CZERWIEC 2025
-
WIADOMOŚĆ
-
Anabbit wrote:Ja znam w sumie tylko ból skurczów wywołanych przez oksy. Wytrzymałam całe 3h i wzięłam znieczulenie. Parcie to luzik, bardziej dyskomfort niż ból (na bank jeszcze działało znieczulenie
)
Jestem ciekawa czy skurcze wywołane naturalnie bolałyby mniej/inaczej niż te na oksy. Moze doświadczę tego przy drugim porodzie 😆
Ja przy 2gim nie miałam oksy i bolało tam samo. Doszłam do 10cm zanim wylądowałam na cc to się mogę chyba wypowiedzieć, hehe. Miałam wszystko porod naturalny, z oksy, bez oksy, cc xd no prawie wszystko. Nie miałam tylko wywoływanego. Przy 1szym dostałam końskie dawki oksy była bd długa faza parta -
Revolutionary wrote:Ja to nawet nie chce porodu wspominać. Wszystko bylo nie tak jak chciałam i tez mam jakieś przeświadczenie ze gdyby nie ta zasrana oxy to wyglądałoby to zupełnie inaczej...
Mam podobnie jak Ty Kkk, tez mogłam się odezwać ze chciałam zeby to inaczej wyglądało. Ale człowiek rodzi pierwsze dziecko, to glupi, wierzy i ufa ze robią z nami wszystko najlepiej ...
Tak jest
Ten drugi porod był u mnie bardziej świadomy
Ufałam sobie. Jak twierdzi ii że jeszxze porodze to się darłam że to już xd A i tak dali mnie na patologii gdzie spędziłam 15minno i się darłam tak że mnie wzięli na badanie. Do 10cm dotarłam w półtorej h. Od 0. To na pocieszenie
W 1szym od skurczów do urodzenia z 12h jakos -
awokado 🥑 wrote:Kkk, Revolutionary dołączam do Waszej grupy. Tydzień wszystkich metod indukcji, w cholerę bolesnych i niedelikatnych badań, a to wszystko rozpoczęte bez powodu przed terminem porodu 🤡 Nie wiem co miałam w głowie, że się w ogóle zgodziłam na indukcję bez żadnych wskazań i przed TP, chyba tak jak piszesz Revolutionary - głupia wierzyłam, że lekarze chcą dla mnie jak najlepiej.
Mi też nie mierzyli miednicy jak przyjechałam na izbę, ale wszyscy byliśmy przekonani, że wyjdę za 2 dni do domu i wrócę z naturalną akcją, albo po TP. W trakcie n-tego badania na patologii, zapytałam się czy ktoś to zrobi, bo jestem drobna i ginekolog sugerowała mi, że nie dam rady urodzić SN, no to moje „mierzenie” wyglądało tak:
położna: ile powinno być sprzężnej zewnętrznej?
lekarka przy kompie: 20
położna: hmmmmm… no dobra, to wpisz że jest 20
I tak przy każdym wymiarze - wszędzie miałam za mało, ale położna stwierdziła, że naciągniemy, bo przecież inaczej wyszłoby, że bez sensu mnie męczą indukcjami od kilku dni 🙃 A i tak na dzień przed oksy usłyszałam od lekarki, że mam się nastawić, że będzie nagła cesarka, bo jestem za mała względem dziecka, a oni i tak zrobią wszystko żebym zaczęła rodzić SN i dopiero gdy się poród zatrzyma to będą ciąć. Ja miałam 9 cm rozwarcia i zarówno fizjo, jak i moja ginekolog mówiły, że praktycznie przeszłam dwa porody, więc na kolejny to ja się na ten moment nie piszę xd
Aż szok co cie spotkalo. Przykro mi:( wierze bo moj 1szy porod byl tez trauma ze wzgl na personel. Dlatego ja słysząc te historie zapłaciłam teraz
Miałam lekarkę ze szpitala i położna
Ja uważam że uratowało mi to dziecko
Bo położna z dyżuru nawet łóżka mi nie chciała podnieść. Chciałam się oprzeć na skurczach...
Jak potem miałam powiklania moja lekarka dzwoniła na izbę ze przyjade robili mi usg blizny itp. A słyszałam od fizjo że często odsyłają.
To przykre dziewczyny ale kasa dużo zmienia taka prawda
To że miałam świetna opłacona położna którą podjęła decyzję o cc. Uro fizjo mówiła że często nie podejmują boją się za późno robią. U nas syt była niejednoznaczna. Przy cc okazało się że to była słuszna decyzja bo bym nie urodziła nat przez pępowine. Ale na sali...trudna decyzja położnej mojej uratowała mi dzieckoWiadomość wyedytowana przez autora: Dzisiaj, 06:32
-
Personel w szpitalach niestety chyba jest w średniowieczu jeszcze czesto:/ i dziwić się ze kobiety boją się mieć więcej dzieci.
Moim zdaniem jednak cc jest gorsze niż poród nawet dligi SN. Ale to może być moje doświadczenie. Bo ja też miałam intubacje. Kaszel po cc- najgorsze -
Jeśli dziewczyny macie traumę z porodu czy " opieki" na oddziale bo.ja miałam z 1szego warto przepracować z psychologiem. U mnie po 1szym skończyło się depresja poporodowa. Miałam flashbacki pół roku po porodzie, koszmary o niektórych tekstach. np od jednej położnej uslyszalam że jakoś inni rodzice sobie radzą że mi dziecko oślepnie. To było jak córka ściągała sobie okularki do naświetleń. Okazało się później że to nie tak że oślepnie jak zdejmie sobie np w nocy i ze mozna je lepiej zamocowac co inna polozna zrobila. ale ja nie spałam 2 noce zanim neonatolog mi to powiedział. Wyobraźcie sobie poziom stresu że moje dziecko straci wzrok jak zasnę. Wiecie czemu ona to powiedziała? Bo miała konflikt z moją położna którą opłaciłam do porodu.
sam 1szy porod nie był zły bo miałam opłacona polozna też. Za to opieka przed i po porodzie straumatyzowala mnie
Wiadomość wyedytowana przez autora: Dzisiaj, 06:46
-
Ja to się cieszę, że nie zapłaciłam za położne bo miałam świetną na sali plus pomoc w postaci studentki, więc wg mnie kasa nie jest wyznacznikiem 🙃 . No i męża obok
Tak samo brak opłaconej sali po porodzie miał taki plus że poznałam świetną dziewczynę i do tej pory mamy kontakt i się wymieniamy informacjami dot dzieci, macierzyństwa. No i jak męża nie było to zawsze któraś spoglądała na dziecko jak się szło do toalety i itp na tych początkach.
Bardziej myślę czy nie miało znaczenia to, że chodziłam na szkołę rodzenia tam gdzie rodziłam plus miałam stamtąd lekarza, bo dużo osób mnie pytało kto mnie prowadzi….no ale tu mogę gdybać czy to pomogło -
przygodami66 wrote:Ja to się cieszę, że nie zapłaciłam za położne bo miałam świetną na sali plus pomoc w postaci studentki, więc wg mnie kasa nie jest wyznacznikiem 🙃 . No i męża obok
Tak samo brak opłaconej sali po porodzie miał taki plus że poznałam świetną dziewczynę i do tej pory mamy kontakt i się wymieniamy informacjami dot dzieci, macierzyństwa. No i jak męża nie było to zawsze któraś spoglądała na dziecko jak się szło do toalety i itp na tych początkach.
Bardziej myślę czy nie miało znaczenia to, że chodziłam na szkołę rodzenia tam gdzie rodziłam plus miałam stamtąd lekarza, bo dużo osób mnie pytało kto mnie prowadzi….no ale tu mogę gdybać czy to pomogło
No właśnie najgorsze jest to że to czasem po prostu loteria xd ja rodziłam w tym samym szpitalu co Awokado i trafiłam na super zmianę, no ale nie było żadnej indukcji tylko poród szedł sam, więc też inaczej. Ale też nie mogłam narzekać na położne, były dwie, jedna młoda ucząca się i starsza, która jej pilnowała, ale w zasadzie młoda ogarniała wszystko i była mega sympatyczna, nawet mój mąż potem pytał jak się nazywała bo chciał napisać pochwałę do szpitala 😅
Ale żeby nie było za dobrze to w tym samym szpitalu przy porodzie z córką jak miałam godzinę 10 cm rozwarcia a córka jeszcze nie zjechała do kanału rodnego i krzyczałam jakby mnie ze skóry obdzierali, bo już nie mogłam z bólu, położna inna powiedziała: bez przesady, chyba aż tak nie boli xddWiadomość wyedytowana przez autora: Dzisiaj, 06:53
-
U mnie w szpitalu nie dało się płacić za położna ani żadną salę rodziną ale no ja trafiłam na cudowną młodą położną, będę ją dobrze wspominać do końca życia.
Mnie tylko lekarka rezydentka denerwowała, bo mruczała coś pod nosem i nie umiała mnie zszyć po
Dosłownie narzędzia jej wypadły z ręki na ziemię 🤡 szyła mnie 50 min i jestem za to zła, bo nie miałam wtedy dziecka ze soba
A na sali trafiłam na dwie fajne babki, bardzo mnie mentalnie wspierały jak płakałam przez to karmienie
Tzn jedna po drugiej, bo sale były 2 os
Młoda dziś spała od 22 do 3:30 🥹🥹 jak ją karmiłam w nocy to mąż z tego wyspania poszedł zmywarkę ogarnąć 🤣 potem bidulę kupa o 6 wybudziła, ale zjadła, pogadała z nami i już mi śpi na rękach, więc jest szansa na ciepłą kawę niedługo i śniadanie
Ale takie uśmiechy już do nas sadzi że aż mi się serce rozpływaRevolutionary lubi tę wiadomość
-
No z tym bólem to haha to chyba nikt głośno nie mówi że to tak boli, bo ja im gadałam, że chyba im umrę tak boli i nikt sobie z tego nie robil nic, jedynie że jak chce to możemy podać znieczulenie. Wtedy myślałam serio że prędzej wyjdę z siebie i dlaczego tylko mnie to tak boli a one jak gdyby nic. Tak jakby wszyscy dookoła obrali strategię ze aaaa przesadzasz albo no że poród to musi boleć. Tylko co by to dało jakby mnie głaskały po głowie i mówiły mi „że wiedzą że jest masakra” tak myślę czy wtedy bym się nie poddała
-
Ja też samego bólu nie pamiętam, pamiętam tylko, że byłam pewna, że zaraz umrę, bo to niemożliwe, żeby dało się coś takiego przeżyć. Ale ogólnie od pewnego momentu mam po prostu dziury w pamięci, nie wiem kto się kręcił po sami, pamiętam tylko lekarza z tej popołudniowej zmiany, który zdecydował o cc i położna, która pomagała mi się przebrać i pójść na salę, a tak to nie mam pojęcia co się działo.
Położna, która miałam na porodówce bardzo się starała, nie mogę o niej złego słowa powiedzieć, co do oksy to wypełniała polecenia lekarki i to do niej mam największe pretensje, szczególnie, że jest koleżanką mojej gin 🙄 która się już zresztą nasłuchała co myślę na ten temat. Na koniec położna już wpadła w panikę, ale to wiem od Starego, że w zasadzie stała w rogu i patrzyła co się dzieje wokół. Ogólnie gdyby nie zmiana lekarzy to nie wiem jak to by szło dalej. Najbardziej mnie rozbawiło jak z 2 tyg później ta lekarka na swoim insta wrzuciła posta akurat o indukcji 🤡
Żałuję po prostu, że nie trzymałam się tego, co przez większość dorosłego życia mówiłam - że jak mam rodzic, to tylko przez cc. Umawiasz, przychodzisz, wyciągają i jest. Tym bardziej jak pomyślę, że mogłoby tak być i drugi raz. Ale no na szczęście nie będzie 🤡Wiadomość wyedytowana przez autora: Dzisiaj, 08:13
-
przygodami66 wrote:No z tym bólem to haha to chyba nikt głośno nie mówi że to tak boli, bo ja im gadałam, że chyba im umrę tak boli i nikt sobie z tego nie robil nic, jedynie że jak chce to możemy podać znieczulenie. Wtedy myślałam serio że prędzej wyjdę z siebie i dlaczego tylko mnie to tak boli a one jak gdyby nic. Tak jakby wszyscy dookoła obrali strategię ze aaaa przesadzasz albo no że poród to musi boleć. Tylko co by to dało jakby mnie głaskały po głowie i mówiły mi „że wiedzą że jest masakra” tak myślę czy wtedy bym się nie poddała
Położnej dodatkowej nie miałam, jeśli nie liczyć ciotki, ale ona nie konkretnie na porodówce jest. Pomogła potem.
Dziecko mi się "psuje" w drugiej części nocy już od kulku dni🥴jak pierwsze karmienie pójdzie łatwo i uśnie, tak drugie jest masakra, nie chce spać. Dziś od 3.30 do 4.30 próbowaliśmy, żeby usnął, a widać, że chce spać. Dał radę na godzinę. Dobrze, że dziś sobota to na zmianę możemy dospać.
Wiadomość wyedytowana przez autora: Dzisiaj, 08:30
-
No ja zgadzam się że kasa nie zawsze załatwia wszystko. Bardziej polecam mieć farta 🤪 ja trafiłam na położną, którą chciałam opłacić i super lekarza, no ale nie zdarzyłam się za to zabrać. A czytałam, że czasem opłacona może zawieść….
Co do mierzenia to mi mierzyli nawet przy pierwszym dziecku jak czekałam na pilne CC, pewnie położna musiała wszystko odhaczyc na liście.
Moje dziecko natomiast jest chyba obcym z innej planety… po karmieniu o 4 (jedyne w nocy) położyłam do łóżeczka, przebrałam pieluchę i się rozbudziła oczywiście, uśmiechała się, ale zostawiłam ją, poszłam spać a ona sama zasnęła po jakimś czasie rozglądania się 🤯Revolutionary , Alex_92 lubią tę wiadomość
-
No z opłaconą po prostu trzeba mieć fuksa czasowo żeby akurat była po prostu
Ja na pewno dużo zyskałam na lekarzu i położnej.
Lekarz po terminie jeszcze raz wszystko przeanalizował i zdecydował o tej indukcji bo inna lekarka na IP jak jego raz nie było kiedy miałam ktg kazała przyjść prawie tydzień później.. był na oddziale, pomógł z tym balonem bo tylko on to umiał zrobić. Uspokajał mnie, zlecił że ma się skończyć ciaza tego dnia i koniec bez wędrówek w te i we wte..polecił mi też położną
A z nią miałam takie poczucie bezpieczeństwa, znałam już ją wcześniej itp więc też mimo bólu wiedziałam, że jestem w dobrych rękach. No i u mnie jak pisałam było mega oblężenie, ludzie czekali na sale porodowe dość długo i niekoniecznie mogli być z dziećmi bo miejsc nie było, mi się udało być na dostawkę do sali bo nie wyobrażałam sobie być bez Małej23/24 - odkrycie przeciwciał APS, zespołu Sjögrena, 1 kir implantacyjny
Wznowienie starań 09'24
1cs ⏸️ 🎉13/10 ładne przyrosty bety
6/11 - jest 💗 147/ min CRL 9,3mm
10/11 plamienia, IP, żyjemy 💪🏻
Prenatalne 9/12 - wszystko ok🥳🌈
3/01 - 137g Córeczki 🤗💗
21/01 - 220g mistrzyni jogi 💫🦔
II prenatalne 3.02 - 330g akrobatki 🌸
7.02 - 410g księżniczki 🥰
28.02 - 615g Córeczki ze zdrowym serduszkiem ❤️
13.03 - 781 gram Maluszka 🐨
8.04 - mamy już 1368 gram 😍
14.04 - piękne wyniki III prenatalnych🌷
7.05 Ważę już 2,4 kg👶🏻❤️
5.06 Mam już 3kg🥰
🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀
-
Blackapple wrote:Elza i Truskawka współczuję Wami bardzo.
Trochę mi głupio to teraz pisać, jak dziewczyny opisywały swoje problemy, ale byłam na kontroli u gin (krwawienie sprzed 2 tyg na szczęście ustało) i ogólnie według mojej lekarki prawie nie widać, że rodziłam. Mam jakieś mikro wypchnięcie tylnej ściany pochwy, które powinno się samo cofnąć do 6 miesięcy po porodzie, ale zachęcała mnie do wizyty u fizjo i ćwiczeń mięśni dna miednicy to szybciej pójdzie (i tak idę za tydzień do swojej fizjo to na pewno da mi ćwiczenia). Blizny po pęknięciu mi prawie nie widać i mam też dobre nawilżenie podobno. No generalnie czuje się jakbym wygrała na jakiejś loterii.
Do tego Józef mi zrobił prezent i podobno jak wyszłam to usnął jak tylko mąż go opatulił rożkiem w łóżeczku, więc teraz siedzę i pije kawkę (żeby nie było aż tak kolorowo to w nocy jadł co 2-3 godziny jakoś, więc standardowo jak na niego).
A Margaretka jak czujesz, że za bardzo analizujesz to wizytą u psychologa jest dobrym pomysłem, pamiętam, że ty gdzieś koło Alwerni (?) mieszkasz, więc nie wiem czy będzie Ci się chciało do Krakowa podjeżdżać, ale jakbyś potrzebowała to mogę podpytać mojej siostry, która jest psychologiem czy ma jakiegoś specjalistę do polecenia.
Asiun dobrze, że u Was lepiej.
Super, że u Ciebie wszystko ok po porodzie 😊
Dzieki wielkie za propozycje, ale mam już kontakt do pani psycholog ze szpitala i chyba z nią się umówię. A do Krakowa czasowo szybciej dojechać nam stąd niż czasem było przejechać z Bronowic na Hutę 😅Blackapple lubi tę wiadomość
-
Margaretka no z Krakowem to tak jest, mój mąż nieraz na AGH dojeżdżał dłużej z Nowej Huty niż moja koleżanka z Jaworzna 😅
Teraz i tak jest lepiej, bo jest ta północna obwodnica, tak to nie wiem czy bym się zdecydowała na szpital w NH, bo bym się bała zawalonej Opolskiej xD
A tak jeszcze co do personelu, ja nie miałam nikogo opłaconego i do tego moja lekarka prowadząca nie pracuje w ogóle w żadnym szpitalu a trafiłam na bardzo cudownych i empatycznych lekarzy i położne. No i też mam poczucie, że oni wszystko robili z wyczuciem, bo np położna z pierwszej zmiany mi mówiła od razu, że czasem potrzeba dużo czasu, żeby oxy zaczęła działać i mi dawała minimalne dawki. Pamiętam, że mój max na tej kroplówce to było jakieś 8-9 jednostek. Nie wiem w czym to było podawane, może to nie zawsze są te same, ale kojarzę, że niektóre dziewczyny tu miały wartości w dziesiątkach lub setkach nawet.
W ogóle się zbieram,żeby napisać pochwałę dla personelu, tylko mi doby na to brakuje. -