Czerwcowe mamy 2024
-
WIADOMOŚĆ
-
IssGreen wrote:Trochę plamię. Wczoraj lekarz podczas wizyty zapytał, czy chcę mieć zbadaną szyjkę ręcznie, wyraziłam zgodę, bo chciałam wiedzieć, jak wygląda sytuacja. Podobno szyjka długa, nierozpulchniona, ale bez tragedii. Pougniatał co nieco, po badaniu w drodze do domu trochę plamiłam, dziś tak samo. Nie krwawię, więc staram się przynajmniej do tego podchodzić spokojnie. Chyba nie jest źle.
Co do indukcji, wiedziałam, że taka ewentualność może wystąpić, ale co innego rozważać teoretycznie, a co innego zdać sobie sprawę, że to już za chwilę.
Czy się boję? Pewnie. Najbardziej nieznanego. Bólu. Cierpienia. Powolnej akcji. Wczoraj myślałam już nawet o CC, że może jestem głupia, że może lepiej, gdyby mi dziecko po prostu wyjęli (przepraszam - absolutnie nikomu nie umniejszając).
Z drugiej strony mój partner pociesza mnie, że będę z nim, w szpitalu, w którym chcę być (nie będzie problemu z nagłą akcją i dojazdem) i jest bardzo rozemocjonowany, że poznamy synka.
Jeszcze kilka dni temu myślałam, że podejdę do tego zadaniowo. Poród choć bliski, był odległy. Teraz czuję się jak mięczak, chce mi się płakać...
Tulam mocno, też chyba najbardziej ze wszystkiego boję się indukcji i nieznanego. I pewnie zabrzmię sztampowo i w ogóle masakra, ale trzymaj się tam cieplutko (dziś z ciepłem problemów być nie powinno )
Masz wspaniałego wspierającego faceta, świetną opiekę, wszystko będzie dobrze. Ale jak chcesz, to płacz, to pomaga. Wywal cały ten kortyzol i inny stres w łzy i poduszkę, odetchnij, zjedz coś dobrego i pomyśl sobie, że już niedługo zobaczysz maleństwo po właściwej stronie brzucha, i pójdziecie na spacer, a potem mgnienie oka i będzie popylało po placach zabaw
A, powyższe proszę mi skopiować, jakbym panikowała za 2 tygodnie.Kokosankaa, Domi_95, Katt lubią tę wiadomość
-
Andzia2519 wrote:Tulam mocno, też chyba najbardziej ze wszystkiego boję się indukcji i nieznanego. I pewnie zabrzmię sztampowo i w ogóle masakra, ale trzymaj się tam cieplutko (dziś z ciepłem problemów być nie powinno )
Masz wspaniałego wspierającego faceta, świetną opiekę, wszystko będzie dobrze. Ale jak chcesz, to płacz, to pomaga. Wywal cały ten kortyzol i inny stres w łzy i poduszkę, odetchnij, zjedz coś dobrego i pomyśl sobie, że już niedługo zobaczysz maleństwo po właściwej stronie brzucha, i pójdziecie na spacer, a potem mgnienie oka i będzie popylało po placach zabaw
A, powyższe proszę mi skopiować, jakbym panikowała za 2 tygodnie.
Pewnie.
Bardzo Ci dziękuję. -
U mnie też dzisiaj kiepsko, od wczoraj mam znów problemy z hemoroidami 😭 boli tak,że musiałam się dzisiaj wypłakać, piersi bolą ... miało być tak pięknie, a jest różnie. Biorę to przeklęte żelazo sorbifer 2×dziennie i przez to mam zaparcia i tak koło się zamyka. Wiem,że wszystko jest przejściowe, ale już bym chciała normalnie funkcjonować 🥺
-
My się właśnie zbieramy do szpitala na ktg. Oczywiście panikuję, ze stresu serce bije mi jak oszalałe. Bardzo nie chcę zostać w szpitalu, a teraz się jeszcze dodatkowo boję, że zostawią mnie przez ciśnienie 🙈
Więc przybijam wirtualną smutną piątkę ze wszystkimi przestraszonymi. Damy radę, nieznane jest zawsze straszne, ale w końcu minie
A co do mężów to dla nich to też nie jest łatwa sytuacja, chociaż wiem jak może ranić takie gadanie. Mówcie im wprost czego oczekujecie, na pewno wasze zdanie będzie ważniejsze niż kolegów 😊Kokosankaa lubi tę wiadomość
👧❤️ 19.06.24 -
Kaatii wrote:My się właśnie zbieramy do szpitala na ktg. Oczywiście panikuję, ze stresu serce bije mi jak oszalałe. Bardzo nie chcę zostać w szpitalu, a teraz się jeszcze dodatkowo boję, że zostawią mnie przez ciśnienie 🙈
Więc przybijam wirtualną smutną piątkę ze wszystkimi przestraszonymi. Damy radę, nieznane jest zawsze straszne, ale w końcu minie
A co do mężów to dla nich to też nie jest łatwa sytuacja, chociaż wiem jak może ranić takie gadanie. Mówcie im wprost czego oczekujecie, na pewno wasze zdanie będzie ważniejsze niż kolegów 😊
Próbowałaś sobie przeoddychać to streso-ciśnienie? Wiesz, jak na kursach, fajna muzyczka nastrojowa i skupienie się na oddechu do różnych części ciała? Mi pomaga. Jak mi się mały wieczorem 2 dni temu nie chciał ruszyć to tylko dzięki temu uspokoiłam się i zasnęłam.
Boże, ale dzisiaj truizmy piszę. Już się zamykam I dla odmiany idę spać, bo dzień jest masakryczny. Jak mi stopy odpuchły, to zaczęły mnie boleć, jak nie urok to... noKaatii lubi tę wiadomość
-
Emimo, wiem, że czasem sklepy tak robią, że wysyłają inne kolory na czas dopóki nie będzie docelowego. Ogólnie to wątpię aby mieli wcześniej kolor dostępny, bo również myślałam o beżowym, a przecież nigdzie nie było i każdy mi mówił koniec czerwca, albo wysyłka innego i podmiana. Ja nie zdecydowałam się na to, wzięłam czarny. Porozmawiaj z nimi i weź najwyżej zastępstwo, bo chyba nie widzę innego rozwiązania ;/
Kokosanko, nie dziwię się, że masz kryzys, współczuję Ci negatywnych emocji i przytulam. Nie bój się dokarmiać mm, ja również to robiłam. Mało tego, w szpitalu zdania były tak podzielone wśród położnych.. od siebie dodam tylko, że jak dostawałam szpitalne mleko, takie w temp pokojowej i z ich małej butelki, to Nikoś prawie w ogóle nie jadł. Po pierwsze, woli mleko podgrzane, a po drugie, te butelki są kijowe, bo mleko leci cały czas, dziecko się krztusi, płynie po szyi, no dramat. Jak wróciliśmy do domu to wzięłam swoją butelkę - Philips avent z najmniejszym przepływem smoczka, zrobiłam mu mleko, podgrzałam do 40 st, podałam i wypił całą swoją porcję i poszedł smacznie spać. Może ogarnij swoje mleko albo chociaż swoją butelkę? A co do faceta, to weź mu palnij w łeb, co to w ogóle za gadanie „koledzy”. Urodziło mu się właśnie dziecko, został ojcem, jest tak samo pełnoprawnym rodzicem jak Ty, tak samo powinien zajmować się maleństwem i niech się ogarnie, bo to Ty leżysz w szpitalu, to Ty cierpisz fizycznie po porodzie, to Ty musisz karmić dziecko a on powinien być wsparciem, a nie przeszkodą. Ja bym mu wygarnęła, lepiej od razu, niż potem w domu, bo jednak bez współpracy jest naprawdę ciężko. U nas podziałka dzień ja, noc mąż działa idealnie. Powodzenia 😘
Katt, co do Twojego męża to podobnie jak u Kokosanki, potrząśnijcie nimi, bo przy takim maluchu trzeba współpracować, a nie kręcić nosem, że za daleko. Niech się panowie ogarną, trzymam kciuki!
Iss, z tą szyjką to już pisałam Wam tutaj, że koleżanka o 9 miała długa zamkniętą szyjkę, a o 22 dziecko w ramionach. Co do strachu - pamiętaj, że to jest absolutnie normalne, masz prawo się bać czegoś, czego nie znasz. Masz prawo też nie zgodzić się na indukcję, jeśli z dzieckiem wszystko w porządku, możesz zawsze poprosić o cc. Tylko pamiętaj, że cc to też ból, ten ból dosięga w każdym rodzaju porodu. Kobiety są prawdziwymi bohaterkami, naprawdę trzeba mieć od cholery odwagi, żeby urodzić dziecko. Wiadomo, jeden poród będzie lżejszy, drugi cięższy, ale decydujemy się na pójście w nieznane i nigdy nie wiemy co nas czeka. Cieszę się, że masz obok siebie wspierającego partnera, to bardzo dużo daje. Trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że czeka Cię dobry poród. Jednak pamiętaj, nawet jeśli będzie trudno, nawet jeśli będzie bardzo boleć - jesteś niezniszczalna ❤️
Andzia, to samo tyczy się Ciebie!!!! 😘
Anuska, współczuję tych hemoroidow to musi być ogromny ból… ja narzekam tylko na zaparcia, bez skrupułów aplikuję czopki i pije laktulozę, trudno. Dopóki nie zagoję się po cc, to muszę je zwalczać „sztucznie”. Trzymam kciuki, żeby było lepiej 😘
Kaktusowa, Kati, cały czas wspieram i trzymam kciuki! 😘
U nas dziś była nocka 22-10 z przerwami na karmienie co 3 godziny. Śpię o wiele, wiele więcej, niż w ciąży. Nie czuję już też bólu z powodu rany, ciągnie jedynie przy wstawaniu. Mam problem jedynie z tym nawałem oraz z nogami, które są opuchnięte dosłownie całe. Łydki, stopy bolą, czuję, że zaraz wybuchną. Położne mówiły, że to się zdarza i minie dopiero 2-3 tyg po porodzie. Mąż wczoraj w aptece kupił mi sól jodowo-bromową, ale okazuje się, ze niby nie można przy laktacji 🙈 W poniedziałek mamy też pierwszą wizytę u pediatry. Mimo, że wybierałam przychodnie z lepszymi lekarzami, to zapisali mnie do takiej pani doktor, która opinie ma fatalne 😆 Oby nie było tragedii.
Kokosankaa, Kaktusowa, IssGreen, Emimo lubią tę wiadomość
-
Dzięki dziewczyny za wasze komentarze! Przegadałam sprawę z mężem i się okazało że powód jego złego humoru był zupełnie inny a ja sie niepotrzebnie doszukiwałam przyczyny. Otóż miał zły humor po wczorajszej rozmowie ze swoją mamą (moja teściowa) i sobie wyobrażał jak to będzie jak przyjedzie nas odwiedzić 😂 bo jego mama to ciężki charakter, wszystko widzi w czarnych barwach, jednocześnie wszystko wie najlepiej i nie da jej się wytłumaczyć że białe jest białe, a czarne jest czarne i to przez nią a nie głupie gadanie kolegów mąż miał zły humor. Kolegów co się nie angażują w pomoc uważa za idiotow, właśnie dzisiaj obgadywaliśmy idiotyczny zwyczaj „pępkowego” czyli mamusia leży w szpitalu, cierpi po porodzie i sama zajmuje się dzieckiem, a tatuś chleje na mieście z kolegami 🙄 jeden kolega męża bardzo dumny mówił że jak syn podrośnie to powie mu że jak się urodził to 2 dni balował, a my wiemy że mamusia miała bardzo ciężki poród zakończony cesarką, bo prawie umarła 😡 jest się czym chwalić, swoją drogą oni są obecnie w trakcie rozwodu. No a teściowa wczoraj np jak usłyszała że mały ma zieloną kupę, to zaczęła biadolić że będzie alergikiem (pytaliśmy o kupę położne i mówiły że jest zupełnie normalna) i co jeszcze bardziej nas wkurzyło stwierdziła że położne mają wiedzę tylko książkową i mamy ich tak we wszystkim nie słuchać 😶 taaak, pracują na oddziale poporodowym, mają dziesiątki noworodków pod opieką, ale tylko wiedzę książkową, zero praktyki i doświadczenia 🙄 a nawet jakby miały wiedzę książkową, to ktoś te książki przecież pisze na bazie własnych doświadczeń. No nic, przynajmniej już wiem skąd u niego ten zły humor
-
Czyli sprawdza się powiedzenie, że kluczem jest rozmowa. Jednak lepiej temat przegadać i dowiedzieć się czemu ktoś mówi czy myśli tak, a nie inaczej niż samemu snuć domysły, szczególnie w tym czasie kiedy szaleją nam hormony 😊 Kokosanka fajnie, że się wszystko wyjaśniło, teściowa się nie przejmuj- najlepiej od początku ja pacyfikować żeby Wam na głowę nie weszła.
Kokosankaa, Madzia35, agnieszkallo, Katt lubią tę wiadomość
-
Kaktusowa wrote:Czyli sprawdza się powiedzenie, że kluczem jest rozmowa. Jednak lepiej temat przegadać i dowiedzieć się czemu ktoś mówi czy myśli tak, a nie inaczej niż samemu snuć domysły, szczególnie w tym czasie kiedy szaleją nam hormony 😊 Kokosanka fajnie, że się wszystko wyjaśniło, teściowa się nie przejmuj- najlepiej od początku ja pacyfikować żeby Wam na głowę nie weszła.
Kaktusowa lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny, na spokojnie. Ja rok temu miałam głupie łyżeczkowanie w związku z poronieniem i 2 miesiące dochodziłam do siebie, tak mi zryło banię. Wyszłam ze szpitala, na drugi dzień rozwód, walizka spakowana, podział majątku zrobiony. Potem jeszcze raz się to powtórzyło. Siedziałam i płakałam za kogo ja wyszłam, życie zmarnowane, muszę gdzieś uciec, wszystko do dupy. 2 miesiące 😂 oczywiście mąż i majątek niezmiennie te same 🥹dziś dam sobie rękę uciąć, że to były hormony, ale to się działo raptem po 10 tygodniach to co Wy macie powiedzieć po urodzeniu dziecka, które nosilyscie pod sercem plus minus 9 miesięcy? Dajcie sobie czas, starajcie się uspokoić i rozmawiać. Płakać jeśli trzeba. Spać jeśli można. Każde chmury w końcu przechodzą.
U mnie natomiast szyjka co prawda nawet krótka i miękka, główka nisko, rozwarcie na opuszek, ale nie zapowiada się na akcję w weekend 😂 w pon kolejne ktg; potem ktg i wizyta. Jak do 16.06 nic nie wyjdzie to 17.06 na wywołanie. Masa bobaski jakieś 3700, a na pewno nie więcej niż 4kg. Także mam uprawiać 5s i do tego masować piersi, najlepiej porządnie 😄Kaktusowa, Kokosankaa lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny co do indukcji to ja miałam oxy podawane już na sali porodowej. I dopiero jak mi przebili pęcherz akcja ruszyła bo na oczy chodziłam i się śmiałam i lekkie rozwarcie się zrobiło.
Na nawal nic nie pomogę ale chyba na zaufajpoloznej było dziś o lekkim masażu piersi jeśli mleko się nazbierało.
Co do facetów to mój jest przy dziecku i jeszcze jeden Pan. Więc wszystko zależy od nich i od pracy również.
Trzymam kciuki za rodzące mamusie ❤️IssGreen lubi tę wiadomość
-
Po krótkim odpoczynku, pojawiam się na chwilę, by wam przybliżyć nasz poród, bo pewnie niektóre z was są tego ciekawe ☺️
Mieliśmy termin na 19.06, ale od dłuższego czasu czułam, że to nastąpi wczesniej i tak się stało. Już w nocy poprzednią miałam inne skurcze, jakiś niepokój, serce mocniej biło, a byłam sama, bo mąż do 2.30 w pracy. Jak wrócił to mu mówię, że chyba coś jest już na rzeczy. O godz 7 idąc sikać trochę wód odeszło i nie można ich było pomylić z moczem, bo były bezbarwne, słodko pachniały, napewno nie jak mocz. Chodziłam po domu bez majtek no i w pewnym momencie leciało ciurkiem, tak jakbym właśnie się posikala tylko cienką strużką i były tam jakieś drobinki i takie glutki i nie dało się tego zatrzymać jak np moczu (opisuję szczegółowo dla tych, które są przed porodem i nie wiedzą jak może to wyglądać), potem na papierze po sikaniu nitki krwi. Położna mówiła, żeby do 6h pojawić się na IP, wiec około 12.30 byliśmy w szpitalu. Badania, ktg itp wiadomo. Skorzystałam z aparatu TENS, gazu, wanny z wręcz gorącą wodą, którą uwielbiam i zaczęły się mocniejsze skurcze przy 7 cm rozwarcia. Niestety na znieczulenie nie zdążyłam, tak szybko doszło do 10 cm i skurczy partych. Rodziłam na łóżku w pozycji kolankowa lokciowej chociaż więcej byłam wyprostowana na kolanach i szczerze wam polecam- wydaje mi się, że plecy dużo mniej bolały niż jak leżałam. Resztę pominę. Pękłam niewiele, tylko 2 małe szwy, i też polecam masaż krocza a na rozmiękczenie szyjki lykalam od niecałych 2 tyg wiesiołka i piłam herbatę z liści malin. Na ile pomogło nie wiem, ale wierzę, że to coś dało.
Dziewczyny trzymam za was mocno kciuki, żebyście były dzielne i znalazły w sobie siłę i motywacje podczas porodu, podczas momentów załamania. Mnie pomogła myśl, że nie zniosę kolejnych skurczy i muszę jak najmocniej i najdłużej przeć. Lekarka mówiła, że mam spróbować po cichu wypychać, a mi tak nie szło, położna doradzała, żebym słuchała własnego ciała i robiła tak jak mi podpowiada i tak rzeczywiście było lepiej. Pamiętałam ze szkoły rodzenia, żeby używać samogłosek, u mnie padło na "a" wtedy najlepiej parlam.
Mina męża bezcenna-takiego przerażenia u niego nie widziałam hehehe aż mnie to śmieszyło. Ale dzielnie wachlował na mnie poduszką, bo na sali porodowej było okropnie ciepło mimo otwartych okien.
Na pocieszenie dla tych, które się panicznie boją - ja mam bardzo niski próg bólu i usposobienie realistyczne, mało wiary w siebie a udało się i wam się uda. Wiem, że boicie się nieznanego, rozumiem to doskonałe ale znajdziecie w sobie tą właśnie siłę potrzebną do wydania na świat nowego życia. Trzymam kciuki i jestem z wami myślami.Domi_95, Kfiatuszek666, Andzia2519, Kaktusowa, IssGreen, Cerva, Kaatii, agnieszkallo, Madzia35, Anuska0907, Kermetka, Riptide, Katt, Natka9106, Kokosankaa, Pati2804, meggie94, Nowa_Ola, Emimo lubią tę wiadomość
-
Ja już po ktg, wszystko w porządku, mam w niedzielę przyjechać kolejny raz. Przed wyjściem z domu się popłakałam już z tego stresu i mi pomogło, jednak trzeba sobie od czasu do czasu wyrzucić te emocje
Shikaka, piękny opis, gratuluję jeszcze raz 👏👏👏Riptide, shikaka86, Emimo lubią tę wiadomość
👧❤️ 19.06.24 -
Aktualizacja sytuacji - jesteśmy po drugiej butli, dodatkowo się przestawiamy, nawet coś z tego idzie. Zaraz będzie że 4 litry dziś wypije i czuję że coś się zaczyna w piersiach cisnąć więc może będzie jednak coś z tego 🤞 wieczorem koło 20 będziemy mieli jeszcze jedne badania i zobaczymy czy jest nadzieja robić zamówienie do męża na rzeczy potrzebne do zabrania z domu na nasze wyjście. Mąż stanął na wysokości zadania. Ja się też już uspokoiłam. Szczera rozmowa pomaga, on też to wszystko na swój sposób przeżywa. Nadzieja na wyjście do domu działa pozytywnie na wszystkich. Aż z tego wszystkiego w luźnej rozmowie z mamą stwierdziłam - dwa dni po porodzie że będzie drugi. Gdzie jeszcze 48h temu zarzekałam się że będziemy mieli szczeniaczka, małą sunie i tyle będzie z naszej rodziny? Grubo, nieźle mi się na głowę rzuca 😬
Kfiatuszek666, Kokosankaa, Emimo lubią tę wiadomość
-
Cieszę się, że komuś mogłam troszkę pomóc. Wiem jak to jest, ja jestem okropna panikara, ale od tego się nie ucieknie, tu już nie ma drogi wstecz, trzeba stawić czoło i "wypchać" dziecko z całych sił, rozluźnić miednicę, nie zaciskać ze strachu tylko właśnie przeć jakby się robiło kupę, korzystając wcześniej z wszystkich możliwych metod łagodzenia bólu. Zobaczcie, pod koniec czerwca już wszystkie będziemy z dziećmi 🥹. Zajmuje się małą, więc mało mam czasu na forum, ale myślę o Was, o waszym strachu i wspieram na odległość. 😘😘😘
IssGreen, Kaatii, Katt, Riptide lubią tę wiadomość
-
U mnie tasiemka niestety nic nie dała, wyciągnęli ją po 24h i zdecydowali założyć balonik... zakładanie balonika bolało mnie strasznie, zobaczyłam gwiazdy i myślałam, że zemdleję. Wydaje mi się, że to przez założoną wcześniej tasiemkę, która jest jak tampon i mnie poobcierała w środku. Sam balonik nie boli. Zaraz po baloniku na ktg Młody miał puls po 180/190, ale teraz po 15 minutach ma już normalny od 130 do 150. Co do balonika albo wypadnie sam i super, to znaczy, że jest rozwarcie I jedziemy na porodówkę albo znowu będę chodzic z nim 24h i nie wiem co dalej...
IssGreen lubi tę wiadomość
-
Kaktusowa - jak leżałam na patologii to była dziewczyna której balonik nie wypadł. Wyjęli po 24h i następnego dnia zabrali na oxy na wywołanie. Z tego co wiem to nie ruszyła za pierwszym razem i mieli później poprawiać ale nie wiem jak wygląda dalej sytuacja. Naoiepiej pogadac na spokojnie z lekarzem lub położna jaki mają na Ciebie plan bo każdy szpital jest inny
Kaktusowa lubi tę wiadomość