Czerwiec 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Właśnie się zorientowałam, że już 36 tydzień! Ostatnio mam taki zabiegany czas, że jakoś mi to umknęło.
Cóż ... chyba czas zacząć się pakować złożyć łóżeczko itp... na szczęście mam już poorane i wyprasowane, bo do takich czynności czuję się zbyt leniwa ostatnioWiadomość wyedytowana przez autora: 12 maja 2017, 11:53
-
My jutro zaczynamy 37 tc ... jeszcze tydzień i ciążą będzie donoszona... zaczynam się bać tego wszystkiego, będę czekać jak na szpilkach na jakieś objawy. Torba jeszcze niespakowana. Ale łóżeczko i komoda złożone. Pranie w toku. Wczoraj poprasowałam trochę naszych rzeczy i ledwo co ustałam przy desce, czasem biorę sobie piłkę i siedząc na niej prasuję ale wolę jednak stać. A tu tyle prasowania jeszcze czeka.
Na razie nie miałam innych skurczów poza tymi Braxtona Hicksa ( najczęściej mam je jak siedzę), wydaje mi się że nic się tam na dole jeszcze nie przygotowuje, na palcach jednej ręki zliczyłabym ile razy mnie coś tam lekko zakłuło. Bardziej bolesne jak się dziecko główką tam rozpycha i tak napiera na spojenie lub naciska na nerw tak że mi prąd od pachwiny przechodzi i to jest bardzo nieprzyjemne. Natomiast mam spory problem z wyproznieniami znowu. Może nie jem za dużo posiłków stałych, ale ostatnio nawet kawa, jabłko, kiwi czy activia nie pomaga... zaczęłam też pić laktulozę, bo mi ginka powiedziała i zaleciła codzienne wyproznianie przy tym moim hemoroidzie, no ale co mam zrobić jak się po prostu nie da... czy Wy też cierpicie na zaparcia, czy udaje Wam się wypróżniać codziennie? -
Madllene bywa raz na 2 dni, ale najczęściej codziennie - u mnie bardzo działa wypicie na czczo dużej szklanki ciepłej wody (może być z cytryną i miodem), tak na jeden haust I jedzenie surowych owoców, szczególnie śliwek. No i ogólnie picie dużo wody w ciągu dnia, ruch typu spacery (z tym u mnie teraz słabo, boli mnie krzyż i miednica jak się przejde dłuższy odcinek...).
Podzielam Twoje niepokoje "niegotowości", u mnie pokój dziecinny przypomina lej po bombie. Wszystko w pudłach, bo ciągle nie mam mebelków (niby za tydzień mam je mieć)... Piorę i ogarniam po kolei wszystko, ale jak się nie ma gdzie włożyć rzeczy i ich uporządkować to dalej jest wrażenie bałaganu. Mam chyba trzy używane bujaczki Fisher Price, ŻADEN nie działa, mam nadzieję że to tylko baterie do wymiany, a nie rodzina pozbyła się śmieci do mojego mieszkania
Jutro z mężem uderzamy do weekendowej szkoły rodzenia przy szpitalu uniwersyteckim, ponoć jest całkiem fajnie i konkretnie.
Tak z ciekawostek - jeśli którąś z Was to interesuje - spytałam w prywatnym szpitalu w Krakowie ile kosztuje poród i taki oto cennik dostałam na maila:
- poród naturalny (super warunki) + pobyt 3 dni + dwukrotne badanie neonatologiczne + badanie słuchu + szczepienia - 7000-8000 zł
- cesarskie cięcie + pobyt 3 dni + dwukrotne badanie neonatologiczne + badanie słuchu + szczepienia - 6000 zł
Jakim cudem cesarka jest tańsza niż poród naturalny..?????
-
hej
pingui wrote:Właśnie się zorientowałam, że już 36 tydzień! Ostatnio mam taki zabiegany czas, że jakoś mi to umknęło.
Cóż ... chyba czas zacząć się pakować złożyć łóżeczko itp... na szczęście mam już poorane i wyprasowane, bo do takich czynności czuję się zbyt leniwa ostatnio
a ja na równi z Tobą co do tygodnia i dnia i też zdałam sobie sprawę że to już 36 tydzień, że ten wielki dzień już tuż tuż. Masz rację najwyższa pora spakować torbę szpitalną, kurcze najpierw muszę po nią do siostry jechać.
U mnie łóżeczko skręcone, w poniedziałek mąż kupi materacyk do niego.
Wczoraj uprałam ostatnią turę ubranek. Dziś wyprałam ochraniacz do łóżeczka i całą wyściółkę z nosidełka (mam po starszym synu). Jeszcze zostało mi uprać pieluchy flanelowe i kocyk. No i wszystko ładnie poukładać do Tymkowej szafy Pogoda wreszcie ładna więc można prać
Wczoraj wieczorem miałam dość silny ból w pachwinach. A dziś czuję jakby skurcze czyli lekki ból dołem brzucha jak na @ i w krzyżu też ćmi. Do tego czyści mnie, już 3 razy "dwójeczka" zaliczona. Nawet teraz już czuję potrzebę pójścia do WC. Młody bardzo aktywny. Bardzo nisko go czuję, jakby napierał na szyjkę. Czasem jak mi gdzieś w nerwa przywali to normalnie ból jakby ktoś mi kilkoma szpilami od krzyża przez prawy pośladek dźgnął. Taki właśnie promieniujący ból od krzyża do prawego pośladka, oj bardzo to nieprzyjemnie. A brzunio też już pokaźny, że momentami chodzę jak żaba
Nie wiem czemu ale mam wrażenie że nie dotrwam do czerwca. Najważniejsze aby jeszcze te 2 tygodnie przetrwać a potem już ciąża donoszona ale fajnie by było jakbym jednak dotrwała do czerwca, bo miałabym szansę urodzić drugiego syna w podobnym terminie co pierwszego. Fajnie by było bo wtedy chłopcy razem obchodziliby urodziny Tak jak ja i moja siostra, ona z 6 marca ja z 9 marca a jej dzieci też wspólnie mają urodziny bo jedno z 1 kwietnia a drugie z 9 kwietniaWiadomość wyedytowana przez autora: 12 maja 2017, 17:58
-
pingui wrote:Właśnie się zorientowałam, że już 36 tydzień!
U mnie spokojnie, ale i tak jakoś się gubię i tracę rachubę na końcówce tej ciąży i co jakiś czas muszę sprawdzać, czy jestem w 35? 36? czy może już 37tc.
Już mózg odmawia współpracy.
Madllene wrote:My jutro zaczynamy 37 tc ... jeszcze tydzień i ciążą będzie donoszona... zaczynam się bać tego wszystkiego, będę czekać jak na szpilkach na jakieś objawy. Torba jeszcze niespakowana.
Na razie nie miałam innych skurczów poza tymi Braxtona Hicksa ( najczęściej mam je jak siedzę), wydaje mi się że nic się tam na dole jeszcze nie przygotowuje, na palcach jednej ręki zliczyłabym ile razy mnie coś tam lekko zakłuło. Bardziej bolesne jak się dziecko główką tam rozpycha i tak napiera na spojenie lub naciska na nerw tak że mi prąd od pachwiny przechodzi i to jest bardzo nieprzyjemne. Natomiast mam spory problem z wyproznieniami znowu. Może nie jem za dużo posiłków stałych, ale ostatnio nawet kawa, jabłko, kiwi czy activia nie pomaga... zaczęłam też pić laktulozę, bo mi ginka powiedziała i zaleciła codzienne wyproznianie przy tym moim hemoroidzie, no ale co mam zrobić jak się po prostu nie da... czy Wy też cierpicie na zaparcia, czy udaje Wam się wypróżniać codziennie?
Ja też coraz więcej i częściej myślę o porodzie, o tym kiedy mnie chwyci, czy dam radę itp. itd. i nie ukrywam - im bliżej, tym bardziej się boję
Torba nadal nie spakowana, a klamoty, które mają do niej docelowo trafić piętrzą się na stercie na komodzie. Jednak chyba już najwyższa pora to zrobić, bo kończą mi się wymówki - już teraz naprawdę mam wszystko, co potrzebne - dokupiłam dzisiaj wodę z dziubkiem na poród + butlę 1,5l i przyszedł mój jedyny stanik do karmienia, jaki zamówiłam z duszą na ramieniu w bonprixie (bałam się, że nie trafię z rozmiarem, a jest idealny! i jaki wygodny i największy jego plus - był tani )
Jeśli chodzi o objawy i sygnały mogące wskazywać, że coś tam się zaczyna dziać, to wypatruję ich jak głupia i w gacie zaglądam przy każdej wizycie w toalecie (sorry, że tak dosłownie, ale to już jest jak obsesja taka obserwacja). Skurczy albo nie mam, albo nie kumam że to skurcze i zganiam na małego, że tak się pręży...
Co do 2-ki to różnie, czasami codziennie, czasami co 2 dni, ale tragedii nie ma.
Owoców nie jem, nabiału praktycznie wcale, kawy też unikam.
Myślę, że u mnie pomaga ten chleb błonnikowy z biedry i to, że podjadam słonecznik suszony i skubię go siedząc przed tv, czy komputerem.
Co do dolegliwości, to rano jest chyba najgorzej i w nocy, gdy po leżeniu muszę się podnieść. Zanim się rozruszam i rozchodzę, boli w kroku, jakby mi ktoś kij od szczotki wetknął A dzisiaj rano miałam wrażenie, że mi mały zaraz wypadnie, masakra
W weekend mąż rusza do chrześnicy na komunię, a ja zostaję, bo nie wyobrażam sobie podróży pks-em ponad 200km z przesiadkami. Po jego powrocie czekają mnie jeszcze 2 rzuty prania i prasowania dzieciowego, bo szwagierka ma uszykowane jeszcze jakieś ciuszki po swoim synku, a dodatkowo chcę wyprać pokrowce od materacy i parę rzeczy, które mam w białym kolorze.
Jutro jadę do laboratorium porobić wyniki na czwartkową wizytę, korzystając z tego, że w soboty nie ma kolejki i że chociaż chwilowo mamy ładną pogodę.
A w niedzielę rozpoczynamy 37tc!Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 maja 2017, 19:04
Madllene lubi tę wiadomość
-
Czesc dziewczyny, ja juz torbe spakowalam, wydaje mi sie, ze takie podstawowe rzeczy na "juz" dla malego mam. Dzis kupilam posciel do lozeczka, jeszcze zostalo mi tylko kupic jakas butelke i krem na odparzenia. Jutro wypiore ostatnie rzeczy i pozostaje tylko czekac kiedy sie wszystko zacznie Juz tak blisko a jeszcze do mnie nie dociera, ze niedlugo zostane mama
-
My właśnie po wizycie. Julek oszacowany na 2880g. Ułożony główką w dół ale nie wstawiony. Szyjka długa, twarda i zamknięta. Łożysko na szczęście trochę wyżej, wiec może nie będzie trzeba ciąć dużo wcześniej. Najpóźniej jednak 12- go czyli 4 dni przed terminem. Tak żeby na Boże Ciało być już w domu.
Co do wyproznień to u nas codziennie, ale macica tak uciska na naczynia i hemoroid dał mi popalić w tym tygodniu. Zrobił się zakrzepowy i już myślałam, że trzeba go będzie naciąć, ale sam perforował, wylała się krew i przestał boleć, bo już miałam problem z siedzeniem i chodzeniem dość duży.
Skoro hemoroid odpuścił to spakowaliśmy się i jedziemy na weekend na wieś.Szaron, małaMyszka, Madllene lubią tę wiadomość
-
ahisma wrote:
Jeśli chodzi o objawy i sygnały mogące wskazywać, że coś tam się zaczyna dziać, to wypatruję ich jak głupia i w gacie zaglądam przy każdej wizycie w toalecie (sorry, że tak dosłownie, ale to już jest jak obsesja taka obserwacja). Skurczy albo nie mam, albo nie kumam że to skurcze i zganiam na małego, że tak się pręty.
..ahisma lubi tę wiadomość
Mama 2 chłopców i aniołka ❤️
12.07.2019r. M.
07.06.2017r. L.
26.07.2015r. (*) -
Mąż pojechał do Koszalina, znowu ...
Dzisiaj idę do labo zrobić powtórkę badań, w poniedziałek wizyta, mam nadzieję, że wszystko już będzie załatwione.
Mój mąż mnie wczoraj zaskoczył podczas zakupów i powiedział, że zakomunikował w firmie, że co najmniej do 26 czerwca go nie będzie
Oczywiście nie żebym narzekała, wręcz przeciwnie, cieszę się, że chce być z nami!
No nic, idę spać, bo ręce mi drętwieją, teraz trochę ból ustąpił to może zasnę... -
hej. Powiedzcie jak to jest u Was z tymi brzuszkami?
Od 20 tc mam twardy brzuch i skurcze . Biore magnezin 500X 4 na dzien. Czesem bylo lepiej, czasem gorzej. Ale teraz kiedy brzuszek jest juz naprawde duzy skurcze sa czeste (okolo 30 na dzien) i dosc mocno mi dokuczaja. Podczas szybkiej kapieli (10 min) mam z 8 skurczow. Dodam ze kiedy mam silniejszy to musze sie pochylic i czekac ta min czy dluzej az mi przejdzie. Potem moj brzuch nie wraca do normalnosci-nie jest lekki i swobodny tylko ciezki i jakby obolaly, przechodzi dopiero jak poloze sie na boku. Mam tak cala ciaze ale teraz boje sie ze grozi to wczesniejszym porodem. Do tego nie moge jezdzic samochodem. Czuje kazdy kamyk, dziure a nawet ziarenko piasku na drodze i skurcz odrazu, do tego uczucie jakby mial mi peknac brzuch. Jest to nieprzyjemne ogromnie i troche bolesnene. Dodam tez ze moja szyjka ma 5 cm ponad i nic sie nie dzieje z nia. W pierwszej ciazy bylo identycznie,mialam 2 razy wywolywany porod i nic,0 wplywu na moja szyjke. Moj synek urodzic sie przez cc.
Dla mnie te skurcze to norma ale boje sie kiedy sa silniejsze i czestsze....
Moje pytanie do Was: czy Wy tez macie skurcze na tym etapie ciazy?
Moj lekarz mowil ze takie typowe przepowiadajace pojawiaja sie raczej 2-3 tygodnie przed terminem...
-
i jeszcze jedno pytanie...
Mialam cc z synkiem 3 lata temu momo ze chcialam bardzo rodzic silami natury. Zastanawiam sie czy mam szanse na porod SN po tym cieciu? Ostatnio slysze ze nie ma szans...podobno nawet lekarze w szpitalu niedaleko mnie nie godza sie na porod naturalny po cc.
Jaka jest prawda? Z moim lekarzem jeszcze o tym nie rozmawialam... -
Nitta ja ze skurczami i w i 2 ciąży długo chodziłam. A pod koniec ustały, teraz też, zaczęłam 37 tydzień, a tu cisza, nawet brzuch się nie stawia po seksie, gdzie wcześniej wystarczył byle spacerek i brzuch jak kamień. Magnez biorę tylko wtedy, kiedy wiem, że mam przed sobą ciężki dzień, a tak to raczej już nie biorę.
Bierz magnez, w razie czego no-spę, ale to tak faktycznie doraźnie, nie za często i popytaj lekarza. może chwila w szpitalu i kroplówki rozkurczowe by pomogły?
Ja to nawet ze skurczami za kółkiem, bo nie mam innej możliwości.
Ale tak samo jak Ty- cała ciąża skurcze, a potem wywoływany, z tym, ze mi się udało sn.
Co do sn po cc to najlepiej z lekarzem pogadać, on najlepiej wie, jak tam u Ciebie w środku to wygląda.
U mnie dziś 37 tydzień brzuch nadal mniejszy od cycek haha, ale na wadze mi pokazuje mi 73kg, czyli już 21kg do przodu cieszę się, że to już końcówkanitta32 lubi tę wiadomość
-
A ja w szpitalu na badaniach. Personel b miły i przyjemna atmosfera a jestem tu pierwszy raz. Szpital po remoncie rejestracja szybka i sprawna zbadali mnie synek ma jakieś 3200 i narazie łożysko i ilość płynu ok. Jak wszystko będzie Oki to po 6 h. Wracam do domku. Pozdrawiam was. Powodzenia
Madllene lubi tę wiadomość
21.09.16 Beta 87- 8dpt
21.01.16 Aniołek 9 tc
-
nitta32 wrote:i jeszcze jedno pytanie...
Mialam cc z synkiem 3 lata temu momo ze chcialam bardzo rodzic silami natury. Zastanawiam sie czy mam szanse na porod SN po tym cieciu? Ostatnio slysze ze nie ma szans...podobno nawet lekarze w szpitalu niedaleko mnie nie godza sie na porod naturalny po cc.
Jaka jest prawda? Z moim lekarzem jeszcze o tym nie rozmawialam...
Taki poród prowadzi się raczej na wyraźną prośbę kobiety (po omówieniu z nią wszystkich zagrożeń) i to nie we wszystkich szpitalach. W Krakowie chyba tylko w jednym szpitalu można próbować SN po CC. Po dwóch CC wiem o jednym szpitalu w Polsce.
Zalecenia Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego to CC po CC.
Dużo zależy też od wskazań do pierwszego CC.
Jeśli to było np. złe położenie dziecka, a teraz jest zupełnie prawidłowe to w takim szpitalu można próbować.
Jeżeli to był brak postępu porodu, to jest duże ryzyko, że za drugim razem też tak będzie. Poza tym porodu SN po CC nie wywołuje się oksytocyną, ani nia nie przyspiesza, ze względu na ryzyko pęknięcia macicy. Najczęściej mechanicznie próbuje się rozciągnąć szyjkę macicy.
Szanse na udany poród SN po CC są mniejsze niż SN po SN a to znaczy że częściej kończy się kolejnym CC i mamy "2 in 1"
Dla mnie ważne jest tez to, że każde kolejne CC jest trudniejsze technicznie (ze względu na zrosty po poprzednim CC). Wydłuża się czas do wyjęcia dziecka z macicy z kilku minut nawet do kilkudziesięciu. Jest to ważne w przypadku kiedy ze względu na stan dziecka trzeba jednak CC wykonać. Wzrasta wtedy ryzyko niedotlenienia dziecka.
Ja jestem po dwóch CC i moje zdanie może nie być obiektywne.
Rozumiem jednak, że ktoś może bardzo chcieć urodzić SN.
Myślę, że najważniejsze jest to żeby dziecko urodziła się w dobrym stanie a mama była w stanie się nim zająć po porodzie.
Jeśli bardzo chcesz porodu SN to znajdź szpital, w którym lekarze mają w tym duże doświadczenie. Ja słyszałam chyba o Rzeszowie. -
Co do porodu sn po cc ostatnio pisała o tym SuperStyler. Polecam.
Ja ostatnio miałam już bolesne skurcze przepowiadajace w nocy i to takie typowe skurcze a nie cmienia. Mam nadzieję ze zapowiadają one poród do 2-3 tygodni chciałabym urodzić jeszcze w maju. -
Witam się w 9 miesiącu i po pierwszym dniu przyszpitalnej weekendowej szkoły rodzenia (jeśli się komuś przyda - Szpital Uniwersytecki na Kopernika w Krakowie).
Zajęcia prowadzone na luzie, choć wielu osobom jak widziałam nie pasowała taka formuła - lekarz na wykładzie o cesarce rzucał wieloma słonymi żarcikami, takimi z gatunku fizjologicznych i dosadnych, jak dla mnie chciał rozładować atmosferę i się udało (film z operacji - o cholera...!)
W podtekście usłyszeliśmy, że plan porodu i "zachcianki" rodzącej sobie, a poród sobie - oczywiście lekarz nie powiedział tego wprost że plan porodu sobie można darować, ale że zachowują najwyższe standardy i informują, pytają o wszystko.
Bardzo sympatyczne położne, ale też sporo oldskulu: wybór pozycji do parcia to decyzja położnej, dokarmiają mm w pierwszej dobie jeśli dziecko "się domaga" (mimo że w tej 1 dobie dziecko potrzebuje 10 ml pokarmu), a matka nie ma pokarmu, itd. Sporo anegdotek z oddziału, momentami hardkorowych, ale dla mnie i męża było to dużo prawdziwsze i pokrzepiające niż wzniosłe słowa, klepanie się po plecach i stawianie na piedestał "cudu narodzin". Może być cudownie, a może być ostro, z powikłaniami i nikt z wykładających nie słodził - trzeba się nastawić pozytywnie, ale w sekundę może wydarzyć się dosłownie wszystko.
Jakoś się lepiej nastawiłam (paradoksalnie) do porodu sn, mam nadzieję tylko że mnie ze szpitala nie odeślą jak już się zacznie akcja -
Spoko, sama bym chętnie poszła do takiej szkoły... Wkurza mnie to jak każdy wokół koloryzuje jaka to ciąża jest fajna, poród to tylko chwila bólu o której się nie pamięta jak tylko weźmie się dziecko do ręki, a połóg to już w ogóle, pare dni "niewygody" i luzik. Tu w UK położne mniej więcej tak mówią.
Wolę jak ktoś mi wyłoży kawę na ławę, a nie takie pieprzenie. Wiem że nikt nikogo nie chce straszyć, ale mówienie o porodzie w samych superlatywach sprawia że jeszcze bardziej się boimy. Bo przecież każda wie że będzie bolało i że tysiąc różnych rzeczy może się zdarzyć. Ja wolałabym wiedzieć jakie to rzeczy, żeby chociaż psychicznie się przygotować. A tak? Nastawię się że będzie super i przy pierwszej jakiejś komplikacji wpadnę w panikę, że coś ze mną albo dzieckiem jest nie tak...
Dalej puchną mi cholernie stopy, do obrzęku doszedł ból Jedna stopa prawie już nie wraca do normalnego wyglądu, ani po nocy, ani po trzymaniu jej przez godzinę pionowo na ścianie. Jak opuchlizna lekko zejdzie to wystarczy pół godziny chodzenia i znowu to samo. Do tego zaczęły puchnąć mi ręce między nadgarstiem a łokciem. Jutro idę do lekarza, ciekawa jestem czy będzie przekonywał tak jak położna że to normalne i wszystko jest ok...
-
A my właśnie po wizycie w szpitalu . KTG bdb, skurczy brak, usg też ok. Maluszek waży niecałe 3 kg, termin na 06.06 . Potem oglądaliśmy porodowke i oddział poporodowy, oboje z mężem jesteśmy zadowoleni. Panie bardzo sympatyczne, nie ma oblężenia. Gazu rozweselajacego maja pod dostatkiem . Położna, która nas oprowadzala powiedziała, że dużo zależy od nastawienia kobiety. Jesli jest pozytywnie nastawiona, wie co ja czeka, ale się nie boi to wszystko pójdzie gładko i wszyscy będą zdrowi .
Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 maja 2017, 12:50
Szaron, Nika8686, ahisma, Marisa lubią tę wiadomość
Mama 2 chłopców i aniołka ❤️
12.07.2019r. M.
07.06.2017r. L.
26.07.2015r. (*)