Grudniowe mamusie 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyAcikk wrote:Flakonik no ciekawa jestem jak to bedzie wygladac takie wyjscie czy bedziesz tesknic
A ja mam taki podly humor ze nawet mi sie nic pisac nie chce ide spac.
Przekazuje tylko info od Karoli - rozwarcie 4 cm i jest na porodowce. Napisala ze jak dovrze pojdzie to urodzi do rana.
Pewnie bede. Ale mam nianie w telefonie i kamerka na lozeczka dziewczyn wiec bede sie lampic caly czas w telefon jak tylko wyjde z domu
Mowie wam ze teraz juz az do poczatku stycznia nie bedzie dnia zeby ktoras nie urodzila;) ciekawe czy beda jakies styczniowe dzieci przenoszone :PP
Czekam na fotki waszych maluszkow bo jest juz tyle dzieciaczkow a na razie to poznalismy tylko moje , Sarke, Franusia,Natalke,Maksia i Amelke. I nie wiem czy jeszcze kogos?Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 listopada 2015, 22:15
-
aneczka1983 wrote:Pati... u mnie tak jest że M wychodzi 10-11 wraca 1 pierwszej w nocy. Jak wraca wcześniej to gra. Nie pamiętam ciepła z jego strony. Ostatnio jak "wyszykowałam się" na seksi ciężarówkę to patrząc mi w oczy z wyrzutem powiedział: "Śmierdzisz. Po co ci perfumy do łóżka". I tyle. Aani dzień dobry, ani nic... z seksu nici bo zmęczony... och na prawdę tak wam tego ciepła domowego zazdroszczę...
ja mam wrażenie, że w żyłach to już nie krew a łzy płyną. Czekam na dziecko. Wiem, że to będzie dla mnie radość. I tak i tak jestem sama, na moje samopoczucie M nie reaguje - zero komentarza, pytania czy coś... Nie rozwiążę tego problemu teraz. Poczekam do narodzin bo nie chcę dziecku krzywdy emocjami w brzuchu robić... -
Pati... ostatnimi miesiącami się nasiliło. Ale mam wrażenie, że to wcale nie kłopoty zawodowe. Po prostu teraz się "ujawnia" wyraźniej to co nieśmiało przeczuwałam wcześniej ale czemu nie chciałam ufać. Jesteśmy od roku małżeństwem. Świeżyzna... ja płaczę już codziennie. Przez to wszystko jestem coraz mniej stabilna emocjonalnie. Dlatego mam chęć ucieczki aby ratować resztki poczucia godności i wiary w siebie. Nie rozumiem co się z nim dzieje. Bo wbrew pozorom to nie jest jakiś brutal albo coś... Tylko mam wrażenie, że ja jestem taka beznadziejna... no ale aż tak...? Nie umiem zrozumieć całej tej sytuacji.
-
nick nieaktualnyaneczka1983 wrote:Pati... u mnie tak jest że M wychodzi 10-11 wraca 1 pierwszej w nocy. Jak wraca wcześniej to gra. Nie pamiętam ciepła z jego strony. Ostatnio jak "wyszykowałam się" na seksi ciężarówkę to patrząc mi w oczy z wyrzutem powiedział: "Śmierdzisz. Po co ci perfumy do łóżka". I tyle. Aani dzień dobry, ani nic... z seksu nici bo zmęczony... och na prawdę tak wam tego ciepła domowego zazdroszczę...
ja mam wrażenie, że w żyłach to już nie krew a łzy płyną. Czekam na dziecko. Wiem, że to będzie dla mnie radość. I tak i tak jestem sama, na moje samopoczucie M nie reaguje - zero komentarza, pytania czy coś... Nie rozwiążę tego problemu teraz. Poczekam do narodzin bo nie chcę dziecku krzywdy emocjami w brzuchu robić...
A ciąża była planowana ? -
nick nieaktualnyaneczka1983 wrote:Pati... ostatnimi miesiącami się nasiliło. Ale mam wrażenie, że to wcale nie kłopoty zawodowe. Po prostu teraz się "ujawnia" wyraźniej to co nieśmiało przeczuwałam wcześniej ale czemu nie chciałam ufać. Jesteśmy od roku małżeństwem. Świeżyzna... ja płaczę już codziennie. Przez to wszystko jestem coraz mniej stabilna emocjonalnie. Dlatego mam chęć ucieczki aby ratować resztki poczucia godności i wiary w siebie. Nie rozumiem co się z nim dzieje. Bo wbrew pozorom to nie jest jakiś brutal albo coś... Tylko mam wrażenie, że ja jestem taka beznadziejna... no ale aż tak...? Nie umiem zrozumieć całej tej sytuacji.
Długo znaliście się przed ślubem? Mieszkaliście razem? My się z mężem znamy jak łyse konie. Ideałem nie jest ale wiedziały gały co brały. Może dla dziecka Twój mąż będzie inny?
-
Na tyle była planowana na ile planowany był ślub. Tak, chcieliśmy mieć dziecko. Ale kalendarzyka nie prowadziłam...
Znamy się od 5 lat. On ma dziecko z poprzedniego małżeństwa. Nie raz słyszałam, że on ma już dziecko... to przykre było no ale cóż w jakiejś mierze to prawda. Boję się, że ze względu na to, że my będziemy "pod ręką" to nie okaże nam takiego zainteresowania...Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 listopada 2015, 22:22
-
Pchelkaa zostawiasz mnie samą taką prawie przeterminowaną!
ja też chcę mieć wreszcie te skurcze
a tak poważnie to trzymam kciuki za rozkrecenie akcji i lekki poród
Aneczka1983 mam nadzieję, że dopadł Was tylko jakiś chwilowy kryzys i po narodzinach dziecka będzie już tylko lepiej :-* -
nick nieaktualnyaneczka1983 wrote:Pati... ostatnimi miesiącami się nasiliło. Ale mam wrażenie, że to wcale nie kłopoty zawodowe. Po prostu teraz się "ujawnia" wyraźniej to co nieśmiało przeczuwałam wcześniej ale czemu nie chciałam ufać. Jesteśmy od roku małżeństwem. Świeżyzna... ja płaczę już codziennie. Przez to wszystko jestem coraz mniej stabilna emocjonalnie. Dlatego mam chęć ucieczki aby ratować resztki poczucia godności i wiary w siebie. Nie rozumiem co się z nim dzieje. Bo wbrew pozorom to nie jest jakiś brutal albo coś... Tylko mam wrażenie, że ja jestem taka beznadziejna... no ale aż tak...? Nie umiem zrozumieć całej tej sytuacji.
aneczka1983 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyAneczka a mieszkaliscie przed slubem razem czy dopiero po? Bo my przed slubem mieszkalismy 2 lata i slub nic nie zmienil, dziecko w naszym przypadku na lepsze, kazdego dnia dziekuje Bogu za takiego meza, rodzine ktora tworzymy i jestem z niego dumna jak patrze na jego tatusiowanie i czuje sie kochana i spelniona przy nim.
Musicie pogadac -
pati_zuzia wrote:Nie jestes beznadziejna, nawet nie mysl tak. Pogadaj z nim, powiedz co czujesz niech on powie dlaczego tak sie zachowuje, o co mu chodzi, szczerosc i uczciwosc ci sie nalezy jak psu buda. A pzred ciaza rozmawialiscie jak sobie wyobrazacie ten czas, czego oczekujesz od niego ajko od taty? Slubu w koncu nie bral z lufa przy skroni, moze ma problemy ktore go przerastaja, a moze ktos go podburza. Musicie porozmwaiac.
Pat właśnie mam wrażenie, że ktoś go podburza plus kłopoty w pracy. Zmienił się jego język, zmieniło nastawienie, no jak nie on... i wszyscy w rodzinie to widzą... nie rozmawialiśmy przed ślubem... wiesz to nawet nie chodzi o to że on dużo pracuje bo czasem trzeba ale o język, o o to jak się do mnie zwraca, jak mnie traktuje... jakby coś w niego wstąpiło... dlatego mi tak żal... bo to dobry człowiek wbrew pozorom, którego bardzo kocham... a zachowuje się jakbym była jego największym wrogiem. Wiem, że ma nową kadrę w pracy, od niedawna jest kierownikiem i coś mu średnio idzie kierowanie zespołem... mam wrażenie, że wylewa na mnie frustrację zawodową i przejmuje zachowania nowych "kolegów".
Zamieszkaliśmy pół roku przed ślubem. Wtedy też straciłam dziecko.
Nie rozmawia ze mną. Nie ma kiedy... Jak pytam to się wścieka że jest zmęczony i że mam dać mu spokój.Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 listopada 2015, 22:32
-
Pchelkaa wrote:Karola 1990 pojechala ze skurczami,
Ola 45 jest juz w szpitalu skurcze regularne rozwarcie na 2 cm:-)
Kwiatakacji urodzila o 14 pisala ze szybko poszlo
Nadulka ma skurcze ale rozwarcie niestety nie postepuje,
Poziomka tez ma skurcze ale siedzi w domu
Madzisek byla podpieta pod oxy ale nie pomogla, jutro kolejne podejscie
annielica dostala skurczy z nerwow ale jeszcze nie wie czy regularne,
a Acik obrazila sie ze wszystkie rodza a ona nier
A my z Antkiem nadal czekamy na rozwiazanie na patologii ciąży:iNso87 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyMy mieszkaliśmy ze sobą 5 lat przed ślubem. Zamieszkaliśmy razem po 3 miesiącach znajomości. Jak nawet mamy jakiś problem to prędzej się na siebie wydrzemy niż będziemy udawać, że nic się nie dzieje. Tłumienie emocji nic nie daje. Musisz to mu wytłumaczyć. Niestety życie to nie bajka. To dużo gorzkich momentów ale po to ludzie dobierają się w pary by wspólnie sobie z nimi dawać radę.
aneczka1983, Mama-julka lubią tę wiadomość