Czerwcowe mamy 2021
-
WIADOMOŚĆ
-
Jeszcze conajmniej pół roku zanim tam zamieszkam 😉
Nie wyobrażam sobie oddawać go do klubiku żeby chociażby posprzątać. On cały tydzień siedzi w żłobku. W weekend chce mieć go blisko a nie wydelegować do kolejnego przytułku (tak określa to mój tata 😅) Nie dogodzisz 😅🤣
Co innego jakby ten czas spędzał z babcią, ciocią, wujkiem -
U nas dzisiaj były drzwi otwarte w przedszkolach, bo właśnie trwają zapisy na przyszły rok szkolny.
Jesteśmy nadal w czarnej d.... 🙈 No nie podoba mi się to przedszkole, a tak naprawdę ono jest jedyną naszą opcją. Jakoś takie wszystko tam stare i dzieci napchane. Ręczniczki w łazienkach tak sprane, że szorstkie jak pumeks. Sprawdziłyśmy to z Lisą we czterech 🙈 Toalety interesowały ją najbardziej😅 Panie wydawały się być miłe, ale wiadomo jak to jest, okazuje się później. Chociaż jakieś plusy też dostrzegłam. Codziennie obiad składa się z zupy, dania głównego i deseru. Nie tak jak w naszej placówce, gdzie zupa jest całym obiadem. No i mają salkę muzyczną z pianinem i gitarą i chyba na tym kończą się pozytywy. Budynek znajduje się zaraz obok domu pogodnej starości, ciekawa jestem jak to wygląda z zabawą w ogrodzie, przecież dzieci mają prawo się wywrzeszczeć, a strasi schorowani ludzie mają prawo mieć święty spokój...Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 lutego, 20:45
-
Mama PP nie wiem czy słyszałaś ale ostatnio powstają domy spokojnej starości połączone z domami dziecka. Podobno przynosi to korzyści dla dzieci i dorosłych.
Uważam, że to wszystko zależy od podejścia osób tam zamieszkujących. Moja babcia ponad 90 lat, najważniejsze co dla niej było w życiu to opieka nad dziećmi. Myślę, że jakby była w takiej sytuacji to byłaby zachwycona i opowiadała później co tam łobuzują. A drugi spojrzy i powie „znowu wyszli na podwórko i się drą” 🤷♀️ -
Mama pp myślę tak samo jak Zoe. To zwykle bardzo samotni ludzie, myślę że nawet obserwowanie dzieci może być ich jedyną rozrywką 😃 choć pewnie znajdą się też tacy, którym będzie to przeszkadzać.
U nas dalej choroba. Już miałam nadzieję na poprawę a tu wczoraj Laura cały dzień się darła a wieczorem okazało się że boli ją ucho. Dziś Jasiek drze się cały czas, pewnie nie obejdzie się bez antybiotyku. W poniedziałek byłam u pediatry i młody znowu ma zapalenie oskrzeli. Więc Laura nie wróci do przedszkola dopóki nie zrobi się ciepło. Nie wiem, może będzie mniej tych wirusów...
Nawet nie mam czasu żeby sama wziąć leki czy zrobić inhalację. Straciłam smak i węch na Tłusty Czwartek 😡
Jeszcze trochę i wywiozą mnie do psychiatryka. -
Może macie rację, może jakoś sobie żyją w harmonii te dwie placówki 😊
Już jest zapisana, zobaczymy czy się w ogóle dostanie.
Jeszcze było do wyboru takie przedszkole na świeżym powietrzu. Nie wiem jak nazywa się polski odpowiednik. Dzieci spędzają conajmniej 70% czasu na zewnątrz, a resztę w takiej drewnianej chatce. Nawet podoba mi się taka opcja, ale moim zdaniem to już musi naprawdę być ogarnięte dziecko, że samo dostosuje swój ubiór do warunków atmosferycznych. Bałabym się, że znowu bym musiała słychać głupich tłumaczeń, że akurat teraz zdjęła czapkę, a pomimo upału nie ma kapelusika, ale jest w cieniu, itp. No i do takiego przedszkola chyba nie posyła się dziecka z gilem po pas, to musiałaby chyba cały czas siedzieć w domu 😅
Ann zdrowia!
-
W moim mieście takie przedszkole, w którym dużo spędza się na dworze to Montessori. I żałuję,że mi ono kompletnie nie pasuje lokalizacja. No i już za późno, ale nie wiedziałam,że można aż tak kisić dzieci jak u Igi. A też słyszałam,że dom starców i przedszkole to dobre polaczenie.
Ann, strasznie Ci współczuję. Pierwszy rok życia Uli to były u nas choroby. Jak było jedno dziecko, to jakoś szło, ale jak pojawiło się drugie to dramat. Chyba pogodziłam się z tym,że ciągle jesteśmy chorzy i mi łatwiej. Ale zdecydowanie lepsza odporność mają dziewczyny, bo chore są ciągle, ale przechodzą coraz łagodniej i krócej. Ciekawe jak Olaf bedzie. ja naprawdę nie wiem jak wrócę do pracy jak to się nie skończy.
Dużo zdrówka i cierpliwości! -
Syrenka kiedyś pisałaś, że Ula potrafi wyć, że nie ma actimela. Ma to coś dobry skład, albo przynajmniej dopuszczalny? My nigdy nie piliśmy, nigdy się tym nie interesowałam. Faktycznie jakoś wzmacnia odporność? Kupiłabym dla Lisy chociaż jako jogurt do picia, bo normalnie naturalnych jogurtów do picia tutaj brak, nie wiem czemu.
-
Jeju dziewczyny co my przeżyliśmy w ostatnich dniach. Do tej pory się trzęsę …
W zeszły czwartek miałam 3 prenatalne. Ja standardowo bez stresu podchodzę do takich badań, w skowronkach zwykle biegnę, że zobaczę dzidziusia.
A tu szok. Lekarz 20 min ogląda dziecku stopy i podejrzewa , że lewa jest szpotawa.
Cześć z was pewnie wie co to stopa końsko - szpotawa a część zaraz zajrzy w google i się przerazi.
Igusia miała praktycznie całe prenatalne tą stopę tak skoślawioną. Lekarz nie mógł uwierzyć, bo ta wada powstaje po 12 tygodniu ciąży i wychodzi na połówkowych już. Pamiętał, że badał i było ok, ale wiecie jak nagle patrzy przez 20 min a tu wygięta to sam się wystraszył, że to wcześniej przeoczył.
W ten sam czwartek jechaliśmy do Zakopanego, więc cały wyjazd do niedzieli to panika. Ja wiem, że są dużo gorsze diagnozy, ale myśl że takie maleństwo będzie musiało się nacierpieć mnie przerażało. Taką stopę albo operacjami się leczy albo gips u noworodka (który od byle czego przecież ma odparzenia a co dopiero gipsu) a potem buty na szynie (zobaczcie sobie w google jakie to okropne) do 5 roku życia. Mnóstwo ograniczeń dla takiego dziecka, które potrzebuje sobie nóżki podkurczyć przecież a tu np nie może… a na koniec mimo że funkcjonalność odzyskana to wizualnie może być jedna stópka krótsza i grubsza od drugiej.
Niemniej przez weekend udało mi się zapisać na poniedziałek do takiego super perinatologa i na wizycie u niego nawet przez sekundę nie skoślawiła nogi. Mówił, że musiała tak wtedy felernie ułożyć. I że zresztą właśnie niemożliwe że ktoś to na połówkowych przeoczył. Tak czy siak oglądaliśmy każdą stópkę po 10 razy w 2D / 3D i są w pełni prawidłowe.
Ale stres który przeżyliśmy …. Nie chcę myśleć co przechodzą ludzie z cięższymi diagnozami. Płakaliśmy jak bobry że wszystko jest ok i jeszcze do dzisiaj się otrząsam…
I jak perspektywa mi się szybko zmieniła. Dopiero panikowałam jak ja ogarnę noce jak będę musiała np. Igę karmić a Sonia będzie mnie wołać itp. Teraz to dla mnie pierdoła ogarnąć zdrowe dzieci. Jedno do cyca drugie do łóżka czy coś i jakoś się przeżyje, najwyżej niewyspani będziemy chodzić.
A wizja że Iga by mi płakała non stop bo gips niewygodny, bo szyny wyginają nóżki i uniemożliwają swobodę ruchów … nawet teraz mi słabo jak o tym myślę. -
Mama po a nie masz lidla niedaleko? Tam są jogurty do picia pilos 200g. Skład to jogurt naturalny i owoce. Mały jest uzależniony od nich. Jogurty w kubeczku nie idą mu tak dobrze. Jogurt musi być. Nawet na szybko rano mu daje przed wyjściem. Jeden dziennie schodzi.
Kasia współczuję tego przejścia 🥲 coś okropnego -
Mama pp kupiłam raz Actimel bo dziecko mi zgarnęło z półki bo był jakiś pingwin na opakowaniu 😉 ale więcej nie kupowałam bo skład ma słaby.
Tak jak pisze Zoe w Lidlu w Pl mamy 2 rodzaje jogurtów pitnych Pilos Pure czyli jogurt, owoc i płatki owsiane i u nas Pilos Piratki czyli jogurt i owoc. Ale mojej się już przejadły i już ich nie chce
Mam polecajkę fajnej zabawki dla naszych prawie 3-latków. Magnetyczna układanka z Janod lub Benjamin.
Można układać różne śmieszne buźki. Można odwzorować postać z wylosowanej karty albo samemu miksować i tworzyć. Laurę zajmuje na długo. Wydaje mi się jednak, że zestaw z Benjamin jest lepiej wykonany. -
Z polecenia dietetyka podobno najlepszy sklad ma jogurt bio z Piątnicy ale Igus to pluje na kilometr każdym jogurtem. Dodaje mu do mleka
Kasia jakie przezycie masakra. U nas było tak na badaniach połówkowych. Bardzo podobnie bo stopa była wygieta i też lekarz 20 min oglądał i mowi że albo dziwnie leży albo ma cos ze stopą ale zeby sie nie martwic na zapas. Powtorzyłam u swojej prowadzacej i bylo ok.
No ja jak mam gorszy dzien to sobie wyobrażam co by było gdyby.. gdyby jakas choroba. Diagnoza.. coś ciężkiego. Operacje. Gipsy. Wizyty po szpitalach. Moja znajoma na malutką z padaczką lekooporną i co ona sie najezdzila do szpitali. Ile stresu i dramatu. Ile prob ratowania malutkiej ile płaczu. Wtedy zawsze jestem wdzieczna za takie szczescie które mam. No i na chwile mam wieksza motywacje i cierpliwosc. Czasem trzeba docenic te sytuacje wiec bardzi sie ciesze ze jest ok. Nawet nie sprawdzam tej stopy w internecie bo słabo znosze takie obrazy21.06.21 Igor, 2960gr, 50cm, 10/10
16.12.22 Mikołaj 3500 59cm, 10/10 -
Kasia, współczuję. Co za przeżycia. Ja się każdym USG denerwowałam,że coś wyjdzie, a nie było podstaw. Niby nic takiego takie szpotawe stopki w porównaniu do innych chorób, ale jednak. Uff!
Iga ma bardzo dużą wybiórczość pokarmowa i jej wolę podać cokolwiek niz nic i słuchać wrzasków z głodu. Spróbujemy tego jogurtu z Lidla. Może przejdzie jak będę przelewać do buteleczek Actimela. Ale też rzadko, bo inne rzeczy też trzeba jeść.
Ja się znowu wściekłam na moje przedszkole. Wczoraj był bal. W środę informacja, że u dzieci panuje rsv, grypa i mnóstwo świństwa i że dużo dzieci nie ma. Nie puszczać z objawami itd. Iga kaszlała. Już było dobrze, normalnie bym puściła, ale nie miałam testu na rsv, nie chciałam,żeby zaraziła jakieś dzieci. I napisałam do przedszkola,że skoro taki wysyp, to może niech przełożą ten bal. Wiem,że trochę taka madka, która się tylko swoim bombelkiem martwi. No, ale nie udało się. Iga nie poszła, zawiedziona jak cholera. Ja bym jej nie puściła nawet zdrowej. Bo bym się bała. Wiem,że dzieci się wymieniają, że teraz są choroby, później też będą ale uważam,że powinni takie wydarzenie przełożyć w największy wysyp, bo przez to,że to dla dzieci takie ważne to rodzice nie puścili, bo się przestraszyli chorób, albo puścili z objawami, bo przecież jedyna okazja. mam nadzieję,że zrobią jakiś bal później też. Sama tego nie lubię, ale Iga od tygodni o tym trabila. -
Syrenka u Laury właśnie były 2 terminy balu. Mają jeszcze w poniedziałek ale nie puszczę jej, pomimo tego że czeka na ten bal i strój już przygotowany (strój Małej Syrenki tak poza tym😜). Zrobię jej jutro bal w domu ale ona nie jest jeszcze taka kumata jak Iga.
Kasia całe szczęście, że wszystko ok, już się z Sonią nameczyliście z kaskiem. Miałam w bliskiej rodzinie dziecko ze stopami szpotawymi, ciężko dla maluszka ale dość szybko go wyprowadzili. Po roku już chyba nawet było ok i zaczął chodzić.