Czerwiec 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
AgaSy jaki harmonogram... jesteśmy całkiem na butelce, co jest wbrew pozorom trudniejsze niż się wydaje. Teoretycznie jedzenie ma być co trzy godziny ale też mam go nie budzić na jedzenie...więc nie m a mowy o planie dnia. Mały zje powiedzmy o10 rano i dymi. Nie śpi, rzuca się, wścieka- przez to obniżone napięcie mieśniowe. NadchodZi pora jedzenia, idę szykować, wracam a mały śpi. Więc nie budzę, niech sobie odpocznie. Więc zamiast o 13 jemy np. o 14.30i tym samym wieczorne karmienie zamiast np. O 20 jest o 21.30 a od wieczornego karmienia zależna jest kąpiel więc też już się godzina przestawila. Jedna noc mały śpi 4 godZiny a drugą budzi się raz po 5 a drugi po 3 więc znów kąpiel nie wyjdzie o stałej porze. Wiem, że na piersi też nie ma stałej pory jedzenia ale jest o tyle łatwiej, że można dziecko przystawić w każdej chwili. Czyli nawet jak jadło o 19 i np o 20 nie śpi, to kapiemy, przystawiamy do cyca na chwilę i lulu. A na butli muszę czekać z kąpielą aby była przed jedzeniem. Poza tym Karol ma problem z zasypianiem. Nie ma opcji, że zje i zasypia. męczy się strasznie czasem nawet dwie godZiny zanim te biedne łapki i nóżki przestaną skakać we wszystkie strony więc automatycznie nie ma szans, że wezmę go sobie do łóżka rano i poleżymy czy że zostawię w łóżeczku/bujaczku i będę miała parę minut dla siebie. To samo wieczorem, boże...moje marzenie aby dać dziecku palec do potrzymania jako usypiałkę. Moje marzenie aby zasypianie chociaż raz w ciągu doby następowało zaraz po jedzeniu. Zwykle dwie godZiny jeździmy wózkiem. A dwie godZiny wózek plus pol godZiny jedzenie z odbijaniem to zostaje nam średnio pół godZiny do następnej tury. Strasznie bym chciała mieć plan dnia ale po prostu się nie da. Bardzo bym chciała poleżeć z dzieckiem w łóżku, połoŻyć go na sobie ale też się nie da, bo Karol się szarpie, rzuca. Nie zajmie się sobą, nie mogę go zostawić samego. Po pierwsze, bo płacze, po drugie, bo 100 razy w ciągu godZiny przekładam mu główkę aby dalej się nie płaszczyła. Np. niespodziewanie zasnął pół godziny temu, chyba zmęczony płaczem. Klejacy od potu, łez, płaczu, nie kąpany. Jedzenie miało być o 21- wiem, że nie wstanie do tej pory więc co mam zrobić jak wstanie po 22? Kąpać? I znów cały plan dnia szlag trafił. Już czasem się zastanawiam czy ja jestem taka nieudolna, niezaradna, rozlazła. Przecież to niemożliwe aby jedno małe dziecko tak rozpieprzylo wszystko.Marijanu
-
U mnie jest jeszcze dodatkowy problem...oczekiwania mojego męża. Mam prZygotowywać(jak dawniej) dokumenty, faktury być na bieżąco ze sprawami firmy. Jest zdziwiony, że nie mam ochoty w niedziele na wyjazdy, jest wręcz zbulwersowany, że jestem w jego mniemaniu ciągle naburmuszona zamiast cieszyć się dzieckiem i tym, że gdzieś razem wybywamy. Tylko ja naprawdę nie mam siły na wyjazdy z brudnymi włosami, na mieszanie mleko drżącymi rękami gdzieś na ławce w obcym mieście. Czuję się zaniedbana, brudna i ostatnią rzeczą o której myślę, to wyjazd na wycieczkę. Nie mam na to siły. Jeszcze nie. Mąż nie jest w stanie tego zrozumieć i np. W niedziele rano, godzina ósma karmię małego. Mąż wpada na pomysł wyjazdu. Kończę karmić, odbijam, odkładam małego a on go od razu wkłada do fotelika z hasłem jedziemy. A ja po nocy nie myta nie czesana, przecież trzeba wziąć termos w wodą, butelki, mleko...on siedzi w aucie zdziwiony i stwierdza, że teraz przy dziecku to nie ma czasu na guzdranie jak kiedyś tylko trZeba się streszczać. Kiedyś byliśmy w ciągłych rozjazdach, ciągle poza domem i do niego nie dociera, że teraz się tak nie da. Już zaplanował wyjazd na końcówkę sierpnia do kotliny Kłodzkiej, na wrzesień do Holandii. Na litość boską, mamy dziecko można powiedzieć z problemami, trzeba siedzieć na tyłku, dać mu poczucie stabilności, bezpieczeństwa, jakiegoś pozornego ładu a nie ciągać go nie wiadomo gdzie. Mąż twierdzi, że ja na siłę małemu choroby wynajduje...że szukam, że wymyślam. Ech...Marijanu
-
Marijanu, to że dziecko rzuca bardzo nogami i rękami świadczy o obniżonym napięciu mięśniowym? Bo Leon ma w nocy to samo, rzuca się przez sen bardzo, ręce o nogi latają w każdą stronę... A co do harmonogramu to faktycznie lipka tak . Ale wierzę, że za kilka tygodni wszystko mu się unormuje i dojdziecie do porozumienia. Ja też nadal czekam na jakieś uregulowanie pory posiłków czy drzemek... Teraz jest wszystko luźne, tzn następuje po sobie, niekoniecznie zawsze o stałych porach .
Co do wyjazdów i nastawienia męża... Zgadzam się z Tobą, że dziecku na początku trzeba dać poczucie bezpieczeństwa i stabilności. My przez 2 miesiące byliśmy 2x u znajomych, kilka razy u rodziców i ze 2 razy na zakupach. Staramy się po malu dawkowac dziecku nowe wrażenia i bodźce, ale też sukcesywnie je wprowadzać, żeby przyzwyczaić go do ludzi i miejsc. Ale na dalsze, całodniowe wycieczki dla mnie narazie za wcześnie. Czekam aż zacznie dobrze widzieć, trzymać głowę i interesować się zabawkami, wtedy będzie łatwiej .Mama 2 chłopców i aniołka ❤️
12.07.2019r. M.
07.06.2017r. L.
26.07.2015r. (*) -
My funkcjonujemy między wsią a Krakowem i przemieszczamy się w miarę płynnie. Tyle że i w jednym i w drugim miejscu mamy wszystko dla małego żeby nie wozić tzn łóżeczko, wanienkę, pieluchy, kosmetyki itp. Na inne dalesze wyjazdy jeszcze tez nie mam ochoty, bo myślę ze byłaby to udręka i dla mnie i dla dziecka. Takie wyjścia nad Wiśłę na lody itp jak najbardziej ale nie cało- czy kilkudniowe.
AgaSY rzeczywiście masz wszystko rozplanowane fajnie u nas każdy dzień podobny, ale stałych godzin karmienia tez nie ma. Kąpanie jest prawie codziennie ale bez zegarka w ręce, jak się wygrzebiemy jak coś wypadnie to czasem jest bez kąpieli i dramatu tez nie ma. -
100noga wrote:Niby jedną ręką pod główkę drugą pod dupkę. Pod paszki można sporadycznie ale nie cały czas bo może się coś tam ze stawami zrobić. Niby. Nie wiem w sumie jak jest naprawdę i sama przez pierwszy miesiąc podnosiłam tylko pod paszki.Staś ur.29.04.17 (21.40) 1900,46cm ❤❤❤
Nasz synek - nasza mala wielka miłość -
A no widzisz, ja nigdy nie widziałam u nikogo jak to się robi, nie miałam styczności z takim małym dzieckiem i myślałam że tak się podnosi. Dłonie pod paszki i palcami podtrzymywałam głowę. Trudno. Mam nadzieję że Małemu nic złego tym nie zrobiliśmy.
Co do tego rzucania się w nocy i za dnia podczas snu to mój też tak ma. W nocy tak się wierci że jak zacznie machać rączkami i nóżkami to po paru minutach jest główką przy drugim końcu łóżka, mimo że był stopkami do samego dołu... -
Co do kąpieli dziecka to my nie kąpiemy codziennie. W szpitalu mówiono nam żeby kąpać 2-3 razy w tygodniu, chyba że jest spocone itp. Po samym porodzie też kazali czekać jak najdłużej i wykąpać nie szybciej niż po tygodniu. I tak zrobiliśmy. Pierwsza kąpiel była po 10 dniach, teraz co drugi dzień, chyba że narobi w pieluszkę po sam pępek, cały się zasika przy zmianie pieluszki lub zarzyga
Oczywiście oprócz kąpieli na bieżąco przemywamy buźkę, rączki, itd mokrymi wacikami. -
Bardzo bym chciała żeby jakaś "rutyna" czy harmonogram dnia się powoli klarował, ale teraz to nie ma opcji - jedzenie i sen u Alka występują spontanicznie, choć staramy się go kąpać między 20 a 21. W te temperatury ponoć lepiej kąpać codziennie, bo faktycznie dziecko się poci fikając całym ciałem i zaciskając rączki.
Marijanu z tymi podróżami to faktycznie - a czy Twój mąż posiedział z Tobą i dzieckiem oraz sam z dzieckiem dłużej niż godzinę? Widzi jaka to orka, że właśnie ciężko pójść na głupie siku czy zjeść kanapkę jak się jest samemu w domu? Bo może on po prostu sobie nie zdaje sprawy, że wyprawa do Holandii z wrzeszczącym w kółko niemowlakiem, z przystawaniem co pół godziny na autostradzie na kupę/siku/jedzenie/noszenie itd, z autem wyładowanym po brzegi całym niemowlęcym dorobkiem (bo trzeba zabrać wszystko ze sobą) to żadna frajda. Umęczycie się i Wy, i dziecko.
Obecnie jestem w rozjazdach po rodzinie po Polsce, co w ten upał nie wypadło najfortunniej (ale trudno się mówi) i podróż z małym dzieckiem to jakiś hardkor Szczególnie jeśli dziecię nie jest aniołkiem które zasypia w foteliku w momencie odpalenia silnika. Czas podróży pomnóż przez dwa (albo i lepiej), stres też.
Nie ma co na siłę się męczyć. A jak mąż ma chęć na kilkugodzinny, spontaniczny wypad za miasto to wręcz mu dzieciorka w foteliku, a sama idź się przespać czy do fryzjera -
Szaron wrote:W te temperatury ponoć lepiej kąpać codziennie, bo faktycznie dziecko się poci fikając całym ciałem i zaciskając rączki.
U mnie na szczęście nie jest aż tak gorąco, ok 18 do 20 stopni i ostatnio ciągle pochmurno. Na szczęście dla Maluszka, bo ja powiem szczerze że tęsknię chociaż za jednym dniem takiego "polskiego upału"
-
AgaSY wrote:Tylko szkoda, że większość nas opuściłaStaś ur.29.04.17 (21.40) 1900,46cm ❤❤❤
Nasz synek - nasza mala wielka miłość -
100noga nie wiem czy takie rzucanie się, machanie okropne nogami i rękami to klasyczny objaw obnizonego napięcia ale u nas jest to właśnie tym spowodowane. Jak powiedziała rehabilitantka mały ma straszny haos, bo nie ma świadomości ciała, przez co tak bez ładu i składu się rzuca. On nie może przez to zasnąć biedak. Jak już mu się uda, to śpi spokojnie, ale póki nie wejdzie w fazę głębokiego snu, to mało z wózka nie wyskoczy przez to rzucanie. Biedak bardzo się męczyMarijanu
-
Marijanu wrote:100noga nie wiem czy takie rzucanie się, machanie okropne nogami i rękami to klasyczny objaw obnizonego napięcia ale u nas jest to właśnie tym spowodowane. Jak powiedziała rehabilitantka mały ma straszny haos, bo nie ma świadomości ciała, przez co tak bez ładu i składu się rzuca. On nie może przez to zasnąć biedak. Jak już mu się uda, to śpi spokojnie, ale póki nie wejdzie w fazę głębokiego snu, to mało z wózka nie wyskoczy przez to rzucanie. Biedak bardzo się męczy
Staś strasznie kwekal. Przeciągał sie przez sen, oddawal zwierzęce odgłosy, przez co strasznie sie zsuwał ale juz tylko sporadynie to robi, minelo mu, właśnie pisalo ze po 3 miesiącach dzieci sie uspokajają.Staś ur.29.04.17 (21.40) 1900,46cm ❤❤❤
Nasz synek - nasza mala wielka miłość