Czerwiec 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziewczyny w ciąży z maluszkami w żłobkach badajcie się w każdym trymestrze na CMV. To częsta infekcja przynoszona z placówek, a zakażenie w ciąży może mieć poważne konsekwencje dla noworodka. U nas na oddziale neuroinfekcji sporo jest takich właśnie przypadków. Dlatego dbajcie o siebie i uważajcie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 września 2018, 12:56
.kropka., zimowa stokrotka lubią tę wiadomość
-
To ja się dołączam do zdrowotnych spraw, Alek wyszedł z anginy 2tyg temu, to przejęłam ją ja. Od piątku siedzę na antybiotyku z dawką jak dla konia, a że on też kicha i mu z nosa leci (z okazji wyrżnięcia się górnych trójek) to siedzimy razem w domu. Na szczęście w czwartek wróci do żłobka, to będę mieć jeszcze dwa dni na L4 z leżeniem brzuchem do góry Taki mam plan....
-
Jan był dziś w żłobku pierwszy raz :p poszedł bez problemu. Jak po 4 godzinach go odbierałam to miał lekko wilgotne oczka. Podobno trochę poplakiwał, ale jak na pierwszy raz był dzielny. No i mówią że ma apetyt baaaardzo duży (wiem o tym... Mamy dni kiedy on je więcej niż ja , bo mi się nie chce a on wsuwa aż miło).
.kropka., Szaron lubią tę wiadomość
-
Zimowa super Brawo Wy
Z ząbkowaniem to mam identyczne obserwacje. Trzonowce to jakaś miazga. Czwórki, które wyłaziły prawie półtorej miesiąca (po kolei) to był jeden płacz, biegunka i woda z nosa. Teraz trójki są troszkę lepsze, tzn aż tak nie szaleje, nie gryzie jak przy trzonowych. Także piątki jeszcze zostały do kompletu, oby nie zaczęły się pojawiać od razu po kłach, bo będziemy mieć wtedy pół roku bezustannego ząbkowania.kropka. lubi tę wiadomość
-
U nas 4 odpukać na razie nie są najgorsze. Mamy już 2 dolne i bylo trochę płaczu ale to nic w porównaniu do dwójek które zrobiły nam masakrę kolo Wielkanocy.
A my jesteśmy w Hiszpanii i jest cudownie jak na razie mieszkamy 30 min od Barcelony i dziś pojechaliśmy na dzień do Barcelony i wszystko wyszło idealnie. W autobusie i pociągu radość, jak dojechaliśmy do miasta to usnela w wózku na 2 godz a my sobie zwiedzalismy, jak się obudziła to miała taki super humor ze jeszcze sporo pozwiedzalismy chodząc za rączkę i nawet w wózku chwile wytrzymała. No naprawdę jestem w szoku jak to pięknie nam dziś wyszłoWiadomość wyedytowana przez autora: 18 września 2018, 20:36
zimowa stokrotka, .kropka., Szaron, AgaSY, pingui lubią tę wiadomość
-
Ja nie dawałam, ale chyba nie ma przeciwwskazań, zwłaszcza w formie gotowanej. Z kiszonek daję ogórki.
W przyszłym tygodniu robię badania okresowe i od 1 października do pracy Dobrze, ze narazie jeszcze nie muszę dyżurować, bo byłoby ciężko. Niania spisuje się na medal i nawet starsze dzieci stwierdziły, że tez chciałyby zostać z nią w domu zamiast szkołyWiadomość wyedytowana przez autora: 19 września 2018, 23:04
zimowa stokrotka, Szaron lubią tę wiadomość
-
Kiszonki u nad idą na całego od jakiegoś czasu - kiszone ogóry ulubione, kapusta gorzej, ale też wejdzie. Daję też od jakiegoś czasu miód, bo się łudzę że coś na odporność pomoże. Poza tym uruchomiłam po ostatniej anginie Entitis, to jest probiotyk sctricte pod infekcje gardła, pije codziennie od 2 tyg i zobaczymy.
Zimowa u nas czwórki identycznie wyglądały. Ten odparzony zadek najgorzej, ale szybko się goi na szczęście. -
Szaron mam nadzieję że szybko pójdzie. Drugi dzień i już mam dość ...
Ja dzisiaj musiałam zapierdzielac do pediatry bo w żłobku stwierdzili że chory i mam go nie dawać... No cóż. Chory nie jest, zęby idą, zaświadczenie dostałam więc pójdzie jutro na te 3 godziny. Nie chcę przerywać adaptacji teraz bo później będzie gorzej znowu... A że musi nam wyjść 8 zębów (wszystkie 4 i 3) to by do końca roku albo i dłużej nie chodził... Zwłaszcza że tylko ten kataro woda i odparzenia są. Także tego. Bez przesady.Szaron lubi tę wiadomość
-
Czesc dziewczyny. Nie udzielam sie tu zbyt czesto bo ciezko z czasem przy 2 maluchow. My mamy dopiero 7 zabkow. Za pierwszym razem wyszly mu dwie dolne jedynki, a teraz naraz 5 zabkow (gorne jedynki i dwojki i dolna dwojka) po bardzo dlugiej przerwie bodajze od marca czy kwietnia.
Od 3 tygodni zajmuje sie maluchami sama (maz w pracy a siostra wrocila juz do siebie). Sa lepsze i gorsze dni. Najgorzej jak oboje chca cos w tym samy momencie, ale daje rade. Grunt to spokoj. Jesli sie denerwuje to ciezko mi ich ogarnac. W dodatku mlodszy ma niestety prawdopodobnie kolki takze czasem staje sie nieodkladalny. Karmie go juz wylacznie mm. Od jutra zmieniam mu mm bo obecne cos mu nieodpowiada. Mam nadzieje, ze inne mu spasuje i pomoze na sprawy brzuszkowe. -
Kropka. Spoko ja po 2-3 tygodniach też zostaje sama. Mojemu zostało raptem 4 dni urlopu. Jak mi ktogos do "pomocy" podeślę to na kołach oboje wylecą damy radę. Ja to się boję jak ogarnę zaprowadzanie Jaśka do żłobka z drugim dzieckiem po tym czasie... Także ten tego. To może być trudne.
-
Zimowa nie poddawaj się z adaptacją - jak w żłobku nie wierzą, że dziecko z lejącym nosem i stanem podgorączkowym to ząbkowanie to weź faktycznie zaświadczenie od pediatry. U nas na szczęście ciocie już wiedzą że ząbkowanie u Alka wygląda jak początki grypy i chodzi normalnie do żłoba.
-
Szaron poszedł dzisiaj... Ja zaczynam wątpić w kompetencje osób które tam pracują... Podobno bardzo płakał. Nie mogły go uspokoić i jak go odbierałam to padł tekst ze jak dziecko ma zły humor to lepiej żeby zostało w domu... No szlak nie trafił bo od rana humor to akurat miał dobry. Musi się po prostu przyzwyczaić i tyle. Zaprowadzajac w kratkę to na pewno go nie przyzwyczaje...
-
Kropka dlatego żeśmy się wkurzyli tylko. Najlepiej żeby płacić i żeby dziecia nie było ale konsekwentnie idzie w poniedziałek i tyle. Teraz dwa dni w domu, a później od nowa zabawa się zacznie. Oby szybko dał radę zostawać bez płaczu.
.kropka. lubi tę wiadomość
-
Ech zimowa szkoda słów na takie zachowania. Nie dość, że to stres dla rodzica i dziecka to jeszcze panie dokładają. Sprawna aklimatyzacja to ich zadanie. Uwielbiam takich co sprawiają wrażenie jakby za karę pracowali A nawiasem mówiąc ciekawe podejście, masz zły humor nie idziesz do żłobka/ przedszkola/ szkoły/ pracy
-
Zimowa jesteście jeszcze dość wcześnie, zaraz te płacze się powinny skończyć - u nas to było po ponad tygodniu, u mojej sąsiadki adaptacja zajęła 6 tygodni, ale się nie poddali - w tym samym żłobku, z tymi samymi ciociami, tyle że kilka miesięcy wcześniej. Nie że Tośka ryczała bite 6 tygodni, ale stopniowo wytrzymywała coraz dłużej, coraz krócej płakała po wyjściu mamy, aż dobili do tych 8h dziennie. Alek szybciej się przełamał, ale znowu pierwszy tydzień to wracał spuchnięty od płaczu po tych 2-3h w żłobku.
Ciocie mamy spoko, młode, sympatyczne dziewczyny, z sercem do dzieciaków i wymyślają naprawdę fajne zabawy i zajęcia. Ale jednak początek adaptacji wspominam niemiło, bo to wyrwanie dziecka z rąk i zamknięcie za sobą drzwi (bez pożegnania, itp) nie było fajne. Nie wszystkie żłobki tak postepują, niektóre pozwalają wejść z rodzicami, pobyć przez pierwsze dni razem przez godzinkę, czyli łagodne przejście. No, ale stało się, teraz jest spoko, ale nie chciałabym jeszcze raz tego przechodzić.zimowa stokrotka lubi tę wiadomość
-
Pingui. Właśnie one ogólnie sprawiają takie miłe wrażenie. Na prawdę... Aż w szoku byłam po tym... Tak właśnie z mężem mówiliśmy. No tak, ma zły humor to nie pójdzie do żłobka, potem do szkoły... Może my do pracy tez nie pójdziemy bo mamy zły humor, no cóż. Mam nadzieję że to takie jednorazowe było.
Szaron. Niby mówią że jednym idzie szybciej drugim wolniej... Zobaczymy. Ja się nie zamierzam poddawaćSzaron lubi tę wiadomość