Czerwiec 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnymy smarujemy buzię w dzień bepanthen (tak się pisze? ) sensiderm - lekarka zaleciła gdy pojawiło się uczulenie na mleko, ładnie łagodzi podrażnienia ale jak to krem szybko się wchłania i nie jest tłusty.
Na noc miejsca obszczypane od ślinienia smaruję dość grubo maścią bepanthen (jest tłusta no i w nocy nie zostanie zjedzona ) i rano jest ok ale co z tego jak w ciągu dnia znowu się pogorszy... Miałam próbkę tej maści, malutką tubkę jeszcze ze szkoły rodzenia, chyba jeszcze gdzieś mam jej próbki w saszetkach
Szaron wy to macie super z tym spaniem mam nadzieję, że i my kiedyś zaznamy nieprzerwanego snu przynajmniej 6hWiadomość wyedytowana przez autora: 13 grudnia 2017, 16:45
-
To u nas Bepanthen extra na buzię działa połowicznie... trochę łagodzi zaognienia, ale nie do końca, dalej jest nieciekawie. A dziwne bo ten krem jest naprawdę mega tłuścioch i często sobie nim ręce smaruję po np. sprzątaniu.
Kupiłam nagietkowy krem z Weledy do buzi niemowląt, gdzieś słyszałam że ma fajny, naturalny skład i dobry na chłodne pory roku, zobaczymy. No i ta lanolina -
Cześć dziewczyny ,do sprzedania mam kremy do pupy niemowlaka Bepanthen które zostały mi po dużym zamówieniu, poszalałam wiec teraz odsprzedaję;
- 2X Bepanthen baby Extra 100g - 35 zł za opakowanie
- Bepanthen sensiderm 50g - 25 zł
- Bepanthen masc Ochronna - 15 zł
Cały zestaw za 100 zł !!!
Odbior osobisty krakow lub wysyłka kurierem
Oraz odżywkę olaplex do włosów za 40 zł No 3 pozostało jakieś 70%
Pozdrawiam lipcowa 2017
Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 grudnia 2017, 17:10
-
nick nieaktualnyDziewczyny, które podajecie już dzieciom obiadki - jaką konsystencję im serwujecie? u nas cały czas gładkie przeciery, ale wpadł mi w ręce artykuł, że grudki najlepiej wprowadzić 6-10mc żeby dziecko uczyło się żuć. Tylko zupelnie nie mam pojęcia jak takie grudki zrobić?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 grudnia 2017, 11:36
-
"Jak Boga kocham" nigdy nie zostawię mojej matki z synem w porze obiadowej. Ona nie rozumie że nie będę pakowała w niego: solonego, z wegetą czy kostką rosołowa jedzenia dopóki nie uznam za stosowne doprawianie czegoś dla niego. A przed pierwszym rokiem życia, a nawet i dalej nie uznam tego za stosowne. I tylko siedzi i jeczy, ze a bo Ty już jadlaś, a bo ty coś tam, a bo dzieci nie lubią takich nieprzyprawionych. Nosz kur... na prawdę nie lubią? a co kur... poznały sobie smak słongo z tyłka. Mały jakoś je niesolone rzeczy i wcina aż się uszy trzęsą. Za brokułem nie przepada więc nie wciskam w niego, chociaż będę próbować mu dawać. No ale nie! Bo powinnaś mu czekoladkę dawać do polizania, skórki od chleba, bo powinnaś dosalać. No to jest do jasnej ciasnej moje dziecko czy jej? Ja właśnie miałam tak wciskane wszystko zwłaszcza pamiętam teksty "jak nie zjesz to nie odejdziesz od stołu" a potem wyglądałam jak beczka. Dopiero jak sama zaczęłam gotować to schudłam, a teraz jetem beczka po ciąży , ale schodzi. I daczego? Bo nie wpierdzielam kilograma soli do wszystkiego, bo nie jem na mieście, bo nie zjadam pół kilo czekolady na raz. Nawet moja babcia rozumie czemu to robię, ale nie matka. Ona najmądrzejsza.
AgaSY, Szaron, .kropka., Malwa86 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnystokrotka, nie daj się tak tylko nawiasem mówiąc sól obciąża nerki, szczególnie u tak małego dziecka jest to problem.
nie tylko twoja matka jest najmądrzejsza moja chce koniecznie młodej sprawić chodzik i taką gumę do skakania w futrynie... mogę sobie gadać i tak nie dociera więc teraz ucinam tylko krótko, że się nie zgadzam i nie chce mi się z nią dyskutować. Już podsyłałam jej artykuły, nic to nie dało, więc kopiowałam co ciekawsze wycinki, nadal nie dotarło "bo ty miałaś chodzik i żyjesz" no fajnie, że "udało mi się przeżyć" ale to chyba nie tylko o przeżycie tu chodzi a o jakość życiazimowa stokrotka lubi tę wiadomość
-
Haaahaaa bo to się w pale nie mieści, że dziecku może smakować coś niesłonego, niesłodkiego czy bez glutaminianu sodu
Niektóre babunie i tzw starsze pokolenie tak mają, nie przetłumaczysz i szkoda strzępić język po próżnicy Moja mama się dziwuje, że dziecko kończy 6 miesięcy i dalej na samym mleku, ona już w trzecim miesiącu wprowadzała marchew z jabłkiem Głodny na pewno, pojadłby pewnie kotleta mielonego z kapustką zasmażaną (żartuję - moja mama aż tak daleko by nie zaszła -
Szaron, pytałaś o krem na podrażnienia. Jestem pozytywnie zaskoczona Bepanthen Sensiderm. Koleżanka mi poleciła, bo u jej córki zadziałał i rzeczywiście, na mojego atopika też działa! A przetestowałam już hohoho z pół apteki, ja tez mam azs.
Szaron lubi tę wiadomość
-
Nie nie, To nie ja od budyniu. Wiecie ja nie ukrywam że jak jadłam kapuśniak to młody wyrwał mi łyżkę i zaczął wyżerać mi zupę. Było to nawet zabawne, ale "dostał" od nas niewiele tego. Nie wyobrażam sobie żeby dziecku codziennie dawać takie samo jedzenie jakie jem ja. Chociaż faktycznie skończymy słoiczki i będę mu gotować obiady podobne do naszych, oczywiście zmodyfikowane tak aby były dla niego w pełni przyswajalne. Kto wie, może i nawet kapuśniaka przerobionego mu zrobię bo w życiu nie widziałam go takiego szczęśliwego jak po odrobinie kwasu który dostał no ale dla mojej mamy to już znak że on lubi słone, kwaśne, słodkie i wszystko przetworzone :p
Och zimne rączki i nożki. Skąd to znam... I nie wytłumaczysz że to kark ma być ciepły.
Ach chodziki, skoczki. Jestem tym bombardowana dookoła... Moje zdanie. STANOWCZE NIE ale i tak mają w dup...
-
Moja mama w niedzielę próbowała Julka poczęstować sernikiem. Przecież nic mu nie będzie, niech sobie spróbuje. Ona widziała ze Mały chciał. Ja się pytam: Kto tu jest dorosły? Ona czy Julek? Udawała zaskoczoną jak ją ochrzaniłam, bo dwuletni syn mojego brata żwywi się prawie wyłącznie sernikiem i ciastem czekoladowym i babcia niemal „uszami klaska” że tak mu smakuje babcin sernik. Ich dziecko, ich sprawa, ale moje słodyczy długo nie znały i Julek też nie pozna. Pamietam jak zrobiłam prawie awanturę w przedszkolu, gdy patrząc na jadłospis dla 2,5 letniego dziecka na podwieczorek znalazłam batony Milky Way. Więcej się nie pojawiły w jadłospisie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 grudnia 2017, 07:54
annia88 lubi tę wiadomość
-
Ze słodyczami to mam cudowny przykład szwagierki - jest szczuplutka, wysportowana, ale ma tak że się żywi wyłącznie słodkościami. Serio. Nie je obiadu, nie je pieczywa, warzyw średnio, mięsa niemal wcale. Za to moze przeżyć cały dzień na wielkiej porcji szarlotki z lodami, wie że to do kitu, ale przecież wygląda świetnie. I - och jakie to dziwne - jej dwuletni synek je dokładnie tak samo. Nie je prawie nic, tylko jakąś drożdżówkę, zapija litrami soków (tyle że rozrabianych z wodą).
Rodzina się głowi, co tu zrobić z takim niejadkiem, no to niech biedulek chociaż troszkę tego serniczka, torcika czy czegoś tam zje na obiedzie rodzinnym. Oczy mi wychodzą z orbit, ale nic nie mówię. Tylko zadałam pytanie rzucone w eter, czy jeśli dziecko wypija taką dawkę kalorii i cukru w sokach, to jak ma czuć głód?
Znów moja przyjaciółka ma męża-kucharza, w dodatku mistrza cukiernictwa. Popłakała się (serio) jak pierwszym słodyczem jej synka były muffiny w żłobku zrobione z proszku z torebki, przyniesione na urodziny innego dziecka...
Bo oni planowali że dadzą małemu do spróbowania prawdziwego czekoladowego brownie ze świetnej czekolady, sernika właśnie i co tam tatuś nie wyczaruje w piekarniku.
Tak sobie myślę że nie wiem czy jest sens aż tak przeciągać pewne małe przyjemności i smaki, bo otoczenie nas prześcignie i plany biorą w łeb. Bo dziecko w ogólnej świadomości równa się "słodycze", dziecko przecież kocha je ze swojej natury i po prostu TRZEBA mu je dawać -
Pierwsze dziecko ze słodyczami "przeciągnęliśmy" bardzo długo, ale pierwszego lizaka, loda, żelka itp.dostał od dziadków i ciotki (lekarki!). Nikt nas nie zapytał o zdanie. Teściowa miała fazę przynoszenia mordoklejek, ale mąż strasznie ją objechał i niby przestała, choć przez pewien czas znajdowaliśmy jakieś pojedyncze paperki:0 Niestety, drugie dziecko zaczęło wczesniej, wiadomo, a trzecie też długo nie wytrzyma. Tablet starszy synek zobaczył dopiero w wieku lat 5, tel.nigdy nie dostawał do zabawy, a młodszy już nudzi, zeby mu dać. Niestety, pierwsze dziecko można jeszcze jakoś dłużej uchować, ale kolejne już ciężko, przykład idzie z góry;) Tyle, ze niemowlakowi na pewno nikt by niczego nie wcisnął bez naszej zgody - boją się.
Mnie jeszcze przeraża u teściowej maggi, vegety różne, a zwłaszcza smażenie na "przyrumienionym" (czyli spalonym, fuj) maśle. -
nick nieaktualnyOoo naszej też "ciągle zimno" od połowy września matka mi suszy głowę, że mam założyć jej zimowy kombinezon. Używamy go od kilku dni to teraz słyszę, że zimowy koc jeszcze... no masakra, ręce mi opadają
Ze słodyczami to nie chcę tego bardzo przeciągać, wolę dziecku dać trochę raz kiedyś i uczyć, że słodycze to przyjemność okazjonalna a nie posiłek niż żeby się na nie "rzuciła" gdzieś po kryjomu u dziadków itd. Pewnie do 2 lat będziemy unikać a później trzeba będzie jakoś racjonalizować -
Ja nie jadłam słodyczy do póki nie poszłam do przedszkola (3 lata). Wcześniej nic, nawet małej czekoladki, ciasteczka nic. U dentysty byłam w życiu może kilka razy, mam piękne żeby nigdy mnie nie ciągnęło do slodyczy. Nie wiem czy to.zasługa tego ze tak długo ich nie jadłam ale chcę tak samo.spróbować z Zuzia. Na szczecie ani moja mama ani teściowa nie wtracaja się do zywienia Zuzi. A przecież robie zupełnie dla nich nowa rzecz (blw). Nawet jestem w szoku jak spokojnie to przyjęły ze dziecko nie je papek tylko normalne rzeczy od razu...
-
Ja jestem z gatunku tych co spośród słodyczy najbardziej lubią ryby Mój mąż za to musi jeść aż skończy. Z tego powodu słodyczy w domu nie ma. Czasem piekę drożdżowe bułeczki cynamonowe. Starsze dzieci są bardzo brednie w słodyczach, wiec byle lizak ich nie skusi. Zjedzą rogaliki, ale muszą być z różą, kanelbullar, dobre pierniki i tyle. Nawet na sernik babci się nie rzucają. Może mają to po mnie mnie po prostu mdli po słodkim. O ciekawe moja mama sernika nie je, bo twierdzi ze by utyła, a piecze dla dzieci czyli w sumie dla bratanka. Jeszcze mu pakuje do pudełka żeby miał na cały tydzień.
Z nadmiarem słodyczy to nie tylko problem otyłości, czy złej figury. To tez problemy metaboliczne (cukrzyca, zespół metaboliczny), zaburzenia endokrynologiczne a ostatnio dowiedziono że pojawiają się zmiany mikrozapalne w mózgu. Dlatego nie przekona mnie żaden baton ze zdrowego mleka i kakao, bo to przede wszystkim cukier i utwardzony tłuszcz.Mama30+ lubi tę wiadomość
-
A czy Wasze maluchy ulewaja jeszcze? bo u nas jest masakra. Od samego poczatku mielismy z tym probem, stosujemy zageszczacz. Na poczatku troche pomagal, teraz daje go nawet wiecej niz jest w instrukcji ale i tak wszystko zalane. Bez wzgledu na to czy sie mu odbije czy nie. Nie wiem czy to przez jego wyglupy, jest bardzo aktywnym i energicznym dzieckiem, czy cos jest nie tak.