Czerwiec 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
Ezia90- nie pozwól sobie na takie coś teraz, bo jak urodzisz nic się może nie zmienić i zostaniesz sama z dzieckiem a maz będzie hulac. Nie podpowiem jak postawić chłopa do pionu, ale każda z nas zna sposób na swojego partnera.
Asikk-trzymam kciuki za wizytęAsikkk lubi tę wiadomość
-
LaRa wrote:MagM, jak to sie stało, ze zostałaś słodka mama? Podwyższona glukoza? Pytam, bo mi glukoza na czczo wyszła 95. Niby w normie, ale jednak wysoko.
Na czczo jest norma od 70-90, więc masz już ponad normę, moim zdaniem oczywiście.
Totoja wrote:Powodzeniaja juz sie oswoilam z kluciem i glukometrem. A on czasem az mnie zaskakuje. Teraz czeka Cie pare dni prob i bledow bo kazdy organizm inaczej reaguje na dana rzecz. A jesli okaze sie, ze kimo to potrzeba insuliny to nie boj sie jej. Za dzieki niej nie mam nerwow, ze znow bedzie za wysoko itp. No ale czesto tez sama dieta wystarczy.
No i na czczo miałam dzisiaj cukier 92, czyli też ponad normę. No i u mnie są jeszcze ciała ketonowe w moczu, więc mam posiłek nocny wprowadzony. Zobaczymy, co dr powie mi na wizycie 12.12. -
rudajola wrote:Ezia90- nie pozwól sobie na takie coś teraz, bo jak urodzisz nic się może nie zmienić i zostaniesz sama z dzieckiem a maz będzie hulac. Nie podpowiem jak postawić chłopa do pionu, ale każda z nas zna sposób na swojego partnera.ę
-
Merida86 wrote:Hej.
U mnie nic specjalnie nie boli, są dni że trochę pociągnie czuję nad pachwinami-to ponoć całkiem normalne, gdy naciągają się więzadła trzymające macicę. Gdyby bolał mnie wyżej brzuch to pewnie popędziłabym do lekarza, żeby mnie uspokoił...
Lepiej dmuchać na zimne.
Ja staram się nie panikować, poza tym ani razu nie zdarzyło mi się plamić, a bóle są lekkie i krótkotrwałe, więc wolałam Was zapytaćDziękuję za podzielnie się doświadczeniami.
-
aaagaaa89 wrote:Ja staram się nie panikować, poza tym ani razu nie zdarzyło mi się plamić, a bóle są lekkie i krótkotrwałe, więc wolałam Was zapytać
Dziękuję za podzielnie się doświadczeniami.
-
Ezia nie znam szczegółów u was i mogę się nie wstrzelić z "radą", ale napiszę Ci jak to funkcjonuje u nas (a raczej funkcjonowało jak jeszcze mieszkaliśmy w naszym studenckim mieście i dużo znajomych było, bo teraz to raczej od okazji do okazji są spotkania).
Na co dzień po prostu pozwalałam mu na te wyjścia, bez telefonów, kontroli i ponaglania. Bo co Ci w sumie za różnica czy on wróci o 1 czy o 3, jak Ty i tak śpisz?
Ale dzięki temu, jeśli naprawdę nie chciałam, żeby gdzieś szedł (nawet jeśli był to po prostu dół) to to rozumiał i zostawał - potrafił nawet bez mojej sugestii zrezygnować z wyjścia jeśli widział, że mi to nie pasuje. Przy czym było to raz na 5-10 razy - rzadko. Jeśli bym zadzwoniła i poprosiła o wcześniejszy powrót z jakiegoś powodu to też by wrócił, ale to się chyba akurat nigdy nie zdarzyło. Dzwoniłam co najwyżej jak się przebudziłam ok. 5-6 i go nie było, żeby się upewnić, że wszystko w porządki i czy wie, o której wróci. U nas taki schemat zdaje egzamin, ale wymaga wyrozumiałości z 2 stron.
A zacząć i tak standardowo trzeba od rozmowy, ale też spojrzenia na siebie czy można w tej sytuacji dać coś od siebie, żeby osiągnąć kompromis, a nie swój cel.
Ale tak jak mówię, nie znam Waszej sytuacji, może problem leży gdzieś indziej, a może nasz schemat zupełnie Wam nie będzie odpowiadał.Szaron, Marisa lubią tę wiadomość
-
tutusia wrote:Ezia nie znam szczegółów u was i mogę się nie wstrzelić z "radą", ale napiszę Ci jak to funkcjonuje u nas (a raczej funkcjonowało jak jeszcze mieszkaliśmy w naszym studenckim mieście i dużo znajomych było, bo teraz to raczej od okazji do okazji są spotkania).
Na co dzień po prostu pozwalałam mu na te wyjścia, bez telefonów, kontroli i ponaglania. Bo co Ci w sumie za różnica czy on wróci o 1 czy o 3, jak Ty i tak śpisz?
Ale dzięki temu, jeśli naprawdę nie chciałam, żeby gdzieś szedł (nawet jeśli był to po prostu dół) to to rozumiał i zostawał - potrafił nawet bez mojej sugestii zrezygnować z wyjścia jeśli widział, że mi to nie pasuje. Przy czym było to raz na 5-10 razy - rzadko. Jeśli bym zadzwoniła i poprosiła o wcześniejszy powrót z jakiegoś powodu to też by wrócił, ale to się chyba akurat nigdy nie zdarzyło. Dzwoniłam co najwyżej jak się przebudziłam ok. 5-6 i go nie było, żeby się upewnić, że wszystko w porządki i czy wie, o której wróci. U nas taki schemat zdaje egzamin, ale wymaga wyrozumiałości z 2 stron.
A zacząć i tak standardowo trzeba od rozmowy, ale też spojrzenia na siebie czy można w tej sytuacji dać coś od siebie, żeby osiągnąć kompromis, a nie swój cel.
Ale tak jak mówię, nie znam Waszej sytuacji, może problem leży gdzieś indziej, a może nasz schemat zupełnie Wam nie będzie odpowiadał.
Zgadzam się z tutusią. Każdy związek jest inny, ocenianie z boku cudzej sytuacji jest proste, ale nie wiem czy pomocne. Szczególnie rada "nie pozwól sobie bo będzie hulał i zostaniesz sama z dzieckiem" jest troszkę mało delikatna...W związku są partnerzy, a nie chłopiec do kontrolowania przez mamusię, któremu trzeba kazać, zakazywać, kontrolować telefonicznie itd. Z niewolnika nie ma partnera. Czy poważna rozmowa, wytłumaczenie swojego zdania, niepokoju nie pomoże? Bez pretensji i żalów? Może mu się głupio zrobi, może ma obawy, może ma problem w pracy, może przerasta go rodzicielstwo i ucieka do kumpli. Zakazywanie czegoś i robienie "zakazanego owocu" z wyjścia na piwo spowoduje że jeszcze bardziej się tego pragnie.
Mam podobnie z moim mężem jak tutusia, jeśli chce pójść na piwo z kumplami, a mi to w niczym nie przeszkadza to dlaczego miałabym protestować? Jeśli mi to przeszkadza (co się zdarzyło w ciąży dotąd raz) to o tym mówię i nie wychodzi. Jeśli wychodzi i wróci nawet o tej 4 rano (co się zdarza okazjonalnie, ale jednak) to cieszę się, że ma fajnych kumpli, dobrze się bawi, podobnie jak ja wychodzę z koleżankami (a raczej wychodziłam, ale zmiana mojego położenia nie zmienia mnie od razu w psa ogrodnika, który komuś zakaże bo sam nie może).
Nie wiem, ale ja mam podejście do związku bardzo partnerskie i raczej autonomiczne. Tzn nie zlepiamy się w jedną całość, robimy wszystko razem, kontrolujemy się wzajemnie i nie puszczamy na chwilę. Jeśli mamy z jakimś zachowaniem problem to gadamy o tym w miarę bez emocji, z perspektywy "jest mi przykro, że", a nie oskarżania drugiej osoby i zakładania złych intencji.Freska, Marisa lubią tę wiadomość
-
Hej dziewczyny. Ja mialam dzis delikatne pobolewanie ale minimalnie w podbrzuszu oczywiscie. Czuje się dobrze. Caly dzień na sofie
Minęły 24h od zabiegu. Czas wlecze sie jak niewiem
. Moj partnet też wychodzi z kolegami z pilki nożnej halowej w którą gra w drużynie i wraca miedzy 1 a 3. Ufam mu. Teraz z powodu biopsji siedzi ze mna. Ale zawsze wiedzialam, ze jakby coś sie dzialo i zadzwonię to przyjedzie!
-
Milk@ wrote:Karolina, dobrze zrozumiałam, że jeśli do końca tygodnia nie zadzwonią, to raczej wszystko w porządku?
Jesli nie zadzwonia w piatek lub poniedzialek to podobno dobrze! Takze oby nie zadzwonili. Tel do mojego partnera podany wiec jak tylko dzwoni ten stajena baczność. Ja wizyte mam 12, 14 i 15.12. I mam nadzieje ze dowiem sie samych pozytywnych rzeczy. Zdjelam plasterek i prawie sladu nie ma. Wyglada jak od pobrania krwi. Jakbym dziabnela sie igiełka
-
nick nieaktualny
-
Ulkaa,
u nas 16 lat związku, w tym od 7.5 jesteśmy małżeństwem. Zaczynaliśmy kiedy byłam w gimnazjum, więc duuuużo razem przeżyliśmy- wszystkie kolejne szkoły, wojsko etc. Pierwsza i wiem,że jedyna moja Miłość.
Partnerstwo jest cały czas, ale trzeba o nie dbać, nic samo się nie zrobi... Ja zauważyłam, że jak zachowane są proporcje branie-dawanie to jest najzdrowiej.
Kobiety często za dużo dają od siebie i ich faceci po prostu szybko robią się wygodni- później ciężko to zmienić jak się przyzwyczaja do dobrego... zrobiła tak zarówno moja siostra jak i koleżanka-cały dom na ich głowach,a mężowie żyją życiem prawie kawalerskim...
Niestety trzeba przyznać,że bycie w zdrowym wymiarze egoistką jest czasem potrzebne.
Dawaj, ale i oczekuj, a gdy czujesz się w jakiejś kwestii zaniedbywana - mów od razu. U nas to się sprawdza
P.S.
Przeczytałam kiedyś fajną ksiazke: "Tajemnice szczęśliwie zamężnych kobiet" - coś można z niej zaczerpnąć do swojego związku
Też niezła propozycja to : "Jak kochać trudnego mężczyznę" (bo chyba każdy jest trochę trudny :p)
Dobrej nocki :*
sandri_1 lubi tę wiadomość
-
Merida86 bardzo dobrze powiedziane. Tego trzeba sie nauczyc i zapamietac. Trzeba byc czasem egoistka. Mamy prawo tez oczekiwac czegos od naszych partnerow, tak samo jak oni oczekauja od nas. To nie jedno z naszych dzieci, ktore nie potrafi aprzatnac po sobie czy zajac sie czyms o co prosimy... trzeba pamietac ze nie jestesmy tylko zona i matka, ale jestesmy kobietami ktore maja swoje potrzeby. Ja nie jestem w bardzo dlugim zwiazku ale mam doswiadczenia gdzie najpierw za bardzo skupilam sie na partnerze i jego oczekwianiach, pozniej za bardzo na sobie. Oba zwiazki skonczyly sie bardzo zle. Tym razem oboje z mezem znalezlismy równowagę pomiedzy tym czego on oczekuje i tego co ja bym chciala. Sa chwile czasem bardzo trudne ale razem przez nie przechodzimy. Jestesmy rodzina, mamy dla kogo sie starac i to jest najwazniejsze.
Zycze cierpliwosci i rownowagi -
Asikkk wrote:Jestem jestem
podczytuje Was.wizyta jutro 18.30.juz mam stresa.choc nie plamie juz dawno caly czas sie zastanawiam czy serduszko bije .leze od miesiaca w domu
Asikkk lubi tę wiadomość
Staś ur.29.04.17 (21.40) 1900,46cm ❤❤❤
Nasz synek - nasza mala wielka miłość