Ciężarówki metodą IVF i IUI
-
WIADOMOŚĆ
-
Mimi, ja jak byłam w 17 tc na własnych oczach widziałam jak mój ukochany pies wpadł pod koła. Wiem co czujesz. Nie miałam wtedy relanium, wzięłam Kalmsy i podwójną dawkę melisy. Kalmsy dały radę. Ale najważniejsze jest myśleć wtedy o maleństwie to dodaje sił.
Mam pytanie, cc masz ze względu na ivf? Ciekawa jestem jak lekarze podchodzą do tego tematu.
-
mojemu piesiowi podejrzewaja guza mozgu/ chorobe cushinga jest badana caly czas i tak jeden dzien jest ok a na kolejny tragedia wiec i ja w jeden dzien jestem szczesliwa a w drugi wyje, ale trzymam sie -wczoraj zapytalam o tabletki w razie jakby trzeba bylo ja jednak uspic - wiem ze ja tego normalnie nie przezyje a nie chce zaszkodzic dzidzi wiec bede musiala sie wspomoc czyms, ale póki co tfu tfu odganiam takie mysli.
o CC powiedzial mi tak : jest pani waska w biodrach, to jest ciaza po ivf, bardzo wyczekana wiec ja nie bede ryzykowal zdrowia dziecka gdyby cos poszlo nie tak, wiec od razu zrobimy CC. Mi to raczej pasuje wiec juz nie usze myslec co wybrac.Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 października 2016, 22:12
Anuszka, Iva79 lubią tę wiadomość
maj- krótki protokół- 6 mrozaczków
15 czerwiec crio 2x8a beta: 9dpt- 31,20 /11dpt- 124,8/13dpt -306
-
Anatolka wrote:Mimi, zacznij od Kalmsów. Fajnie uspokajają.
od dwóch dni ryczę ciągle, do dzieci cierpliwości nie mam.. zadręczam się jakimiś głupotami, ciężko mi okrutnie.. wczoraj silny krwotok z nosa.. i jeszcze cukier jak nie 140 to 160 na diecie jestem..
Anielka & Antek ♥
Aniołek ♥
"Nie warto uciekać przed nieuniknionym, gdyż wcześniej czy później trafia się w miejsce, gdzie nieuniknione właśnie przybyło i czeka."
-
A ja trafiłam na diabetologa, który wie co to cukrzyca ciążowa. Dieta narazie pomaga tylko po płatkach raz mi stukło 195... więc płatki poszły w odstawkę. A co do tych humorów to u mnie huśtawka z przewagą tych płaczliwych dni albo dni w których nie podchodz bo zabiję. A mąż myślał że po 1 trymestrze mi przejdzie, a tu 3 trymestr a jest coraz ciekawiej...
-
Moje dziecie ma nowa zabawe.Wsadza nozke miedzy prety kolyski,odpycha sie o pret i jak jej sie to uda to ma napad smiechu
Co do obracania sie z brzuszka na plecki,dzisiaj na rehabilitacji mloda wykonala te akrobacje w obie strony i w nagrode czy raczej za kare dostalysmy nowe cwiczenie,zeby juz tych akrobacji nie robila.Fizjo powiedziala,ze do 5 miesiaca nie ma bata,zeby dziecko to robilo swiadomie i zawsze to jest spadanie,a nie przekrecanie,a i ten 5 miesiac to dosyc wczesnie. -
Ja tez po usg polowkowym,z mojego Adaśka zrobiła się dziewczynka
Wazy 340 g, wzrost 17,4 cm, wszystkie inne parametry w normie.
Zagadnełam mojego gin o poród, bo ja bym chciała cc, ale powiedział,że on jeszcze nie wie, na razie do szkoły rodzenia zapisać mi się kazał sugerując położną, która pracuje w tej klinice, do której chodzę i w jednym z lubelskich szpitali. Nie ciągnęłam tematu, bo może to i jeszcze wczesnie o tym mowic, ale na wizycie za 4 tyg na pewno tamat porusze, bo jesli nie on to chce miec czas zeby poszukac pomocy gdzie indziej.Na wizyty zawsze chodze z mezem wiec w razie czego bede miala wsparcie
Nadira, Vaina, MatyldaG, ewela873, Antonelka, asia-m-b, Tosia 1981, renieczka, ComeToMeBaby lubią tę wiadomość
Starania od II 2014
5x IUI(w tym ciąża biochemiczna)
IVF
Transfer 27.06 2 mrozaczków - hcg 7dpt-87, 9dpt-226, 11dpt- 646
Magdalena 06.03.2017 -
Ja o dziwo huśtawek nastrojów nie mam, raz zdarzyło mi się zacząć marudzić wieczorem to poszłam szybciej się położyć, przyszedł mąż trochę poprzytulał i było ok. Ja ogolnie nie narzekam, czuję się bardzo dobrze, nic mi nie dolega, nie pracuję więc nie mam żadnych stresów czy nie wracam do domu masakrycznie padnieta, wysypiam się jak nie w nocy to w dzień, ogolnie to jest czas dla mnie
Początek ciąży miałam stresujący, teraz już jestem spokojna.Nadira, Iva79 lubią tę wiadomość
Starania od II 2014
5x IUI(w tym ciąża biochemiczna)
IVF
Transfer 27.06 2 mrozaczków - hcg 7dpt-87, 9dpt-226, 11dpt- 646
Magdalena 06.03.2017 -
Mimi86 wrote:
o CC powiedzial mi tak : jest pani waska w biodrach, to jest ciaza po ivf, bardzo wyczekana wiec ja nie bede ryzykowal zdrowia dziecka gdyby cos poszlo nie tak, wiec od razu zrobimy CC. Mi to raczej pasuje wiec juz nie usze myslec co wybrac.
Lubię za podejście lekarza
Joanna85 lubi tę wiadomość
-
Bylam wczoraj u diabetologa, zeby zerknal na moja krzywa cukrowa. Powiedzial, ze cukrzycy ciazowej na razie nie ma i kazal powtorzyc badania za 3 tyg i wtedy tez wizyta. Zalecil mini diete: zero owocow, sokow owocowych i slodyczy i 5-6 mniejszych posilkow dziennie. Mowi, ze za duzo przytylam. Ja sama tego nie widze - waga sprsed ciazy 63kg, teraz (koncowka 27 tc) 73kg przy wzroscie 175cm. No ale stosuje sie do jego zalecen, moze w ten sposob uda mi sie uniknac cukrzycy....I procedura
08.03.2016 - transfer, bHCG
02.05.2016 - transfer, czekamy.... -
Joanna85 wrote:Kometa fajnie, ze maly Kosmita OK, zycze szybkiego wyjscia do domu. Potrzebujesz jeszcze przeciwbólowych na rane po cc, czy jest juz OK, a jak z dzwiganiem, przebieraniem i ogolnie pielegnacja Malego dajesz rade sama? Pytam w kontekscie rany po cieciu.
Wyszliśmy do domu we wtorek, mamy już dwie nocki w domu za sobą.
Środków przeciwbólowych szybko nie potrzebowałam - bezpośrednio na wybudzeniówce pół dawki morfiny i paracetamol w kroplówce. Potem jeszcze drugi paracetamol i lek przeciwbólowy w brzuch przy okazji clexane. A potem to już tylko ibuprofen w tabl, może ze trzy razy wzięłam. Pionizacja po cięciu już następnego dnia rano przy pomocy położnej. Wstanie z łóżka to cała procedura, zakończona utratą oddechu. Jak to już opanowalam to prysznic z położną, obojętnie jakby to nie zabrzmiało - myła mi plecy, bo byłam cała żółta. Tak mnie wysmarowali do cięcia. I od tego momentu zero litościtrzeba chodzić, ruszać się i wracać do formy. Wprawdzie położne nadal zaglądały ale już nikt nie przewinal i nie przebral dziecka - mama niech ćwiczy wstawanie. Procedura wstania (dość długa i dość bolesna), obejście łóżka, wzięcie młodego, przewijanie, odłożenie młodego, obejście łóżka, procedura kładzenia się do łóżka. Chodzenie do WC to samo - zgieta w pół, człapałam do łazienki. Dobrze że zawsze zdążyłam
stopniowo się rozruszałam, było dobrze. Ja to mogłabym wyjść w poniedziałek do domu ale młody wymyślił sobie podwyższony poziom bilirubiny. Dostał swoje małe prywatne spa i naświetlał się dobę leżąc u mnie w łóżku na lampie /łóżku, z opaską na oczach- powiem wam że wyglądał w tym wszystkim naprawdę jak Kosmita
opaska go niemożebnie denerwowala. Prawie całą noc wtedy czuwałam żeby jej czasem nie ściągnął z oczu... Byłam dętka. Z karmieniem i krzykami których nie mogłam uspokoić też były cyrki - w nocy zazwyczaj. Jak już wrzeszczal na cały oddział to przychodziła położna i pomagała. Chociaż nie mogę powiedzieć, opieka położnych była fajna, jedna położna to nawet mamy po ramieniu glaskała pocieszajac że będzie dobrze
taka dobra ciocia. Po naświetlaniu decyzja że możemy wychodzić. No to poszliśmy
Wczoraj zaliczylismy wizytę położnej środowiskowej i muszę powiedzieć że bardzo pomogła. Miałam duży problem z wybudzaniem młodego do karmienia. Kryzys był zaraz po wyjściu ze szpitala, za długo nic nie jadł. W końcu odciągnęłam pokarm laktatorem - cyckom ulżyło a dziecku mleko podałam na śpiocha strzykawką. Położna pochwaliła, zrobiła wywiad, zobaczyła jak przystawiam i skorygowała no i stwierdziła, że tak jak na wypisie ze szpitala napisali - ma kliniczne objawy wcześniactwa (37+2) i hipotrofii, więc trzeba mu poświęcić trochę więcej uwagi. Nie ma sił do wybudzenia bo mało je, a mało je bo się nie wybudza. Stosujemy teraz pierś + dokarmianie strzykawką i obserwujemy czy nabiera sił. Po jej wizycie wrzaski przy cycku znacznie się zmniejszyły choć jeszcze idealnie nie jest to oboje się uczymy. Dziś położna dzwoniła pytać o postępy i jutro będzie u nas znowu. Zglosilismy się też do pediatry i niedługo też nas odwiedzi. Zaczyna się przygoda ze służbą zdrowia
Chwilowo uciekam, postaram się dziś was nadrobić.
Pozdrowienia od Kosmity
nika03, MatyldaG, Vaina, Nadira, Iva79, lilou, roletka, Mimi86, Antonelka, Tosia 1981, renieczka lubią tę wiadomość
-
My juz po polowkowych
wszystko w najlepszym porządku, chłopaki są nadal chłopakami i wszystkie parametry w normie. Ważą juz po 450 gram! Także taki nie cały kilogram juz sobie nosze. Pytałam o szyjkę, pokazała mi przez usg przez brzuch ze ma 4,2 cm i wygląda ze zwarta z obu stron, ale oprócz tego jak będę na wizycie u swojego lekarza to powinien sprawdzić jeszcze jej strukturę i miękkość bo to tez ważne. Trochę mnie uspokoiła tym twardnieniem powiedziała ze tak może się dziać, dodatkowo mam brzuch i obciążenie jak kobiety ok 28 tygodnia także wszystko będę odczuwać wcześniej i mocniej. I pewnie tak kolo 30 tygodnia juz zalegne na amen :p a mąż będzie szykować święta. Bardzo fajna była babka
nika03, Vaina, Nadira, lilou, Joanna85, Mimi86, Antonelka, asia-m-b, Tosia 1981, renieczka, ComeToMeBaby lubią tę wiadomość
-
Joanna super że wszystko ok a że maluszek zmienił płeć hihi no cóż ☺
Najważniejsze że dzidziuś zdrowy
Matylda bardzo duże te Twoje szkraby ☺
Pięknie rosną a waga wogole extra!
Super ze również jest wszystko w porządku
Kometa karmienie to nie lada wyzwanie ale widać że dajesz radę i oby mały ładnie przybieral i częściej się budził
Oczywiście w dzien nie w nocy☺
Dobrze że położna pomogła i na fajna trafiłaś
Jak ktoś coś pomoże tak ze skutkiem to zaraz człowiekowi lepiej
Niech szkrab ładnie się chowa a Ty dochódź do siebie
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 października 2016, 15:28
MatyldaG, ComeToMeBaby lubią tę wiadomość
PCOS, insulinoopornosc, po zapaleniu otrzewnej
1 ICSI 1słaby zarodek
2 IVF 12 dpt beta 68, 14 dpt 108, 19 dpt 682, 33 dpt jest serduszko!!! 2❄❄
-
Kometa, ponad 3kg miał przecież Kosmita? To czym się wczesniactwo niby objawia i hipotrofia? Małe dziecko to poniżej 2,5kg, poród w terminie co prawda uważa się od 38+1 (ciąża donoszona nie jest tozsama z porodem w terminie) a Ty miałaś nieco wcześniej ale bez przesady, żeby ktoś chłopa 3,3 kg nazywał hipotrofikiem
Najwięcej będzie przybierał na tzw. mleku nocnym. Jest bardziej kaloryczne i tresciwe, więc jeśli ściągać do strzykawy to takie najlepiejpowodzenia
ComeToMeBaby lubi tę wiadomość
-
Co do porodów to jeśli jest wybór to jest on ciężki.
U mnie to było tak:
Bardzo chciałam rodzić sn. Jakoś tak się nastawiłam i jak Mała długo się nie odwracała to już się nakręcałam, że będzie cesarka. Ale odwróciła sięGin dała mi do zrozumienia, że jeśli będę chciała cc to nie ma problemu ze względu na zrosty po dwóch operacjach i tyłozgięcie macicy. Ale ja nie chciałam jeśli nie było konieczności i nadal chciałam sn.
We wtorek zaczęły się skurcze przepowiadające, całe popołudnie i wieczór były odczuwalne, ale nie bolesne. Przy okazji Mała kiepsko się ruszała, więc postanowiłam wieczorem podjechać na IP żeby sprawdzić czy wszystko ok, tym bardziej, że przez całą ciążę udało mi się IP uniknąć. Na IP wszystko ok, rozwarcia brak, a skurcze cytując panią dr "to nie skurcze". Ok, wracamy do domu, po nocy rano spokój tylko lekkie pobolewanie. Koło południa zaczęło się znowu, ale te skurcze już były inne, nie obejmowały całego brzucha jak dzień wcześniej, tylko dolną jego część i ból promieniował na plecy. I tak co 3-6 minut. Późnym popołudniem ból już był uciążliwy i pojawiło się plamienie. Więc wieczorem znów IP. W poczekalni już mnie wykręcało ostro, ból zaczynał być nieznośny. W końcu badanie - rozwarcia brak, skurczy na ktg brak - i podsumowanie że rodząca nie jestem. Ale u Małej wyszła tachykardia więc zatrzymali mnie na noc na obserwację.
Noc to była masakra, położne na oddziale jak mnie zobaczyły to pytały co ja od nich chce i dlaczego nie jestem na porodówce... Siedziałam na krześle spocona a nogi mi się już z bólu i zmęczenia całe trzęsły w skurczu. ponieważ lekarz stwierdził że nie rodzę to poprosiłam o nospę bo już mi było ciężko. Noc praktycznie nieprzespana, zamykałam oko między skurczami na chwilę, w skurczu nie dało się spać, ciężko było nie jęczeć żeby nie obudzić współlokatorki
Rano ktg - tętno ok, skurczy w zapisie brak. Badanie rano i zdziwienie ordynatora, który już chciał dyktować studentom "szyjka zamknięta" - przerwał w pół zdania i zdziwiony stwierdził że rozwarcie 4cmWygonił mnie na porodówkę, a co do skurczy powiedział krótko - "Pani ma skurcze krzyżowe, one mogą się nie pisać na ktg". Wzięłam prysznic co łatwe nie było i resztkami sił poczłapałam na porodówkę. Było ok 10 rano.Skurcze były cały czas, rozwarcie szło baaardzo wolno, do 15 było 5,5cm i wtedy zmieniło się moje myślenie z "boję się że będę mieć cc" na "boję się że nie będę mieć cc"
W międzyczasie poprosiłam o gaz, ale mdliło mnie od niego (byłam już głodna, mój ostatni posiłek to budyń w ramach obiadu dzień wcześniej). Poza tym oddychanie przez ustnik jakoś wybijało mnie z rytmu oddychania jaki już sobie wypracowałam, aby radzić sobie z bólem. Więc gaz odpuściłam. Położna poinformowała mnie że jeśli chcę coś przeciwbólowego to teraz jest ostatni dzwonek i ponieważ byłam już bardzo zmęczona zdecydowałam się na nalpain (taki lepszy dolargan, nie daje uczucia "nawalenia"). Ten lek uratował mi życie chyba, miałam godzinę odpoczynku, skurcze odczuwałam, ale bardzo delikatnie i rzadziej. Po prostu godzinę leżałam z zamkniętymi oczami. Jak lek przestawał działać okazało się, że rozwarcie skoczyło do 8cm i szybko już było 9 i 10cm i druga faza. Ucieszyłam się, bo już myślałam że się nigdy nie doczekam. Jak rozkręciły się parte zaczęłam przeć i okazało się że w czasie parcia Małej spada tętno. I decyzja położnej - czekamy aż Mała zejdzie jak najniżej, żeby maksymalnie skrócić czas parcia i ryzyko niedotlenienia. I tu zaczął się dopiero stres, strach o dziecko i hamowanie parcia w czasie partych. To była dla mnie największa trauma. Tak jak bardzo nie chciałam się drzeć w czasie porodu to tu już nie wytrzymałam. Walka z własnym ciałem, które próbowało zmusić mnie do pacia była straszna. Trwało to 1,5h. Później już Mała była nisko i mogłam przeć, już było "z górki".
Skończyło się wszystko dobrze, Mała jeszcze dobrze nie wyszła i już się darłaRadość wtedy ogromna.
Ale stres był że nam się nie dotleni. I ogólnie łatwo nie było, poród przerósł moje oczekiwania, myślałam że będzie łatwiwejZ perspektywy czasu cieszę się, że udało mi się urodzić sn, ale jakbym jeszcze kiedyś była w ciąży to już by mi tak na sn nie zależało
Tym bardziej że po operacjach zawsze szybko dochodziłam do siebie.
I jeszcze jedno. Po porodzie jak położna oglądała łożysko okazało się, że pępowina była częściowo wrośnięta w pęcherz płodowy. Tego nie widać na USG. Gdyby pęcherz pękł w innym miejscu to mógł przerwać pępowinę, a wtedy to mogłoby być źle... To też daje do myślenia.
Więc dziewczyny, które macie wybór - łatwy on nie jestV.2014 I ICSIX.2014 II ICSI
V.2015 III ICSI
XII.2015 IV ICSI transfer 12.12.