CZERWIEC 2025
-
WIADOMOŚĆ
-
Katikat wrote:Amoze kciuuki!
Ja zaraz na ktg.
Patrzyliście cos juz moze dla mężów na dzień taty? Chciałam cos z napisem pierwszy dzień ojca czy cos ale same standardowe są napisy. Jedyne co ciekawe to tshirt dla taty i bobasa znalazlam.
Ja myślę nad zestawem z fabryki bodziaków
Co ciekawe dzień Ojca to mój termin23/24 - odkrycie przeciwciał APS, zespołu Sjögrena, 1 kir implantacyjny
Wznowienie starań 09'24
1cs ⏸️ 🎉13/10 ładne przyrosty bety
6/11 - jest 💗 147/ min CRL 9,3mm
10/11 plamienia, IP, żyjemy 💪🏻
Prenatalne 9/12 - wszystko ok🥳🌈
3/01 - 137g Córeczki 🤗💗
21/01 - 220g mistrzyni jogi 💫🦔
II prenatalne 3.02 - 330g akrobatki 🌸
7.02 - 410g księżniczki 🥰
28.02 - 615g Córeczki ze zdrowym serduszkiem ❤️
13.03 - 781 gram Maluszka 🐨
8.04 - mamy już 1368 gram 😍
14.04 - piękne wyniki III prenatalnych🌷
7.05 Ważę już 2,4 kg👶🏻❤️
5.06 Mam już 3kg🥰
🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀
-
Elza1234 wrote:Moja mama ma do dziś wszystkie moje bazgroły.
Wg dzisiaj rano wracałam z mięsnego i mała mnie tak kopała z boku że aż stopę było widać i się popłakałam, że ja nie chce rodzić bo ona już nigdy nie będzie tak bardzo moja jak teraz. I tak płakałam na środku chodnika i mówiłam do brzucha
Odwala mi a jeszcze połóg przede mną
Ja też sobie rozmawiam z brzuchem i czasem myślę że to musi ciekawie z boku wyglądać
I też sobie o tym ostatnio rozmyślałam, że Dzieci idą w świat.. byleby chciały mieć z nami kontakt z własnej woli jako dorośli:D23/24 - odkrycie przeciwciał APS, zespołu Sjögrena, 1 kir implantacyjny
Wznowienie starań 09'24
1cs ⏸️ 🎉13/10 ładne przyrosty bety
6/11 - jest 💗 147/ min CRL 9,3mm
10/11 plamienia, IP, żyjemy 💪🏻
Prenatalne 9/12 - wszystko ok🥳🌈
3/01 - 137g Córeczki 🤗💗
21/01 - 220g mistrzyni jogi 💫🦔
II prenatalne 3.02 - 330g akrobatki 🌸
7.02 - 410g księżniczki 🥰
28.02 - 615g Córeczki ze zdrowym serduszkiem ❤️
13.03 - 781 gram Maluszka 🐨
8.04 - mamy już 1368 gram 😍
14.04 - piękne wyniki III prenatalnych🌷
7.05 Ważę już 2,4 kg👶🏻❤️
5.06 Mam już 3kg🥰
🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀
-
Karola3xJ:D wrote:To chyba dziecko samo w sobie jest taką pamiatką😅
Jakby mi się trafiło urodzić w terminie to trzeba przyznać o lepszy prezent trudno 🤣🤣🤣23/24 - odkrycie przeciwciał APS, zespołu Sjögrena, 1 kir implantacyjny
Wznowienie starań 09'24
1cs ⏸️ 🎉13/10 ładne przyrosty bety
6/11 - jest 💗 147/ min CRL 9,3mm
10/11 plamienia, IP, żyjemy 💪🏻
Prenatalne 9/12 - wszystko ok🥳🌈
3/01 - 137g Córeczki 🤗💗
21/01 - 220g mistrzyni jogi 💫🦔
II prenatalne 3.02 - 330g akrobatki 🌸
7.02 - 410g księżniczki 🥰
28.02 - 615g Córeczki ze zdrowym serduszkiem ❤️
13.03 - 781 gram Maluszka 🐨
8.04 - mamy już 1368 gram 😍
14.04 - piękne wyniki III prenatalnych🌷
7.05 Ważę już 2,4 kg👶🏻❤️
5.06 Mam już 3kg🥰
🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀
-
Nineq wrote:Jestem szpiegiem...
Pamiętacie Eustoma32? Była z nami na początku, była żeby pochwalić się, że znowu jest w cąży, a teraz widzę, że znowu się nie udało... w 24 tc😔ależ dziewczyna ma pasmo nieszczęść.
Któraś z Was mówiła właśnie, że u niej był problem też z tym 2 dzieciatkiem. -
Boziu.. czytałam ostatnio że właśnie jakoś w 2 prenatalne wykryto u nich jakąś wadę dzieciaczka. Nie wiedziałam że tak źle się to skończyło. Boże biedna
-
Cześć dziewczyny! Za cholerę Was chyba nie nadrobię, chociaż spróbuję w wolnej chwili 🙈 jak ktoś też zdążył urodzić to gratulacje, jak coś się rozkręca to trzymam kciuki za szczęśliwszy poród niż mój własny 🤣
Dalsza część posta dla tych, co lubią się zestresować albo i tak ich to nie zestresuje, bo mają umówione cc 🙈
Jakoś o 8-9 miałam badania, okazało sie, że balonik prawie wypadł, a był dość duży, bo 100ml płynu, więc podłączyli oksy w pompie na małych dawkach najpierw no i po jakiejś 1-1,5h wypadł. Te małe dawki były w miarę ok, miałam piłkę itd. Niedługo później okazało sie, że rozwarcie nieszczególnie postępuje, ale dalej oszałamiające 3-4cm. No to stwierdzili, że może przebija błony płodowe i to jakoś przyspieszy akcję. Zgodziłam się, odeszły czyste, ale niezbyt postępowało rozwarcie, a dawki oksy zwiększali. Przy 16ml/h zaczęło już mnie tak napierdalać, że się zwijałam z bólu i darłam, jakby mnie ktoś ze skóry obdzierał, rozwarcie całe 5cm, nie wiedziałam czy chce mi się srać czy sikać, ale jak się doczołgałam do kibla to w sumie poszło wszystko na raz. Modliłam się o znieczulenie i na szczęście dość szybko przyszedł anestezjolog. Lucky me, miał sprawne ręce, bo miałam skurcze praktycznie cały czas, więc wiłam mu się po tym łóżku, ale poszło dość sprawnie. Piekna to była ulga, nie zapomnę jej nigdyno to na tym znieczuleniu też piłeczka itd, odchodziły co jakiś czas dalej wody, w pewnym momencie zrobiły się żółto-zielone. Minęły ponad 2h znieczulenia a rozwarcie nie powiększyło się ani o 0,5cm, Młody był dalej wysoko, a ja czułam cały czas taki napierający ból. Oksy leciała 24ml/h i skurcze miałam na okrągło tak silne, że już chyba łamanie kości byłoby lepsze, praktycznie nie było ze mną kontaktu, nie byłam w stanie ani stać ani leżeć, ani siedzieć ani nic, zwijałam się tylko z bólu i wyłam na pół miasta, jeśli ktoś akurat był w tym czasie na porodówce razem ze mną to współczuję 🙈 serio byłam w takim amoku, że nie ogarniałam kompletnie nic co się dzieje wokół mnie, nie pamiętałam kompletnie żeby oddychać, bo po prostu odbierało mi dech, dobrze, że był ze mną Stary, bo przynajmniej zachowywał zimną krew, ale no też przeszedł tam ze mną piekło. Wiem, że zaczęłam powtarzać że nie dam rady już ani chwili dłużej, zresztą jak się okazało, że to rozwarcie nie postępuje to zaczęłam się jeszcze bać, że pęknie mi ta macica albo szyjka albo serio zaraz tam umrę i zaczęłam powtarzać, że nie dam rady już ani chwili dłużej i błagałam, żeby ta oksy odłączyli, bo to jaki sprawiała mi ból to nie życzę najgorszemu wrogowi. Dodatkowo gdzieś w międzyczasie zaczęło Młodemu spadać tętno (okazało się że był owinięty raz pępowina), raz mi podali jeszcze jakieś leki na przyspieszenie mojego własnego tętna i jemu też wtedy skoczyło, to chyba było niedługo po podaniu znieczulenia, kiedy z powrotem podłączyli oksy. Ale później na skurczach już ewidentnie zaczęło mu spadać, a skurcze leciały już przecież cały czas. Ja zaczęłam błagać o cc i w sumie nowy lekarz, który pojawił się na zmianie, powiedział, że biorąc pod uwagę brak efektów, czyli rozwarcia i Młody wysoko + to jego spadające tętno + te żółto - zielone wody, to kwalifikuje mnie do cc i to zaraz robimy. Na szczęście odłączyli wtedy tą oksy, więc byłam w stanie się chociaż przebrać i przejść na salę operacyjną, ale nieszczególnie był czas na ryzyko, czy znieczulenie w kręgosłup w pełni zadziała, Młody w tym czasie nie był pod ktg, więc nie mieli kontroli nad jego tętnem a ja cały czas miałam te skurcze (na szczęście ciut słabsze) jeszcze leżąc na stole. Później to mam dziurę w głowie, bo operacja, Stary dostał Młodego po króciutkiej chwili, bo go szybko wyjęli i wiadomo, że zszywanie trwa dłużej. Pierwsze co pamiętam to jak się obudziłam to też się wydarłam parę razy, ale morfina podziałała i jakoś mnie dowieźli na salę pooperacyjną. Jak się dobudziłam to przywieźli na chwilę Młodego, ale nockę i tak spędził na noworodkowym. Rano już było z górki, wstawanie nie było jakąś przyjemnością, ale poszło sprawnie, prysznic też, a teraz mamy ze Starym pokój rodzinny i jest w miarę znośnie nawet na lekach w tabletkach a nie w żyłę.
Ogólnie wydaje mi się, że trochę zgubiła mnie nadambicja jednej lekarki, gdzie wcześniej od lekarza słyszałam, że jak do 13 nie rozkręci się akcja porodowa to robimy cc, a ona przyszła wspaniałomyślnie z pomysłem przebijania pęcherza płodowego, co miałoby te akcje przyspieszyć, a w ogóle to wydaje mi się że już wcześniejszy pomysł z balonikiem był jej, bo tak jak Wam pisałam o cc słyszałam już w pon i na wtorek miałam się przygotować i być na czczo, gdzie ona weszła cała na biało, bo przecież rozwarcie na opuszek, więc olać cc i wsadzamy balonik. No a wczoraj przebijanie pęcherza płodowego + z tego co zdążyłam wyłapać miałam mieć oksy do 18ml (przynajmniej tak mi mówiła położna na początku) a ta wychodząc jej powiedziała, żeby dawać do 24 - szkoda że przy 5cm rozwarcia. Przecież serio mogłoby dojść do pęknięcia szyjki albo macicy nawet w takiej sytuacji. Tak teraz to po prostu porozkminialam trzeźwym okiem. Myślę, że jakby się nie wtrąciła we wtorek rano to bylibyśmy już wtedy po bezpiecznym i bezproblemowym cc i zbieralibyśmy się do domu.
Zastanawiam się czy nie opowiedzieć tego ordynatorowi, bo jednak to od niego 2x słyszałam o cc, a ona się nam gdzieś wciskała…
Z pozytywnych wniosków - NA MAXA KOCHAM ANESTEZJOLOGÓW 🤣 wspaniałych dwóch chłopów mi się trafiło, szkoda że za nic w świecie nie pamiętam jak się nazywali, ale no po prostu fajni ludzie (i nie mówię tak tylko dlatego, że ulżyli mi w cierpieniu🤣). I serio mega jestem wdzięczna temu lekarzowi, który przyszedł na drugą zmianę, bo mam jakieś takie wewnętrzne poczucie, że uratował mi życie, a przeszło mi przez myśl, że za chwilę to umrzemy oboje z Młodym i tyle będzie z tego porodu.
Ale nie lękajcie się, prawdopodobienstwo, że będziecie mieć jak ja nie jest zbyt duże, bo nic 2x się nie zdarzy xD ale jak możecie unikać indukcji - unikajcie 🙈🙈🙈
Młody to Tymek, waży prawie 4,2kg, ma 56cm (rozkminiamy od wczoraj gdzie on się mieścił, ale przyznam, że miło mieć o 2/3 mniejszy brzuch xD) i urodził się o 17:03. I przepraszam cały Śląsk za wczorajszą burzę, obstawiam, że to przez to co działo się przez cały dzień u nas na porodówceWiadomość wyedytowana przez autora: 6 czerwca, 15:19
kasssia, Kindziukowa, magdalena321, Anuncja, Revolutionary , ezra lubią tę wiadomość
-
Cel95 wrote:Ja już tyle się zbieram że o 10 się zabrałam za 2 śniadanie z myślą żeby wyjść przed 11 i sobie coś spróbować z chlebianskiej a finalnie ledwo się wyrobiłam na 12🤣 a w piekarni już pustki mnie zastały po zajęciach :c
I jak wrażenia po warsztatach? Moim zdaniem spoko, te masaże brzuszka nie wydawały się trudne. No i tej asymetrii wiadomo trzeba pilnować. Z każdymi zajęciami utwierdzam się, że sporo tego wszystkiego:P
Skwar jak nie wiem, o tej 11 coś to było nawet ok a teraz to już ciężko. Po tych dwóch 40 min spacerach to muszę teraz odpocząć sobie i mam plan dopiero wyjść z jaskini po 19
No mieliscie mega fuksa z tym gradem! Ja to dalej nie dowierzam, że szklane daszki na osiedlu nam nie popękały i auto całe
Bardzo spoko te warsztaty, myślę, że się przydaA w poniedziałek też idziesz na te pozycję wertykalne?
No gorąco jest mega, ja to podjeżdżałam samochodem, bo chciałam jeszcze potem na zakupy większe do Lidla i zatankować a i tak sobie jeszcze musiałam siąść na chwilę na ławeczce w tym brzydkim parku przez który zawsze przechodzę, bo strasznie mi przygrzało od asfaltu jakoś. -
Kkk masakra, dobrze, że sie ten lekarz zmienił naprawdę 😱
Z tym przebijaniem pęcherza to było na szkole rodzenia, że czasem robią, ale mnie się wydaje, że położna mówiła, że to jak się coś zatrzyma już przy takich 8 cm a nie tak wcześnie 🤔
Bardzo szkoda tej Eustomy, podglądałam kiedyś co u niej, ale to na samym początku jak zaszła w tą drugą ciążę a potem już nie śledziłam. -
Kkk77 olaboga 🫣🫣🫣 co Ty się naprzezywalas biedaku... dzidzius Ci teraz wszystko wynagrodzi ❤️ rzeczywiście bardzo dużo różnych zmienianych na gorąco decyzji ta lekarka podejmowala... odpoczywaj, nabieraj sil, a ordynatorowi sie poskarż, Twoje prawo wyrażenia opinii, kazdy zasluguje na godny porod, a nie przedłużanie cierpienia na siłę, dla statystyk?
SZKODNIK lubi tę wiadomość
-
Kkk77 wrote:Cześć dziewczyny! Za cholerę Was chyba nie nadrobię, chociaż spróbuję w wolnej chwili 🙈 jak ktoś też zdążył urodzić to gratulacje, jak coś się rozkręca to trzymam kciuki za szczęśliwszy poród niż mój własny 🤣
Dalsza część posta dla tych, co lubią się zestresować albo i tak ich to nie zestresuje, bo mają umówione cc 🙈
Jakoś o 8-9 miałam badania, okazało sie, że balonik prawie wypadł, a był dość duży, bo 100ml płynu, więc podłączyli oksy w pompie na małych dawkach najpierw no i po jakiejś 1-1,5h wypadł. Te małe dawki były w miarę ok, miałam piłkę itd. Niedługo później okazało sie, że rozwarcie nieszczególnie postępuje, ale dalej oszałamiające 3-4cm. No to stwierdzili, że może przebija błony płodowe i to jakoś przyspieszy akcję. Zgodziłam się, odeszły czyste, ale niezbyt postępowało rozwarcie, a dawki oksy zwiększali. Przy 16ml/h zaczęło już mnie tak napierdalać, że się zwijałam z bólu i darłam, jakby mnie ktoś ze skóry obdzierał, rozwarcie całe 5cm, nie wiedziałam czy chce mi się srać czy sikać, ale jak się doczołgałam do kibla to w sumie poszło wszystko na raz. Modliłam się o znieczulenie i na szczęście dość szybko przyszedł anestezjolog. Lucky me, miał sprawne ręce, bo miałam skurcze praktycznie cały czas, więc wiłam mu się po tym łóżku, ale poszło dość sprawnie. Piekna to była ulga, nie zapomnę jej nigdyno to na tym znieczuleniu też piłeczka itd, odchodziły co jakiś czas dalej wody, w pewnym momencie zrobiły się żółto-zielone. Minęły ponad 2h znieczulenia a rozwarcie nie powiększyło się ani o 0,5cm, Młody był dalej wysoko, a ja czułam cały czas taki napierający ból. Oksy leciała 24ml/h i skurcze miałam na okrągło tak silne, że już chyba łamanie kości byłoby lepsze, praktycznie nie było ze mną kontaktu, nie byłam w stanie ani stać ani leżeć, ani siedzieć ani nic, zwijałam się tylko z bólu i wyłam na pół miasta, jeśli ktoś akurat był w tym czasie na porodówce razem ze mną to współczuję 🙈 serio byłam w takim amoku, że nie ogarniałam kompletnie nic co się dzieje wokół mnie, nie pamiętałam kompletnie żeby oddychać, bo po prostu odbierało mi dech, dobrze, że był ze mną Stary, bo przynajmniej zachowywał zimną krew, ale no też przeszedł tam ze mną piekło. Wiem, że zaczęłam powtarzać że nie dam rady już ani chwili dłużej, zresztą jak się okazało, że to rozwarcie nie postępuje to zaczęłam się jeszcze bać, że pęknie mi ta macica albo szyjka albo serio zaraz tam umrę i zaczęłam powtarzać, że nie dam rady już ani chwili dłużej i błagałam, żeby ta oksy odłączyli, bo to jaki sprawiała mi ból to nie życzę najgorszemu wrogowi. Dodatkowo gdzieś w międzyczasie zaczęło Młodemu spadać tętno (okazało się że był owinięty raz pępowina), raz mi podali jeszcze jakieś leki na przyspieszenie mojego własnego tętna i jemu też wtedy skoczyło, to chyba było niedługo po podaniu znieczulenia, kiedy z powrotem podłączyli oksy. Ale później na skurczach już ewidentnie zaczęło mu spadać, a skurcze leciały już przecież cały czas. Ja zaczęłam błagać o cc i w sumie nowy lekarz, który pojawił się na zmianie, powiedział, że biorąc pod uwagę brak efektów, czyli rozwarcia i Młody wysoko + to jego spadające tętno + te żółto - zielone wody, to kwalifikuje mnie do cc i to zaraz robimy. Na szczęście odłączyli wtedy tą oksy, więc byłam w stanie się chociaż przebrać i przejść na salę operacyjną, ale nieszczególnie był czas na ryzyko, czy znieczulenie w kręgosłup w pełni zadziała, Młody w tym czasie nie był pod ktg, więc nie mieli kontroli nad jego tętnem a ja cały czas miałam te skurcze (na szczęście ciut słabsze) jeszcze leżąc na stole. Później to mam dziurę w głowie, bo operacja, Stary dostał Młodego po króciutkiej chwili, bo go szybko wyjęli i wiadomo, że zszywanie trwa dłużej. Pierwsze co pamiętam to jak się obudziłam to też się wydarłam parę razy, ale morfina podziałała i jakoś mnie dowieźli na salę pooperacyjną. Jak się dobudziłam to przywieźli na chwilę Młodego, ale nockę i tak spędził na noworodkowym. Rano już było z górki, wstawanie nie było jakąś przyjemnością, ale poszło sprawnie, prysznic też, a teraz mamy ze Starym pokój rodzinny i jest w miarę znośnie nawet na lekach w tabletkach a nie w żyłę.
Ogólnie wydaje mi się, że trochę zgubiła mnie nadambicja jednej lekarki, gdzie wcześniej od lekarza słyszałam, że jak do 13 nie rozkręci się akcja porodowa to robimy cc, a ona przyszła wspaniałomyślnie z pomysłem przebijania pęcherza płodowego, co miałoby te akcje przyspieszyć, a w ogóle to wydaje mi się że już wcześniejszy pomysł z balonikiem był jej, bo tak jak Wam pisałam o cc słyszałam już w pon i na wtorek miałam się przygotować i być na czczo, gdzie ona weszła cała na biało, bo przecież rozwarcie na opuszek, więc olać cc i wsadzamy balonik. No a wczoraj przebijanie pęcherza płodowego + z tego co zdążyłam wyłapać miałam mieć oksy do 18ml (przynajmniej tak mi mówiła położna na początku) a ta wychodząc jej powiedziała, żeby dawać do 24 - szkoda że przy 5cm rozwarcia. Przecież serio mogłoby dojść do pęknięcia szyjki albo macicy nawet w takiej sytuacji. Tak teraz to po prostu porozkminialam trzeźwym okiem. Myślę, że jakby się nie wtrąciła we wtorek rano to bylibyśmy już wtedy po bezpiecznym i bezproblemowym cc i zbieralibyśmy się do domu.
Zastanawiam się czy nie opowiedzieć tego ordynatorowi, bo jednak to od niego 2x słyszałam o cc, a ona się nam gdzieś wciskała…
Z pozytywnych wniosków - NA MAXA KOCHAM ANESTEZJOLOGÓW 🤣 wspaniałych dwóch chłopów mi się trafiło, szkoda że za nic w świecie nie pamiętam jak się nazywali, ale no po prostu fajni ludzie (i nie mówię tak tylko dlatego, że ulżyli mi w cierpieniu🤣). I serio mega jestem wdzięczna temu lekarzowi, który przyszedł na drugą zmianę, bo mam jakieś takie wewnętrzne poczucie, że uratował mi życie, a przeszło mi przez myśl, że za chwilę to umrzemy oboje z Młodym i tyle będzie z tego porodu.
Ale nie lękajcie się, prawdopodobienstwo, że będziecie mieć jak ja nie jest zbyt duże, bo nic 2x się nie zdarzy xD ale jak możecie unikać indukcji - unikajcie 🙈🙈🙈
Młody to Tymek, waży prawie 4,2kg, ma 56cm (rozkminiamy od wczoraj gdzie on się mieścił, ale przyznam, że miło mieć o 2/3 mniejszy brzuch xD) i urodził się o 17:03. I przepraszam cały Śląsk za wczorajszą burzę, obstawiam, że to przez to co działo się przez cały dzień u nas na porodówce
Najważniejsze, że jesteście cali i zdrowi w komplecie ❤️
Szkoda, że kogoś ambicje wpłynęły na Twoje wspomnienia.
Zdrówka dla Was i pociechy z małego. -
Kkk masakra bardzo Ci współczuje przeżyć. Polubiłam za to ze podzieliłaś się historia i za finał tej historii jakim jest synek ❤️
Zespół Sjögrena, Endometrioza, Przegroda macicy
SYN 🩵👶🏼 12.2019
09.2021 💔
09.2024 💔
15.10.24 beta 6,26
16.10. 2024 ⏸️ na tescie w łazience
19.10.24 beta 141,7
21.10.24 beta 454,8
04.11.24 🦐 6,3 mm
21.11.24 🧸 20,2 mm
05.12.24 ❤️ 40,4 mm / usłyszałam bicie serducha
13.12.24 USG genetyczne OK 🩵 jest 6 cm chłopaka -
Kkk77 wrote:Cześć dziewczyny! Za cholerę Was chyba nie nadrobię, chociaż spróbuję w wolnej chwili 🙈 jak ktoś też zdążył urodzić to gratulacje, jak coś się rozkręca to trzymam kciuki za szczęśliwszy poród niż mój własny 🤣
Dalsza część posta dla tych, co lubią się zestresować albo i tak ich to nie zestresuje, bo mają umówione cc 🙈
Jakoś o 8-9 miałam badania, okazało sie, że balonik prawie wypadł, a był dość duży, bo 100ml płynu, więc podłączyli oksy w pompie na małych dawkach najpierw no i po jakiejś 1-1,5h wypadł. Te małe dawki były w miarę ok, miałam piłkę itd. Niedługo później okazało sie, że rozwarcie nieszczególnie postępuje, ale dalej oszałamiające 3-4cm. No to stwierdzili, że może przebija błony płodowe i to jakoś przyspieszy akcję. Zgodziłam się, odeszły czyste, ale niezbyt postępowało rozwarcie, a dawki oksy zwiększali. Przy 16ml/h zaczęło już mnie tak napierdalać, że się zwijałam z bólu i darłam, jakby mnie ktoś ze skóry obdzierał, rozwarcie całe 5cm, nie wiedziałam czy chce mi się srać czy sikać, ale jak się doczołgałam do kibla to w sumie poszło wszystko na raz. Modliłam się o znieczulenie i na szczęście dość szybko przyszedł anestezjolog. Lucky me, miał sprawne ręce, bo miałam skurcze praktycznie cały czas, więc wiłam mu się po tym łóżku, ale poszło dość sprawnie. Piekna to była ulga, nie zapomnę jej nigdyno to na tym znieczuleniu też piłeczka itd, odchodziły co jakiś czas dalej wody, w pewnym momencie zrobiły się żółto-zielone. Minęły ponad 2h znieczulenia a rozwarcie nie powiększyło się ani o 0,5cm, Młody był dalej wysoko, a ja czułam cały czas taki napierający ból. Oksy leciała 24ml/h i skurcze miałam na okrągło tak silne, że już chyba łamanie kości byłoby lepsze, praktycznie nie było ze mną kontaktu, nie byłam w stanie ani stać ani leżeć, ani siedzieć ani nic, zwijałam się tylko z bólu i wyłam na pół miasta, jeśli ktoś akurat był w tym czasie na porodówce razem ze mną to współczuję 🙈 serio byłam w takim amoku, że nie ogarniałam kompletnie nic co się dzieje wokół mnie, nie pamiętałam kompletnie żeby oddychać, bo po prostu odbierało mi dech, dobrze, że był ze mną Stary, bo przynajmniej zachowywał zimną krew, ale no też przeszedł tam ze mną piekło. Wiem, że zaczęłam powtarzać że nie dam rady już ani chwili dłużej, zresztą jak się okazało, że to rozwarcie nie postępuje to zaczęłam się jeszcze bać, że pęknie mi ta macica albo szyjka albo serio zaraz tam umrę i zaczęłam powtarzać, że nie dam rady już ani chwili dłużej i błagałam, żeby ta oksy odłączyli, bo to jaki sprawiała mi ból to nie życzę najgorszemu wrogowi. Dodatkowo gdzieś w międzyczasie zaczęło Młodemu spadać tętno (okazało się że był owinięty raz pępowina), raz mi podali jeszcze jakieś leki na przyspieszenie mojego własnego tętna i jemu też wtedy skoczyło, to chyba było niedługo po podaniu znieczulenia, kiedy z powrotem podłączyli oksy. Ale później na skurczach już ewidentnie zaczęło mu spadać, a skurcze leciały już przecież cały czas. Ja zaczęłam błagać o cc i w sumie nowy lekarz, który pojawił się na zmianie, powiedział, że biorąc pod uwagę brak efektów, czyli rozwarcia i Młody wysoko + to jego spadające tętno + te żółto - zielone wody, to kwalifikuje mnie do cc i to zaraz robimy. Na szczęście odłączyli wtedy tą oksy, więc byłam w stanie się chociaż przebrać i przejść na salę operacyjną, ale nieszczególnie był czas na ryzyko, czy znieczulenie w kręgosłup w pełni zadziała, Młody w tym czasie nie był pod ktg, więc nie mieli kontroli nad jego tętnem a ja cały czas miałam te skurcze (na szczęście ciut słabsze) jeszcze leżąc na stole. Później to mam dziurę w głowie, bo operacja, Stary dostał Młodego po króciutkiej chwili, bo go szybko wyjęli i wiadomo, że zszywanie trwa dłużej. Pierwsze co pamiętam to jak się obudziłam to też się wydarłam parę razy, ale morfina podziałała i jakoś mnie dowieźli na salę pooperacyjną. Jak się dobudziłam to przywieźli na chwilę Młodego, ale nockę i tak spędził na noworodkowym. Rano już było z górki, wstawanie nie było jakąś przyjemnością, ale poszło sprawnie, prysznic też, a teraz mamy ze Starym pokój rodzinny i jest w miarę znośnie nawet na lekach w tabletkach a nie w żyłę.
Ogólnie wydaje mi się, że trochę zgubiła mnie nadambicja jednej lekarki, gdzie wcześniej od lekarza słyszałam, że jak do 13 nie rozkręci się akcja porodowa to robimy cc, a ona przyszła wspaniałomyślnie z pomysłem przebijania pęcherza płodowego, co miałoby te akcje przyspieszyć, a w ogóle to wydaje mi się że już wcześniejszy pomysł z balonikiem był jej, bo tak jak Wam pisałam o cc słyszałam już w pon i na wtorek miałam się przygotować i być na czczo, gdzie ona weszła cała na biało, bo przecież rozwarcie na opuszek, więc olać cc i wsadzamy balonik. No a wczoraj przebijanie pęcherza płodowego + z tego co zdążyłam wyłapać miałam mieć oksy do 18ml (przynajmniej tak mi mówiła położna na początku) a ta wychodząc jej powiedziała, żeby dawać do 24 - szkoda że przy 5cm rozwarcia. Przecież serio mogłoby dojść do pęknięcia szyjki albo macicy nawet w takiej sytuacji. Tak teraz to po prostu porozkminialam trzeźwym okiem. Myślę, że jakby się nie wtrąciła we wtorek rano to bylibyśmy już wtedy po bezpiecznym i bezproblemowym cc i zbieralibyśmy się do domu.
Zastanawiam się czy nie opowiedzieć tego ordynatorowi, bo jednak to od niego 2x słyszałam o cc, a ona się nam gdzieś wciskała…
Z pozytywnych wniosków - NA MAXA KOCHAM ANESTEZJOLOGÓW 🤣 wspaniałych dwóch chłopów mi się trafiło, szkoda że za nic w świecie nie pamiętam jak się nazywali, ale no po prostu fajni ludzie (i nie mówię tak tylko dlatego, że ulżyli mi w cierpieniu🤣). I serio mega jestem wdzięczna temu lekarzowi, który przyszedł na drugą zmianę, bo mam jakieś takie wewnętrzne poczucie, że uratował mi życie, a przeszło mi przez myśl, że za chwilę to umrzemy oboje z Młodym i tyle będzie z tego porodu.
Ale nie lękajcie się, prawdopodobienstwo, że będziecie mieć jak ja nie jest zbyt duże, bo nic 2x się nie zdarzy xD ale jak możecie unikać indukcji - unikajcie 🙈🙈🙈
Młody to Tymek, waży prawie 4,2kg, ma 56cm (rozkminiamy od wczoraj gdzie on się mieścił, ale przyznam, że miło mieć o 2/3 mniejszy brzuch xD) i urodził się o 17:03. I przepraszam cały Śląsk za wczorajszą burzę, obstawiam, że to przez to co działo się przez cały dzień u nas na porodówce
O boziu mam deja vu 😣😣
Jakbym czytała wspomnienia z mojego porodu pierwszego…
U mnie cała akcja trwała od skurczy do CC 45h i tez wszystko dostawałam co możliwe w żyłe na przyspieszenie, pęcherz też przebijali, no cuda wianki…
I tez oczywiście ordynator który był debilem i nie chciał podjąć decyzji o CC bo uda się naturalnie i czekamy do oporu a ja już jedną nogą na tamtym świecie byłam, moje dziecko prawie też. Później zmieniła się zmiana i mój prowadzący przyjechał i podjął decyzję w ostatnim momencie. Jedynie no u mnie się udało w kręgosłup ze znieczuleniem i byłam świadoma.
Powiem Ci tylko tyle wiem co przeszłaś 🥺 strasznie Ci współczuję takich przeżyć. Ale już masz to za sobą, już jesteście razem 🥰 i noo duży ten Twój chłopaczek 🫣😝 dzielna mamo gratki!! 😍Amelia 23.12.2015 🩷
Hania 10.06.2025 🩷 -
Kindziukowa wrote:Myśle ze jeszcze nie ma w pełni sił, zreszta nie czuje zbytnio opróżnienia piersi mimo ze coś tam słyszę, ze połyka.
Ale lekarze i położne mi zasugerowali by się jeszcze nie focusowac na piersi, ze dla małego to jeszcze zbyt duży wydatek energetyczny. Chociaz wiecie, on już wazy 2650, wiec bez przesady, donoszone rodzą się z taka waga. Jestem rozdarta, bo chciałabym przejść już na cyca ale boje się ze zacznie tracić na wadze.
Też polecam wagę chyba, nam zostawiła położna swoją na tydzień i faktycznie było widać przed i po piersi że się najada i to naprawdę psychicznie pomagało też bardzo w całej sytuacjiKindziukowa, SZKODNIK lubią tę wiadomość