Czerwcowe mamy 2024
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Ah z tymi lekarzami. U mnie jest podobnie z łożyskiem. Moja prowadząca widzi że jest przodujące, żaden inny lekarz tego nie potwierdza.
Ja dziś weszłam do lekarza kazał się położyć. Sprawdzał sprawdzał nic nie mówiła na koniec położył kartkę na rogu biurka i tyle. Pytam czy wszystko ok. Powiedział, że tak. Tyle dobrego no i może fajnie się leżało, bo miał muzykę ćwierkających ptaszków włączoną, więc jak w spa 😀Nowa_Ola wrote:Powiem Wam, że jestem po USG piersi i już zgłupiałam kompletnie. Lekarz najpierw mnie solidnie opierd…zielił, że nie wzięłam poprzedniego USG. Mówię mu, że miałam być zbadana przez kogoś innego, żeby sam ocenił co tam jest, a nie sugerował się poprzednim USG. Zrobił USG i mówi, że on widzi jednego guza do biopsji cienkoigłowej, kilka torbielek bez znaczenia i to tyle. Mam przyjść w czwartek z tamtym USG, to porównamy. No i teoretycznie powinnam się cieszyć, że jeden guz, szybka biopsja pewnie po porodzie i z głowy. Ale z drugiej strony skądś się wzięło te 9 guzów i torbiel, przecież tamta lekarka sobie tego nie wymyśliła, szczególnie, że ginekolog mówił, że to dobry i ceniony diagnosta. Więc prywatnie mam 9 guzów, na NFZ 1. 8 wyparowało 🙃 Chyba po prostu po porodzie pójdę do jakiegoś speca od USG piersi prywatnie i zbadam się ponownie..Nowa_Ola lubi tę wiadomość
-
Emimo wrote:Ah z tymi lekarzami. U mnie jest podobnie z łożyskiem. Moja prowadząca widzi że jest przodujące, żaden inny lekarz tego nie potwierdza.
Ja dziś weszłam do lekarza kazał się położyć. Sprawdzał sprawdzał nic nie mówiła na koniec położył kartkę na rogu biurka i tyle. Pytam czy wszystko ok. Powiedział, że tak. Tyle dobrego no i może fajnie się leżało, bo miał muzykę ćwierkających ptaszków włączoną, więc jak w spa 😀
Ja ten tego... chyba bym ugryzła. A na pewno zwariowała. Trzymam kciuki, żeby się podniosło jakoś czy cos i żeby ktoś w szpitalu to zauważył jak przyjdzie co do czego.Emimo lubi tę wiadomość
-
Co do lekarzy to myślę, że każda z nas moglaby napisać książkę (nie tylko o ginekologach). Pamiętam jak na początku ciąży poszłam do luxmedu sprawdzić czy widać chociaż pęcherzyk, a babka nie dość, że nie pozwoliła wejść mężowi to jeszcze zaczęła opowiadać, że ona tu ciąży nie widzi, a w ogóle to większość ciąż to poronienie albo biochem... wyszłam prawie z płaczem. To mogła powiedzieć, że za wcześnie zeby cokolwiek stwierdzić i że zaprasza za 2 czy 3 tygodnie. Potem trafiłam jeszcze na jedną pindę co nie chciała mi dać recepty na dupka bo mam wziąć od swojej gin skoro chodzę prywatnie i musiałam specjalnie dzwonić do mojej zeby mi wystawiła bo się skończył. Natomiast na lekarzy płci męskiej nie mogę narzekać w luxmedzie. Odkąd czuję ruchy to już w luxmedzie robię same badania i chodzę tylko do mojej 😊
-
Oj tak, o lekarzach można książkę napisać. Mój pierwszy prowadzący znał moją historię i pamiętam, że był tylko pęcherzyk ciążowy bez zarodka dość długo i kazał mi przyjść za tydzień, ja oczywiście tydzień nerwów, stresu i płaczu, że znów nic z tego, wchodzę do gabinetu a ten z tekstem „to co, chwila prawdy?”. Pamiętam, że mnie zmroziło, no bo skoro lekarz tak uważa, tzn, że na pewno nic z tego. A jednak zobaczyliśmy migające serduszko ❤️
W luxmedzie byłam raz u kobiety 4 lata temu i to był mój ostatni raz u kobiety kiedykolwiek z własnego wyboru. Zwyzywała mnie, że jestem gruba, że do czego ja się doprowadziłam, że w ogóle dramat i ja o ciążę chce się starać. Pamiętam, że napisałam na nią skargę i kontaktował się ze mną szefo ginekologów z luxmedu, długo rozmawialiśmy. Teraz już nie przyjmuje. A facet z luxmedu nawet mnie nie zbadał w 20 tc na pierwszej wizycie jaką miałam tam, bo przecież wszystko jest git, za to opowiedział mi o swoich podbojach miłosnych z młodości. Facet miał 5 gwiazdek na 200 opinii na znanym lekarzu
Mnóstwo było takich historii. Z drugiej strony możemy swobodnie chodzić do prywatnych lekarzy, robić badania krwi na własną rękę itp, co nie wszędzie jest możliwe. Z tego co dziewczyny opowiadają, to za granicą ciążę uznaje się dopiero od bodajże 8 tc, a wcześniej nikt nie zleci bety ani nic, a prywatnie nie można jej sobie od tak zrobić👩❤️👨🐈🐈⬛🐕
05.2023 - 💔
07.2023 - 💔
06.2024 - 🩵 -
Z pieluch mam 2 paczki dady z promocji, wczoraj odebrałam gratisowe pampersy z rossmanna (24szt, na paragonie cena 12,49 i 12,48 rabatu ) i za namową położnej zamówiłam Huggies. Na wizycie u położnej miała chyba z 10 różnych pieluch rozpakowanych i mogłam sobie pomacac, Huggiesy mają taką fajną milutką warstwę w środku. Te Bamboo wyglądały dosyć szorstko i sztywno.
Upolowałam w lumpie sukienkę, którą mam zamiar używać jako koszulę do karmienia, rozpinaną do samego pasa więc został do kupienia jeszcze tylko szlafrok i mam wyprawkę dla siebie gotową.👧❤️ 19.06.24 -
A co do lekarzy to ja ze swojego jestem bardzo zadowolona, jest jak taki wyjątek potwierdzający regułę o leczeniu się na NFZ 😄
Na wizycie wczoraj mamy 2100g małego człowieka i wyznaczone wizyty do samego końca - zostały już tylko 3 🫣🫣🫣meggie94, Kaktusowa, Nowa_Ola, Katt, Skarbek001, Kasia1988, Emimo, Saimi lubią tę wiadomość
👧❤️ 19.06.24 -
To ja będę bronić Luxmedu, mam bardzo fajna panią prowadząca, która naprawdę jest empatyczna itd. Wcześniej z doskoku chodziłam do faceta, był strasznie oschły, ale ogólnie profesjonalny (ale jak mnie opieprzyl za branie anty i zwlekaniem z badaniami, to do tej pory pamietam).
Betę miałam w pakiecie, więc poszłam sobie zrobić sama, żeby nie polegać na samym teście, a potem już grzecznie ustawiłam wizyte na 8 tydzień, żeby coś było widać ale ja też nie miałam większych przejść, więc mi akurat tyle wystarczyło.
Bardzo dobrze oceniam teraz usg w Luxmedzie, tylko umawiane osobno, nie u mojej prowadzącej, na lepszym sprzecie. Gosc mnie bardzo uspokoil, a tego mi było trzeba.
A, i okulistke na Luxmed w Krakowie tez mogę polecić z całego serca, bo babka to naprawdę klasa. Jak któraś z Was jest z Krakowa, to Dorota Cibor to najlepsza okulistka, u której byłam (a ze względu na zeza i jaskrę w rodzinie trochę okulistów przeszłam w swoim zyciu). -
Ja też w Luxmed trafiłam tym razem na ginekolożkę idealną. Jedyne czego żałuję to to, że nie pracuje w szpitalu, w którym chce rodzić. A tak to bardzo zaangażowana, robi wszystkie badania. Sprawdza, interesuje się. Dała mi numer, żeby dzwonić, gdyby coś się działo, co w Luxmed zdarzyło mi się po raz pierwszy.
Ale w poprzednich ciążach też średnio trafiłam. Najłatwiej niestety dostać się tam do lekarzy, do których nikt chodzić nie chce. 🙈 -
Jak jeszcze mamy możliwość wybrania lekarza prowadzącego czy położnej z którą chcemy współpracować tak wizyta w szpitalu to jest istna loteria. Moja historia z wczoraj - najprawdopodobniej coś nas z mężem złapało, chyba jakaś jelitowka i jak całą ciążę praktycznie nie miałam mdłości tak praktycznie od nocy z poniedziałku na wtorek non stop wymiotuje albo mnie sciąga. Nic nie jadłam, niewiele pije bo wszystko się cofa. I już czułam że zaczyna się robić kiepsko, nie dość że odwodnienie to i brzuch mam jakiś dziwny więc stwierdziłam że jedziemy do szpitala. Najbliższy był tylko taki z pierwszym stopniem ale stwierdziłam że nie dojadę dalej więc trzeba zaryzykować, najwyżej nas odeślą gdzieś dalej. Na wejście wspaniała położna, uspokoiła powiedziała że mam się nie martwić, ale po chwili przyszła nocna zmiana. I tu już nie było tak fajnie, dostałam opierdziel że przyjechałam o 11 dni (!) za wcześnie na taki rodzaj szpitala. "A później będzie płacz ale w sumie to nie jej dziecko". Mam wrażenie że coś zgrzytało między położną a lekarzem - szkoda tylko że odbija się to na pacjentkach. Przepływ informacji zerowy, dwa razy miałam krew pobieraną bo głuchy telefon nie zadziałał i był problem ze skierowaniem na badania. Ostatecznie dostałam 3 kroplówki, zrobili badania krwii - podwyższone CRP i baterie w moczu, reszta względnie w porządku. Zrobili mi KTG, dodatkowo miałam jeszcze badania u ginekologa i pomimo że ja czuję się tragicznie to z człowieczkiem jest wszystko w porządku, co więcej wg USG ma już 2800 czyli tyle ile ja jak się urodziłam a tu jeszcze ok 5 tygodni 😱 Dziś mialam powtórzyć badania i dodatkowo zrobić posiew i jak wróciłam z pobrania tak praktycznie cały czas śpię, ale zakładam że odsypiam emocje z wczoraj.
-
Katt wrote:Jak jeszcze mamy możliwość wybrania lekarza prowadzącego czy położnej z którą chcemy współpracować tak wizyta w szpitalu to jest istna loteria. Moja historia z wczoraj - najprawdopodobniej coś nas z mężem złapało, chyba jakaś jelitowka i jak całą ciążę praktycznie nie miałam mdłości tak praktycznie od nocy z poniedziałku na wtorek non stop wymiotuje albo mnie sciąga. Nic nie jadłam, niewiele pije bo wszystko się cofa. I już czułam że zaczyna się robić kiepsko, nie dość że odwodnienie to i brzuch mam jakiś dziwny więc stwierdziłam że jedziemy do szpitala. Najbliższy był tylko taki z pierwszym stopniem ale stwierdziłam że nie dojadę dalej więc trzeba zaryzykować, najwyżej nas odeślą gdzieś dalej. Na wejście wspaniała położna, uspokoiła powiedziała że mam się nie martwić, ale po chwili przyszła nocna zmiana. I tu już nie było tak fajnie, dostałam opierdziel że przyjechałam o 11 dni (!) za wcześnie na taki rodzaj szpitala. "A później będzie płacz ale w sumie to nie jej dziecko". Mam wrażenie że coś zgrzytało między położną a lekarzem - szkoda tylko że odbija się to na pacjentkach. Przepływ informacji zerowy, dwa razy miałam krew pobieraną bo głuchy telefon nie zadziałał i był problem ze skierowaniem na badania. Ostatecznie dostałam 3 kroplówki, zrobili badania krwii - podwyższone CRP i baterie w moczu, reszta względnie w porządku. Zrobili mi KTG, dodatkowo miałam jeszcze badania u ginekologa i pomimo że ja czuję się tragicznie to z człowieczkiem jest wszystko w porządku, co więcej wg USG ma już 2800 czyli tyle ile ja jak się urodziłam a tu jeszcze ok 5 tygodni 😱 Dziś mialam powtórzyć badania i dodatkowo zrobić posiew i jak wróciłam z pobrania tak praktycznie cały czas śpię, ale zakładam że odsypiam emocje z wczoraj.
Katt lubi tę wiadomość
👧❤️ 19.06.24 -
Katt wrote:Jak jeszcze mamy możliwość wybrania lekarza prowadzącego czy położnej z którą chcemy współpracować tak wizyta w szpitalu to jest istna loteria. Moja historia z wczoraj - najprawdopodobniej coś nas z mężem złapało, chyba jakaś jelitowka i jak całą ciążę praktycznie nie miałam mdłości tak praktycznie od nocy z poniedziałku na wtorek non stop wymiotuje albo mnie sciąga. Nic nie jadłam, niewiele pije bo wszystko się cofa. I już czułam że zaczyna się robić kiepsko, nie dość że odwodnienie to i brzuch mam jakiś dziwny więc stwierdziłam że jedziemy do szpitala. Najbliższy był tylko taki z pierwszym stopniem ale stwierdziłam że nie dojadę dalej więc trzeba zaryzykować, najwyżej nas odeślą gdzieś dalej. Na wejście wspaniała położna, uspokoiła powiedziała że mam się nie martwić, ale po chwili przyszła nocna zmiana. I tu już nie było tak fajnie, dostałam opierdziel że przyjechałam o 11 dni (!) za wcześnie na taki rodzaj szpitala. "A później będzie płacz ale w sumie to nie jej dziecko". Mam wrażenie że coś zgrzytało między położną a lekarzem - szkoda tylko że odbija się to na pacjentkach. Przepływ informacji zerowy, dwa razy miałam krew pobieraną bo głuchy telefon nie zadziałał i był problem ze skierowaniem na badania. Ostatecznie dostałam 3 kroplówki, zrobili badania krwii - podwyższone CRP i baterie w moczu, reszta względnie w porządku. Zrobili mi KTG, dodatkowo miałam jeszcze badania u ginekologa i pomimo że ja czuję się tragicznie to z człowieczkiem jest wszystko w porządku, co więcej wg USG ma już 2800 czyli tyle ile ja jak się urodziłam a tu jeszcze ok 5 tygodni 😱 Dziś mialam powtórzyć badania i dodatkowo zrobić posiew i jak wróciłam z pobrania tak praktycznie cały czas śpię, ale zakładam że odsypiam emocje z wczoraj.
O ludzie współczuje… Ja w jednej i drugiej ciąży przeszłam jelitowke i nawet nie chce o tym myśleć 🙈Katt lubi tę wiadomość
-
Katt wrote:Jak jeszcze mamy możliwość wybrania lekarza prowadzącego czy położnej z którą chcemy współpracować tak wizyta w szpitalu to jest istna loteria. Moja historia z wczoraj - najprawdopodobniej coś nas z mężem złapało, chyba jakaś jelitowka i jak całą ciążę praktycznie nie miałam mdłości tak praktycznie od nocy z poniedziałku na wtorek non stop wymiotuje albo mnie sciąga. Nic nie jadłam, niewiele pije bo wszystko się cofa. I już czułam że zaczyna się robić kiepsko, nie dość że odwodnienie to i brzuch mam jakiś dziwny więc stwierdziłam że jedziemy do szpitala. Najbliższy był tylko taki z pierwszym stopniem ale stwierdziłam że nie dojadę dalej więc trzeba zaryzykować, najwyżej nas odeślą gdzieś dalej. Na wejście wspaniała położna, uspokoiła powiedziała że mam się nie martwić, ale po chwili przyszła nocna zmiana. I tu już nie było tak fajnie, dostałam opierdziel że przyjechałam o 11 dni (!) za wcześnie na taki rodzaj szpitala. "A później będzie płacz ale w sumie to nie jej dziecko". Mam wrażenie że coś zgrzytało między położną a lekarzem - szkoda tylko że odbija się to na pacjentkach. Przepływ informacji zerowy, dwa razy miałam krew pobieraną bo głuchy telefon nie zadziałał i był problem ze skierowaniem na badania. Ostatecznie dostałam 3 kroplówki, zrobili badania krwii - podwyższone CRP i baterie w moczu, reszta względnie w porządku. Zrobili mi KTG, dodatkowo miałam jeszcze badania u ginekologa i pomimo że ja czuję się tragicznie to z człowieczkiem jest wszystko w porządku, co więcej wg USG ma już 2800 czyli tyle ile ja jak się urodziłam a tu jeszcze ok 5 tygodni 😱 Dziś mialam powtórzyć badania i dodatkowo zrobić posiew i jak wróciłam z pobrania tak praktycznie cały czas śpię, ale zakładam że odsypiam emocje z wczoraj.
Jeju co za historia, ale tak już jest w naszych wspaniałych szpitalach 😔 Dużo zdrówka obyś szybko wróciła do zdrowia! 🥰Katt lubi tę wiadomość
-
Katt wrote:Jak jeszcze mamy możliwość wybrania lekarza prowadzącego czy położnej z którą chcemy współpracować tak wizyta w szpitalu to jest istna loteria. Moja historia z wczoraj - najprawdopodobniej coś nas z mężem złapało, chyba jakaś jelitowka i jak całą ciążę praktycznie nie miałam mdłości tak praktycznie od nocy z poniedziałku na wtorek non stop wymiotuje albo mnie sciąga. Nic nie jadłam, niewiele pije bo wszystko się cofa. I już czułam że zaczyna się robić kiepsko, nie dość że odwodnienie to i brzuch mam jakiś dziwny więc stwierdziłam że jedziemy do szpitala. Najbliższy był tylko taki z pierwszym stopniem ale stwierdziłam że nie dojadę dalej więc trzeba zaryzykować, najwyżej nas odeślą gdzieś dalej. Na wejście wspaniała położna, uspokoiła powiedziała że mam się nie martwić, ale po chwili przyszła nocna zmiana. I tu już nie było tak fajnie, dostałam opierdziel że przyjechałam o 11 dni (!) za wcześnie na taki rodzaj szpitala. "A później będzie płacz ale w sumie to nie jej dziecko". Mam wrażenie że coś zgrzytało między położną a lekarzem - szkoda tylko że odbija się to na pacjentkach. Przepływ informacji zerowy, dwa razy miałam krew pobieraną bo głuchy telefon nie zadziałał i był problem ze skierowaniem na badania. Ostatecznie dostałam 3 kroplówki, zrobili badania krwii - podwyższone CRP i baterie w moczu, reszta względnie w porządku. Zrobili mi KTG, dodatkowo miałam jeszcze badania u ginekologa i pomimo że ja czuję się tragicznie to z człowieczkiem jest wszystko w porządku, co więcej wg USG ma już 2800 czyli tyle ile ja jak się urodziłam a tu jeszcze ok 5 tygodni 😱 Dziś mialam powtórzyć badania i dodatkowo zrobić posiew i jak wróciłam z pobrania tak praktycznie cały czas śpię, ale zakładam że odsypiam emocje z wczoraj.
Ja w pierwszej ciąży przeszłam zatrucie. Przeciągnęło mnie równo. W drugiej walczyłam z ZUM. W trzeciej ciąży za to przeszłam pierwsze w życiu zapalenie płuc. Groził mi szpital. Lekarka dzwoniła do mnie codziennie jak się czuję.Katt lubi tę wiadomość
01.2007🩵
09.2014🩷
04.2017🩵
06.2024🩷 -
Katt wrote:Jak jeszcze mamy możliwość wybrania lekarza prowadzącego czy położnej z którą chcemy współpracować tak wizyta w szpitalu to jest istna loteria. Moja historia z wczoraj - najprawdopodobniej coś nas z mężem złapało, chyba jakaś jelitowka i jak całą ciążę praktycznie nie miałam mdłości tak praktycznie od nocy z poniedziałku na wtorek non stop wymiotuje albo mnie sciąga. Nic nie jadłam, niewiele pije bo wszystko się cofa. I już czułam że zaczyna się robić kiepsko, nie dość że odwodnienie to i brzuch mam jakiś dziwny więc stwierdziłam że jedziemy do szpitala. Najbliższy był tylko taki z pierwszym stopniem ale stwierdziłam że nie dojadę dalej więc trzeba zaryzykować, najwyżej nas odeślą gdzieś dalej. Na wejście wspaniała położna, uspokoiła powiedziała że mam się nie martwić, ale po chwili przyszła nocna zmiana. I tu już nie było tak fajnie, dostałam opierdziel że przyjechałam o 11 dni (!) za wcześnie na taki rodzaj szpitala. "A później będzie płacz ale w sumie to nie jej dziecko". Mam wrażenie że coś zgrzytało między położną a lekarzem - szkoda tylko że odbija się to na pacjentkach. Przepływ informacji zerowy, dwa razy miałam krew pobieraną bo głuchy telefon nie zadziałał i był problem ze skierowaniem na badania. Ostatecznie dostałam 3 kroplówki, zrobili badania krwii - podwyższone CRP i baterie w moczu, reszta względnie w porządku. Zrobili mi KTG, dodatkowo miałam jeszcze badania u ginekologa i pomimo że ja czuję się tragicznie to z człowieczkiem jest wszystko w porządku, co więcej wg USG ma już 2800 czyli tyle ile ja jak się urodziłam a tu jeszcze ok 5 tygodni 😱 Dziś mialam powtórzyć badania i dodatkowo zrobić posiew i jak wróciłam z pobrania tak praktycznie cały czas śpię, ale zakładam że odsypiam emocje z wczoraj.
O matko, ale musiałaś się namęczyć.. współczuję Ci Odpoczywaj i nabieraj sił! ❤️Katt lubi tę wiadomość
👩❤️👨🐈🐈⬛🐕
05.2023 - 💔
07.2023 - 💔
06.2024 - 🩵 -
Ja zaczynam się zastanawiać, czy nie dopadło mnie sączenie się wód płodowych miała któraś z Was? Od kilku dni, aczkolwiek nie codziennie, muszę wkładki zmieniać 2-3 razy dziennie bo całe mokre. Myślałam, ze to po prostu większa ilość wydzieliny, bo kolor bez zmian (tzn jeśli wody są bezbarwne to ja widzę kolor żółty). Ale dziś wręcz czuję jak leci… już ze 2 razy dziś poczułam, jakby na sekundę kranik się odkręcił crp i posiewy czyste wiec to nie infekcja ani upławy…
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 kwietnia 2024, 15:47
-
Kfiatuszek666 wrote:Ja zaczynam się zastanawiać, czy nie dopadło mnie sączenie się wód płodowych miała któraś z Was? Od kilku dni, aczkolwiek nie codziennie, muszę wkładki zmieniać 2-3 razy dziennie bo całe mokre. Myślałam, ze to po prostu większa ilość wydzieliny, bo kolor bez zmian (tzn jeśli wody są bezbarwne to ja widzę kolor żółty). Ale dziś wręcz czuję jak leci… już ze 2 razy dziś poczułam, jakby na sekundę kranik się odkręcił crp i posiewy czyste wiec to nie infekcja ani upławy…
Ja się też nad tym zastanawiałam, też miałam kilka razy sytuacje, że wkładka przeciekła i spodnie lekko mokre, czego wcześniej nie doświadczyłam. Wiem, że w aptekach jest coś takiego jak amniocheck- to takie wkładki wykrywające pH wód płodowych, niestety droga sprawa a cena w okolicy 100 zł i tam jest chyba tylko 5 wkładek. Ale mimo to chyba się zaopatrzę na teraz żeby się uspokoić i przed samym terminem żeby też mieć pewność co to za płyny.Kfiatuszek666 lubi tę wiadomość
-
Kfiatuszek666 wrote:Ja zaczynam się zastanawiać, czy nie dopadło mnie sączenie się wód płodowych miała któraś z Was? Od kilku dni, aczkolwiek nie codziennie, muszę wkładki zmieniać 2-3 razy dziennie bo całe mokre. Myślałam, ze to po prostu większa ilość wydzieliny, bo kolor bez zmian (tzn jeśli wody są bezbarwne to ja widzę kolor żółty). Ale dziś wręcz czuję jak leci… już ze 2 razy dziś poczułam, jakby na sekundę kranik się odkręcił crp i posiewy czyste wiec to nie infekcja ani upławy…
Ja tak miałam w 20 tygodniu jakoś, że leciało ze mnie jak z kranu. Nie wiem czy przez to, że wtedy prasowałam chyba z dwie godziny czy o co chodziło, w każdym razie wysłałam męża do apteki po papierki, które farbują jeśli to są wody płodowe (udało się kupić w ziko) i u mnie zafarbowały, zadzwoniłam do gin i kazała mi pojechać na IP, pan doktor zrobił mi 2 badania specjalnymi testami, zbadał mnie manualnie i stwierdził, że zafarbowany papierek mógł być od moczu i że czasami w ciazy możemy "popuszczać" nie czując. Więcej się to nie zdarzyło. Natomiast lepiej sprawdzić bo każdy przypadek jest inny.