Ciężarówki Rocznik'89 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
A co sądzicie o hippie?
może ktoś podaje lub podawał?
podobno to ekologiczne i najlepsze, ja wlasnie byłam nastawiona na te... tylko teraz mały ma te problemy skórne i zastanawiałam sie czy na hipp ha nie przejsc .
Ogolnie lepiej z jego skora..
Ja o bebiku akurat słyszałam kiepskie opinie że dzieci mają czesto kolki brzuszek je boli itp...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 kwietnia 2016, 15:07
-
Kuba zasnął chwilę po 13tej jak spał ciągle się budził tak jak by ktoś wystraszył aż rączki zaciskał i w górę ale unosił się do płaczu, potem pól godziny wisiał na cycku i potem zrobiło się o niebo lepiej. Cieszę się ze śpi ale z drugiej strony nie lubię tego jak w ciągu dnia ma taki długi sen bo później w nocy może nie spać
Kasia, pamiętam ten moment jak Kubie schodziła skóra jak ja tego nie nawiedziłam a teraz delikatnie jeszcze ma na główce. Dobrze że po wizycie wszystko ok i zazdroszczę ja tez już mam ochotę ale jeszcze się wstrzymamy chodź mój mąż wolałby wreszcie seks niż zaspakajanie w innej formie ah Ci faceci
Ada, to dobrze że Klara dziś spokojniejsza i dzień wam mija wg twojego planu.
Iwona, buziaki dla Lenki
Aga, ja ostatnio podałam hippa ale wiesz...jednorazowo to nic nie zauważyłam żadnych zmian nie było w sensie pogorszenia samopoczucie z brzuszkiem było ok kupki też normalne. -
Hej, wreszcie po niemal miesiącu zebrałam się żeby opisać swój poród, opis będzie baaardzo długi. Jak za długi to zignorujcie, ale może komuś się coś przyda, a chciałam spisać to dla siebie na przyszłość. Trochę mi się zeszło, ale nie wspominam tego czasu najlepiej i mam pewien żal do lekarzy. No ale od początku…
Jak wiecie w poniedziałek 7 marca wieczorem zgłosiłam się zgodnie z planem do szpitala na cesarkę, która miała być w dniu terminu porodu, czyli 8 marca we wtorek. Na miejscu okazało się, że nie ma miejsc na oddziale położniczym, więc mnie i jeszcze dwie ciężarówki, jedną do indukcji i jedną do CC położyli na ginekologii piętro wyżej. Przy przyjęciu miałam rozwarcie na jeden palec, które miałam już od 3 tygodni. Zostałam też poinformowana, że na kolejny dzień jest zaplanowanych 15 zabiegów (różnych) a anestezjologów jest tylko 3, więc może być różnie. Już po tej informacji byłam lekko podenerwowana, bo nie miałam lekarza ze szpitala i wiedziałam, że jakby co to jestem pierwsza do przesunięcia i bez sensu będę leżeć dłużej.
Wieczorem przyszedł do nas bardzo oschły anestezjolog z dokumentami do podpisania, gdy powiedziałam, że podpiszę jak przeczytam to zaczął się pienić i od słowa do słowa wyszło, że ja mam problemy z sercem (które od lat nie dają żadnych objawów), a nie miałam konsultacji kardiologicznej w ciąży, bo mój ginekolog nie uznał tego za konieczne. No więc zaczęli mi robić ekg, anestezjolog na mnie nakrzyczał, a na następny dzień miałam zaplanowaną konsultację kardio, więc kolejne przesunięcie w czasie.
Cała ta sytuacja z anestezjologiem mocno mnie zdenerwowała i nie mogłam zasnąć, wreszcie udało mi się przysnąć o 2.30 w nocy, ale o 4.30 obudził mnie ból brzucha. Przyzwyczajona do straszaków zaczęłam mierzyć czas i okazało się, że ból pojawia się super regularnie co 6 minut, więc po 5 poszłam do położnej poprosić o no-spę, żeby nie męczyć się do cesarki. Okazało się, że no-spy brać przed zabiegiem nie mogę, a na zgagę, która się pojawiła nie mogę też brać już Rennie, bo dziś zabieg… Od północy nie mogłam też pić, więc zostałam ze skurczami i zgagą, z nadzieją, że szybko wezmą mnie na zabieg.
Do obchodu skurcze były już co 4 minuty i zaczęły być coraz bardziej bolesne, a rozwarcie było na 2 palce. Po obchodzie wzięli jedną z dziewczyn na indukcję, a do mnie przyszedł kardiolog i potwierdził, że wszystko jest ok, nie ma przeciwwskazań do znieczulenia przy CC. Przyjechał mój mąż, a koło południa gdy skurcze były już mocno bolesne i co 3 minuty dojechała moja mama. Co chwilę przychodziła do mnie położna pytając czy nie ciekną wody i przepraszając, że tyle to trwa. Przyszedł zbadać mnie ordynator i kazał czekać, mówiąc, że dobrze że akcja sama się zaczęła.
Od 12 przestałam liczyć czas w minutach, a zaczęłam w skurczach, bo już tak były dokuczliwe. Co ciekawe, żaden z tych skurczy nie zapisał się na ktg, mój najwyższy zapis to 37! A skurcze nie były takie jak opisywane, czyli od góry brzucha schodzące w dół, tylko szły dołem, w kierunku kręgosłupa i odbytu, dając bardzo nieprzyjemne uczucie napierania na odbyt. No ale akcja postępowała, ok. 14 skurcze były już bardzo mocne, rozwarcie na 3-4 palce, dziecko wchodziło w kanał, ale musiałam czekać, bo nie było sali i anestezjologa, bo przyjechał ciężki przypadek z wypadku, a na dole 3 kobiety rodziły SN z ZZO. Mój mąż co chwila latał na dół sprawdzać jak wygląda sytuacja, położna też zaczęła być nerwowa, ale nic nie mogliśmy zrobić. Dla mnie najbardziej upierdliwe było to, że już bardzo bolesne skurcze były co 2-3 minuty, a pomiędzy nimi pojawiała się silna zgaga, a nie mogłam się napić, ani nawet zmienić pozycji z leżącej na kucki czy pochodzić po korytarzu, bo nie wolno mi było rozkręcać akcji porodowej przed CC.
Wreszcie o 16, na jednym ze skurczy odeszły mi wody, chlusnęło porządnie i od tego momentu, po 11,5h skurczy wszystko zaczęło się dziać błyskawicznie. Położna sprawdziła akcję serca małego i zadzwoniła na blok, że jedziemy. Jeszcze powiedziała mi, żebym się nie stresowała, ale nie wiadomo czy będzie dla mnie miejsce na położnictwie i być może wrócę na ginekologię aż kogoś wypiszą w środę do domu. To oznaczało, że być może aż do południa kolejnego dnia nie zobaczę mojego dziecka, gdzie byłam bardzo nastawiona na kontakt skóra do skóry i wyłączne karmienie piersią od samego początku. Mocno mnie to zdołowało. Mój mąż miał być ze mną podczas zabiegu, ale w tej sytuacji nie było to możliwe. Szybko pojechałyśmy na salę gdzie czekał już zespół anestezjologów, czekaliśmy na ginekologów, bo przede mną wzięli planową, komercyjną laparoskopię… O to mam największy żal, bo ja czekałam w dużym bólu i dyskomforcie, a oni sobie trzasnęli jeszcze zabieg, który mógł spokojnie zaczekać te 1,5 godziny, podczas której mnie by pocięli i wyczyścili sobie salę. Na miejscu okazało się, że jest jakiś problem z moim kręgosłupem i dwóch lekarzy wbijało się łącznie 6 razy. W pewnym momencie miałam ochotę powiedzieć, żeby mnie zostawili w spokoju i już urodzę naturalnie, skoro i tak rodzę od 12 godzin. Jak się udało wkłuć to już wszystko było sprawnie i o 16.45 Franek był na świecie. Pokazali mi go, dali do pocałowania i miał zostać zabrany do mojego męża na kangurowanie, ale okazało się, że nie trzyma temperatury i trafił do inkubatora na dogrzanie. Ja po operacji pojechałam na salę pooperacyjną. Nie wiedziałam nadal gdzie trafię po dwóch godzinach obserwacji, a nikt z lekarzy i pielęgniarek nie był w stanie udzielić mi informacji, w końcu po godzinie nie wytrzymałam emocji i się popłakałam. Wtedy dopiero pielęgniarka zadzwoniła na położnictwo i okazało się, że jest dla mnie miejsce. Po chwili przyszła do mnie położna z góry, z ginekologii, która była tego dnia jedynym moim wsparciem (poza mężem) i potwierdziła, że z małym już ok i opuścił inkubator, a dla mnie jest miejsce. Od tej chwili byłam już spokojna i czekałam, bo o 19 ktoś z położnictwa miał mnie zabrać do męża i do syna, ale przyjechali po mnie dopiero o 20.20.
Na sali poporodowej mój synek został rozebrany i dostałam go do kontaktu skóra do skóry i do pierwszego karmienia. Czekałam na ten moment z ogromną niecierpliwością i gdy tylko przyssał się do piersi i czułam jego ciepło na sobie to byłam przeszczęśliwa. Mój mąż i mama wyglądali jak zombie, byli bardzo zmęczeni i nic nie jedli cały dzień z tych emocji, więc odesłałam ich do domu. Swoją drogą jestem bardzo dumna z męża. Doskonale się sprawdził, był dla mnie ogromnym wsparciem i podporą, biegał pospieszać lekarzy, zdobywał na bieżąco nowe informacje i naprawdę miałam poczucie, że mogę na niego liczyć. Zostaliśmy sami, na sali były jeszcze dwie panie po porodach SN, a to były ich kolejne dzieci, więc były mocno wyluzowane . Ja leżałam z synkiem, a co jakiś czas przychodziła położna z pytaniem czy zabrać go na salę noworodkową, jednak ja chciałam zajmować się nim od początku. Było to utrudnione, bo nie wolno mi było się podnosić po operacji, a przez te cholerne opóźnienia nie pionizowali mnie po północy, czyli po 8 godzinach, tylko dopiero rano. W związku z tym po północy podniosłam sobie nieco łóżko i piłam wodę, choć położna patrzyła na mnie krzywo (a inna osoba pozwoliła mi pić małymi łyczkami już na pooperacyjnej). Po trzeciej rano nikt już do mnie nie przyszedł i do rana mały spał ze mną w łóżku, bo nie mogłam się podnieść, żeby go odłożyć do „mydelniczki”, ani go przewinąć, a niestety moje łóżko było dostawione do tej sali i nie miałam dostępu do guzika, żeby wezwać położną. Zresztą wieczorem dostałyśmy informację, że te guziki są do użycia tylko, gdyby ktoś zaczął schodzić.
Następnego dnia zostałam spionizowana, usunęli mi cewnik i wzięłam sobie prysznic. Próbowałam karmić i raz przystawianie wychodziło lepiej, raz gorzej, ale mały baaardzo się denerwował gdy nie mógł chwycić brodawki, a niestety w tych szpitalnych tropikach moje brodawki zrobiły się kompletnie płaskie. Mały od urodzenia miał bardzo silny odruch ssania, a u mnie siary było niewiele i prowadziło to do wielkiej rozpaczy u Frania i bardzo bolesnych sutków u mnie. Drugiego dnia był tak pobudzony i rozdrażniony, że wisiał na piersi od 15, do 2 w nocy, położnej udało się go na 20 minut uspokoić i uśpić, a poza tym nawet przez sen musiał ssać, bo inaczej wpadał w histerię. Koło północy się poddałam, bo już miałam łzy w oczach gdy go przystawiałam bo tak bolały mnie piersi i dałam mu smoka, ale na smoku krztusił się i miał odruch wymiotny. Po tych kilku godzinach, byłam już naprawdę zmęczona, położne stwierdziły, że mały ma tak silny odruch ssania i potrzebę bezpieczeństwa i moje piersi są jedynym rozwiązaniem i mimo ogólnego zakazu spania z dziećmi w łóżku kazały mi karmić go na leżąco i spróbować zasnąć. O 3 nad ranem zaproponowały, żeby go dokarmić, to może zaśnie i nie będzie taki głodny. Mały był tak wymęczony nieustannym ssaniem, a ja czułam się tak bezradna, że z nadzieją, że zaśnie podałam mu 30ml mleka Hippa Bio. Jak jadł z butli to siedziałam i płakałam, bo tak bardzo byłam nastawiona na KP, że czułam, że to jakaś moja porażka. A najgorsze było to, że na Franka to nie zadziałało. Zjadł pełną porcję, po czym zaczął płakać, że chce wrócić na pierś i tak było do samego rana. Drugi dzień po porodzie był nieco spokojniejszy, poza tym dostaliśmy zielone światło na wyjście do domu i bardzo się ucieszyłam, choć byłam pełna obaw jak to będzie z karmieniem w domu. Na szczęście się nie poddałam i udało mi się rozbujać laktację, choć jeszcze dwukrotnie musiałam wspomóc się 30ml mieszanki.
No więc tak to wyglądało. Średnio wspominam ten szpitalny czas i zdecydowanie lepiej czuję się w nowej roli gdy jesteśmy w domu Cieszę się, że akcja zaczęła się sama, bo to dużo lepsze dla Franka, choć z wysiłku pękło mu naczynko w oku, które nadal się wchłania, szkoda tylko, że trwało to tak długo. Wszyscy się ze mnie śmieją, że taka jestem poukładana to i Franek zaczął się w terminie rodzić. No i wskazówka dla was ciężaróweczki, że skurcze porodowe nie zawsze muszą się zapisywać na KTG, a także, że gdy się pojawią to mogą od razu być co 6 minut, bo u mnie jeszcze dwie godziny wcześniej jak zasypiałam nawet brzuch się nie napinał.
-
Patrycja czytalam i z kazda chwila krew mnie bardziej zalewala. Nie rozumiem tych cholernych brakow miejsc w szpitalach! Niby cc i wszystko ustalone a przeszlas wiecej niz niejedna z nas przy sn. Dzielna jestes!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 kwietnia 2016, 19:19
-
Patrycja niby planowane cc powinno być takie proste a na twoim przypadku widac ze niekoniecznie szkoda ze tyle nerwów i bólu cie to kosztowało. Nie wiem jak Ty ale dla mnie przeżycia porodu i cc są dzisiaj jak film. Wyparłam z pamięci co najgorsze.
-
Kurde przeczytalam swoj poprzedni post i zle ujelam ta koncowke bo zabrzmialo to jakby sn mialo byc gorsze. A nie to mialam na mysli. Chodzilo mi o tą nieprzewidywalnosc, ze nigdy nie wiadomo jak bedzie porod sn postepowal i ze wydawaloby sie ze to wiecej stresu moze przyspozyc. A w tym przypadku jednak zaplanowana cesarka okazala sie byc tak na prawde niezaplanowana i kosztowala jeszcze wiecej stresu.
-
Ok nadgonilam Was. Czytalam ale nie mialam kiedy pisac bo biegalam po miescie za ciuchami na chrzciny a i tak gucio kupilam (chyba pojde na golasa!) i meza siostra byla, moja siostra i kolezanka wiec Jula wybawiona padla.
Ada nie miej wyrzutow sumienia, ze podalas mm. Nie bedziesz miala radosci z kp jest bedziesz zmeczona. Trzeba czasami sobie pomoc. Dobrze ze Klara juz spokojniejsza i dzien Ci sie ulozyl wg planu
Agnieszka ja mialam bebilon na poczatku a pozniej nan i po nanie jula miala mniej problemow z brzuszkiem ale szybko przeszlismy na nutramigen wiec mamy niewielkie doswiadczenie w innych mieszankach. Takze nie pomoge z hippem
Iwona a o ten debridat na ulewanie nie pytalas pediatry?
U mnie to samo z . Ochoty brak i ten cholerny bol mnie zniecheca.
I niestety po szyciu jakies dziadostwo mi tam naroslo i bede musiala isc na usuniecie tego. Bardziej mnie to przeraza niz porod
Buziaczki dla Lenki :-*
Kasiu super ze mogloscie juz sobie poderduszkowac
Moja miala ciemieniuszke i teraz troszke sucha skorke ma na glowce ale w sumie nic z tym nie robie. Jak juz bedzie lepiej aiedziala to kupie jej cos do mycia wloskow to moze ta suchosc minie.
Marlena moze Kubus mial po prostu gorszy dzien. -
Dzień dobry w ten słoneczny dzień
Ja dziś rano miałam niespodziankę na przewijaku. Odpięłam pampersa, sięgam po waciki zeby umyć dupe a tam nagle fontanna! Wszystko było w kupie ja, przewijak, podłoga, przybornik, czyste pampersy tylko Klara wyszła z tego cało, nie wiem jak przez to mąż miał chrzest bojowy: Zmywanie kupy x podłogi. Niech się chłop oswaja
Pielęgnację po kąpieli i ubieranie tez oddalam w jego ręce. Do tej pory wszystko sama robiłam a on mi podawał. Teraz role sie odwróciły. Pomyślałam ze niech sie nauczy najpierw na czystych pampersach, później zmuszę go do brudnych
Ewelinko odezwij się! Czyżby nadrabiacie z mężem bungabunga?
Dorotko i jak zakupy? Udalo sie w końcu cos znaleźć? -
Ada usmialam.sie i wyobrazilam u nas notorycznie Jula sika po odpieciu pampersa jak tatus przewija ale z kupka raz tylko zaszalala
A jak Twoj maz, zmienil podejscie do przewijania? Poradzil sobie?
A ja kupilam plaszczyk taki przejsciowy i buty... Czarbe w lekki spic ale kolor bardziej pasowal do plaszcza. Takze bez poszedl w niepamiec.
Cholera nie wiem czy stawiac winko na stol czy tylko szampana na przywitanie moze? Help
Ps. Ciuudna pogoda -
Nauczy sie. Moj wczoraj dopiero pewny siebie powiedzial ze nie boi sie z Jula zostawac.
Jedyny problem to taki ze nie jest w stanie jej ululac przez problemy z kregoslupem.
Zdecydowalam i wina nie bedzie tylko szampan na pierwszy toast.
Buu jakis stres mnie ogarnia -
Dzień dobry
Żyjemy Co u Was??
Każda z nas pewnie korzysta z pogody zwłaszcza najbardziej cieszy to pierwsze ciepłe słońce uwielbiam taka pogodę. Dziś zamierzam iść na mega długi spacer. Kubuś już nie śpi delikatnie mu się nudzi po następnym karmieniu wyjdziemy.
A mnie zaczynają denerwować ludzie. Do mojej wagi wyjściowej zostało 5kg i ni cholery nie mogę tego rzucić wiadomo jest brzuszek i ogólnie widać że te kg ale myślałam że nie aż tak że ciągle słyszę o masz brzuszek zostało Ci po ciąży. Weszłam w swojej state jeansy więc ucieszylam się ale po wczorajszym dniu poczułam się tak jakbym nie wiadomo jaka gruba była a za 3 tygodnie chrzciny
-
Ja juz dzisiaj zyje, wczoraj padlam jak kawka. Na chrzcinach ok. Mala na poczatku mszy zasnela, sam moment chrztu przespala jak aniolek i tylko pod koniec mszy marudzila bo bylo wystawienie i znudzilo ja. I jak na zlosc ulewala na umor wczoraj.
Aby tesciowa dala popis jak zwykle bo jak poszlismy na sale to nie bylo nigdzie moich rodzicow i okazalo sie ze moja mama zle sie poczula w kosciele i ojciec pogotowie wezwal, zbadali ja i do domu odwiezli. Jak powiedziala o tym na sali to ona z tekstem "no to bylo do przewidzenia". Co ku**a bylo do przewidzenia? Takie pieprzebie azonof jak zwykle. Mama zaraz do nas dotarla i bylo ok -
Hej dziewczynki
Ja już w domku, niestety nadal w dwupaku... Staramy się przyspieszyć ten moment ale córkę mamy upartą... Dziś w nocy obudził mnie taki dziwny ból pleców i brzucha ale się rozeszło i aktualnie plecy lekko pobolewają a mała pcha się na szyjke i tyle z akcji
Dorota tak myslalam wczoraj o tobie jak chrzciny. Mam nadzieję że nie było żadnego zdarzenia z teściowa i jesteś na wolności...
Patrycja... Straszne jak się czasami obchodzą z kobietami w szpitalu. Tyle czasu czekać na cesarke i to wieczne podwarzanie zdania innego lekarza... Masakra. Na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie -
Maz dobrze tego nie slyszal. Ja bylam zdenerwowana i cos jej powiedzialam ale nie pamietam nawet co i wiem.ze dodalam ze to nie miejsce na dyskusje.
Pozniej jej przywalilam lekko bo mowi ze kolejna impreza na roczek Juli a ja "ooo to babcia organizuje? Super! Bo my jeszcze nic nie planowalismy" i cos z moja ciocia gadala a raczej moja ciotka do niej ze ja zawsze bylam wygadana i ze po mojej mysli musialo byc a ona "oo a do mnie jak przyjda to nic sie nie odzywa praktycznie" powiedzialam tylko ze wole wtedy trzymac jezyk za zebami. Wszyscy smiac sie zaczeli a ta sie troche zgasila
Nadrobie was pozniej bo spacerkujemy -
nick nieaktualnyDzien dobry
Ada ja Lence podaje bebilon pepyi ale bede doagala sie zmiany u pediatry bo jak na moje oko malej cos w nim nie pasi.
Patrycja planowana cc mialo byc a wyszlo jak wyszlo ;/ przykre to ale najwazniejsze ze Franek juz z wami niech sie zdrowy chowa a o zlych wspomnieniach mam nadzieje ze szybko zapomnisz
Dorotka no zapomnialam zapytac ;/ tak to jest z moja glowa ze jak pojde z mala sama ona zacznie plakac to ja musze ja sama uspokoic i zapominam ;/ ale konczy nam sie mleko bede szla po recepte to sie zapytam spisze sobie na kartce No u mnie z serduszkowaniem to tak ze na poczatku boli ;/ mm ndzieje ze to sie zmnieni i ze checi powroca U nas na chrzcinach podobno ma byc alkohol ja pic i tak nie bede ale zostawilam to mezowi (choc on tez nie bedzie )
Ada ja mialam z 3 takie niespodzianki ;/ i niestety sama musialam po nich sprzatac ;/
Patrycja ja od ciazy slysze jaka to ja gruba jestem mialam wielki brzuch teraz tez mi wisi nogi mam grube cycki wielkie no cala jestem wielka i gruba i najlepsze jest to ze owi mi to siostra ktora urodzila rok temu a na dzien dzisiejszy wyglada jak by byla w 5/6 miesiacu ciazy...Ja urodzilam 3 i mam mniejszy brzuch tez za trzy tyg mam chrzciny i szukam takiej kiecki ktora ukryje niedoskonalosci a na faldke na brzuchu zamierzam zalozyc majty wyszczuplajace