CZERWCOWE SZCZĘŚCIA 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
teqz wrote:Hej dziewczyny, wyniki odebrane, TSH spadło z 3,5 do 1,5 wiec mega się cieszę
czy któraś wie coś na temat anty TPO? Endo mam w następna środę, a na necie nie jest dużo info. Wyszło mi 0,8 - czy któraś tez to kiedyś badała? Toxo igg ujemne, nie wiem jak to możliwe gdzie za dziecka jeździłam na wieś do dziadków, miałam mnóstwo kotów i jadłam brudne owoce i warzywa
-
Arga Leira Ci pięknie napisała! Pidpisuje się pod tym
Ja lubię się czasem pomalować, ale nie mam problemu żeby wyjść z domu bez makijażu.. z cerą nie man problemu (raczej z nakładaniem podkladow- za ciężko się czuje), najbardziej lubię tusz do rzęs i rozświetlacz nad kości policzkowe- tyle. Włosy zawsze miałam w irokeza i na granatowa czerń..a teraz jest balejaż rudy-brąz
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 grudnia 2017, 10:04
-
Leira wrote:Ja zawsze sama sobie wszystko robię i paznokcie i farbowanie
Nie mam jeszcze dzieci więc nie miałam jeszcze potrzeby "czasu dla siebie"
Lubie sama bo taniej i bo będzie tak jak ja chcę
Z fryzjerami to już miałam takie przejścia, że więcej nikomu nie dam dotknąć swoich włosów, masakra, od dziecka ciągle miałam problem z nimi. A to z podcięcia końcówek mi obcinali połowę włosów, a to tak byłam źle obcięta, że w ogóle nie byłam w stanie włosów ułożyć, albo krzywo, albo koloryzacja nie taka - najlepsze jak mi raz baba zrobiła "refleksy", efekt "muśniętych słońcem włosów" - skutkiem czego miałam na głowie blond paski grubości ok. 1-2cm, zrobione w szachownicę. Jak wysuszyła mi włosy to myślałam, że zawału dostanę przed tym lustrem - nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać, wyglądałam jak łaciata krowa, a ta kretynka mi wmawiała, że to jest właśnie zamierzony efektDługo by opowiadać, teraz mam taką traumę, że tylko mój M. mi na równo końcówki przycina trymerem ze swojej maszynki do włosów, max 2 cm na miesiąc, a włosy farbuję już sama na jednolity kolor
Mam blisko hurtownię fryzjerską, więc szaleję z kolorami
Mam do Was takie pytanie: czy jak robicie hybrydy w salonie, płacicie za to kasę, a one Wam odprysną po 2-3 dniach to jest możliwość reklamacji?
Mojej mamie jakiś czas temu się zdarzyło, że wróciła z salonu, zapłaciła chyba z 50 zł i po 2 dniach (!) miała już odpryśniętą hybrydę na dwóch palcach, a jak poszła znów do salonu to kosmetyczka ją spławiła, że niby taką ma płytkę paznokcia (wcześniej nie było problemów) i to nie podlega reklamacji - nawet jej tych dwóch palców nie poprawiła oO -
eunice. wrote:Ja mam hashimoto i aTPO miałam >1300. Chyba do 60 była norma. Dodam, że przy tamtym wyniku tarczyca działała jeszcze bez zarzutu. Także 0,8 to jest nic;).
Generalnie przeciwciała antyTPO świadczą zwykle o hashimoto. Można mieć tylko niedoczynność tarczycy, natomiast hashimoto to inaczej zapalenie autoimmunologiczne tarczycy- chodzi o to, że ma się tak jakby "uczulenie" na własną tarczycę, organizm produkuje przeciwciała, które ją niszczą (właśnie antyTPO) i to prowadzi zwykle do niedoczynności. Leczyć się tego nie da, choć niektórzy wiążą to z nietolerancją pokarmową i ponoć czasem po wyeliminowaniu uczulającego produktu te przeciwciała też znikają, ale ile w tym prawdy-nie wiem. -
eunice. wrote:teqz, na mój chłopski rozum, im mniej przeciwciał niszczących Twój własny organizm tym lepiej:P. Nie wiem czemu tak piszą na necie, może faktycznie do czegoś tam są potrzebne, ale pamiętaj, że w ciąży organizm musi tak jakby "przyjąć przeszczep" w postaci obcego DNA, więc też dużo różnych przeciwciał nam spada, odporność też często się w ciąży osłabia. System immunologiczny daje po prostu trochę na luz, a aTPO to są właśnie przeciwciała.
Jak ja bym miała taki wynik jak Twój to czułabym się cudownie uzdrowiona;).Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 grudnia 2017, 10:32
-
Tegz, dobrze, że wyniki ok, z kotami to nie aż takie zagrożenie, trzeba uważać na kota polujące na myszy, ale nie zawsze taki futrzaczek jest zarażony.
Ja miałam pozytywne tokso, przeszłam je kiedyś. Podejrzewam, że teściowa rąk nie umyła po zmianie kuwety swojego kota i tak przyrządziła obiad. Niestety, u męża taka higiena, nie myją warzyw i owoców, rąk przed jedzeniem i jak idą do Małej...Teściowa po lekarzu, sklepach od razu zawsze szła do wnusi i za rączkę łapała. Nauczyłam ją mycia u mnie w domu, co prawda obrażała się i patrzyła jak na UFO
Dziewczyny, czy macie też tak, że Wasi mężowie rąk nie myją? Ja krzyczę na swojego jak idzie małej mleko robić i ich nie umyje czy przy zmianie pieluchy.
Lepiej jak już będą nasze niemowlaki na świecie, aby gonić do mycią łapsk odwiedzających:-)
Arga, ja np. źle się czuję w swoim kolorze naturalnym - ciemna szatynka, kolor ładny, ale przygnębia moją twarz, wydaję się ona smutna. Mam jasną oprawę, zielone oczy, więc jasne kolorki super na mnie leżą. Także to, że się nie malujesz czy nie farbujesz nie znaczy, że jesteś zaniedbana
-
eunice. wrote:Moja babcia też ma usuniętą tarczycę, ale to wynik tego, że nie leczyła długo. Teraz jak się szybko wykrywa to raczej można uniknąć. Guzki są częste przy niedoczynności. Ponoć można też mieć zapalenie uleczalne, bez podłoża autoimmunologicznego.
Mojego niestety wyleczyć się nie da, przynajmniej takie jest oficjalne stanowisko medycyny, bo np. pan Zięba uważa, że się da, ale czy kogoś wyleczył- nie wiem, trochę trudno mi uwierzyć w teorie faceta, który nie ma żadnego przygotowania medycznego, żadnego wykształcenia w chociażby pokrewnej dziedzinie typu biologia czy chemia, a podważa większość rzeczy, które opracowują ludzie wykształceni i doświadczeni w dziedzinie medycyny.
Na szczęście z hashimoto można normalnie żyć, o ile bierze się leki i nie dopuszcza do niedoczynności to nie jest to nic tak bardzo groźnego, lepsze to niż jakaś mutacja, która daje ryzyko raka albo wada serca, podatność na wylewy czy zawały.
Agnella mój mąż to ma świra na punkcie mycia rąk, bardziej niż jaa co do koloru włosów, ja od 13go roku życia farbowałam na bardzo jasny blond, czasem srebrny itp. (za dziecka miałam białe włosy i chciałam je mieć na stałe). Dopiero rok temu zrobiłam sobie ciemny szary, a potem w tym roku wyszedł mi ten szary za ciemny, przechodził w czarny i nagle uzmysłowiłam sobie, że w ciemnych mi o niebo lepiej
mam bardzo ciemne oczy, rysy twarzy i oczy mam takie bardziej azjatyckie (a jak wiadomo, takim ludziom lepiej w ciemnych włosach), więc dopiero po tylu latach uświadomiłam sobie, że ciemne mi lepiej pasują. Od kilku miesięcy w ogóle nie farbuję i okazuje się, że moje naturalne są już mega ciemne wiec w ogóle nie widać, która część włosów jest farbowana a która naturalna, troszkę w końcu włosy odpoczną po ponad 10ciu latach rozjaśniania
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 grudnia 2017, 11:00
-
Agnella wrote:Dziewczyny, czy macie też tak, że Wasi mężowie rąk nie myją? Ja krzyczę na swojego jak idzie małej mleko robić i ich nie umyje czy przy zmianie pieluchy.
Lepiej jak już będą nasze niemowlaki na świecie, aby gonić do mycią łapsk odwiedzających:-)
To jest dobry temat: powiem szczerze, że mam poważne wątpliwości co do tak przesadnej higieny. Rozumiem umycie rąk przed dotykaniem dziecka kiedy robiliśmy jakąś brudną czynność, ale tak po prostu? Bakterie mamy na co dzień na skórze i myślę, że dobrze, żeby dziecko się z tym oswajało. Z drugiej strony niby strach, żeby dziecka nie zarazić, ale przecież musi się jakoś przystosować do świata.
Sama nie wiem.
Dodatkowo mam mieszane uczucia bo kuzynka u nas wychowywała swoje dziecko tak sterylnie - zawsze mycie rączek przed dotknięciem dziecka, wyparzanie wszystkiego, jak ktoś nie daj Boże usiadł na sofie, a tam leżał kocyk czy jakieś ciuszki malucha i zostały "dotknięte" to od razu do prania, etc. Skutek był taki, że dzieciak jak poszedł do przedszkola to łapał chorobę za chorobą, i tak: 2 tygodnie chory, tydzień zdrowy, powrót do przedszkola i znowu chory (!) Było już tak hardcorowo, że kuzynka z mężem wybrali całe urlopy, dziadkowie też i w końcu zaczęli nawet i do mnie dzwonić (jestem dość daleką rodziną) czy bym z dzieciakiem nie posiedziała
Tak więc mam niesamowicie mieszane uczucia. Ja za dziecka chowałam się w domu z dwoma kotami i psem, zjadałam piasek z piaskownicy i jedzenie z podłogi (jak upadło) i do dziś mam tak, że jak mi się zdarzy przeziębić raz do roku to jest wielkie zaskoczenie, bo zwykle nie bywałam chora w ogóle.
Chciałabym więc wychowywać swoje dziecko podobnie do tego jak ja byłam chowana. Aczkolwiek zobaczymy czy po porodzie nie stanę się sterylna matką - chociaż mam nadzieję, że nie
-
Leira wrote:To jest dobry temat: powiem szczerze, że mam poważne wątpliwości co do tak przesadnej higieny. Rozumiem umycie rąk przed dotykaniem dziecka kiedy robiliśmy jakąś brudną czynność, ale tak po prostu? Bakterie mamy na co dzień na skórze i myślę, że dobrze, żeby dziecko się z tym oswajało. Z drugiej strony niby strach, żeby dziecka nie zarazić, ale przecież musi się jakoś przystosować do świata.
Sama nie wiem.
Dodatkowo mam mieszane uczucia bo kuzynka u nas wychowywała swoje dziecko tak sterylnie - zawsze mycie rączek przed dotknięciem dziecka, wyparzanie wszystkiego, jak ktoś nie daj Boże usiadł na sofie, a tam leżał kocyk czy jakieś ciuszki malucha i zostały "dotknięte" to od razu do prania, etc. Skutek był taki, że dzieciak jak poszedł do przedszkola to łapał chorobę za chorobą, i tak: 2 tygodnie chory, tydzień zdrowy, powrót do przedszkola i znowu chory (!) Było już tak hardcorowo, że kuzynka z mężem wybrali całe urlopy, dziadkowie też i w końcu zaczęli nawet i do mnie dzwonić (jestem dość daleką rodziną) czy bym z dzieciakiem nie posiedziała
Tak więc mam niesamowicie mieszane uczucia. Ja za dziecka chowałam się w domu z dwoma kotami i psem, zjadałam piasek z piaskownicy i jedzenie z podłogi (jak upadło) i do dziś mam tak, że jak mi się zdarzy przeziębić raz do roku to jest wielkie zaskoczenie, bo zwykle nie bywałam chora w ogóle.
Chciałabym więc wychowywać swoje dziecko podobnie do tego jak ja byłam chowana. Aczkolwiek zobaczymy czy po porodzie nie stanę się sterylna matką - chociaż mam nadzieję, że nie
Też za dziecka jadłam piasek z piaskownicy, bawiłam się całe dnie na dworze z gromadą zwierząt i rzadko chorujęwięc coś w tym jest.
-
nick nieaktualny
-
Haha, Leira, aż tak zafiksowana nie jestem...Mała wychowuje się z psiakiem, dotyka futerka, bawi się w piaskownicy i nawet zjadła piachu, podłóg nie myję codziennie, także zdarza się jej często zjeść chrupki czy coś z podłogi
Ale mycie rak przed jedzeniem czy zmianą pieluszki to u mnie normalne, szczególnie, że to mała cipuszka, już miała bakterię tam w środku, stan zapalny (choćto bardziej od kupki i pieluszki, że tak to ujmę) i leczenie
Ale nie wyparzam rzeczy, zabawek, smoczków czy butli
Już aż tak to nie. Chodzi mi szczególnie o noworodka, jak ludzie przychodzą z ulicy i od razu dotykają po rączce, no mnie to drażni niesamowicie
Teściowa święta krowa, teść zawsze myję ręce jak przyjdzie z ulicy do zabawy z wnusią. No pod tym względem miał bzika
Zobaczycie same zresztą jak to będzie...Szczególnie przy noworodku.
Ciekawe czy poznacie płeć na wizytach
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 grudnia 2017, 11:10
-
Ja muszę umyć ręce jak skądś wracam
no aż mnie swierzbią. Ale nie żyję sterylnie. Butelki i smoki wyparzałam przed pierwszym użyciem i jak po miesiącu sobie przypomniałam, że warto odświeżyć. Córka zjada rzeczy z podłogi, gonie ją za to ale nie robię afery, po prostu nie chcę aby zjadła coś co może leży za długo
uczę ją teraz, że jak wracamy z dworu lub sklepu to myjemy ręce zanim coś zjemy. Ale, z drugiej strony pozwalam jej jeść rękami lub nie wycieram za każdym razem jak czegoś dotknie. Przez dwa lata życia tylko dwa razy miała wysoką gorączkę i raz antybiotyk bo dostała zapalenia gardła. Sterylnie żyć nie umiem. Zbieram się do odkurzeniu od niedzieli i dziś będzie ten dzień i chyba podłogi umyje
trochę brudu i zarazków nie zaszkodzi, jak pójdzie do przedszkola to nie będzie szoku.
-
nick nieaktualnyTak mogę iść zgłosić reklamację.
Jeśli chodzi o czystość to moja teściowa biegała mi po mieszkaniu w stroju w którym się wchodzi na OIOM
do tego biegała i wszystko dezynfekowala
Ja myślałam ze mi ze śmiechu blizna się rozejdzie.
Limerikowo, Arga, Leira lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyArga wrote:Ja muszę umyć ręce jak skądś wracam
no aż mnie swierzbią. Ale nie żyję sterylnie. Butelki i smoki wyparzałam przed pierwszym użyciem i jak po miesiącu sobie przypomniałam, że warto odświeżyć. Córka zjada rzeczy z podłogi, gonie ją za to ale nie robię afery, po prostu nie chcę aby zjadła coś co może leży za długo
uczę ją teraz, że jak wracamy z dworu lub sklepu to myjemy ręce zanim coś zjemy. Ale, z drugiej strony pozwalam jej jeść rękami lub nie wycieram za każdym razem jak czegoś dotknie. Przez dwa lata życia tylko dwa razy miała wysoką gorączkę i raz antybiotyk bo dostała zapalenia gardła. Sterylnie żyć nie umiem. Zbieram się do odkurzeniu od niedzieli i dziś będzie ten dzień i chyba podłogi umyje
trochę brudu i zarazków nie zaszkodzi, jak pójdzie do przedszkola to nie będzie szoku.
Tak wychowuję mojego syna i tak będę wychowywać drugie dziecko.
Włącznie z nie przegrzewaniem,a nawet hartowaniem
Mój syn pierwszy raz zachorował,jak miał rok,ale to była ospa wietrzna,którą przyniósł z przychodni,jak byliśmy na szczepieniu.
Potem to już nie pamiętam kiedy,ale generalnie może raz w roku zdarzy Mu się jakieś przeziębienie i to tyle -
Zarówno ja jak i mąż myjemy ręce. Zawsze po przyjściu do domu, po zakupach itp. Młody też podstawia sobie krzesło i myje. My ogólnie zwracamy dużą uwagę na mycie rąk w toaletach/ miejscach publicznych. Prawda jest taka, że większość rodaków po wyjściu z toalety nie myje rąk. Nas to obrzydza.
Co do sterylności to lubimy porządek. Codziennie lub 2 razy dziennie odkurzamy, podłogi są myte raz dziennie lub co 2 dzień ale nie ukrywam, że ten nawyk wypracowaliśmy sobie przy pełzającym/raczkującym dziecku. Wiadomo młody pchał wszystko do buzi, czasami znalazł jakiś suchy "kąsek" na podłodze i go po prostu zjadł
Mimo częstego sprzątania nasz dom nie wygląda sterylniewręcz gdybym sama tego nie robiła, w życiu bym nie uwierzyła jak często jest sprzątany
może dlatego, że od początku lecimy na BLW i młody mając rok sam jadł łyżką i widelcem, a wiadomo jak dom wygląda przy BLW
Limerikowo lubi tę wiadomość