....do chwili kiedy ja nie oddałam......Jeśli Cię uderzył to już mnie nie powiem o strzeliło!!!!Wq....iłąm się......
No nie.....kobieta urodziła mu dwoje cudownych dzieci.....a ten taki ....taki....pojebany delikatnie mówiąc.....Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 stycznia 2017, 22:20
-
Dziewczyny,sytuacja jest bardziej złożona,nawarstwiło się więcej problemów i oboje chodzimy naminowani.Rano,kiedy wstał do pracy wychodziło akurat karmienie dzieci.Powiedziałam ,żeby przygotował mleko dla syna,a ja chciałam w tym czasie nakarmić córę.Stwierdził,że nie ma czasu i może bym odpuściła,ale po chwili usłyszałam,że włącza komputer i gierki.No wkurzyłam się i zaczęłam się awanturować.Jemu też skoczyły strasznie nerwy,pamiętam jego wzrok taki diabelski i walnął mnie.Juz nie pamiętam czy raz czy więcej,bo zaczęłam się bronic i mu oddałam.Nie bolało za bardzo,jestem twarda sztuka,odporna na ból,a przy tym w życiu wiele już przeszłam,począwszy od przeszłości szpitalnej starszej córki(ze stresu schudłam 16kg bodajże w 2m-ce),po śmierć taty(jego proces umierania trwał 3 m-ce i nie mogłam tego znieść,chciałam umrzec razem z nim) i niemiłe zachowania ex męża(np.chciał mi wylac wrzątek na głowę).Do tego próby gwałtu przez szwagra, napaście gdy wracałam z pracy,prześladowania we wloszech przez zboczeńca(pracowałam tam przez jakiś czas),pobyt w szpitalu za młodu,kiedy przez pomyłke pielęgniarki zle bym skończyła,rozgryznięcie ręki przez psa,z czym ani nie poszlam do szpitala tylko cierpiałam w domu (miałam z 15 lat),biedne i smutne dzieciństwo(np. jako dzieci przynosiliśmy z lasu drewno na opał na plecach,a zbieraniem jagód zarabiali na książki do szkoły),przemoc ze strony szwagra pijaka nad moją siostrą itd.To mnie wzmocniło fizycznie a jednocześnie zostawilo niegojącą się zadrę w sercu..
Nade mną wisi fatum.Polska Włochy czy Czechy,świat to za mało,nie mam dokąd uciec.Codziennie walczę,by trwać,choc czy to ma sens?
Rozgadalam się trochę,sorry,to nie wątek o schrzanionym życiu..Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 stycznia 2017, 09:01