Grudniowe mamusie 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
ku.wa wy narzekacie na teściowe, a ja ocipieje z moją matka .
Po prostu coś mnie trafi. Malujemy z moim przedpokój, rozrabialiśmy sami farbę z pigmentu. Przyszła moja mama, wylała część pigmentu "bo będzie za ciemne", a mi zamiast czerwonego wyszedł jasny różowy. Farba zmarnowana, przedpokój różowy. Czuje się jak w psychiatryku. a na nową farbę trzeba czekać do wypłaty (bo oczywiście samochód przeglądu nie przeszedł i trzeba naprawić, więc wydatki ważniejsze). -
Niektóre chciały więc opiszę swój poród. O 2:00 odeszło mi sporo wód, później cały czas się sączyły, na wkładce widziałam też na różowo podbarwiony śluz. Wtedy już wiedziałam, że się zaczęło. Kazałam jednak mężowi iść spać, a sama położyłam się i czekałam na skurcze. O jakiejś 5 rano skurcze pojawiały się regularnie co 5 minut więc zbudziłam męża i pojechaliśmy do szpitala. Skurcze nie były mocno bolesne ale inne niż przepowiadające. Po przyjęciu na porodówkę zrobiono mi lewatywę i każdej rodzącej ją polecam, na prawdę. Komfort niesamowity, a sama aplikacja nie boli nic a nic. Później zaproszono mnie i męża do sali porodowej w której już byłam aż do samego końca.
Skurcze z czasem jednak osłabły...rozwarcie nie postępowało. O 12 postanowiono podać mi kroplówkę naskurczową i zastrzyk na rozluźnienie szyjki. Jeszcze jakieś czopki dostałam. Jak zaczęła kapać kroplówka skurcze stały się nie do zniesienia i przychodziły jeden po drugim. Po chwili jednak się unormowało. Akcja zaczęła się rozwijać i ból stawał się nie do zniesienia. Poszłam pod prysznic na pół godziny, pomogło ale nieznacznie. Po tym prysznicu było mi tak gorąco, że leżałam na łóżku owinięta samym ręcznikiem. Około godziny 15:00 poczułam, że w czasie skurczu odczuwam potrzebę parcia. Poszłam na toaletę i popierałam. Około 16:30 osiągnęłam już pełne rozwarcie i parłam na łóżku. Niestety bez skutku. Okazało się, że główka wstawiła się prawidłowo w kanał, jednak jest zbyt duża, żeby mogła się urodzić. Męczyłam się tak do jakiejś 17:30. Wtedy usłyszałam, że albo się zepnę albo zrobią cesarskie cięcie. Na skurczu położna nacięła mi krocze a lekarz łokciem naciskał na mój brzuch żeby wypchać Polę, jednak to i tak nie pomogło. Dopiero na następnym skurczu urodziłam. Fazę partą pamiętam jak przez mgłę. Byłam w totalnym amoku, ale kiedy dano mi córkę na pierś poczułam ogromną ulgę i szczęście. Płakaliśmy z mężem jak bobry. Byliśmy wyczerpani ale szczęśliwi jak nigdy. Była taka grzeczna, nie płakała, szukała piersi. Cudowny moment. Dla tej chwili warto się poświęcić.
Mój poród nie zalicza się do tych przyjemnych, było ciężko, nikt nie spodziewał się, że Pola będzie aż taka duża. Mimo wszystko chcę Wam powiedzieć, że kobieta dla swojego dziecka jest w stanie znieść wszystko i obojętnie z jakim porodem przyjdzie Wam się zmierzyć to dacie radę, bo miłość do dziecka daje kobiecie niesamowitą siłę. Może trochę chaotycznie to opisałam, ale skrobię ten opis od wczoraj w każdej wolnej chwiliPchełka, Dżulia, Ola_45, Piegus, Nadulka, aneczka1983, mnk, pati_zuzia, alicja_, m@rzenie, Matleena, rewelka, genoweffa lubią tę wiadomość
-
pati_zuzia wrote:Mnk mysle,ze to przygotowanie rozlaxisz sie
choc szczerze nie wiem,bo ja czegos takiego nie doswiadczylam ani yeraz sni poprzednim razem,albo nie zwrocilam na to uwagi
A jak polozna,bo mialas wydusic z niej wiele rzrczy,jesli dobrze pamietam I czegos nie pomylilam?
No stalo mi sie tak trzy dni temu. A polozna dalej powalona, powiedziala ze dopiero w szpitalu bede decydowac czy chce zzo czy co bo wszystko mi sie nalezy czego sobie nie zapragne :ddd co do szpitala to dalej nie zostalam uswiadomiona co mam zabrac ze soba na porodowke, kazala mi sobie przeczytac na internecie. No i problemy mi robila ze zwolnieniem od lekarza Ze lekarz i tak mi nie wystawi potrzebnego papierka do urzedu bo jestem ja zdolna do pracy i moge isc po prostu na wczesniejszy macierzynski, wiec jakbym urodzila to zostaloby mi ledwo 4 miesiace macierzynskiego. A szkoda gadac;D -
Och, to u mnie dzień dobroci dla zwierząt. M jak w zegarku i kochany, pełen troski i inicjatywy. Ją dalej walczę z plecami, brzuchem, głową i mdłościami. Wyglądam jak kloszard a czuję jak żul. Wzór wczesnego macieżyństwa... Chcę zebrać się do sklepu ale jest tak paskudnie za oknem, że trudno mi się zmusić. Myślałam nocą że to już. W końcu poznałam jak smakują skurcze. Pomyślałam, że super, poczekam jeszcze aż się rozhuśta, M się wyśpi i dojedziemy z rana, a że dziś nie ma dużo pracy to spokojnie sobie razem urodzimy. I lipa. Widać że niedoświadczona jestem. Nawet w śnie liczyłam odstępy, a po przebudzeniu okazało się, że pozostały tylko bóle pleców. No to pierwsze koty za płoty w płonnych nadziejach że to już...
Pola_27 lubi tę wiadomość
-
mnk wrote:bo wszystko mi sie nalezy czego sobie nie zapragne
A problemu że zwolnieniem nie rozumiem... A co jej zależy? A jakbyś urodziła to poprostu do tego dnia się liczy zwolnienie. Ludzie na prawdę robią problemy chyba tylko dla poczucia władzy....
-
nick nieaktualnyMama-julka wrote:Madzisek okropnie się opis tego porodu czyta, nie wyobrażam sobie tego wszystkiego.
Madzia nic nie.mówione, że tyle będziesz leżeć, a nóż widelec szybciej się zacznie. Ale z.ciśnieniem nie ma żartów bo to grozi rzucawką o ile dobrze kojarzę i niedotlenieniem dzieckaA odpoczęłaś przed zmierzeniem ciśnienia? Musisz pewnie parę razy dziennie je teraz mierzyć?
zawsze przed wizyta mi mierzą jak tylko wejdę i miałam 114/80 prawie zawsze. A od dwóch wizyt przed wizyta mam takie wysokie... po wizycie mierzą drugi raz i już jest niższe... chyba tak się stresuję ostatnio tymi wizytami nie wiem czemu i stąd te cisnienie... tylko czy rzeczywiście się stresuje, czy coś jest nie tak na serio...to mnie martwi. Muszę mierzyć kilka razy dziennie i jak się pojawi wyższe to od razu do szpitala mam jechać...
A tak poza tym to od rana dziś płaczę, bo już tak mam dość... nie śpię już czwartą noc, wykończona jestem... do tego skurcze mam, które w ogóle nic nie dają, bo szyjka jest długa i nie ma rozwarcia... -
Moze i mnie sie uda cos napisac:) caly czwartek od rana bolal mnie brzuch ale przeciez nie pierwszy raz:) jeszcze mialam elektrtkow i mowie do nich ze swiatelka mam juz wszystkie zalozone i moge rodzic:) od poludnia zaczelam liczyc skurcze byly co 10 min, polozylam sie wzielam no spe i zrobily sie co 20 minut pozniej znow co 10 wiec poszlam pod prysznic no i sie zrobily mocbiejsze ale co 10 minut. Jednak stwierdzilam ze to nie to i zaczelam myc okap hehe jednak to bylo to i pojechalismy
o 21.15 przyjeli mnie na porodowke skurcze byly znosne co 5 minut, rozwarcie 4 cm. Przy rozwarciu 6 cm podali mi znieczulenie ktore zwalilo mnie z nog a dawka mala byla. Nie czulam nog alr skurczy tez nie. Po dwoch godzinach znieczulenie puscilo i zaczal sie hardcore bole z krzyza plus skurcze brzucha rowna sie placz. Lzy mi sane lecialy, chcialam zeby zwiekszyli dawke ale przyszedl inny anastezjolog i powiedzial ze jest zle wklucie zrobione i mialabym wiecej szkody jak pozytku. Rozwarcie z 7 do 10 cm mega bolesne ale szybkie. Maz na kazdym skurczu mi masowal plecy, pomagalo.pozniej zaczely sie parte i te byly przyjemniejsze hehe
mala bardzo szybko urodzilam, polozne w szoku ze tak ladnie poszlo. Maz mial lzy w oczach a mi sie polozne kazaly odwrocic bo rodzilam na kleczaco na lozko ale z tego wszystkiego to nie unialam i dopiero ja zobaczylam jak ja wytarli:) jestem bez nacieicia i pekniecia i moze dlatego tak dobrze sie czuje chociaz wychodzi teraz bol kregoslupa po znieczuleniu. Tatus chodzi dumny jak paw
aneczka1983, Pchełka, Nadulka, pati_zuzia, Pchelkaa, Piegus, m@rzenie, Moniusia89, lula.91, Pola_27, Dżulia, Matleena, rewelka, genoweffa, Klara87 lubią tę wiadomość
-
Madzisek, moniek czytam wasze opisy porodów i niestety musiałyście się obie sporo nacierpieć... A nie prosiłyście o zzo? Nie chciałyście czy się nie dało podać ?
Pytam, bo sama się zastanawiam nad zzo i już nie wiem czy lepiej z tego skorzystać czy nie... -
nick nieaktualnyMy juz dostalismy reszte zdjec z sesji. I jeszcze taki bonus od pani fotograf. Do powieszenia na sciane. Duze zdjecie
http://iv.pl/images/84487475374282516350.jpg
Ktoras tez sie decyduje na sesje noworodkowa?
Aneczka milo sie czyta ze twoj M sie poprawil. Mam nadzieje ze to nie jakas chwilowa zmiana tylko juz na stale.
Dziewczyny czytajac wasze porody naprawde bylyscie dzielne .
Mi$ia26, Nadulka, aneczka1983, pati_zuzia, MeGi2986, emilka24, m@rzenie, Moniusia89, lula.91, Suerte, Pola_27, Dżulia, iNso87, Hashija, fresa, aannkkaa, justyna14, genoweffa, Klara87, Kourtney lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyaneczka1983 wrote:Karolcia a takie pytanie niedoświadczonej:
Można nospę na skurcze brać? Zastanwiałam się czy to nie hamuje porodu... No i gratulacje!
Dzielne jesteście!
Prawdziwych skurczy nic nie zahamujeZ tego co czytam to kąpiel może nawet przyspieszyć
-
nick nieaktualny