CZERWCOWE SZCZĘŚCIA 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Anitka201 wrote:Moje dziecko uwielbia pomagać w kuchni
razem pieczemy ciasta bo jego miłością jest mikser. Ogólnie o a ma gdzieś wszelkiego rodzaju zabawki jedynie jest zainteresowany sprzętami domowymi. Razem robimy obiady mimo 2 lat miesza i nieudolnie coś kroi
ostatnio nauczył się obierać ugotowane jajka wiec codziennie mnie prosi zeby jemu ugotować - obiera i od razu je zjada
Nie powiem ze jest lekko bo to dziecko ma niewyczerpane pokłady energii. Nie zatrzymuje sięciagle jest w ruchu i to nie tylko nasze zdanie ale również otoczenia.
Są dni, a czasami tygodnie, ze non stop potrafi wyprowadzac nas z równowagi by późniejzachowywac się idealnie
To jak mój trzylatek, zapalony kucharz
Od małego sadzałam go na blacie i razem gotowaliśmy, teraz sam przystawia swoje krzesełko i pomaga jak może, miesza, dodaje składniki, nakrywa do stołu. Bardzo to lubi.
Poza tym pomaga ściągać i wieszać pranie, sprząta po sobie - bardzo tego pilnuję. Myślę, że dziecko musi mieć od pierwszych lat swoje obowiązki.
Złym policjantem w domu jestem niestety ja, też zbracji tego, że więcej czasu spędzałam z synem. Od kiedy poszedł do pkola trochę się to wyrównuje. Jestem mamą wymagającą, ale stawiam na max czasu poświęconego dziecku i rozmowy - na każdy temat, też o emocjach, uczuciach. Zobaczymy, jak to zaowocuje w przyszłości.
Ja nie czytam żadnych książek nt wychowania, kieruję się intuicją i tym, jak traktowali mnie rodzice, bo miałam i mam z nimi bardzo fajne relacje.
Alphelia, Anitka201 lubią tę wiadomość
-
Ja niestety nie miałam i nie mam dobrej relacji z moimi rodzicami, ich sposób wychowania nie jest czymś co chciałabym powielić kiedyś wśród moich dzieci, dlatego staram się jak najwięcej dowiedzieć o rodzicielstwie,żeby być świadoma i unikać błędów.
11.07.2017 [*] Aniołek 8tc.
01.06.2019 [*] Aniołek 7tc. -
Arga wrote:A jakie macie detektory? Jakoś nie mogę znaleźć bo strasznie dużo tych stron już jest a ostatnio się boję, że nie czuję ruchów itp. więc może by mnie takie urządzenie uspokoiło.
Angel Sounds
wizyta dopiero za 2,5 tyg bardzo długo.
Mnie się wydawało, ze wczoraj rano jak leżałam poczułam ruchy małego. Taki lekki ból dokładnie w miejscu gdzie on jest.
Wiecie , że bez najmniejszego problemu przystawiam detektor tam gdzie est malec? nie wiem skąd to wiem, że właśnie w tym miejscu jest ale wiem. -
Ale się rozpusalyscie na temat rodzicielstwa... u nas bywa różnie ...
Narazie jesteśmy na etapie jakiegoś buntu że strony malego... Nigdy bym nie pomyślała że to nastanie aż tak szybko.
Nie chce się ubierać hak idziemy na dwór płacze wywija się w tył rzuca na podłogę a na końcu ż tego płaczu potrafi zwymiotowac... masakra normalnie .
Wogole czuje się tak momentami jakby on tym wymuszaniem sprawdzał naszą reakcje ...
Ogólnie staram się nie reagować bo jak zacznę mu ulegać to będzie coraz gorzej ale jest to bardzo trudne momentami...
Poza tym byłam wczoraj u gina i będzie drugi synekbyłam w sumie przekonana od początku że to chłopiec więc się nie zdziwilam hihi
Ma się dobrze i ma już 300 g
Coraz bardziej zaczynam się martwić jak to będzie kiedy pojawi się na świecie jak patrzę na te bunty starszaka...
Tròjka, witaminkab, anna23, Marya, KochamSłońce, cichyszept, Alphelia lubią tę wiadomość
-
To widzę, że my bardzo łagodnie przechodzimy bunt dwulatka. Czasem zrobi jakąś scenę, ale bardziej bym to wiązała z poznawaniem emocji niż z buntem. Ja jestem innym rodzicem niż zakladalam, dużo bardziej stawiam na rozmowę, bliskość i duuużo miłości. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że to co działa u dwulatka, nie sprawdzi się u nastolatka i metody ż wiekiem będę musiała zmienić, ale aktualnie to ja jestem w stanie wyegzekwować od córki najwięcej, mimo, że mój mąż jest bardziej surowy.
Wonderland lubi tę wiadomość
-
Eh te kwestie wychowawcze zawsze byłam bardzo krytyczna co do rodziców którzy rozpieszczali swoje dzieci nie dawali im żadnych obowiązków i ulegali na byle pisk ale nie wiem jak to będzie w naszym przypadku bo z jednej strony chciałabym dać dziecku ogrom miłości bliskości i wsparcia a z drugiej egzekwować pewne zasady zobaczymy jak wyjdzie w praktyce. Mąż się śmieje że będę złym policjantem a on dobrym a ja chciałabym żebyśmy trzymali jeden wspólny front co może być trudne bo mąż ma miękkie serce
-
Najbardziej boję się złotych rad rodziców i wtrącania się w żywienie i wychowanie. Już słucham jak to małe dziecko trzeba grubo ubierać niezależnie od pogody najlepiej w polar przy 30 stopniach
Alphelia lubi tę wiadomość
-
Bunty są i będą zawsze, tylko z czasem inaczej się objawiają
trzeba to po prostu przetrwać, po buncie zawsze przychodzi lepszy czas, kiedy znowu ma się swojego malucha, a nie jakiegoś obcego przybysza
U nas skoki rozwojowe, a pozniej bunty, byly i sa zawsze wyraznie widoczne, pozniej nastepuje lepszy okres i rozwoj nowych umiejetnosci. Łatwo się mówi, ale tylko spokój i cierpliwość może nas uratowaćklauuudia, Anitka201 lubią tę wiadomość
-
KlaudiaS wrote:Najbardziej boję się złotych rad rodziców i wtrącania się w żywienie i wychowanie. Już słucham jak to małe dziecko trzeba grubo ubierać niezależnie od pogody najlepiej w polar przy 30 stopniach
Dlatego ja od początku bardzo pilnowałam, żeby nie pozwalać nikomu się wtrącać. Dzięki temu teraz mam spokój i choć widzę, że i moja mama i teściowa mają nieraz odmienne zdanie, to nie komentują. Ważne jest też u nas to, że trzymamy z mężem jeden front - wszystkie te kwestie są naszą wspólną decyzją. Jak raz pozwolisz, to później już pójdzie i nie opędzisz się od "dobrych rad". Niestety widzę to na co dzień u znajomych... Jesteś najlepszą mamą dla swojego dziecka i wydaje mi się, że dzisiejszy świat za bardzo umniejsza rolę "intuicji matki" (czy jakby to inaczej nazwać). -
No ja na wychowaniu swoich dzieci się nie znam, bo jeszcze nie mam. Jednak wiem do jakich wzorców chciałabym się odnosić.
U mnie w domu było różnie, bo ja sobie radziłam ze szkołą (druga średnia w szkole).. Nie trzeba było mnie pilnować, wszystko co rodzice chcieli to robiłam. Trzymali mnie trochę krótko, nie było okazywane mnóstwo uczuć (przynajmniej dopóki z nimi mieszkałam, ale moja mama tłumaczyła to tym, że jej i tacie też nikt ciągle nie mówił że ich kochają). W liceum zaczęłam się buntować i jedyny problem jaki ze mną był to mój 3 lata starszy brat który brał mnie ze sobą na imprezy i niestety nieletnia trochę za bardzo szalałam.
Za to mojemu bratu strasznie pobłażali i jedyne co skończył to gimnazjum, a na karku prawie 30 lat. Długów tyle, że masakra nawet w wieku 20 lat ściągnął nam na dom mafię. Jest inteligentny, jak już idzie do pracy to biorą go na wysokie stanowiska ale jest kompletnie nieodpowiedzialny żadna baba go nie chce i ciężko się z nim żyje, a nie chce się wyprowadzić.
A najmłodsza siostra wiadomo trochę rozpuszczona, ale trzymają ją najkrócej z nas wszystkich i narazie najlepiej na tym wychodzą
Mój mąż za to miał dużą przewagę lat między sobą, a bratem. Każdy inaczej wychowany, ponieważ każdego wychowywała inna babcia. Z jego opowieści wnioskuje, że jego dzieciństwo minęło w ciągłych imprezach rodziców i płaczu, ale kasa zawsze była. Ma do nich ogromny szacunek, robi zawsze to co sobie zażyczą (teściu póki żył nawet palcem pokazywał gdzie ma odkurzać, a on to robił bez zająknięcia).
Jednak teraz wychodzi jak bardzo woli spędzać czas u moich rodziców niż ze swoją mamą. Moi rodzice są wyluzowani w kontaktach z nami, można wypić pożartować na wesoło, pomagają nam w każdym momencie. U jego mamy są ciągle nerwy, po każdej imprezie nadaje mi i mężowi, jak nam już coś kupi albo pożyczy to musimy się tłumaczyć po co.
Moi rodzice nigdy nie kipili kasą, ale zabierali nas chociaż na kredyt nad polskie morze bylebyśmy chociaż trochę czasu spędzili razem. U męża kasa zawsze była, a z rodzicami nie był NIGDY nigdzie nawet na 2 dni. Samego go też nigdy nie posłali na kolonię (z kopalni mogli mieć je za grosze), raz był na wczasach z ciocią.
Chciałabym żeby moje dzieci wiedziały, że pieniądze to nie wszystko i żeby zawsze mogły mieć w nas oparcie. Jednak bez wątpienia będę od nich wymagać samodzielności. Mam nadzieję, że kiedyś nam za to podziękują i będą wspaniałymi ludźmi.
-
KlaudiaS wrote:Najbardziej boję się złotych rad rodziców i wtrącania się w żywienie i wychowanie. Już słucham jak to małe dziecko trzeba grubo ubierać niezależnie od pogody najlepiej w polar przy 30 stopniach
ja od zawsze mówiłam jak ja robię i tak ma być
oczywiście w kulturalny sposób. No ale jak mi teściowa piszczy żeby drzwiami tak nie machać bo przeciąg i zawieje uszy no to sorry hahaha mało nie padłam. No i oczywiście nieśmiertelny schabowy jako idealny i najzdrowszy posiłek dla niespełna rocznego malucha. Staram się od razu stawiać granicę i mówić co z moim dzieckiem można a co nie i mam gdzieś komentarze ciotek itp
-
nick nieaktualnyklauuudia wrote:Ale się rozpusalyscie na temat rodzicielstwa... u nas bywa różnie ...
Narazie jesteśmy na etapie jakiegoś buntu że strony malego... Nigdy bym nie pomyślała że to nastanie aż tak szybko.
Nie chce się ubierać hak idziemy na dwór płacze wywija się w tył rzuca na podłogę a na końcu ż tego płaczu potrafi zwymiotowac... masakra normalnie .
Wogole czuje się tak momentami jakby on tym wymuszaniem sprawdzał naszą reakcje ...
Ogólnie staram się nie reagować bo jak zacznę mu ulegać to będzie coraz gorzej ale jest to bardzo trudne momentami...
Poza tym byłam wczoraj u gina i będzie drugi synekbyłam w sumie przekonana od początku że to chłopiec więc się nie zdziwilam hihi
Ma się dobrze i ma już 300 g
Coraz bardziej zaczynam się martwić jak to będzie kiedy pojawi się na świecie jak patrzę na te bunty starszaka...klauuudia lubi tę wiadomość
-
Wonderland wrote:Dlatego ja od początku bardzo pilnowałam, żeby nie pozwalać nikomu się wtrącać. Dzięki temu teraz mam spokój i choć widzę, że i moja mama i teściowa mają nieraz odmienne zdanie, to nie komentują. Ważne jest też u nas to, że trzymamy z mężem jeden front - wszystkie te kwestie są naszą wspólną decyzją. Jak raz pozwolisz, to później już pójdzie i nie opędzisz się od "dobrych rad". Niestety widzę to na co dzień u znajomych... Jesteś najlepszą mamą dla swojego dziecka i wydaje mi się, że dzisiejszy świat za bardzo umniejsza rolę "intuicji matki" (czy jakby to inaczej nazwać).
wiem o czym mówisz. Gdy mojemu bratu urodził sie Szymek to od jakiegoś czasu moja matka robi co chce z nim i w ogóle w 50 proc nie liczy się z rodzicami dziecka. Brat mówi matce, zeby nie przytulała dziecka jak narozrabia a ona i tak to robi nawet przy nim. Podziwiam brata, że nic jej nie powie.
Bardzo często mama komentuje rodzicielstwo brata i bratowej za ich plecami.Tzn robi takie uwagi różne typu " znowu mało pieluch dali", przynieśli w ubrudzonym ubranku ", "doprowadzili do odparzeń " itd.
Czasami myśle jak to będzie majac na uwadze moja osobowość. Bo jak ja coś takiego usłyszę na mój temat to nie ręczę za siebie. Wiecie niby nic to ie jest ale wiem , ze atka to mówi po to aby podkreślić jaka to ona nie jest zajebista matka polka, że dzicko przebiera 100 razy dziennie za każdym razem jak się ubrudzi bo ona tak robiła. A to, że potem padała nieszczęsliwa na pysk po całym dniu prania i prasowania uranek to nie ma znaczenia. Sama siebie unieszczesliwiała a teraz robi z tego nie wiadomo co. Ogóle boje się , ze moje relacje ulegna pogorszeniu z teściami i rodzicami bo juz widzę, że teściowa podejmuje za mnie decyzje. Mianowicie, że ona juz się zastanawiała, że może przyjeżdzć do dziecka d rana do 15 i się nim opiekowac. Nosz kurwa! mimo że mam działalność i jak do niej wrócę to ja będę decydować co w tym czasie zrobię z dzickiem a nie teściowa. Wiem, ze chce dobrze ale powoli mnie to wnerwia. Chciałam dac imie dziecku Adrianek a teściowa do meża , zeby tak nie dawać bo takie sobie. Jestem wstanie az na nazłość celowo utrzymywć aż do narodzin to imie. Ogólnie cłe życie liczyłam się z innymi, uszczesliwiałam rodziców itd. Obecnie mam bunt i wkórwienie na to. Reagule przez to na dużo rzeczy bardzo emocjonalnie. -
Sarrrra
Hehe, też zaczęłam przechodzić bunt jako dorosłaAle w końcu jestem na swoim i mogę robić wszystko po swojemu, a nie jak ktoś chce. Jak urodziłam córkę i mama chciała, żebym wróciła do pracy, a jej przywoziła dziecko na cały tydzień i odbierała na weekendy, to od razu po macierzyńskim wzięłam 2lata wychowawczego.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 stycznia 2018, 14:39
-
Sarrrra właśnie ja mam wokół siebie bardzo dużo podobnych przypadków. Co do imienia, to właśnie tak zrobiliśmy z młodym. Nie powiedzieliśmy nikomu nawet płci. To nawet nie było złośliwe, tylko jakoś tak stwierdziliśmy, że zostawimy to dla siebie. Wyprawkę kompletowaliśmy unisex, więc nie było tu problemu. Nie chcięliśmy też, żeby ktokolwiek obrzydził nam imię, które mięliśmy od dawna wybrane. Jak młody się urodził, to daliśmy znać, że urodził się Staś i tyle
-
U mnie też mama zdążyła się skrzywić na imię Lilia i skomentować, że jest takie dziwne i żeby jakieś inne wybrać. I cały czas nie akceptuje, że będzie dziewczynka, bo ona chce, żeby był chłopak
11.07.2017 [*] Aniołek 8tc.
01.06.2019 [*] Aniołek 7tc. -
U nad tak było przy pierwszej córce, mój wybrał imię Kinga, mi sie podobało więc tak zostało. Mówi to swojej mamie a ona, a może inne, że mamy jeszcze dużo czasu i się zastanowimy, bo ona ma koleżankę o takim imieniu, której nie lubi. My w śmiech bo przecież to nasze dziecko i nam się imię podoba. I została Kinga
A teściowa nie miała wyjścia i musiała się przyzwyczaić
Mój skarb 20-10-2015
Mój drugi skarb- Nina 29-05-2018